Zatopienie HMAS Sydney

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

Oni opuścili statek bo wiedzieli że zatonie . Załoga Sydneya nie brała tego widocznie pod uwagę a samo zatoniecie musiało być gwałtowne.
Również mi sie tak wydaje, tam w ruch szły 40, nawet 20mm działka
wiec trate, i szalup za duzo nie zostało, ludzie baz tego zdani sa na
pastwę rekinów...
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Chyba nie było w pobliżu alianckich OP. Zresztą jaki podwodniak strzelałby do okrętu wojennego na tym obszarze? Zawitanie tam KRL państw Osi mało prawdopodobne...
Gdzieś w sieci jest raport (jakieś 100 str A4, po angielsku) na ten temat, bardzo ciekawy materiał. Jak by ktoś nie znalazł (ja adresu nie pamiętam) to mogę podesłać.
Andrzej Kliszewski
Posty: 252
Rejestracja: 2004-08-06, 10:46
Lokalizacja: Zielona Góra

Post autor: Andrzej Kliszewski »

Mam jednak wątpliwości co do tych tratew i szalup. Zniszczone mogły byc całkowicie z jednej burty ale na drugiej coś powinno zostać.

Według mnie pozostaje tylko pytanie kto Niemcy czy może Japończycy (teza przewrotna ale kto wie na czym KORMORANA przyłapał Australijczyk :roll: ).

Pozdrawiam Andrzej K.
Si vis pacem para bellum!
Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

I jaki aliancki OP strzelał by do PŁONĄCEGO krążownika w tym rejonie?
karolk

Post autor: karolk »

albo raczej, Kormoran na czym przyłapał Sydneya
Andrzej Kliszewski
Posty: 252
Rejestracja: 2004-08-06, 10:46
Lokalizacja: Zielona Góra

Post autor: Andrzej Kliszewski »

O tym nie pomyślałem :shock: Z drugiej strony Detmers musiałby mieć cohones jak arbuzy albo mózg jak orzeszek laskowy jeśli zauważając groźny okręt wojenny szedł by na zwarcie :D .

Pozdrawiam Andrzej K
Si vis pacem para bellum!
Gość

Post autor: Gość »

albo raczej, Kormoran na czym przyłapał Sydneya
A na czym mógł?
W sumie Sydney miał przewage w szybkości wiec nie dziwi postawa Detmersa....
Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

To u góry to ja
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

The whole point about this, as we must all appreciate, is that we are all guessing - to LCDR Ean McDonald, RAN (Retd).
Po prostu zgadywanka. Mozna rozpatrywać rozmaite scenariusze (dokładnie tak jak zrobiła to specjalna komisja powołana do zbadania sprawy Sydney).
A to bardzo ciekawe pytania - Why Captain Burnett did not use his aircraft, did not keep his distance and use his superior speed and armament, [and] did not confirm his suspicions by asking Navy Office by wireless if Straat Malakka was in the area?
Niestety pozostaną bez odpowiedzi...
Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

Może zabrakło mu na morzu zapałek i chciał pożyczyć... :D :D :D
Tak po cichu.... :D :D :D
dakoblue
Posty: 1608
Rejestracja: 2004-01-05, 08:42
Lokalizacja: Elblag

Post autor: dakoblue »

Trajan
Posty: 44
Rejestracja: 2004-02-06, 12:10
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Trajan »

Co do braku odgłosu eksplozji:
Czytałem, że wbrew pozorom eksplozja amunicji (przynajmniej kordytu na okręcie) nie daje wcale ogłuszającego huku. Nie jestem chemikiem ani fizykiem więc nie potrafię tego "naukowo" uzasadnić ( być może jest to efekt tego, że fala uderzeniowa po rozerwaniu kadłuba ma już prędkość podźwiękową co zmniejsza huk?). Świadkowie eksplozji na HOODZIE są zgodni co do tego, że eksplozji nie towarzyszył silny huk, a przecież znajdowali się stosunkowo blisko niej (myślę o obserwatorach z PoW)...

co do szans ocalenia rozbitków:
Biorąc pod uwagę fakt, że [hipotetyczna] eksplozja nastąpiła prawdopodobnie w trakcie prób uratowania okrętu nie dziwi mnie fakt braku szalup i tratew (pwenie ich nie użyto). Niemcy natomiast opuścili tonącego KORMORANA na szalupach więc się uratowali. Przypominam też, że z HOODa uratowano tylko 3 marynarzy (i to przy prawie natychmiastowej akcji ratunkowej!) więc zagłada całej załogi nie jest dla mnie zaskoczeniem. Szanse przetrwania na mało uczęszczanych szlakach morskich w przypadku niepodjęcia szybkiej akcji ratowniczej są nikłe (jak tego dowiódł np. poziom strat załogi INDIANAPOLIS)....
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

... swego czasu był bardzo ciekawy artykuł
"Jedną z nierozwiązanych zagadek II wojny światowej jest zaginięcie 19 listopada 1941 roku u wybrzeży Zachodniej Australii krążownika „Sydney”. Minęła niedawno 50 rocznica tego wydarzenia które stało się przedmiotem wielu dyskusji i książek . Skłoniło to West Australian Maritime Museum do zorganizowania ekspedycji poszukiwawczej z udziałem Royal Australian Navy i The Woods Hole US Oceanographic Institute .Instytut ma swoim koncie odnalezienie „Titanica” i „Bismarcka” , zaś wspomniane muzeum – odnalezienie i wydobycie „Siriusa” flagowego okrętu tzw.Pierwszej Floty.
Ekspedycja przebada dno Oceanu Indyjskiego na zachód od Shark Bay ; w tej części HMAS „Sydney” stoczył bitwę z niemieckim rajderem „Kormoran”,który zamierzał zaminować przybrzeżne wody w okolicy Carnarvon.
W wyniku starcia „Kormoran” zatonął natomiast „Sydney” jak twierdzą rozbitkowie niemieccy , choć płonący i powaznie uszkodzony strzałami rajdera utrzymywał się na wodzie , a potem odpłynął i zniknął za horyzontem. Odtąd nikt go nie widział , zniknął wraz z 645 ludźmi ; przypadek bez precedensu .
Pytań na które brak odpowiedzi jest o wiele więcej. Przede wszystkim , dlaczego okręt tej klasy dał się zaskoczyć słabszemu przeciwnikowi. Wallie Holt , uprzednio sygnalista okrętu , pracując jako celnik we Fremantle spotkał w 1950 roku na jednym ze statków dwu mechaników – uratowanych marynarzy z „Kormorana”. Obaj zgodnie twierdzili ze okręty były tak blisko siebie iż „mogły się nawzajem obrzucać kartoflami”. A w chwili , gdy „Kormoran” otworzył ogień „Sydney” właśnie spuszczał szalupę. Michael Montgomery , autor opublikowanej 10 lat temu książki „Kto zatopił „Sydneya?” uważa że w tak samobójczej pozycji w jakiej znalazł się okręt , żaden dowódca nie wysłałby szalupy dla sprawdzenia tożsamości statku ( rajder nosił banderę holenderską i nazywał się Straat Malakka” ). Wg. Prawa morskiego otwarcie ognia przy podniesionej banderze neutralnego państwa to piractwo. „Kormoran” musiałby ją zstąpić banderą Kriegsmarine co wymagałoby kilku sekund , podczas których „Sydney” przy całej naprzód znalazłby się w znacznie bezpieczniejszej sytuacji. Montgomery powołuje się na wypowiedż Briana Noble`a – marynarza ze statku „Orontes” który w 1947 roku przewoził do Niemiec rozbitków z „Kormorana”, i utrzymuje iż powiedzieli mu oni iż wciągnięto banderę Kriegsmarine lecz nie opuszczono neutralnej. Autor książki rozmawiał w Perth z marynarzem niemieckim który dzielił wraz z marynarzami z „Kormorana” baraki jenieckie w obozie Murchison.
Przed kilku laty człowiek ten odwiedził dawnych współwięźniów , lecz żaden z nich nie chciał wspominać o starciu z „Sydney`em” , bali się posądzenia o piractwo . Z drugiej strony Otto Juergensen , sekretarz stowarzyszenia byłych członków „Kormorana” zapewnia w liście iż kpt. Detmers działał zgodnie z regułami prawa międzynarodowego ( które na marginesie nie przewiduje stosowania jednostek typu „Kormoran” )
Theodor Detmers w książce wydanej w 1955 roku twierdzi iż zdecydował się na otwarcie ognia w momencie , gdy zauważył iż samolot na katapulcie „Sydney`a” jest gotów do startu . Z powietrza uzbrojenie rajdera byłoby doskonale widoczne , o szalupie nie wspomina. Twierdzi on również iż zmiany bandery dokonano równocześnie z rozkazem otwarcia ognia. Do zmiany bandery najprawdopodobniej doszło gdyż Niemcy obawiali się iż w przypadku porażki zostaną oskarżeni o piractwo. Ponadto od momentu zmiany bandery do oddania strzału minęły sekundy , w czasie których zmiana bandery nie miała dla Australijczyków większego znaczenia , działa celujące w ich okręt były aż nadto wymowne.
Jedynym zachowanym reliktem po okręcie australijskim jest jego tratwa wyrzucona przez morze , eksponowana w Australian War Memorial w Canberrze. Wg Montgomery`ego ślady po kulach wskazują na to iż ogień prowadzono z góry oraz z niewielkiej odległości , co wskazuje iż buła ona już na wodzie. Podobne ślady nosiła inna tratwa wyłowiona trzy miesiące po zatopieniu okrętu w rejonie Christmas Islands. Co prawda okręt był wyposażony w tratwy Cyrleya umieszczane na zrzutniach pod dużym kątem co w efekcie mogło dawać rezultaty jakoby zostały one ostrzelane już na wodzie. Twierdzenie jakoby „Sydney” miał odpłynąć i zniknąć za widnokręgiem kilka godzin po akcji , wyklucza strzelanie do pozostałych przy życiu marynarzy okrętu. Sa wszakże podstawy do przypuszczeń że okręt zatonął wcześniej . Tu Montgomry cytuje Oskara Magazinovica który w 1954 roku odwiedził w Hamburgu – Detmersa , zbierając materiały do książki o statku jugosłowiańskim „Velebit” – ofiarze „Kormorana”. Detmers miał rzekomo powiedzieć „.... mieliśmy szczęście trafić w komorę amunicyjną ; „Sydney” zniknął szybko, cała bitwa trwała nieco ponad minutę ...”.
Byłoby to zgodne z tym co powiedział co podobno powiedział na pokładzie „Orontesa” ;”... poszli na dół zbyt szybko...”.
Wydaje się niemożliwe aby w ciągu minuty lub dwóch zaskoczony „Sydney” mógł doprowadzić do takich uszkodzeń „Kormorana” które spowodowałyby jego zatonięcie. Bardzo prawdopodobne iż zagładę australijskiego okrętu spowodował wybuch komory amunicyjnej , lecz w wyniku pożaru a nie pocisków z rajdera. Ponadto trudno znaleźć uzasadnienie dla ukrycia faktu eksplozji przez załogę „Kormorana” która była przecież przesłuchiwana. Powyższe sugestie posłużyły Montgomery`emu do sformułowania następujących wniosków ; okręt został uszkodzony przez rajdera , lecz dobity torpedą japońskiego okrętu podwodnego . Natomiast zupełnie fantastyczne wydaje się twierdzenie australijskiego dziennikarza Jim`a Davies`a jakoby okręt zaatakowały dwa japońskie okręty podwodne , a załogę wymordowano dla ukrycia przed światem ich udziału w wojnie do której przystąpili dopiero osiemnaście dni potem. Opinię tą podziela brytyjski historyk James Rusbridger , autor książki „Betrayal at Pearl Harbour” , i wg.niego stanowi to jeszcze jeden dowód na to iż rząd brytyjski wiedział o planowanym ataku na bazę US Navy i nie przekazał tego Amerykanom.
Stąd już krok do zarzutu o zacieranie śladów o przyczynie zatopienia okrętu. Przykładowo ; dlaczego dotąd nie poddano analizie znalezionych tratw , co mogłoby potwierdzić lub obalić wiele tez. Jest bardzo wątpliwe aby „Sydney” nie nawiązał łączności radiowej z bazą po lub w trakcie starcia. Cztery radiostacje rozmieszczone w różnych częściach okrętu nie mogły być zniszczone od razu, choć pojawia się możliwość, iż nie mogły być już przez nikogo obsadzone, czyli uderzenie „Kormorana” musiało być nokautujące.
Powyższe zarzuty spowodowały iż Royal Australian Navy oficjalnie oświadczyła iż nie ma żadnych przeciwwskazań do poszukiwania wraku okrętu. Przy okazji Joe Straczek z Naval Historycal Records wyjaśnił iż anomalia wykryte przez HMAS „Moresby” w 1981 roku nie były spowodowane obecnością wraku „Sydney`a”. W drugiej części zawarto sprzeciw z teorią p. Rusdbrigera o możliwości japońskiej ingerencji. Ponadto Australian Commonwealth Naval Board nie miał w zwyczaju bezposredniego konferowania z Churchilem . To ostatnie stwierdzenie ma zapewne na celu oddalenie podejrzenia o wpływy brytyjskie. ”Sydney Morning Herald” z 28 listopada 1991 roku zamieścił list emerytowanego kontradmirała RAN G.J.B. Crabba który służył na „Sydneyu” gdy ten przebywał na Morzu Śródziemnym w latach 1939 –1940 w którym protestuje przeciwko poszukiwaniom które zakłóciłyby spokój poległym tam marynarzom.
Ponadto Crabb przytacza kilka jego zdaniem oczywistych faktów ;

· Dowódca okrętu podszedł do podejrzanego statku dziobem ,aby wystawić na ewentualny ostrzał jak najmniejsze pole trafienia , jednakże nie przeciwdziałał dryfowaniu co ustawiło australijski okręt równolegle do rajdera w odległości 1 500 jardów.
· Kpt.Detmers dstrzegłwszy całą burtę krążownika , natychmiast zdecydował się na otwarcie ognia. Na tą odległość pociski 6-calowe mają tor zupełnie płaski , więc nie można było chybić i prawdopodobnie pierwszą salwą zmieciono pomost oraz wieżę kontroli artylerii.
· Wzniecony pożar wymknął się spod kontroli i doprowadził do pomniejszych wybuchów , oraz w konsekwencji do zagłady okrętu.
· Znane są przypadki zaginięcia okrętów z całymi załogami np. zatonięcie niszczyciela „Peary” w zasięgu widoczności z lądu w pobliżu Port Darwin , oraz przypadek „Hooda”.

Admirał nie bierze pod uwagę faktu iż oba te okręty nie zatonęły z niewyjaśnionych przyczyn , uznając jednocześnie iż w zatopieniu „Sydney`a” nie ma nic tajemniczego.

Wybaczcie tylko iż nie mam niestety autora - artykuł z Morza - zabijcie mnie nie pamiętam numeru - ale dawno to było.
dakoblue
Posty: 1608
Rejestracja: 2004-01-05, 08:42
Lokalizacja: Elblag

Post autor: dakoblue »

taaa
moze rzeczywiscie zatonal jeszcze w polu widocznosci Kormorana
a Niemcy wykonczyli pozostalych rozbitkow i zatarli slady
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Shigure, wiele z tego, co napisałeś było mi znane, a z wieloma hipotezami spotkałem się po raz pierwszy. Całość uzupełnia moja wiedzę w tej sprawie.

Swego czasu też spotkałem się z publikacją , opartą na relacji ocalałego z walki porucznika artylerii von Gosseln (mam wątpliwości z pisownią) , z której wynikało, że „Kormoran” miał kłopoty z silnikiem głównym i musiał zastopować w celu dokonania naprawy. W momencie pojawienia się masztów nieznanego okrętu Theodor Detmers wydał rozkaz uruchomienia go, ale nastąpiło coś w rodzaju samo zapłonu i ropa wybuchła wystrzeliwując pióropusz dymu widoczny na wiele mil wokoło, a „Kormoran” zastopował.
W tym momencie nieznany okręt zmienił kurs na zbliżenie i okazał się być australijskim krążownikiem „Sydney”. Niemcy rzecz jasna podali nazwę „Straat Malakka”, ale indagujący dalej sygnalista z krążownika spytał o tajny kod admiralicji pod którym statek był zapisany, a na to pytanie Niemcy nie potrafili dać odpowiedzi. W międzyczasie uczyniono przygotowania do wystrzelenia samolotu, a krążownik na małej prędkości pływał wokół Niemca. Ponieważ dalsza zwłoka była niecelowa, Detmers nakazał otwarcie ognia z dział głównych, wystrzelenie torped z nawodnych wyrzutni, a broni maszynowej ostrzelanie katapulty i pomostu masakrując tym oficerów, skutkiem czego nie było formalnego rozkazu natychmiastowego otwarcia ognia.
Zwłoka w czasie pozwoliła na bezkarne demolowanie Australijczyka zanim jedna z wież nie otworzyła ognia „na własną rękę”.

Po trafieniach w maszynownię nastąpiła eksplozja wzniecająca niemożliwy do ugaszenia pożar. Jednakże walka w tym momencie jeszcze nie ustała. Przeciwnicy jeszcze wymieniali salwy, po czym „Sydney” zaczął się oddalać, a Niemcy szykowali się do opuszczenia okrętu. Detmers nakazał pośpiech, ponieważ pożar zbliżał się szybko do rufowego magazynu min i w każdej chwili groziła eksplozja, która nastąpiła, kiedy wszyscy żyjący członkowie załogi opuścili pokład.
W zapadającym zmroku utracono kontakt wzrokowy z „Sydney”, ale ujrzano płomień eksplozji na horyzoncie, co wskazywało na eksplozję amunicji.

Tak w skrócie pamiętam tę relację, ale mnie zastanawia fakt zamiaru katapultowania samolotu z tak małej odległości. 1500 yardów daje w przybliżeniu 1370 metrów i dlatego nie mogę tego zrozumieć. Samolot był „okiem” dla każdego okrętu, ale katapultowano je zwykle z dużo większego dystansu, żeby sprawdzić, co się dzieje za horyzontem. Już odległość paru mil może uzasadnić użycie wodnopłatu, ale na tak krótki dystans?

Jeżeli prawdą jest, że spuszczano łódź z krążownika, to prawdopodobnie „Kormoran” jednak zastopował, jak to przedstawia von Gosseln. Nie spuszcza się łodzi, kiedy okręty są w ruchu. To chyba nie ma sensu.

Może oficerowie z „Sydney” dali się jednak nabrać i uwierzyli, że „Straat Malakka” jest tym, który ma kłopoty z maszynami i faktycznie spuścili łódź, żeby pomóc „Holendrowi”?
„Steiermark” był podobno łudząco podobny do holenderskich drobnicowców serii „Straat” i jego wybór na rajdera, operującego na tamtych wodach, nie był przypadkowy.

Sam już nie wiem, co może być prawdą, a co nie

Pozdrawiam
Ryszard
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
admiralcochrane
Posty: 806
Rejestracja: 2004-05-28, 15:45

Post autor: admiralcochrane »

Mam pytanie, moze troche naiwne, ale czy relacje niemieckie sa w 100% wiarygodne- gdyby np. postapili nie tak to potem mogliby miec powody, zeby krecic..... :?
ODPOWIEDZ