Re: Nasze fantazje okrętowe
: 2016-03-16, 09:10
Sorry, zapomnialem o 305 mm. Faktycznie w takim razie poszedlbym w Dunkerque z 305.
Jak to niewiele?ak czy siak z tego ukosowania niewiele wynika,
Pewnie. Totalny brak pragmatyzmu.zresztą brytowie od niego w końcu odstąpili. Może zabrakło im pragmatyzmu
Właśnie o to "ile" się rozchodzi. Mnie wychodzi że mniej niż się wszystkim wydajeMiKo pisze:Wynika, że zmniejsza przebijalność, a ile, to można się kłócić.
Dlaczego?Maciej3 pisze:- kłopoty z dokowaniem. Trzeba kombinować jak to zrobić żeby poszycie wytrzymało dokowanie
Są jakieś fakty potwierdzające tą tezę? Bo ja mam ze dwa przeciw niejSmokEustachy pisze:Istnienie jednago okrętu 40000 tonowego stawiałoby małę pancerniki w trudnej sytuacji.
Ja tam z tych filmów takich dokładnych danych nie wyczytałem, ale dwie gwiazdy śmierci zrujnowały Imperium co przywodzi mi ma myśl dwa inne mastodonty które zrujnowały inne Imperium.Kpt.G pisze:ALERT!!! Offtop!!
Noo, nie do końca.. ISD (Imperial Star Destroyer) w swoim czasie był największym masowo produkowanym (W CHU..steczkę drogi) Krążownikiem/Pancernikiem (skromne 1,6 km), a we flocie imperium służyły "maluszki" od około 4 do 12-14km "Krążowników liniowych" i "Wielkich Pancerników". Aż w końcu kole roku 1-2 ABY wszedł Executor "maleństwo" 19km
A w obecnym przebudzeniu Niszczyciele mają 3km i ciut.
End offtop
Coooo ty. Oni je budowali przy użyciu ciemnej strony mocy, po prostu tworzyli je z nicości jak nasz obecny rząd program 500+.(W CHU..steczkę drogi)
Eustachy to zmieniłKpt.G pisze:Nie wiem skąd się wzięło te 25tys, ja dałem ograniczenie
Może je posłać w towarzystwie innych tłuściochów... jeżeli takie ma.Kpt.G pisze:Z drugiej strony żaden normalny RACZEJ nie pośle tłuściochów samopas
W przypadku Hooda to zdanie brzmi bardzo wymownieKpt.G pisze:Przynajmniej do momentu w którym nie wysiądzie.
Chyba żartujeszKpt.G pisze:End offtop
I wcale nie były takie słabe jak mogłoby się wydawać.shadow pisze:Wyważacie otwarte drzwi, przecież Brytyjczycy naskrobali blisko tuzin projektów pancerników z 305-tkami i wypornością około 25tys. ton. Wspominano o nich zdaje się w jednym z nr MSiO chyba przy okazji opisu typu KGV.
Alaska to krążowniki w prostej linii. Wyobraź sobie raczej North Carolina z armatami 9x14" proporcjonalnie mniejsze.Kpt.G pisze:Hameryka, Alaski kilka lat wcześniej?
Gdybyś nie wiedział to te okręty wypierały 26tys. ton więc nie mogłyby być mniejsze, cieńsze i tak dalej. Za to kolejny w linii Bismarck abstrahując od tego ze nie może być niefajny stałby się fajny z racji pomniejszenia do 35tys. ton i armat 330mm.Kpt.G pisze:Niemcy robią kieszonki i parę S&G (z może nieco cieńszą blaszką)
Też mieli taki projekt pod wymiar zanim się rozpuchł do VV.Kpt.G pisze:Włochy?
Japonia buduje Jamato, to chyba logiczne.Kpt.G pisze:Japonia projekt B64 czy odświeżają stary (wstępny?) projekt Kongo?
Żaden błąd. To oficjalne dane na lata trzydzieste. Nie widzę powodu dla którego Niemcy mieliby to zmieniaćKpt.G pisze:Błąd... S und G
Wypierały 30tys I ciut..
Przy wyporności 37tys. ton (tyle powinien kosztować ten upgrade) wyszłyby okręty o których nikt nie mógłby powiedzieć że czegoś im brakuje ani że nie mieszczą się w limitach. No i byłby tylko o jedną armatę gorszy od King George V.Kpt.G pisze:Swoją drogą.. zawsze się zastanawiałem czy gdyby Niemcy po prostu wyszli od tych okrętów (czyt. pozostali przy układzie 3x3) i wyposażyli je w 9x356 mm to czy nie wyszłyby całkiem zrównoważone okręty?
Nooo... Ten argument to "trochę"Maciej3 pisze:- kłopoty z dokowaniem. Trzeba kombinować jak to zrobić żeby poszycie wytrzymało dokowanie, więc nie może być aż tak cienkie jakby mogło być.
Ale ja nie twierdzę, że się nie da.Grzechu pisze:Nooo... Ten argument to "trochę"Maciej3 pisze:- kłopoty z dokowaniem. Trzeba kombinować jak to zrobić żeby poszycie wytrzymało dokowanie, więc nie może być aż tak cienkie jakby mogło być.naciągany jest...
Dokuje się jednostki i większe, i cięższe, niż pierwszo- czy drugowojenne pancerniki.
I raczej kilbloków nie podkłada się tak, aby opierały się na nich i przenosiły obciążenia płyty poszycia.
Niekoniecznie. Mogli zrobić to co i tak rozważali.Ok, to wiemy.. ale co z innymi krajami?
[...]
Hameryka, Alaski kilka lat wcześniej?
Brytyjczycy posiadając całkiem udane uzbrojenie okrętów 13,5 cala, powinni trzymać się tego uzbrojenia. Przestawić się na masową produkcję do momentu, aż będzie ich dosyć, a nawet z nawiązką. Pancerniki 15 calowe nie były potrzebne Brytyjczykom do wygrania pierwszej wojny światowej. O ile można było wprowadzić bardzo silne pancerniki to kaliber 15 cali był zbyt dużym uzbrojeniem dla krążowników liniowych. Powstały takie koszmarki jak Repulse i Renown, albo zostali skazani na budowę takich mastodontów jak Hood. Pancerniki Queen Elizabeth z 13,5 cala zapewne osiągały by zakładane 25w tak jak to było w pierwotnym założeniu.jogi balboa pisze:Skąd taki wniosekclavdivs pisze:Mam wrażenie, że o tym Brytyjczycy zapominali
Nie rozumiem dlaczego to jest zarzutem wobec floty USA. Jak mieli słabsze pociski od brytyjskich, to co mieli kupować od Brytyjczyków? Stosowali takie jakie mieli i jaki im dawał je własny przemysł.Maciej3 pisze: Bardzo pragmatyczne.
Jak 1 na 4 pociski przechodził wówczas ich własną specyfikację przebicia pancerza, to cała seria była przyjmowana na wyposażenie. Pragmatyzm sprowadzał się do tego, że wiedzieli iż ich producenci nie sprostają ich własnym wymaganiom.
Zgoda. Kiedy projektowano Nevadę nikt takich pancerników nie projektował, jednak Big Five od chwili momentu budowy już miały montowane uzbrojenie z 30 stopniowym kątem podnoszenia dział. Jednak chyba się spodziewali, że będzie się strzelało dalej.Maciej3 pisze:W momencie kiedy projektowano Nevadę Amerykanie za daleki dystans uważali 8 tys jardów. Czyli jakieś ~ 7.2 km. A 10-12 tys jardów ( 9-11 km ) to ekstremalny. Pod taki dystans zostało zaprojektowane to opancerzenie.
Nie trzeba dorabiać. Na Yamto, Montana to nie były bable to był TDS. Taką sama rolę pełniły jak na KGV. Bez nich KGV też był by niestabilny.Maciej3 pisze:- masz szeroko na górze, wąsko na dole. Jak tak zrobisz kadłub, to będzie totalnie niestabilny. Trzeba dorabiać bąble
Za zalewanie okrętu w części podwodnej odpowiedzialny jest system TDS, nie pancerz pionowy. Im bardziej skuteczny tym mniejsze zalewanie.Maciej3 pisze:zalewanie bąbli ( czy czego tam ) powoduje powstanie większych przechyłów niż przy pancerzu pionowym ( no nie zawsze, ale zwykle ), więc trzeba robić okręt z większą wysokością metacentryczną, żeby nie fiknął koziołka. Wyższa wysokość metacentryczna, to silniejsze szarpanie podczas przechyłów, jednostka mniej lubiana przez załogi ( szybsze zmęczenie ), większe przyśpieszenia przy przechyłach ( szybsze zużywanie się jednostki ) i mniej stabilna platforma artyleryjska.
Wysokość pancerza ukosowanego w pionie, jest taka sama jak pionowego. Jak pocisk ominie ukosowany to samo zrobi z pionowym.Maciej3 pisze:- im ostrzej ( po poziomu ) padają pociski, a więc im większa odległość walki, tym relatywnie niższy pancerz „widziany” przez pocisk. Kiedyś prezentowałem tu rysunki.
Dopuki pociski będą przed pancerzem a nie za. To jest to najmniejszy problem. Pancerz ukosowany w przeciwieństwie do pionowego, jest zawsze ukosowany nie zależnie od kursu.Maciej3 pisze:- jeśli idziesz skosem do przeciwnika, a nie ustawiasz się burtą, to pociski mają jeszcze większe pole do popisu i omijania pancerza burtowego
Ale to był projekt przedwojenny. Z jej wybuchem nie miał nic wspólnego.clavdivs pisze:Pancerniki 15 calowe nie były potrzebne Brytyjczykom do wygrania pierwszej wojny światowej.
Ale wyjaśnisz mi po co brytom byłoby powiedzmy milion armat 13,5" bo tylko w takim przypadku opłaca się przestawić organizację produkcji (w tym odpowiedniego sprzętu) na taką przez którą należy rozumieć "masowa" (patrz Ford T - pomijając to czy w przypadku armat jest w ogóle to możliwe technologicznie)? Nie istotne czy zbuduje się takich armat 10 sztuk czy 10 tysięcy sztuk, i tak jest to produkcja rzemieślnicza - detaliczna. A to oznacza że przejście na organizację produkcji masowej jedynie podniosłoby nieproporcjonalnie koszty takiego produktu.Przestawić się na masową produkcję
Tych armat już w tym momencie mieli z nawiązką. Sporo ich ostało się jeszcze 20 lat później.aż będzie ich dosyć, a nawet z nawiązką.
A to już w ogóle nie ma potwierdzenia w faktach. Repulse i Renown powstały w efekcie wizjonerskiej myśli rozwoju floty Fishera. Ta wizja według najnowszej wiedzy miała raczej niewiele wspólnego z dotychczasowymi poglądami na temat wojny morskiej, pisał o tym już wielokrotnie Tadeusz Klimczyk.clavdivs pisze:O ile można było wprowadzić bardzo silne pancerniki to kaliber 15 cali był zbyt dużym uzbrojeniem dla krążowników liniowych. Powstały takie koszmarki jak Repulse i Renown, albo zostali skazani na budowę takich mastodontów jak Hood.
Kolejny raz uwidacznia się speedomania w środowisku shiploverówPancerniki Queen Elizabeth z 13,5 cala zapewne osiągały by zakładane 25w tak jak to było w pierwotnym założeniu.
Wyścig zbrojeń trwał od dawna w najlepsze i akurat Brytyjczycy właśnie zbudowali większą (i szybciej) jednolitą flotę piętnastocalowych pancerników niż niż większość europejskich potęg morskich miała drednotów w ogóle. A USA przechodził akurat na czternastocalówki co w ogóle nie miało żadnego związku z brytyjskim przejściem na piętnastocalówki, tak samo Japonia. Zrobienie tego kroku tak czy siak czekało i brytów a to że uczynili go wcześniej niż później świadczy akurat o ich pragmatyzmie.15 cali przyczyniło się do wyścigu zbrojeń w wielkości kalibru dział pancerników. To było mocno nie w interesie Royal Navy. 381mm zresetowało na nowo pokaźną flotę brytyjskich pancerników. Japonia Francja czy Włochy mogły sobie pozwolić na kilka sztuk superdrednotów, ale Anglicy na budowę nowej floty superdrednotów już mniej. O dawnej supremacji z epoki wiktoriańskiej mogli już zapomnieć. To było na rękę USA która mogła startować do wyścigu od nowa i jak pokazała historia całkiem nie bez szans.