Niedawno w jednym z wątków ktoś tu sobie kpiąco pisał o złodziejskich rzekomo korzeniach tego typu wojny zapominając skąd wiele czołowych rodzimych rodów wywodziło swoje jakże kiedyś skromne początki...
Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Gwoli ścisłości to wyprodukowali już i testują (lato tego roku) jeszcze mniejsze jednostki - ich zdaniem jeszcze bardziej elastycznie dostosowane do planowanych zadań...
Niedawno w jednym z wątków ktoś tu sobie kpiąco pisał o złodziejskich rzekomo korzeniach tego typu wojny zapominając skąd wiele czołowych rodzimych rodów wywodziło swoje jakże kiedyś skromne początki...
W rosyjskiej aktualnej koncepcji te jednostki mają służyć do przerzutu grup uderzeniowo-dywersyjnych - na rosyjskich stronach są filmiki z prób - a zresztą na po...l wszystkim, którym się czajki nie podobajom
Niedawno w jednym z wątków ktoś tu sobie kpiąco pisał o złodziejskich rzekomo korzeniach tego typu wojny zapominając skąd wiele czołowych rodzimych rodów wywodziło swoje jakże kiedyś skromne początki...
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Proszę, Panowie, o konkrety.
Konkrety, które miałyby przemawaić na rzecz tych okręcików.
Ja ich nie widzę.
Samo stwierdzenie, że lepsze od ciężarówek w lesie to za mało.
Podobnie, jak śmieszne filmiki z YT.
Pozdrawiam,
Maciej
P.S.
Którzy, Marku, rodzimi spadkobiercy Zaporoża?
Konkrety, które miałyby przemawaić na rzecz tych okręcików.
Ja ich nie widzę.
Samo stwierdzenie, że lepsze od ciężarówek w lesie to za mało.
Podobnie, jak śmieszne filmiki z YT.
Pozdrawiam,
Maciej
P.S.
Którzy, Marku, rodzimi spadkobiercy Zaporoża?
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Ale "motorówka" nie uniesie 4 wyrzutni rakiet w-w, czyli nie zapewnisz nimi tzw. "zdolności antydostępowych", a te właśnie uznano za priorytetowe. Wielozadaniowość w tym wypadku nie jest żadną jakością. Trzymając się porównań - scyzoryk szwajcarski jest bardziej wielofunkcyjny niż siekiera, ale drzewa nim nie zetniesz.Marmik pisze:Zapominając przy tym, że w przeciwieństwie do ciężarówek-wyrzutni, jednostka pływająca może wykonać dużo, dużo większy zakres zadań i to głównie w czasie P i K, kiedy ona ciężarówka będzie o prostu stała.
No nie bardzo wychodzisz, bo zacząłeś od tego, że skutery są fajne i mogą wykonać kilka zadań. Ale najpierw musisz udowodnić, że zaspokojenie tych minimalnych potrzeb jest warte wydania pieniędzy i, co ważniejsze, wystarczą jako stan docelowy. Jeżeli przekonasz pracodawcę, że skuter Ci wystarczy, to on się z Tobą zgodzi, ale ja wolałbym nie jeździć zimą skuterem do pracy, a żona wciąż mi nawija o wyjeździe na wakacje.Marmik pisze:Kiedy ja właśnie wychodzę od tego, że można spróbować zanegować pilną potrzebę posiadania samochodu i postawienie tezy, że do zaspokojenia minimalnych, ale niezbędnych potrzeb wystarczy skuter. Nie jako alibi, a jako stan docelowy.
W takim razie nie pokazuj nam fajnych "motorówek", tylko wyjaśnij nam, dlaczego w interesie RP leży, aby siły morskie państwa były ograniczone do funkcji policyjnych.Marmik pisze:Ja nawet nie upieram się by to MW stała się wypasioną wersją MOSG. Ja poddaję pod rozwagę, że może wystarczy w ogóle wypasiona wersja MOSG, niekoniecznie w siłach zbrojnych, choć życie uczy, że w wielu krajach się to dobrze sprawdza (USA, Norwegia, Łotwa).
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Posiadanie 6-12 kutrów zapewnia:Maciej pisze:Proszę, Panowie, o konkrety.
Konkrety, które miałyby przemawaić na rzecz tych okręcików.
Ja ich nie widzę.
Samo stwierdzenie, że lepsze od ciężarówek w lesie to za mało.
- hard-kill w przypadku MARITIME RENEGADE;
- wystawienie dyżuru okrętowego z gotowością do wyjścia 15 minut i szybkością reakcji nieporównywalną z czymkolwiek co w ostatnich latach było w MW;
- realna możliwość przechwycenia naruszyciela morza terytorialnego lub jednostki łamiącej prawo w WSE (to wkraczanie w zadania MOSG, ale jako uzupełnienie nie widzę problemu by zagęścić sieć i zmienić na ile to możliwe obowiązujące prawo);
- możliwość dogonienia np. poławiacza torped projektu 1388 (Shelon), czego nie ma większość dzisiejszy polskich okrętów
- szybkie rozpoznanie w rejonie "zainteresowania" (wiadomo jakiego
- wsparcie działań SAR;
- możliwość alarmowego bazowania praktycznie w każdym, nawet niewielkim porcie i stosunkowo łatwe maskowanie utrudniające przeciwnikowi rozpoznanie obrazowe;
- ignorowanie zagrożenia ze strony OOP i zmniejszenie zagrożenia minowego;
- możliwość zwalczania celów do korwety włącznie działając jako efektor w ramach systemu (jednocześnie bycie sensorem tego systemu dla innych środków ogniowych - MJR?) - ktoś powie, że to kozactwo, ale proszę spróbować oczyma wyobraźni zobaczyć taką sieć (MPA + MJR + KtB +?...).
To tak na szybko spod pachy, bo naprawdę można było by wiele.
Dla ciężarówki:
- stanie w garażu i wyjeżdżanie na ćwiczenia
Oczywiście, przy przewadze przeciwnika w powietrzu można podważyć każdą zaletę. W takim scenariuszu na placu boju pozostanie niezatapialna fregata, która samopas lub samowtór obroni się przed ciosami z powietrza z wody i spod wody. Ja naprawdę lubię duże okręty. Bardzo lubię. Jednak nie powiem bym w tej materii był bezkrytyczny.
Akurat zakres zadań jakie mogą wykonywać te małe kutry desantowe jest nieporównywalnie mniejszy od Raptorów i mogą się wpisywać w rosyjską strategię, ale niewiele więcej da się z nich wykrzesać, prócz wyrzucenia ludków w trudno dostępne miejsca. To rzeczywiście jest "motorówka", choć oczywiście jak jest taka potrzebna to się ją buduje. Nam nie jest potrzebna.marek8 pisze:Gwoli ścisłości to wyprodukowali już i testują (lato tego roku) jeszcze mniejsze jednostki - ich zdaniem jeszcze bardziej elastycznie dostosowane do planowanych zadań...
W rosyjskiej aktualnej koncepcji te jednostki mają służyć do przerzutu grup uderzeniowo-dywersyjnych - na rosyjskich stronach są filmiki z prób - a zresztą na po...l wszystkim, którym się czajki nie podobajom![]()
Orlik pisze:Ale "motorówka" nie uniesie 4 wyrzutni rakiet w-w, czyli nie zapewnisz nimi tzw. "zdolności antydostępowych", a te właśnie uznano za priorytetowe. Wielozadaniowość w tym wypadku nie jest żadną jakością. Trzymając się porównań - scyzoryk szwajcarski jest bardziej wielofunkcyjny niż siekiera, ale drzewa nim nie zetniesz.
I tu dochodzimy do sedna, bo jeśli warunkiem początkowym jest klimat typu śródziemnomorskiego (nie przywiązując się teraz naszych metafor do rzeczywistego położenia geograficznego) to skuterek jest OK.Orlik pisze:ale ja wolałbym nie jeździć zimą skuterem do pracy
Dlatego, że jestem absolutnie pewny, iż nic innego nie wykonamy i zależy mi na zwiększeniu bezpieczeństwa - realnym, tu i teraz, a nie za dwadzieścia lat (ze dwa kryzysy pod drodze), gdy i tak się okaże, że po latach pierdolenia gówno z tego wyszło (wybaczcie, wstydzę się tych wulgaryzmów, ale bardziej obrazowo nie umiem).Orlik pisze:W takim razie nie pokazuj nam fajnych "motorówek", tylko wyjaśnij nam, dlaczego w interesie RP leży, aby siły morskie państwa były ograniczone do funkcji policyjnych.
Dodajmy, że zapomniałeś dodać, że od początku mówiłem też o funkcji dyplomatycznej oraz udziale we wspólnym wysiłku NATO, ale już przywykłem, że pomija się takie drobne szczegóły.
Żałuję, że jednak pociągnąłem tę dyskusję, bo ani nie jestem dobrym agitatorem, ani rozwiązanie nie jest optymalne, ale miałem nadzieję, iż jednak warto zaproponować jakiś twardy grunt pod nogami zamiast pięknych, milutkich i mięciutkich cumulusów.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
W takim razie ile wg Ciebie weszłoby Sea Venomów na 20-30 tonowy kuter? Oczywiście plus sensory, systemy dowodzenia i łączności oraz ludzie do ich obsługi. Przypuszczam, że wkm plus wyrzutnia Spike'ów to wszystko na co mógłbyś liczyć. To ma zapewnić "zdolności antydostępowe"?Marmik pisze: a czemu tak akurat sądzisz??? (choć dla jasności nigdzie nie pisałem o 4)
Warunki początkowe możemy tu sobie zmieniać do woli, ale w rzeczywistości jest trudniej. Do jakiego stanu morza "motorówki" będą w stanie wykonywać zadania?Marmik pisze:I tu dochodzimy do sedna, bo jeśli warunkiem początkowym jest klimat typu śródziemnomorskiego (nie przywiązując się teraz naszych metafor do rzeczywistego położenia geograficznego) to skuterek jest OK.
Może "motorówki" zwiększą bezpieczeństwo, ale tylko na czas P i K. I tu dochodzimy do sedna. Nie zgadzam się, że lepiej kupić "cokolwiek" niż nic. To większe "dziadostwo" niż branie używanych okrętów.Marmik pisze:Dlatego, że jestem absolutnie pewny, iż nic innego nie wykonamy i zależy mi na zwiększeniu bezpieczeństwa - realnym, tu i teraz, a nie za dwadzieścia lat (ze dwa kryzysy pod drodze), gdy i tak się okaże, że po latach pierdolenia gówno z tego wyszło (wybaczcie, wstydzę się tych wulgaryzmów, ale bardziej obrazowo nie umiem).
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Niestety obawiam się, że prawdziwy nasz problem - nawet gdy na moment zapomnimy o przaśnych realiach decydenckich - polega nie na tym, że przykładowo marmikowe motorówki to pomysł genialny, tylko dobry, ciekawy czy nie bardzo tylko w tym, że bardzo często kreujemy sobie - lub raczej fachowe środowiska kreują - coś w rodzaju alternatywnej rzeczywistości, w której należy i trzeba przekonać - ba wręcz powalić na kolana nieodpartą siłą argumentacji określone grono ludzi siedzących niby w temacie... I może nie byłoby to złe gdyby nie prosty fakt, że - jak pisze powyżej to czy ktoś kogoś w tym gronie przekona lub nie, lub czy pomysł jest genialny lub tragiczny nie ma najmniejszego znaczenia;;; Nie ma bo krąg decydentów i tak będzie decydował w całkowitym oderwaniu od przebiegu takiej ewentualnej dyskusji, planu, koncepcji czy innych niemal akademickich pierdół, które dla niego nie będą miały żadnej ani pozytywnej ani negatywnej wartości...
Niestety - sami nie szanujemy dorobku własnej historii mimo, że niby robimy wokoło niej dużo krzyku ale nasze środowiska fachowe w gruncie rzeczy bardzo solidnie pracowały sobie nad tym aby być zupełnie ignorowane choć pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy nieco wykracza poza temat. Faktem jest jedno - potrzeby takich debat w najróżniejszych kwestiach i nieumiejętność wypracowanie jasnego spójnego a przede wszystkim konstruktywnego stanowiska zniechęciły wielu całkiem pozytywnie nastawionych polityków zwyczajnie nie rozumiejących istoty wielu zażartych sporów
Ot choćby takiej pierduły jak to dlaczego KT na M. Śródziemnym są OK a u nas grono "speców" ma 101 pomysłów dlaczego się nie nadają ale sami takiego co by się nadawał zaprojektować po prostu nie potrafią
Niestety - nie jestesmy anie pierwsi ani ostatni - nawet bogata Holandia swoje krążowniki budowała około 10 lat lub więcej a o pancernikach to dyskutowano niczym u nas o Orkach
Po prostu nie bardzo umiejąc sięgnąć do tradycji starszej niż międzywojenna nie bardzo chyba chcemy pamiętać, że w zasadzie większość flot - poza krajami naprawdę bardzo bogatymi - powstaje w mocno dziwny, zakręcony i nie da się ukryć przypadkowy sposób. A RP z całą pewnością zalicza się nie do tych najbogatszych tylko tych raczej biedniejszych co to nie mają za co... I choć umiemy tego prostego faktu nie przyjmować do wiadomości i mu z całą siłą zaprzeczać niestety jego smutna wymowa w świetle faktów będzie jaka będzie niezależnie od akceptacji tegoż. Fregat nie będzie, OP też nie a przynajmniej nie w takiej postaci jak "co najmniej...i nowe"
Niestety - sami nie szanujemy dorobku własnej historii mimo, że niby robimy wokoło niej dużo krzyku ale nasze środowiska fachowe w gruncie rzeczy bardzo solidnie pracowały sobie nad tym aby być zupełnie ignorowane choć pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy nieco wykracza poza temat. Faktem jest jedno - potrzeby takich debat w najróżniejszych kwestiach i nieumiejętność wypracowanie jasnego spójnego a przede wszystkim konstruktywnego stanowiska zniechęciły wielu całkiem pozytywnie nastawionych polityków zwyczajnie nie rozumiejących istoty wielu zażartych sporów
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Oczywiście możesz przypuszczać.Orlik pisze:W takim razie ile wg Ciebie weszłoby Sea Venomów na 20-30 tonowy kuter? Oczywiście plus sensory, systemy dowodzenia i łączności oraz ludzie do ich obsługi. Przypuszczam, że wkm plus wyrzutnia Spike'ów to wszystko na co mógłbyś liczyć. To ma zapewnić "zdolności antydostępowe"?
Na 16-tonowy kuter ładowano 2,8-4,5 t. Bez wątpienia 2 Sea Venomy + HITROLE weszłyby bez najmniejszych problemów to 220 kg + 240 kg + osprzęt dajmy na to 800 kg. Nadal sporo zapasu.
Nie zakładajmy z góry, że czegoś się nie da, bo może akurat się da.
Niewiele większe jednostki (48 t) przenoszą dużo potężniejsze uzbrojenie (pociski MARTE MK2/N o masie 300 kg każdy, 2 podwójne wyrzutnie z osprzętem łącznie to - EDIT - 3 tony). Oczywiście te uważam za zbyt duże.

Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. 27-tonowy Mangust ma 7, IC-16M o ile dobrze pamiętam 5, ale to de facto limitują czynniki, których nie jestem w stanie określić. Bez naprawdę solidnego przygotowania trudno mi określić charakterystykę spadku możliwości przy stanach powyżej 3.Orlik pisze: Do jakiego stanu morza "motorówki" będą w stanie wykonywać zadania?
A ja nie zgadzam się by nie kupować niczego tylko dożynać to co jest i udawać, że na morzu wszystko jest OK.Orlik pisze:I tu dochodzimy do sedna. Nie zgadzam się, że lepiej kupić "cokolwiek" niż nic. To większe "dziadostwo" niż branie używanych okrętów.
Są używane okręty i "używane" okręty. Jedne mogą być docelowo (dla tzw. morskiego trzeciego świata), a inne tymczasowo (dla naiwnych) co jest rozwiązaniem do bani.
Bardzo chętnie posłucham co w tej chwili lub w najbliższej przyszłości będzie atrakcyjne dla zapewnienia polskich interesów morskich.
Dziękuję Marku, bo tak właśnie do tego podchodzę. Napisałem coś co wydaje mi się realne, możliwe do uzasadnienia i pozyskania funduszy, ale zdaję sobie sprawę, że nie ma to najmniejszego znaczenia, tak samo jak nie ma znaczenia czy przerzucając się postami z Orlikiem przez trzy następne strony uda mi się go choćby zachęcić, żeby nie skreślał tego z góry.marek8 pisze:to czy ktoś kogoś w tym gronie przekona lub nie, lub czy pomysł jest genialny lub tragiczny nie ma najmniejszego znaczenia
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Dobrze wiesz, że wyliczenia masowe to nie wszystko. Uzbrojenie potrzebuje miejsca dla obsługi, zapasu amunicji, itd.Marmik pisze:Na 16-tonowy kuter ładowano 2,8-4,5 t. Bez wątpienia 2 Sea Venomy + HITROLE weszłyby bez najmniejszych problemów to 220 kg + 240 kg + osprzęt dajmy na to 800 kg. Nadal sporo zapasu.
[edit]
Dzięki za przykład. Co prawda to dwa razy więcej niż 20-30 ton, ale i tak wygląda ciekawie.
Bo też dużo zależy od konfiguracji uzbrojenia. Ale jedno jest pewne - o długotrwałej obecności na morzu w sytuacji kryzysowej (rozpoznanie, dozór, itp.) można zapomnieć. Czyli "skuter" może zawieść, kiedy będzie najbardziej potrzebny.Marmik pisze:Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. 27-tonowy Mangust ma 7, IC-16M o ile dobrze pamiętam 5, ale to de facto limitują czynniki, których nie jestem w stanie określić. Bez naprawdę solidnego przygotowania trudno mi określić charakterystykę spadku możliwości przy stanach powyżej 3.
Nie jestem za udawaniem, ale właśnie za tym, żeby po latach bicia głową w mur wreszcie powiedzieć: "Koniec, szlus, kropka - nie jesteśmy w stanie wykonywać zadań na morzu. Albo zmienicie zadania, albo dacie nam odpowiednie narzędzia."Marmik pisze:A ja nie zgadzam się by nie kupować niczego tylko dożynać to co jest i udawać, że na morzu wszystko jest OK.
Są używane okręty i "używane" okręty. Jedne mogą być docelowo, a inne tymczasowo co jest rozwiązaniem do bani.
Według mnie "motorówki" nie są odpowiednie. Chyba że ktoś jasno powie, że na morzu odpuszczamy sobie funkcję militarną.
Aha, nadszedł czas na "argument"...Marmik pisze:Bardzo chętnie posłucham co w tej chwili lub w najbliższej przyszłości będzie atrakcyjne dla zapewnienia polskich interesów morskich.
Jesteśmy podobnie "zdesperowani" sytuacją MW, ale nawet w desperacji należy zachować jakiś rozsądek. Przepraszam za napastliwość, ale miałem nadzieję, że w ten sposób zmuszę Cię do czegoś więcej niż "pierdnięcie zmęczonego umysłu".
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Chodziło mi o to co z używek mogłoby być sensowne. Ja po prostu nie bardzo widzę możliwości w takiej drodze, ale nie śledzę rynku, więc może coś przeoczyłem.Orlik pisze:Aha, nadszedł czas na "argument"...Marmik pisze:Bardzo chętnie posłucham co w tej chwili lub w najbliższej przyszłości będzie atrakcyjne dla zapewnienia polskich interesów morskich.![]()
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Nie chcę się za bardzo "wcinać" w dyskusję, ale jedno chciałbym napisać. Masz, Marmiku, świadomość, że harmonogram wyglądałby następująco:
- wprowadzenie nowego typu okrętów do PMT (i wyrzucenie czegoś innego) - 6 m-cy
- dialog techniczny (w tym wypadku jak najbardziej uzasadniony) - 1 rok
- negocjacje z PGZ i wybranym kooperantem zagranicznym - 6 m-cy
- opracowanie dokumentacji, badania modelowe - 1 rok
- budowa prototypu (wersja nieuzbrojona lub lekko uzbrojona) - 1,5 roku
- badania prototypu, odbiory zakładowe, odbiory państwowe - 1,5 roku
I tak oto "już" po 6 latach mielibyśmy 1 szt. kutra, który byłby "gołą" platformą uzbrojoną w karabin lub działko. Oczywiście w tym momencie moglibyśmy przystąpić do produkcji "seryjnej", a na prototypie jednocześnie "integrować" i "certyfikować" "system uzbrojenia". Załóżmy, że budowa "platform" szła by szybko, po 2 szt. rocznie i załóżmy, że "integracja systemu uzbrojenia" nie napotykałyby problemów. W ten sposób po 12 latach od teraz mielibyśmy 12 kutrów. Nawet to nie bardzo zachwyca. A przecież wszyscy czujemy, że ten program nie ma szans pójść aż tak gładko, bo żaden nie idzie. Przykładowo: od jak dawna Rosomak czeka na docelowe uzbrojenie? A to jeden z kluczowych programów w najważniejszym rodzaju wojsk!
- wprowadzenie nowego typu okrętów do PMT (i wyrzucenie czegoś innego) - 6 m-cy
- dialog techniczny (w tym wypadku jak najbardziej uzasadniony) - 1 rok
- negocjacje z PGZ i wybranym kooperantem zagranicznym - 6 m-cy
- opracowanie dokumentacji, badania modelowe - 1 rok
- budowa prototypu (wersja nieuzbrojona lub lekko uzbrojona) - 1,5 roku
- badania prototypu, odbiory zakładowe, odbiory państwowe - 1,5 roku
I tak oto "już" po 6 latach mielibyśmy 1 szt. kutra, który byłby "gołą" platformą uzbrojoną w karabin lub działko. Oczywiście w tym momencie moglibyśmy przystąpić do produkcji "seryjnej", a na prototypie jednocześnie "integrować" i "certyfikować" "system uzbrojenia". Załóżmy, że budowa "platform" szła by szybko, po 2 szt. rocznie i załóżmy, że "integracja systemu uzbrojenia" nie napotykałyby problemów. W ten sposób po 12 latach od teraz mielibyśmy 12 kutrów. Nawet to nie bardzo zachwyca. A przecież wszyscy czujemy, że ten program nie ma szans pójść aż tak gładko, bo żaden nie idzie. Przykładowo: od jak dawna Rosomak czeka na docelowe uzbrojenie? A to jeden z kluczowych programów w najważniejszym rodzaju wojsk!
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
– Carl Gustaf Mannerheim
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Niestety przedmówca ma rację - nasz specyficznie "polski" model zakupowy jest tak dziwaczny i czasochłonny, że nawet pewna wojna ze znanym terminem jej rozpoczęcia i pełna świadomość gołego... czegoś w danym sektorze nie jest w stanie tego zmienić...
Jak kto nie wierzy niech sięgnie do ciekawego artykułu W. Mazura o całości naszych zakupów wojennych ( w tym dla MW) dokonanych za pięć 12 czyli w 1939 - sporo można się dowiedzieć o metodyce i sposobie myślenia naszych czynników wojskowych - szczególnie co do zakupów interwencyjnych... Jest tam też parę uwag min. Kwiatkowskiego na temat tego jak rodzima nie sposób tego nazwać inaczej niż "pseudointeligencja" potrafi opóźnić lub spowolnić dostawy w imię czegoś takiego jak "popisanie się wiedzą fachową"
- o ile kupimy ministerialną wersję takowej motywacji konkretnych zachowań... Warto tez może pamiętać, że w okresie międzywojennym tak naprawdę bardzo ale to bardzo wstydzono się tzw. "radosnej improwizacji" z lat 1919-1920 w zamian preferując podejście stricte biurokratyczne ale w polskim wydaniu
Reasumując to z czym mamy do czynienia to tylko tradycja w najlepszym tego słowa znaczeniu - a to, ze akurat głupia jak but nie ma znaczenia... 
Jak kto nie wierzy niech sięgnie do ciekawego artykułu W. Mazura o całości naszych zakupów wojennych ( w tym dla MW) dokonanych za pięć 12 czyli w 1939 - sporo można się dowiedzieć o metodyce i sposobie myślenia naszych czynników wojskowych - szczególnie co do zakupów interwencyjnych... Jest tam też parę uwag min. Kwiatkowskiego na temat tego jak rodzima nie sposób tego nazwać inaczej niż "pseudointeligencja" potrafi opóźnić lub spowolnić dostawy w imię czegoś takiego jak "popisanie się wiedzą fachową"
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Nie wiem, ja też nie śledzę rynku, ale przypuszczam, że wśród "używek" udałoby się znaleźć coś, co mogłoby zapewnić wykonanie zadań MW, może nie na następne 20-30 lat, ale chociaż na 10-15. Wiem, że to "prowizorka", ale jak już muszę dojeżdżać do pracy, a żona wrzeszczy, że chce jechać na wakacje, to nie rozglądam się za nowiutkim skuterem dostępnym za pół roku, ale szukam używanego samochodu, który mi to zapewni i mogę go mieć od zaraz. Dlatego też nie rozglądam się za "wyścigówką", kabrioletem, lub inną "egzotyką", ale chcę tani samochód całoroczny, odpowiedni na polskie drogi (sorry, ale spodobało mi się to porównanie...Marmik pisze:Chodziło mi o to co z używek mogłoby być sensowne. Ja po prostu nie bardzo widzę możliwości w takiej drodze, ale nie śledzę rynku, więc może coś przeoczyłem.
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Nie aby się Kolegi czepiać ale czy zdaje sobie Kolega sprawę, że mający pełną świadomość takiego "kobiecego" (czyli ściśle formułowania ich wedle własnie doraźnych kobiecych chciejstw) zarządzania w naszym kraju niejaki Fryc Wielki był pewien, że nasz kraj bez żadnej wojny sobie najzwyczajniej w świecie "zje" ? Uważał, że właśnie dzięki temu to tylko kwestia czasu... Ale my się pośmiejemy i będziemy tak dalej jakby nigdy nic robić nieprawdaż? 
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Bo słowo "polityka" ma w języku polskim formę zdecydowanie żeńską... 
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Czyli w 2023 ruszylibyśmy z kopyta. Wow! To dużo więcej niż będzie z obecnego PMT. Sea Venomy to nowa broń (pierwsze strzelanie w czerwcu tego roku, IOC 2019), w wersji okrętowej są i tak na razie w fazie dostosowywania, więc być może zgrają się czasowo z tym o czym piszesz. Przy okazji może zbiegnie się z wcieleniem Ślązaka do służby. Może jednocześnie będzie podpisany kontrakt na drugiego Kormorana (hurraoptymistycznie to może nawet wcielenie do służbyWaldek K pisze:Nie chcę się za bardzo "wcinać" w dyskusję, ale jedno chciałbym napisać. Masz, Marmiku, świadomość, że harmonogram wyglądałby następująco [...]
I tak oto "już" po 6 latach mielibyśmy 1 szt. kutra, który byłby "gołą" platformą uzbrojoną w karabin lub działko. Oczywiście w tym momencie moglibyśmy przystąpić do produkcji "seryjnej"
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
I ruszylibyśmy z kopyta z jednostkami, których wyporność wraz z dodawaniem kolejnych zadań urosłaby do minimum 100 ton, a wraz z nią cena, co skutecznie ograniczyłoby zamówienie do jakichś 3 sztuk. A przy okazji mielibyśmy trzeci typ kpra na stanie MW. To faktycznie byłby jakiś rekord. 
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.