Sęk w tym, że pancerniki dokładnie właśnie to robiły - od samego początku wojny strzegły własnych baz, patrolowały obszary o znaczeniu strategicznym oraz prowadziły działania osłonowe, a nawet logistyczne. W bitwie na Morzu Koralowym, okręty liniowe nie mogły wziąć udziału bezpośredniego z powodu niedostatku okrętów zaopatrzeniowych i tankowców. Co prawda posłano je na Morze Koralowe, obładowując paliwem i amunicją na taką skalę (dla siebie, lotniskowców Halseya oraz niszczycieli), że przekraczały wszelkie dopuszczalne limity zanurzenia, ale po stwierdzeniu iż w rejonie Wysp Salomona pojawiły się lotniskowce japońskie, 1 Zespół Uderzeniowy zawrócono, ponieważ jego przeciążone okręty miałyby ograniczone możliwości prowadzenia walki.clavdivs pisze:No to odwrotnie- niech w PH zniszczone zostają wszystkie lotniskowce USN.
Jakie szanse miały by pancerniki w starciu z Kido Butai? Pewnie takie jak PoW I R pod Kuantanem.
Amerykanie mogli pozwolić sobie na jakie kolwiek operacje ofensywne, kiedy japonskie lotniskowce zostały zneutralizowane.
Pancerniki nie mogły by osłaniać desantu, ani swoich lini, ponieważ uległy by wcześniej lotniskowcom.
Po wojnie nie było potrzeby budowania nowych lotniskowcow, ponieważ te wybudowane w czasie wojny, modernizowane nadal pelniły swoja role.
Dzisiejsza niechęć do budowania nowych Nimitzów, wynika z tego że nadal te okręty są "jare" i nie jest potrzeba ich posiadania w takiej ilosci.
Przenoszenie dużej ilości pocisow manewrujacych nie jest atutem, wspólczesne okrety z pionowymi wyrzutniami czesto chodzą z pustymi wyrzutniami, poniważ brakuje dla nich pocisków, które są rownież bardzo drogie.
W innym wypadku osłaniałyby lotniskowce Halseya.
Podczas Bitwy pod Midway pancerniki wraz lotniskowcem eskortowym „Long Island” zupełnie bezużytecznie patrolowały obszar Pacyfiku w odległości 2000 mil na wschód od Hawajów, bo obawiano się, iż lotniskowce Nagumy ominą lotniskowce Spruance’a i zaatakują słoneczny Stan Kalifornia. Był to bardzo poważny błąd taktyczny - zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby przydzielenie tych okrętów do osłony lotniskowca „Yorktown”, co pozwoliłoby łatwiej odpierać ataki samolotów zespołu Nagumy, w rezultacie czego być może okręt udałoby się ocalić.
Bez lotniskowców początek wojny na Pacyfiku jest dla Amerykanów trudny do przewidzenia.
Jednak nie sądzę, by przebieg kampanii tak drastycznie się różnił od tego, co było naprawdę.
Wiadomo, że raczej nie posłano by pancerników Floty Pacyfiku w klasycznym szyku liniowym do walki, tylko mądrze utrzymywano za ich pomocą kluczowe punkty strategiczne - bazy i linie zaopatrzeniowe.
Jednak w razie czego, wątpliwe jest, by lotniskowce Nagumy były zdolne zatopić tyle manewrujących, broniących się w morzu pancerników.
Nie można tego IMHO porównywać z Kuantanem, gdzie był tylko JEDEN pancernik, z wątpliwej jakości uzbrojeniem przeciwlotniczym (o bardzo małym zasięgu).
Jedno jest pewne - byłoby amerykanom dużo trudniej, jednak byłoby im równie trudno, jakby nie mieli pancerników wcale.
Wtedy japońskie pancerniki bez oporu szalałyby po Pacyfiku razem z lotniskowcami!
Po wojnie nie budowano lotniskowców dlatego, że było jak napisałem, tu nie trzeba nic wymyślać od siebie.
Większość lotniskowców poszła na złom lub do naftaliny. Zostało kilka, a ich rola była niepewna. W konfliktach lokalnych sprawdziły się, jednak pancerniki gdy tylko się pojawiały, wykonywały zadania dużo lepiej, bezpieczniej i taniej.
Żadne inne państwo - poza USA - nie miało też takiego potencjału lotniskowców i nie planowało mieć.
Dziś można chyba z czystym sumieniem powiedzieć, że jedynie US Navy dysponuje lotniskowcami z prawdziwego zdarzenia.
Nawet Royal Navy nie dysponuje na tę chwilę ani jednym lotniskowcem.
Czy to oznacza od razu koniec ery lotniskowca?
Na pewno nie...
Tak, posiadanie dużej ilości komór VLS nie oznacza od razu, że wszystkie są pełne.
Jednak pancernik ma coś więcej, niż komory rakietowe - artylerię, pancerz (zdolność przetrwania) i duży kadłub, pozwalający "upchać" w nim sporo systemów uzbrojenia także do obrony zespołu.
Wiadomo, że artyleria okrętowa powinna dziś strzelać już wyłącznie amunicją inteligentną.
W późniejszym czasie planowano wprowadzić armaty elektromagnetyczne.
Wygrała opinia publiczna.
"Chcemy lotniskowców".
To mają...
P.S. Jeśli uważa się (moim zdaniem słusznie) współczesne okręty podwodne klasy SSN i SSBN za najpotężniejszą broń, to czy oznacza to, iż epoka lotniskowców, epoka krążowników, epoka niszczycieli itd. się skończyła?