Witam!
Przecież niektóre uzbrojenie montuje się nie po to, żeby go ciągle używać, ale po to, by zniechęcić przeciwnika do ataku - tak jest na przykład z działami 3 i 4 calowymi na rufach statków handlowych. OP jest zbyt drogi, żeby 1000nm od baz ryzykowac uszkodzenie! Dzięki temu osiągnięto to, że od lat dwudziestych
janik41 pisze:OP nie był budowany do walki nawodnej z konwojem eskortowanym prze okręty wojenne, to by było samobójstwo
Tak więc na pytanie Crolicka
co to jest pojedyncza 75 mm?
Odpowiedż brzmi - standartowe działo przeznaczone do odstraszania (i zwalczania) OP wroga. Armatę 75-85 mm miały i szasery, i deesy, i flowery - wszystkie przeznaczone do zwalczania OP. Tak więc "75" nie dyskwalifikuje ptaszków jako eskorterów.
Fakt, że z małego dystansu lepszy jest vierling - to inna sprawa. Ale - z bardzo małego dystansu. Kadłub sztywny to ~ 20/25 mm stali. Zdolności 20 mm Flaka 30 do przebicia takiej blachy to - najwyżej 500 metrów. 37 mm Flak 18 przebija taką blachę z nieco ponad 1000 metrów.
Maciej pisze:Cholera, znowu magiczna przewaga dystansu...

Dodam od siebie: Nie wiedziałem, że OP mają IZ
Obstaję przy swoim - jeśli nasz wróg miał na swoich okrętach podwodnych działa średniego kalibru - na eskortowcach potrzebne jest takie samo. Da nam ono gwarancję, że nie będziemu musieli sprawdzać, który z nas ma rację w dyskusji co jest ważniejsze w zwalczaniu OP - przebicie kadłuba, czy rozstrzelanie kanonierów.
Przy okazji odstraszy torpedowce, można sobie postrzelać do celów lądowych - i takie tam...
Tyle tylko, że nie wiem, dokąd ptaszki mogłyby eskortować te nasze konwoje? Do Sztokholmu? Do Kopenchagi? Można je było tankować na morzu?
Pozdrawiam
Ksenofont