: 2004-11-12, 20:36
Panowie,
teraz czas na okoliczności, które mogły i zapewne miały wpływ
na zachowanie dowódcy austarlijskiego krążownika. Informacje
czerpie z artykułu pt. "Sydney vs Kormoran" zamieszczonego w
nr 64 ( 2/2004 ) OW.
W 1941 straty brytyjskiego i sojuszniczego tonażu wymusiły nowe
metody postępowania. Między innymi postanowiono przechwytywać
niemieckie statki próbujące przełamywać brytyjską blokadę.
Niemieccy kapitanowie niejako w odpowiedzi dostali instrukcje nakazujące
im przy próbie zatrzymania zatopienie lub podpalenie własnej jednostki!
Dla przeciwdziałania takim sytuacją Admiralicja brytyjska wydała własne
instrukcje. W rozpowszechnionym 4 listopada 1941 roku Admiralty General
Massege 771A ( AGM771A ) dotyczącym zapobieganiu zatapianiu nieprzyjacielskich
statków, w pkt 3 czytamy; " ... należy podjąć następujące działania:
a) głównym celem jest natychmiastowe wysadzenie boarding party ( oddziału pryzowego )
na pokład statku przeciwnika
b) zatopieniu należy przeciwdziałać szybkimi działaniami dezorganizującymi oraz
natychmiastowym przeniesieniem załogi statku do szalup..."
Wróćmy teraz do 19 listopada 1941 roku.
W czasie wymiany sygnałów pomiędzy HMAS Sydney a HSK Kormoran
odległość spadła do ok. 8000 m ( prawdopodobnie by użyć flag sygnalizacyjnych ).
Na tym etapie HMAS Sydney utrzymywał Kormorana przed dziobem.
Na pytanie o port przeznaczenia, rajder odpowiada: Batavia.
Ok. godzinie 17:15 HMAS Sydney wykonał zwrot na prawo i około 17:30
zbliżył się równolegle na dystans ok. 1500 m i przekazał reflektorem żądanie:
" podnieście swój tajny sygnał wywoławczy!"
I to jest ten moment, który budzi największe kontrowersje w odniesieniu do osoby
kmdr ( captain ) Joseph'a Burnett'a.
Autor artykułu twierdzi, że to proste ( pamientajmy o instrukcji AGM771A ).
"... Burnett upewnił się, że Straat Malakka nie znajduje się w Vai ( prawdziwy
statek noszący tę nazwę opuścił mozambicki port Beira ), podany port przeznaczenia
nie odpowiada fektycznemu kursowi, którym szedł podejrzany statek, co więcej
nie może on podać swojego tajnego sygnału wywoławczego. W tej sytuacji krążownik
zbliżył się i legł na równoległy kurs by dokonać identyfikacji wizualnej ( brytyjskie
okręty używały do tego celu książki Tabbot-Bootha What Ship is That zawierającej
informacje o sylwetce, itp... ), co było zupełnie niemożliwe do przeprowadzenia
gdy znajdował się za rufą statku. Przy czym zgodnie z instrukcją Burnett starał
się nie dopuścić do samozatopienia statku wysyłając grupę inspekcyjną.
Potwierdzają to zeznania Niemców, mówiące iż szalupa na lewej burcie krążownika
była przygotowana do opuszczenia. Z ocalałych dzienników okrętowych krążownika
wynika, że ćwiczenia "anti-scuttling party" prowadzono regularnie - ostatnie
24 października 1941 roku."
Dalej autor twierdzi, że najprawdopodobniej dowódca HMAS Sydney podejrzewał,
że ma do czynienia z niemieckim łamaczem blokady lub jednostką zaopatrzeniową. Dlatego mógł tak myśleć, bo dotychczas rajdery w przypadku
napotkania brytyjskich jednostek otwierały ogień z dystansu nie mniejszego niż
16 000 jardów, nie pozwalając podejść bliżej.
Warto w tym miejscu jeszcze zwrócić uwagę na skąpość informacji brytyjczyków/australiczyków na temat samych rajderów, ich wyglądu oraz
aktualnego, choćby przypuszczalnego akwenu przebywania.
W raporcie No64 z 30 maja 1941 ( NID - Naval Intelligence Division )
czytamy: "... Raider G - oficjalne niemieckie określenie No41, Najprawdopodobniej
to Steirmark, 9400 t. O tym okręcie wiadomo bardzo niewiele ... mamy informacje,
że w marcu znajdował się na Oceanie Indyjskim".
Są to wybrane fragmenty całkiem obszernego artykułu.
Na pewno większość z Was go zna. Dla mnie jest on bardzo interesujący,
bo wprowadza nowe fakty. Właśnie te, które przytoczyłem.
Reasumując,
czy można tak bezwzględnie potępić Burnett'a?
W obliczu choćby tych informacji...
Osobiście nie potrafię nazwać go "głupcem". Pamiętajmy, że jego przeciwnik
nie walczył z "podniesioną przyłbicą". Do tego uwikłanie w kontrowersyjne
instrukcje. Wydaje się, że zachował należytą ostrożność ( alarm bojowy, całe
uzbrojenie zwrócone w stronę kontrolowanej jednostki ) a jednak został
zaskoczony. Czy w tych okolicznościach mógł zachować się inaczej?
Chciałem zwrócić Waszą uwagę na fakt ... zbyt łatwego ferowania wyroków.
"Nic nie jest tym na co wygląda" - nie pamiętam kto to powiedział. Ale ...
Pozdrawiam,
Maciej
P.S.
Ryszard i peterator, wiem że macie ograniczony dostęp do "krajowych"
wydawnictw, więć jeżeli chcecie to zeskanuję i podeśle Wam ten artykuł.
teraz czas na okoliczności, które mogły i zapewne miały wpływ
na zachowanie dowódcy austarlijskiego krążownika. Informacje
czerpie z artykułu pt. "Sydney vs Kormoran" zamieszczonego w
nr 64 ( 2/2004 ) OW.
W 1941 straty brytyjskiego i sojuszniczego tonażu wymusiły nowe
metody postępowania. Między innymi postanowiono przechwytywać
niemieckie statki próbujące przełamywać brytyjską blokadę.
Niemieccy kapitanowie niejako w odpowiedzi dostali instrukcje nakazujące
im przy próbie zatrzymania zatopienie lub podpalenie własnej jednostki!
Dla przeciwdziałania takim sytuacją Admiralicja brytyjska wydała własne
instrukcje. W rozpowszechnionym 4 listopada 1941 roku Admiralty General
Massege 771A ( AGM771A ) dotyczącym zapobieganiu zatapianiu nieprzyjacielskich
statków, w pkt 3 czytamy; " ... należy podjąć następujące działania:
a) głównym celem jest natychmiastowe wysadzenie boarding party ( oddziału pryzowego )
na pokład statku przeciwnika
b) zatopieniu należy przeciwdziałać szybkimi działaniami dezorganizującymi oraz
natychmiastowym przeniesieniem załogi statku do szalup..."
Wróćmy teraz do 19 listopada 1941 roku.
W czasie wymiany sygnałów pomiędzy HMAS Sydney a HSK Kormoran
odległość spadła do ok. 8000 m ( prawdopodobnie by użyć flag sygnalizacyjnych ).
Na tym etapie HMAS Sydney utrzymywał Kormorana przed dziobem.
Na pytanie o port przeznaczenia, rajder odpowiada: Batavia.
Ok. godzinie 17:15 HMAS Sydney wykonał zwrot na prawo i około 17:30
zbliżył się równolegle na dystans ok. 1500 m i przekazał reflektorem żądanie:
" podnieście swój tajny sygnał wywoławczy!"
I to jest ten moment, który budzi największe kontrowersje w odniesieniu do osoby
kmdr ( captain ) Joseph'a Burnett'a.
Autor artykułu twierdzi, że to proste ( pamientajmy o instrukcji AGM771A ).
"... Burnett upewnił się, że Straat Malakka nie znajduje się w Vai ( prawdziwy
statek noszący tę nazwę opuścił mozambicki port Beira ), podany port przeznaczenia
nie odpowiada fektycznemu kursowi, którym szedł podejrzany statek, co więcej
nie może on podać swojego tajnego sygnału wywoławczego. W tej sytuacji krążownik
zbliżył się i legł na równoległy kurs by dokonać identyfikacji wizualnej ( brytyjskie
okręty używały do tego celu książki Tabbot-Bootha What Ship is That zawierającej
informacje o sylwetce, itp... ), co było zupełnie niemożliwe do przeprowadzenia
gdy znajdował się za rufą statku. Przy czym zgodnie z instrukcją Burnett starał
się nie dopuścić do samozatopienia statku wysyłając grupę inspekcyjną.
Potwierdzają to zeznania Niemców, mówiące iż szalupa na lewej burcie krążownika
była przygotowana do opuszczenia. Z ocalałych dzienników okrętowych krążownika
wynika, że ćwiczenia "anti-scuttling party" prowadzono regularnie - ostatnie
24 października 1941 roku."
Dalej autor twierdzi, że najprawdopodobniej dowódca HMAS Sydney podejrzewał,
że ma do czynienia z niemieckim łamaczem blokady lub jednostką zaopatrzeniową. Dlatego mógł tak myśleć, bo dotychczas rajdery w przypadku
napotkania brytyjskich jednostek otwierały ogień z dystansu nie mniejszego niż
16 000 jardów, nie pozwalając podejść bliżej.
Warto w tym miejscu jeszcze zwrócić uwagę na skąpość informacji brytyjczyków/australiczyków na temat samych rajderów, ich wyglądu oraz
aktualnego, choćby przypuszczalnego akwenu przebywania.
W raporcie No64 z 30 maja 1941 ( NID - Naval Intelligence Division )
czytamy: "... Raider G - oficjalne niemieckie określenie No41, Najprawdopodobniej
to Steirmark, 9400 t. O tym okręcie wiadomo bardzo niewiele ... mamy informacje,
że w marcu znajdował się na Oceanie Indyjskim".
Są to wybrane fragmenty całkiem obszernego artykułu.
Na pewno większość z Was go zna. Dla mnie jest on bardzo interesujący,
bo wprowadza nowe fakty. Właśnie te, które przytoczyłem.
Reasumując,
czy można tak bezwzględnie potępić Burnett'a?
W obliczu choćby tych informacji...
Osobiście nie potrafię nazwać go "głupcem". Pamiętajmy, że jego przeciwnik
nie walczył z "podniesioną przyłbicą". Do tego uwikłanie w kontrowersyjne
instrukcje. Wydaje się, że zachował należytą ostrożność ( alarm bojowy, całe
uzbrojenie zwrócone w stronę kontrolowanej jednostki ) a jednak został
zaskoczony. Czy w tych okolicznościach mógł zachować się inaczej?
Chciałem zwrócić Waszą uwagę na fakt ... zbyt łatwego ferowania wyroków.
"Nic nie jest tym na co wygląda" - nie pamiętam kto to powiedział. Ale ...

Pozdrawiam,
Maciej
P.S.
Ryszard i peterator, wiem że macie ograniczony dostęp do "krajowych"
wydawnictw, więć jeżeli chcecie to zeskanuję i podeśle Wam ten artykuł.