Nasze fantazje okrętowe
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Nasze fantazje okrętowe
105 od 105 też może się różnić nawet znacznie i tak nieraz bywało. Szkolenie i tak każdy musiał odbyć na sprzęcie docelowym ale na okręcie szkolnym chodzi o takie jakby general familaryzation. Balistyka ma tu akurat najmniej do rzeczy bo tego i tak nikt nie liczył ręcznie, a dalmierz do dalmierza jest co do zasady działania podobny.
No 203-ki i 150-taki są dość podobne, rozdzielony nabój i ładunek, małe kąty, masa nie taka znowu ciężka. Przynajmniej ktoś kto zaliczy obsługę na tych większych, raczej bez problemu powinien się przesiąść na te mniejsze.
No 203-ki i 150-taki są dość podobne, rozdzielony nabój i ładunek, małe kąty, masa nie taka znowu ciężka. Przynajmniej ktoś kto zaliczy obsługę na tych większych, raczej bez problemu powinien się przesiąść na te mniejsze.
Re: Nasze fantazje okrętowe
Tylko czy okręty szkolne miały na celu szkolenie szeregowej załogi w obsłudze dział? Czy tego nie prowadzono tego już po zaokrętowaniu na konkretny okręt? (dodatkowo bywały tam atrapy do wprawiania się obsługi w szybkiej obsłudze dział). Okręt szkolny miał chyba na celu szkolenie przyszłej kadry oficerskiej i trochę inaczej wyglądało takie szkolenie. Stąd okręt szkolny niosący na pokładzie wszystkie wzory uzbrojenia raczej nie ma sensu, co potwierdza historia bo nikt raczej nic takiego nie budował.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Nasze fantazje okrętowe
Ta krypa wskazuje że chyba nie tylko oficerów
https://www.google.pl/search?q=Wyoming+ ... ZabW6zM%3A
https://www.google.pl/search?q=Wyoming+ ... ZabW6zM%3A
Re: Nasze fantazje okrętowe
No patrz... a jednak! 
"Jesteś UPIERDLIWY!" Nie.. ja jestem Ciekawy i drążę niektóre interesujące mnie tematy.. a że zadaję dużo pytań? "Kto pyta nie błądzi" głosi powiedzenie. 
Jakże daleko z Domu do Morza!
Jakże daleko z Domu do Morza!
Re: Nasze fantazje okrętowe
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Nasze fantazje okrętowe
A to nie jest kadłub i działa NC z nadbudówkami brytyjskimi(KGV?)?
"Jesteś UPIERDLIWY!" Nie.. ja jestem Ciekawy i drążę niektóre interesujące mnie tematy.. a że zadaję dużo pytań? "Kto pyta nie błądzi" głosi powiedzenie. 
Jakże daleko z Domu do Morza!
Jakże daleko z Domu do Morza!
Re: Nasze fantazje okrętowe
Blisko.
Kadłub przedłużonej South Dakoty. Jak Amerykańce się przymierzali do Iowki to przy 45 tys ton, rozważali zamontowania 12x406 lub 9x457, przy pancerzu i siłowni South Dakoty. Jedynie dłuższy kadłub.
To jest kadłub z takiej przedłużonej South Dakoty ( w innym wątku prezentowałem ten okręt ale z 12 działami 406 ), tyle że ma 9x457 C47
Żeby trym się zgadzał, wszystko jest przesunięte do tyłu. Nigdy nie widziałem szkicu tej jednostki, więc dla wygody ustawiłem sobie odległość między wieżami artylerii głównej jak na North Carolinie ( domyślasz się pewnie czemu
), ale że nadbudówka North Caroliny dopiero się robi, to tak metodą eksperymentalną postanowiłem sprawdzić co się tam w miarę wpasuje.
Dziobowa nadbudówka z Liona 39, a rufowa z KGV 37. Trochę się nie schodzą z działami 127 mm, ale co tam
Kadłub przedłużonej South Dakoty. Jak Amerykańce się przymierzali do Iowki to przy 45 tys ton, rozważali zamontowania 12x406 lub 9x457, przy pancerzu i siłowni South Dakoty. Jedynie dłuższy kadłub.
To jest kadłub z takiej przedłużonej South Dakoty ( w innym wątku prezentowałem ten okręt ale z 12 działami 406 ), tyle że ma 9x457 C47
Żeby trym się zgadzał, wszystko jest przesunięte do tyłu. Nigdy nie widziałem szkicu tej jednostki, więc dla wygody ustawiłem sobie odległość między wieżami artylerii głównej jak na North Carolinie ( domyślasz się pewnie czemu
Dziobowa nadbudówka z Liona 39, a rufowa z KGV 37. Trochę się nie schodzą z działami 127 mm, ale co tam
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Nasze fantazje okrętowe
Tak przy okazji, to co prawda nie fantazja, ale teraz nie mogę znaleźć odpowiedniego wątku.
Joggi wspominał przy jakiejś okazji, że KGV to taki "niezły karku", takie miał masywne nadbudówki, choć na rysunkach wyglądają niepozornie.
Zastanawiam się jak nazwać South Dakotę? Żyrafą? ( nadbudówki North Caroliny właśnie się robią ).




Joggi wspominał przy jakiejś okazji, że KGV to taki "niezły karku", takie miał masywne nadbudówki, choć na rysunkach wyglądają niepozornie.
Zastanawiam się jak nazwać South Dakotę? Żyrafą? ( nadbudówki North Caroliny właśnie się robią ).




Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Nasze fantazje okrętowe
South Dakota może i jest żyrafą, ale moim zdaniem z drugowojennych amerykańskich i tak najurodziwsza. Iowa za długa a North Carolina jakaś koślawa. A SD w sam raz 
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Nasze fantazje okrętowe
Dobrze, że dodałeś to "z amerykańskich"
Nie od dziś wiadomo, że ideał piękna i zrównoważonej sylwetki osiągnęli Brytyjczycy przy budowie pancerników typu Nelson.
Jak mawiał nieodżałowany Stanisław Lem, "na szczyt można wejść, ale potem każdy krok dalej prowadzi w dół"
Tak pamiętam, że Joggi nazwał mnie za to kiedyś dewiantem, co przyjąłem z niekłamaną dumą, bo dzięki Kabaretowi Moralnego Niepokoju wiemy, że dewianci to mają po 12 lachonów na metr kwadratowy
Nie od dziś wiadomo, że ideał piękna i zrównoważonej sylwetki osiągnęli Brytyjczycy przy budowie pancerników typu Nelson.
Jak mawiał nieodżałowany Stanisław Lem, "na szczyt można wejść, ale potem każdy krok dalej prowadzi w dół"
Tak pamiętam, że Joggi nazwał mnie za to kiedyś dewiantem, co przyjąłem z niekłamaną dumą, bo dzięki Kabaretowi Moralnego Niepokoju wiemy, że dewianci to mają po 12 lachonów na metr kwadratowy

Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Nasze fantazje okrętowe
A SD w sam raz
Jedna za wysoka, druga za koślawa a SoDa... za niska. A wszystkie ładne dziewczyny już pozajmowane
Chodziło mi chyba o pomieszczenia kierowania, zarządzania, nawigacyjne itd... Jak się porówna okolice mostka i kierowania ogniem, to Amerykanin wygląda na ciasnego (ciasny czyli niewygodny i nie ma miejsca na dodatkowe wyposażenie które się przecież rozmnażało w czasie wojny).Joggi wspominał przy jakiejś okazji, że KGV to taki "niezły karku", takie miał masywne nadbudówki, choć na rysunkach wyglądają niepozornie.
Re: Nasze fantazje okrętowe
Może to właśnie przez kolawość, ale Waśki miały sylwetę niemal klasyczną z wyraźnie odstawionymi os nadbudówek kominami.de Villars pisze:... moim zdaniem z drugowojennych amerykańskich i tak najurodziwsza...

Maciej pisał o Nelsonach i dewiantach, ale tym co zaleca doktor były planowane krążowniki typu G 3.

Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Nasze fantazje okrętowe
Wiesz, chyba mi się pogarsza ponieważ teraz uważam że Nelson/N3 jest naprawdę ładny, ładniejszy niż KGV, ciekawy, i ogólnie wymyślam sobie jakąś serię przednelsonowców lat dwudziestych ~35 tys. ton. No bo N3 jakiś taki zbyt rozdęty jest a mi się podobają te wstępne założenia tuż po wojnie.Maciej3 pisze:Dobrze, że dodałeś to "z amerykańskich"
Nie od dziś wiadomo, że ideał piękna i zrównoważonej sylwetki osiągnęli Brytyjczycy przy budowie pancerników typu Nelson.
Jak mawiał nieodżałowany Stanisław Lem, "na szczyt można wejść, ale potem każdy krok dalej prowadzi w dół"
Tak pamiętam, że Joggi nazwał mnie za to kiedyś dewiantem, co przyjąłem z niekłamaną dumą, bo dzięki Kabaretowi Moralnego Niepokoju wiemy, że dewianci to mają po 12 lachonów na metr kwadratowy
Mi on przypomina Manhatan. Tu kominy, tam jakieś kolumny SKO, drapacze chmur... wieża dziobowego SKO kojarzy mi się z WTC.Waśki miały sylwetę niemal klasyczną z wyraźnie odstawionymi os nadbudówek
Re: Nasze fantazje okrętowe
Aj tam zaraz pogorszyło. Pozazdrościłeś mi tych 12 Lachowów na metr kwadratowy. Ot co 
A z tym WTC to uważaj teraz to zakazany wyraz...

A z tym WTC to uważaj teraz to zakazany wyraz...

Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Nasze fantazje okrętowe
Wiesz, problem polegał na tym, że panowie zasiadający w General Board mieli swoje wizje na to skąd należy dowodzić okrętem, czy kierować ogniem i przy tych wizjach nie uwzględniali zdania tych którzy faktycznie tym okrętem dowodzili.Chodziło mi chyba o pomieszczenia kierowania, zarządzania, nawigacyjne itd... Jak się porówna okolice mostka i kierowania ogniem, to Amerykanin wygląda na ciasnego (ciasny czyli niewygodny i nie ma miejsca na dodatkowe wyposażenie które się przecież rozmnażało w czasie wojny).
Miejscem z którego mieli dowodzić była opancerzona wieża dowodzenia.
Toto na North Carolinie czy South Dakocie miało patrząc z góry przekrój mniej więcej elipsy o wymiarach 5.7 x 4 metry. Licząc po zewnętrznej. Jak odejmiesz grubość ścianek to wychodzi jakieś 4.8x3.2 metra.
Czyli to jakieś 2.4*1.6*3.14 = ~12 metrów kwadratowych. Odpowiednik pod względem powierzchni pokoju o wymiarach 4x3 metry. Każdy może sobie zmierzyć jaki ma pokój i odpowiednio dopasować wymiary dla lepszej wizualizacji o czym mówimy.
Tyle, że pokój taki jest prostokątny, więc łatwiej go poustawiać.
A tu w takiej wieży dowodzenia musisz zmieścić parę osób, do tego jakieś stoły, wyjścia żyrokompasu, radaru i cholera wie co jeszcze.
A i jeszcze warto żeby było dojście do ścian tu i ówdzie, żeby można było sobie wyjrzeć na dwór i zobaczyć co się dzieje do koła. Choć w sumie to mogło i nie być bo i tak co przez te szczeliny zobaczysz?
Jak ktoś był o moich gabarytach to nawet mógł się tam nie ładować. Osoby o nieco mniejszych rozmiarach może i jakoś funkcjonować mogły, ale nie dziwię się, że nie miały ochoty tam siedzieć. Już lepiej ryzykować utratę głowy podczas walki, ale wiedzieć co się dzieje dokoła niż siedzieć w tej trumnie i robić za cel, bez możliwości odgryzienia się - nie ogryziesz się bo nie wiesz komu.
W związku z taką a nie inną koncepcją dowodzenia okrętem, nie miało większego znaczenia jakie były te pomieszczenia gdzie indziej, skoro zdaniem decydentów, tak czy inaczej te pomieszczenia miały być nieużywane....
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Nasze fantazje okrętowe
Łeee... a co taki dowódca mógł widzieć na 20 km... jeszcze miał poprawki na oko wprowadzać 