Strona 80 z 274

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 10:19
autor: oskarm
Z przewaga bilokacji bym nie przesadzal. Czym innym jest predkosc maksymalna a czym innym ekonomiczna czy marszowa. Tam roznice beda mniejsze. Natomiast tak mala predkosc maksymalna skazuje na dzialanie pasywne. Ciekawe jak wychodzily koszty takiego pancernika eskortowego.

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 11:09
autor: de Villars
jogi balboa pisze:Skąd masz te rysunki?

Mini pancerniki są super. A ten "eskortowy" szczególnie. Mógłby zastąpić całą masę krążowników ośmiocalowych.
Szczerze mówiąc, już nie pamiętam. Po prostu wygrzebałem je teraz z czeluści mojego HDD :) A to jeszcze nie koniec, parę innych by się jeszcze znalazło, wkleję po południu.
ps. też uważam że małe pancerniki są urocze. Z przydatnością to już pewnie inna bajka ;)
ps2. temat niezbudowanych okrętów chyba dojrzał do wydzielenia w osobny wątek, co niniejszym postuluję :)

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 11:42
autor: Marek-1969
ze strony forumowiczów pomysł z ograniczeniem do 25 tyś oraz 305 mm miałby jedną niezaprzeczalna zaletę . Takich jednostek było by więcej ( o co zresztą chodziło angolą ) a co za tym idzie więcj modeli , pomysłow i..... bitew do omawiania w 21 wieku . Jutlandia raz w roku od 39-45 to dopiero zabawa !

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 11:43
autor: Marek-1969
no i oczywiście nasz 25 tysięczniki z 9x305 wpasowywały by się idalnie w schemat.

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 11:46
autor: de Villars
Marek-1969 pisze:ze strony forumowiczów pomysł z ograniczeniem do 25 tyś oraz 305 mm miałby jedną niezaprzeczalna zaletę . Takich jednostek było by więcej ( o co zresztą chodziło angolą ) a co za tym idzie więcj modeli , pomysłow i..... bitew do omawiania w 21 wieku . Jutlandia raz w roku od 39-45 to dopiero zabawa !
Dokładnie! Dlatego ja lubię wszelakiej maści małe pancerniki, POW-y i inne wynalazki :)

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 12:20
autor: marek8
A ja mam takie pytanie - ktoś może zna odpowiedź - ile można było zarobić na ewentualnej budowie takiego przeciętnego pancernika - oczywiście z punktu widzenia stoczni i skupiając się tylko na stricte rachunkowym (bez różnych tam podtekstów i posunięć możliwych w tle) podejściu do sprawy... :-D :faja:

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 12:40
autor: Maciej3
Zależy kiedy i gdzie, do tego wyliczenie nie takie proste.
U Anglików przed I Wojną płacono oddzielnie za kadłub z siłownią, oddzielnie za uzbrojenie oddzielnie za pancerz.
Jeśli chodzi o producentów ciężkich dział i wież do nich to było dwóch. Tuż przed I Wojną doszedł trzeci. Wszyscy prywatni.
Jak łatwo się domyśleć, jak dostawców było dwóch to zamiast konkurować to się dogadali i dyktowali ceny jakie chcieli. Krążą pogłoski o nawet 20% zyskach, ale tu też wyliczenia nie są takie proste i oczywiste, bo niektóre koszty zmieniały się w czasie - jak np. stawka roboczogodziny, a proces budowy trwał dość długo.
Ten trzeci dostawca jak chciał się załapać to musiał dawać ceny dumpingowe, więc dopłacał do interesu. Praktycznie dopiero w czasie wojny fabryka dała jakiś tam zysk, ale chyba niezbyt wielki, bo zaraz po wojnie ją zamknięto. Jeszcze przed Waszyngtonem, więc w realiach kiedy liczono że jednak będą jakieś nowe zamówienia. Czyli taki średni interes raczej.
Przy pancerzu sprawa wyglądała podobnie, ale było więcej dostawców. Coś chyba ze 4 ( o ile pamięć nie zawodzi ). Tu też można było liczyć na konkretne zyski.

Natomiast w przypadku kadłuba i siłowni to kicha zupełna. Chętnych było wielu, konkurencja silna w efekcie ceny szły w dół. Nie jeden okręt był zbudowany ze stratą. Kilka stoczni się przez to przewróciło, bo te duże okręty ze stratą to strata duża i mało kogo było na to stać. Jak się udało mieć zysk na poziomie 5% całości kosztów budowy kadłuba i siłowni to było super. Straty na poziomie kilku procent były całkiem częste, a rekordzista bodaj dał kilkanaście procent straty.
Vickers i Armstrong dzięki dostarczaniu zarówno dział, wież, pancerza jak i całych okrętów, czasem świadomie zgadzali się na budowę kadłuba i siłowni ze stratą (któryś tam z nich zresztą kupował siłownię u poddostawcy, bo sam nie miał swoich warsztatów do produkcji tejże przeznaczonych), bo wiedzieli że sobie odbiją na uzbrojeniu i opancerzeniu.

W przypadku zamówień eksportowych sprawa wyglądała o wiele inaczej. Tu już zyski szły w kilkanaście procent. A powód dość prosty - tylko ci co budowali dużo dla Royal Navy mieli szanse na sprzedaż na eksport. Po prostu mało kto chciał rozmawiać z resztą. A więc konkurencja o wiele mniejsza to i ceny wyższe.

W czasie wojny producenci dostawali sztywną cenę. Realnie zwrot kosztów + 5 czy 7% zysku.

W okresie II Wojny sprawa niby podobnie jak przed I, z jedną różnicą. Producent dział i wież pozostał jeden. Nie wnikajmy jak to wpłynęło na cenę.
Producentów pancerza coś chyba ze 3. Patrz punkt wyżej.
A stocznie dawały ceny wyższe niż mogły, bo chciały sobie odbić lata posuchy. Admiralicja cichaczem się na to zgadzała, bo zależało na czasie. A trochę pieniędzy trzeba było mieć na rozbudowę przemysłu, a przecież przewidywano jego rozbudowę i to ostrą. Tylko wybuch wojny to wstrzymał - czy raczej przekierował rozbudowę w innym kierunku niż budowa pancerników, które buduje się tak długo, że i tak pewnie nie zdążą wziąć udziału w wojnie.

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 12:49
autor: Maciej3
de Villars pisze:
Marek-1969 pisze:ze strony forumowiczów pomysł z ograniczeniem do 25 tyś oraz 305 mm miałby jedną niezaprzeczalna zaletę . Takich jednostek było by więcej ( o co zresztą chodziło angolą ) a co za tym idzie więcj modeli , pomysłow i..... bitew do omawiania w 21 wieku . Jutlandia raz w roku od 39-45 to dopiero zabawa !
Dokładnie! Dlatego ja lubię wszelakiej maści małe pancerniki, POW-y i inne wynalazki :)
Ja też lubię wynalazki, ale "wielkość MA znaczenie"
Ciekawe co te POWy czy inne wynalazki zrobiłyby temu włoskiemu czemuś.
g.jpg

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 12:56
autor: Maciej3
Ale i tak chyba najlepszą fantazję (czy raczej wizję) to miał Fujimoto.
12x510 czy 500 bez znaczenia, do tego C50, jakiś kosmicznej grubości pancerz, choć nieco wąski, spora prędkość itd.
A wszystko na ~50 tys ton. Tak pięćdziesiąt tysięcy ton, nie pięćset. Ciekawe co tam do Sake dodawali ;)
fujimoto1.jpg
Hiradze też zresztą fantazji nie brakowało. To cudo z 14x410 też niby 50 tys ton. To tego 30 knotów!
Można gdzieś kupić to co oni tam wtedy pili? :-D
hiragah.jpg

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 13:37
autor: Adam
Wg mnie za mało pili, bo gdyby wypili więcej to by padli, wzrok skierowali na niebo i ujrzeli samoloty...
Historia pokazuje, że te największe i najcenniejsze zazwyczaj niewiele zwojowały bo wszyscy na nie dmuchali i chuchali, w portach trzymali, a w bitwie patrzyli, żeby czasem jakiś pocisk za blisko ich nie spadł. Pomijam Japończyków, ale u nich ostatecznie zawsze zwyciężały ciągoty samobójcze, czego efektem było szarżowanie pancernikiem na samoloty...

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 14:10
autor: jogi balboa
Samoloty są niefajne i tym samym należy je ignorować :dupa:

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 14:11
autor: Maciej3
jogi balboa pisze:Samoloty są niefajne i tym samym należy je ignorować :dupa:
Dobrze mówi. Dać mu ... tego co tam pili i palili ci co robili te co fajniejsze projekty. 8)

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 14:17
autor: jogi balboa
Maciej3 pisze:
jogi balboa pisze: Mini pancerniki są super. A ten "eskortowy" szczególnie. Mógłby zastąpić całą masę krążowników ośmiocalowych.
Z tym zastąpieniem masy, to bym nie był taki pewny.
Taki Deutschland musiałby się z nim poważnie liczyć, ale taki eskortowiec ma jedną istotną wadę. Może przebywać tylko w jednym miejscu na raz.
Te ośmiocalowe krążowniki ( w zasadzie to powinno być "duże krążowniki" niezależnie od tego jakie miały działa ) miały pełnić wiele innych funkcji, w tym patrolowanie, śledzenie takich Bismarcków czy innych wynalazków itd.
Pancernik eskortowy tego nie zrobi. Zwłaszcza bi czy trilokacja może mu sprawić trudności. W końcu raczej nie nabędzie umiejętności naszych posłów. 8)
Ale oczywiście z wolni krążowniki z tych zadań i do tego będzie miał szansę skutecznie ostrzeliwać wybrzeże. Na pewno cięższymi pociskami.
Maciek, od śledzenia Bismarcków, patrolowania i wielu innych funkcji i innych takich to mamy krążowniki sześciocalowe. Te malutkie pancerniki mają dać opór innym małym pancernikom, wszelkiej maści dojczlandom, szarnhorstom, czy choćby takim "gruntownie zmodernizowanym" Lutzowom... skoro o nim mowa, to zakres modernizacji jest trochę mniejszy niż na Vanguardzie. Zamierzam użyć niemal w całości oryginalne opancerzenie, to ma dać mi pełnowartościowy nowoczesny krążownik liniowy w cenie niemieckiego ciężkiego krążownika.
No a małe pancerniczki poza tym mają tworzyć battle line i ogólnie zastąpić w funkcjach starzejącą się flotę predrednotów. Zastanawiam się nad ceną. Myślę że koszt powinien się ukształtować na poziomie ceny krążownika ośmiocalowego powiększonej o cenę opancerzenia.
Ciekawe co te POWy czy inne wynalazki zrobiłyby temu włoskiemu czemuś.
W dzień, czy w nocy? :-D
de Villars pisze:
jogi balboa pisze:Skąd masz te rysunki?

Mini pancerniki są super. A ten "eskortowy" szczególnie. Mógłby zastąpić całą masę krążowników ośmiocalowych.
Szczerze mówiąc, już nie pamiętam. Po prostu wygrzebałem je teraz z czeluści mojego HDD :) A to jeszcze nie koniec, parę innych by się jeszcze znalazło, wkleję po południu.
ps. też uważam że małe pancerniki są urocze. Z przydatnością to już pewnie inna bajka ;)
ps2. temat niezbudowanych okrętów chyba dojrzał do wydzielenia w osobny wątek, co niniejszym postuluję :)
Rozumiem że pancernik roku 1925 to ten niżej? Wygląda wcale nowocześnie, zwłaszcza w porównaniu z tym nowszym ;)
I pomyśleć że jakiś czas temu koniecznie chciałem znaleźć jego sylwetkę. Fajny, fajny.

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 14:20
autor: Maciej3
Nie, no jeśli chodzi o takie "pancerniki drugiej klasy" to czemu nie?
W końcu trzeba jakoś wrócić do korzeni i robić flotę liniową po kilkadziesiąt jednostek po każdej ze stron.
Parę dużych, żeby nie było i więcej drobnicy bo tańsza.

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 14:27
autor: jogi balboa
Maciej3 pisze:
jogi balboa pisze:Samoloty są niefajne i tym samym należy je ignorować :dupa:
Dobrze mówi. Dać mu ... tego co tam pili i palili ci co robili te co fajniejsze projekty. 8)
hejjjj... :piwo:

Re: Nasze fantazje okrętowe

: 2015-08-11, 14:28
autor: jogi balboa
Maciej3 pisze:Nie, no jeśli chodzi o takie "pancerniki drugiej klasy" to czemu nie?
W końcu trzeba jakoś wrócić do korzeni i robić flotę liniową po kilkadziesiąt jednostek po każdej ze stron.
Parę dużych, żeby nie było i więcej drobnicy bo tańsza.
O to właśnie chodzi :lol:

Dlatego epoka predrednotów jest fajna. Zdarzały się serie liniowców ewidentnie drugiej rangi.