Xeno przypadkiem ma dużo racji. Policzyć by trzeba to szukając wskaźnika, pokazującego i nakład pojedyńczej pozycji, i ilość tych pozycji, i strony, w jakimś okresie czasu.Marmik pisze: Możliwe, że masz rację. Badań nie robiłem, a opieram się na wpisach widniejących na stronach redakcyjnych.
Nakład książek dziś i wówczas
- SmokEustachy
- Posty: 4530
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Bardzo rzeczowa odpowiedźKsenofont pisze:Widać - niewyraźnieMarmik pisze:Proszę o cytat, bo nie mogę się dopatrzeć.

Smoku, mylisz nakład ze statystyką. Nakład książki to liczba egzemplarzy w pojedynczym wydaniu.SmokEustachy pisze:Xeno przypadkiem ma dużo racji. Policzyć by trzeba to szukając wskaźnika, pokazującego i nakład pojedyńczej pozycji, i ilość tych pozycji, i strony, w jakimś okresie czasu.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Akurat trochę się na tym znam - trochę, bo już dawno się tym nie zajmowałem, ale...
Nakład jest oczywiście przede wszystkim funkcją liczby potencjalnych czytelników - truizm, nieprawdaż.
Pomijając aberracje typu wspomnianych dzieł Lenina...
W serii BWW podawanej jako przykład przez Ksenofonta:
Skibiński O sztuce wojennej
, wyd. 1 z 1977: 5000 + 350 egz.
Orzechowski Dowodzenie i sztaby, t.1: 5000 egz., t2.: 5000, t.3: 4000(!); t.4: 5000.
Ludendorf, Wojna totalna, 1500 egz.
Rawski, Piechota..., 5000 egz.
Błagowieszczeński, Artyleria..., 5000 egz.
Rogalski, Zaborowski Fortyfikacje..., 5000 egs.
Feret, Polska sztuka wojenna, 3000 egz.
itd.
Jak na wydawnictwa tego typu nakłady w stosunku do dzisiejszych spore.
Tyle, że wtedy było sporo bibliotek, które te książki musiały kupić.
Morskie... proszę bardzo:
Ptak, Od Artemizjum do Okinawy, 5000 egz.
Gliński, Morskie operacje desntowe, 10 000 egz.
Supiński, 100 lat okrętów wojennych, wyd. 3, 10 000 egz.
Piwowoński, Niezwykłe okręty, 40 000 egz.
Rzepniewski, Obrona wybrzeża..., wyd. 2, 5000 egz.
W dowolnej kategorii przeciętny nakład zapewne większy niż dzisiaj.
Tyle, że nie świadczy to o wspaniałości tamtych czasów.
Raczej o mizerii dzisiejszych.
Oferta wbrew pozorom jest dość uboga.
Za dużo rzeczy słabych i nazbyt popularnych. Często źle napisanych/przetłumaczonych i źle wydanych.
Z drugiej strony znane mi były przypadki (wybaczcie, ale tytułów już nie pamiętam) książek naukowych wydawanych w świecie w nakładach rzędu 100-150 egzemplarzy. I to na subskrypcję.
Nakład jest oczywiście przede wszystkim funkcją liczby potencjalnych czytelników - truizm, nieprawdaż.
Pomijając aberracje typu wspomnianych dzieł Lenina...
W serii BWW podawanej jako przykład przez Ksenofonta:
Skibiński O sztuce wojennej
Orzechowski Dowodzenie i sztaby, t.1: 5000 egz., t2.: 5000, t.3: 4000(!); t.4: 5000.
Ludendorf, Wojna totalna, 1500 egz.
Rawski, Piechota..., 5000 egz.
Błagowieszczeński, Artyleria..., 5000 egz.
Rogalski, Zaborowski Fortyfikacje..., 5000 egs.
Feret, Polska sztuka wojenna, 3000 egz.
itd.
Jak na wydawnictwa tego typu nakłady w stosunku do dzisiejszych spore.
Tyle, że wtedy było sporo bibliotek, które te książki musiały kupić.
Morskie... proszę bardzo:
Ptak, Od Artemizjum do Okinawy, 5000 egz.
Gliński, Morskie operacje desntowe, 10 000 egz.
Supiński, 100 lat okrętów wojennych, wyd. 3, 10 000 egz.
Piwowoński, Niezwykłe okręty, 40 000 egz.
Rzepniewski, Obrona wybrzeża..., wyd. 2, 5000 egz.
W dowolnej kategorii przeciętny nakład zapewne większy niż dzisiaj.
Tyle, że nie świadczy to o wspaniałości tamtych czasów.
Raczej o mizerii dzisiejszych.
Oferta wbrew pozorom jest dość uboga.
Za dużo rzeczy słabych i nazbyt popularnych. Często źle napisanych/przetłumaczonych i źle wydanych.
Z drugiej strony znane mi były przypadki (wybaczcie, ale tytułów już nie pamiętam) książek naukowych wydawanych w świecie w nakładach rzędu 100-150 egzemplarzy. I to na subskrypcję.
Rzepniewski (nie licząc zbiorów relacji redagowanych wspólnie z Tymem), Ordon, Witkowski, Godlewski i Odyniec, książki tych autorów to raczej niski nakład - od 3 (O) do 7 (GiO) tys. egz.Tzaw1 pisze:Morskie... proszę bardzo:
Ptak, Od Artemizjum do Okinawy, 5000 egz.
Gliński, Morskie operacje desntowe, 10 000 egz.
Supiński, 100 lat okrętów wojennych, wyd. 3, 10 000 egz.
Piwowoński, Niezwykłe okręty, 40 000 egz.
Rzepniewski, Obrona wybrzeża..., wyd. 2, 5000 egz.
Wysoki nakład zaczya się przy Lipińskim, Pertku, Kosiarzu i Flisowskim. Naprawdę, s p o r a d y c z n i e mniej niż 20 tys. egz.
Jak najbardziej. Co jest pokłosiem ksero, skanerów, internetu, lenistwa, zmiany zinteresowań itd, itd. Ciekawy esej o tym napisał Umberto Eco.Tzaw1 pisze:Tyle, że nie świadczy to o wspaniałości tamtych czasów.
Raczej o mizerii dzisiejszych.
Ogólnie rzecz ujmując to masz rację, ale porównując np. 39 pozycji w serii z kotwiczka do morskiej serii Wydawnictwa Poznanskiego widać jednak dość znaczny postęp. Niestety nie jest on z reguły zasługą rodzimych autorów, a faktem, że w końcu przetłumaczono liczne utwory obcokrajowców.Tzaw1 pisze:Oferta wbrew pozorom jest dość uboga.
Za dużo rzeczy słabych i nazbyt popularnych. Często źle napisanych/przetłumaczonych i źle wydanych.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.