Borowiaczenie (znowu)

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Andrzej J.
Posty: 1094
Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Andrzej J. »

polsteam pisze:...tak, racja - człowiek nowego pokolenia... [...]
- pokolenia Jolanty Rutowicz...
http://ckmagazyn.pl/1404/CKM-Styczen-2009
poczytajcie zapowiedzi wydawcy ("będziecie pamiętali jak mazurki Chopina") i komentarze :D
Oyodo
Posty: 22
Rejestracja: 2008-11-25, 18:53

Post autor: Oyodo »

Grom pisze:
Glasisch pisze:jutro dnia 1. Adwentu
Nie przyszło Panu do głowy, że nie wszyscy obchodzą adwent i nie wszyscy przyjmują na twarz katolicką papkę, a w związku z tym może Pan obrazić czyjeś niekatolickie uczucia religijne?
Koledzy!

KOB pisał, że w mesie nie dyskutowano o sprawach religijnych. Proponuję trzymać się tej zasady, jak i tej dobrej praktyki na forach, aby dyskutować o tezie, nie przeciwniku. Każdego może po ludzku ponieść - jeden z Was odwołał się do tradycji chrześcijańskiej (niekoniecznie katolickiej, inni chrześcijanie też mają adwent), drugi zaś w imię tolerancji zachował się ... bardzo nietolerancyjnie. A inni wzdychają, jaka to kultura panuje na forach gdzieś tam "w odległych Niderlandach".
Pragnę też zauważyć, że wiele innych religii niechrześcijańskich uznaje różne posty i okresy wyciszenia jako metodę refleksji nad sobą, ba, są takie, co kontemplację i wgląd we własne ja uważają za podstawę. Obraziłbym większość z nich, nazywając to papką na twarz.

Co do "pokolenia JR", uważam, że trzymając odpowiedni poziom można coś takiego przetrwać, a się nie dać.
Oyodo
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

fdt pisze:I co z takim robić!?
Pokonać go na jego własnym polu. Ot co !
Odnoszę wrażenie, że wydawnictwa które publikują książki mają głęboko zawartość merytoryczną produktu. Ponadto MB to już nazwisko czyli wyrobiona marka, więc produkt winien się dobrze sprzedawać - przynosić realne zyski. MB posiada zdolność pisania prozy literackiej więc książki są wciągające, a nie nudzące. Cały myk polega na tym by wydać coś równie wciągającego Kowalskich i Nowaków, ale przedstawiając historię w poprawnym świetle.
Andrzej J.
Posty: 1094
Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Andrzej J. »

Oyodo pisze: KOB pisał, że w mesie nie dyskutowano o sprawach religijnych.
Nie tylko u Borchardta. Coś podobnego było też na pokładzie Askolda - vide wspomnienia Brunona Dzimicza, czyli Włodzimierza Steyera - "Samotny krążownik".
Adam
Posty: 1770
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

Dla zainteresownych, recjenzja najnowszego Borowiaka która ukazała się w styczniowym Naszym Morzu. Oczywiście autorstwa "mistrza obiektywizmu i rzetleności", czyli Pana Falby.
Prawdziwe książki

To prawie pewne, że „ORP Wilk. Okaleczony drapieżnik” narobi hałasu, wywoła dyskusje, sprowokuje do pytań. Dlaczego? Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, z powodu autora. Po drugie dlatego, że jej treść może wstrząsnąć naszymi wyobrażeniami na temat tego, jak wyglądała wojna na morzu w polskim wykonaniu.
Autora - Mariusza Borowiaka przedstawiać nie trzeba. To w tej chwili bodaj najpoczytniejszy krajowy marynista. Najgłośniejsze jego książki to dwa tomy „Małej floty bez mitów”, ich kontynuacja „Plamy na banderze” i „Westerplatte. W obronie prawdy”. Dzięki nim, w ciągu kilku ostatnich lat, dorobił się opinii skandalisty i czołowego „odbrązawiacza” dziejów naszej floty wojennej. Jedni go za to uwielbiają, inni nie znoszą. Faktem jest jednak, że m.in. dzięki niemu historią Polskiej Marynarki Wojennej, jak za czasów Pertka, interesuje się dziś nie tylko garstka pasjonatów.
„ORP Wilk” utrzymany jest w tonie właściwym autorowi. Borowiak przedstawia w nim losy okrętu podwodnego, tytułowego Wilka, szczególnie długo zatrzymując się na okresie wojennym. To pierwsza monografia tego okrętu w Polsce. Okrętu, dodajmy, pozostającego, chyba niezasłużenie, w cieniu legendarnego Orła, choć to przecież on był pierwszym, który w równie dramatycznych okolicznościach co „duma floty”, uciekł z Bałtyku do Anglii.
Przywrócenie powszechnej pamięci tej jednostki to główna zasługa Borowiaka, o której warto powiedzieć. Nie mniejsza, polega na tym, że opisał historię Wilka tak, jak zapisana jest ona w dokumentach. Borowiak, nauczony zapewne doświadczeniem z poprzednich prac, sporą część dokumentów publikuje jako załączniki do książki. Niektóre polski czytelnik ma okazję oglądać pierwszy raz.
Wyziera z nich jednak obraz niezbyt przyjemny. Wśród załogi Wilka szerzyły się pijaństwo, złodziejstwo, dochodziło do bójek. Smutnym ukoronowaniem rozprzężenia dyscypliny była samobójcza śmierć dowódcy Bogusława Krawczyka. Okoliczności i przyczyny tego wydarzenia wciąż nie są jasne.
To wstrząsająca lektura. Na przykładzie Wilka Borowiak pokazuje wszystkie problemy wojennej rzeczywistości polskich marynarzy pozostających na obczyźnie, pozbawionych kontaktów z rodziną, żyjących w stałym zagrożeniu życia. W takiej sytuacji ludzie radzą sobie w różny sposób, raz lepiej, raz gorzej. Książka Borowiaka udowadnia, że na wojnie nie walczą okręty, tylko ich załogi, a o przegranej albo zwycięstwie decyduje często reakcja jednego człowieka. Raz może on zachować się jak bohater, innym razem jak tchórz. Wojna toczy się w sercach ludzi i w gruncie rzeczy, najciekawsze jest to, co się w nich w tym czasie dzieje.
Wydaje się, że „ORP Wilk” to najlepsza publikacja Borowiaka. Co nie znaczy, że idealna. Moim zdaniem, zdecydowanie zbyt obszerna. Ma się wrażenie, że czterysta stron (trzysta tekstu, reszta to zdjęcia, mapy i reprodukcje dokumentów) to za dużo przynajmniej o jedną trzecią. Tak czy inaczej, na pewno warta jest przeczytania. Szczególnie, że na jej okładce znajduje się logo „Naszego MORZA”.
Wydawcą „ORP Wilk” jest Alma-Press, jedna z solidniejszych polskich oficyn, znana ze znakomitych wydawnictw żeglarskich i militarnych. Książki Borowiaka wydaje w serii „Nieznane oblicza historii”. Także i tym razem solidnie „wyprodukowana” praca może być wizytówką Alma-Pressu.
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6706
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Rzygac sie chce.

Zadna nacja tak nie buduje tradycji morskiej
pokazujac mlodemu pokoleniu d**e.
avm
Oyodo
Posty: 22
Rejestracja: 2008-11-25, 18:53

Post autor: Oyodo »

No nie wiem.

Mam taką książkę Royal Navy Day by Day, to czysta kronika bez miejsca na komentarze. Ile tam jest wzmianek o buntach, sądach za tchórzostwo itp. A mimo to RN raczej nie ma problemów z tradycją.

Od razu zaznaczam, że nie mam żadnego (na razie) zdania o panu B. i jego dziełach, ale jeśli np. prawdą jest, że jakiś okręt poharatał dziób na kamieniach wskutek błędu nawigacyjnego, a oficjalnie staranował u-boota, to nie wiem, czego lepiej uczyć młodzież. Wiem natomiast, że problem z rzeczoną młodzieżą zależy od teraźniejszego wychowania, a nie podejścia do historii. Powstańcy warszawscy idąc w bój nawet nie wiedzieli, co naprawdę robił Wilk, Orzeł czy Błyskawica - zgadza się?

Zwiedzając np. Wał Pomorski można dowiedzieć się, że jego zniszczenia to nie efekt działań wojennych, lecz gorliwości polskich oddziałów, którym groziło rozwiązanie i wcielenie do Armii Czerwonej właśnie za brak dyscypliny i ogólne rozprzężenie, więc wykazały się wysadzając nikomu niepotrzebne bunkry. A oficjalnie zdobywaliśmy ten Wał dzielnie i bohatersko, co na pewno niektórzy niewątpliwie czynili. Jakie to potem miało znaczenie wobec obowiązkowego poboru do armii i wychowania tamże, jakie znamy z opowiadań każdego, kto to przeżył?
Oyodo
Tzaw1
Posty: 643
Rejestracja: 2006-05-03, 17:23
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tzaw1 »

Oyodo pisze:Zwiedzając np. Wał Pomorski można dowiedzieć się, że jego zniszczenia to nie efekt działań wojennych, lecz gorliwości polskich oddziałów, którym groziło rozwiązanie i wcielenie do Armii Czerwonej właśnie za brak dyscypliny i ogólne rozprzężenie, więc wykazały się wysadzając nikomu niepotrzebne bunkry. A oficjalnie zdobywaliśmy ten Wał dzielnie i bohatersko, co na pewno niektórzy niewątpliwie czynili. Jakie to potem miało znaczenie wobec obowiązkowego poboru do armii i wychowania tamże, jakie znamy z opowiadań każdego, kto to przeżył?
Hę? Coś się komuś pomerdało. Niekoniecznie Tobie.
Oyodo
Posty: 22
Rejestracja: 2008-11-25, 18:53

Post autor: Oyodo »

No właśnie o to chodzi.

Ja tego nie wymyśliłem, tylko "było napisane" w książce, jaką zakupiłem w którymś z muzeów - być może w Mirosławcu.

Nie podam jej tytułu, bo jestem poza domem, ale mogę znaleźć.

Gdzieś tam znowu przeczytałem, ile to naszych czołgów pojechało dalej, a u Flisowskiego wyraźnie stwierdzono, że ostatni dostał pocisk na Oksywiu i koniec z brygadą. Jedyne, co można było stwierdzić naocznie, że jeden z czołgistów wywalił dużą dziurę w budynku gospodarskim pociskiem przeciwpancernym (w środku miał być ferdinand) i ta dziura tam jest.

Można też "odbrązowić" do spodu i stwierdzić, że I Dywizja Piechoty kolaborowała z bolszewikami. Sam już tego nie sprawdzę, bo obaj dziadkowie, "zachodni" i "wschodni" już nie żyją, trzymam tylko mundur porucznika artylerii po tym "wschodnim", a i to niecały. W kieszeni były rozkazy podpisane przez majora o wybitnie rosyjskim nazwisku...

Myślę, że najważniejsze w tym "sporze" to stwierdzić, czy nasz Autor prawdę pisze i na tym się skupić. Kto potrafi?
Oyodo
ODPOWIEDZ