Nasze fantazje okrętowe

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

oskarm
Posty: 1419
Rejestracja: 2012-08-30, 18:23

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: oskarm »

Z przewaga bilokacji bym nie przesadzal. Czym innym jest predkosc maksymalna a czym innym ekonomiczna czy marszowa. Tam roznice beda mniejsze. Natomiast tak mala predkosc maksymalna skazuje na dzialanie pasywne. Ciekawe jak wychodzily koszty takiego pancernika eskortowego.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: de Villars »

jogi balboa pisze:Skąd masz te rysunki?

Mini pancerniki są super. A ten "eskortowy" szczególnie. Mógłby zastąpić całą masę krążowników ośmiocalowych.
Szczerze mówiąc, już nie pamiętam. Po prostu wygrzebałem je teraz z czeluści mojego HDD :) A to jeszcze nie koniec, parę innych by się jeszcze znalazło, wkleję po południu.
ps. też uważam że małe pancerniki są urocze. Z przydatnością to już pewnie inna bajka ;)
ps2. temat niezbudowanych okrętów chyba dojrzał do wydzielenia w osobny wątek, co niniejszym postuluję :)
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Marek-1969
Posty: 429
Rejestracja: 2009-07-18, 21:12
Lokalizacja: Bytom

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Marek-1969 »

ze strony forumowiczów pomysł z ograniczeniem do 25 tyś oraz 305 mm miałby jedną niezaprzeczalna zaletę . Takich jednostek było by więcej ( o co zresztą chodziło angolą ) a co za tym idzie więcj modeli , pomysłow i..... bitew do omawiania w 21 wieku . Jutlandia raz w roku od 39-45 to dopiero zabawa !
Awatar użytkownika
Marek-1969
Posty: 429
Rejestracja: 2009-07-18, 21:12
Lokalizacja: Bytom

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Marek-1969 »

no i oczywiście nasz 25 tysięczniki z 9x305 wpasowywały by się idalnie w schemat.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: de Villars »

Marek-1969 pisze:ze strony forumowiczów pomysł z ograniczeniem do 25 tyś oraz 305 mm miałby jedną niezaprzeczalna zaletę . Takich jednostek było by więcej ( o co zresztą chodziło angolą ) a co za tym idzie więcj modeli , pomysłow i..... bitew do omawiania w 21 wieku . Jutlandia raz w roku od 39-45 to dopiero zabawa !
Dokładnie! Dlatego ja lubię wszelakiej maści małe pancerniki, POW-y i inne wynalazki :)
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
marek8
Posty: 1940
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: marek8 »

A ja mam takie pytanie - ktoś może zna odpowiedź - ile można było zarobić na ewentualnej budowie takiego przeciętnego pancernika - oczywiście z punktu widzenia stoczni i skupiając się tylko na stricte rachunkowym (bez różnych tam podtekstów i posunięć możliwych w tle) podejściu do sprawy... :-D :faja:
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4909
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej3 »

Zależy kiedy i gdzie, do tego wyliczenie nie takie proste.
U Anglików przed I Wojną płacono oddzielnie za kadłub z siłownią, oddzielnie za uzbrojenie oddzielnie za pancerz.
Jeśli chodzi o producentów ciężkich dział i wież do nich to było dwóch. Tuż przed I Wojną doszedł trzeci. Wszyscy prywatni.
Jak łatwo się domyśleć, jak dostawców było dwóch to zamiast konkurować to się dogadali i dyktowali ceny jakie chcieli. Krążą pogłoski o nawet 20% zyskach, ale tu też wyliczenia nie są takie proste i oczywiste, bo niektóre koszty zmieniały się w czasie - jak np. stawka roboczogodziny, a proces budowy trwał dość długo.
Ten trzeci dostawca jak chciał się załapać to musiał dawać ceny dumpingowe, więc dopłacał do interesu. Praktycznie dopiero w czasie wojny fabryka dała jakiś tam zysk, ale chyba niezbyt wielki, bo zaraz po wojnie ją zamknięto. Jeszcze przed Waszyngtonem, więc w realiach kiedy liczono że jednak będą jakieś nowe zamówienia. Czyli taki średni interes raczej.
Przy pancerzu sprawa wyglądała podobnie, ale było więcej dostawców. Coś chyba ze 4 ( o ile pamięć nie zawodzi ). Tu też można było liczyć na konkretne zyski.

Natomiast w przypadku kadłuba i siłowni to kicha zupełna. Chętnych było wielu, konkurencja silna w efekcie ceny szły w dół. Nie jeden okręt był zbudowany ze stratą. Kilka stoczni się przez to przewróciło, bo te duże okręty ze stratą to strata duża i mało kogo było na to stać. Jak się udało mieć zysk na poziomie 5% całości kosztów budowy kadłuba i siłowni to było super. Straty na poziomie kilku procent były całkiem częste, a rekordzista bodaj dał kilkanaście procent straty.
Vickers i Armstrong dzięki dostarczaniu zarówno dział, wież, pancerza jak i całych okrętów, czasem świadomie zgadzali się na budowę kadłuba i siłowni ze stratą (któryś tam z nich zresztą kupował siłownię u poddostawcy, bo sam nie miał swoich warsztatów do produkcji tejże przeznaczonych), bo wiedzieli że sobie odbiją na uzbrojeniu i opancerzeniu.

W przypadku zamówień eksportowych sprawa wyglądała o wiele inaczej. Tu już zyski szły w kilkanaście procent. A powód dość prosty - tylko ci co budowali dużo dla Royal Navy mieli szanse na sprzedaż na eksport. Po prostu mało kto chciał rozmawiać z resztą. A więc konkurencja o wiele mniejsza to i ceny wyższe.

W czasie wojny producenci dostawali sztywną cenę. Realnie zwrot kosztów + 5 czy 7% zysku.

W okresie II Wojny sprawa niby podobnie jak przed I, z jedną różnicą. Producent dział i wież pozostał jeden. Nie wnikajmy jak to wpłynęło na cenę.
Producentów pancerza coś chyba ze 3. Patrz punkt wyżej.
A stocznie dawały ceny wyższe niż mogły, bo chciały sobie odbić lata posuchy. Admiralicja cichaczem się na to zgadzała, bo zależało na czasie. A trochę pieniędzy trzeba było mieć na rozbudowę przemysłu, a przecież przewidywano jego rozbudowę i to ostrą. Tylko wybuch wojny to wstrzymał - czy raczej przekierował rozbudowę w innym kierunku niż budowa pancerników, które buduje się tak długo, że i tak pewnie nie zdążą wziąć udziału w wojnie.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4909
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej3 »

de Villars pisze:
Marek-1969 pisze:ze strony forumowiczów pomysł z ograniczeniem do 25 tyś oraz 305 mm miałby jedną niezaprzeczalna zaletę . Takich jednostek było by więcej ( o co zresztą chodziło angolą ) a co za tym idzie więcj modeli , pomysłow i..... bitew do omawiania w 21 wieku . Jutlandia raz w roku od 39-45 to dopiero zabawa !
Dokładnie! Dlatego ja lubię wszelakiej maści małe pancerniki, POW-y i inne wynalazki :)
Ja też lubię wynalazki, ale "wielkość MA znaczenie"
Ciekawe co te POWy czy inne wynalazki zrobiłyby temu włoskiemu czemuś.
g.jpg
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4909
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej3 »

Ale i tak chyba najlepszą fantazję (czy raczej wizję) to miał Fujimoto.
12x510 czy 500 bez znaczenia, do tego C50, jakiś kosmicznej grubości pancerz, choć nieco wąski, spora prędkość itd.
A wszystko na ~50 tys ton. Tak pięćdziesiąt tysięcy ton, nie pięćset. Ciekawe co tam do Sake dodawali ;)
fujimoto1.jpg
Hiradze też zresztą fantazji nie brakowało. To cudo z 14x410 też niby 50 tys ton. To tego 30 knotów!
Można gdzieś kupić to co oni tam wtedy pili? :-D
hiragah.jpg
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Adam
Posty: 1770
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Adam »

Wg mnie za mało pili, bo gdyby wypili więcej to by padli, wzrok skierowali na niebo i ujrzeli samoloty...
Historia pokazuje, że te największe i najcenniejsze zazwyczaj niewiele zwojowały bo wszyscy na nie dmuchali i chuchali, w portach trzymali, a w bitwie patrzyli, żeby czasem jakiś pocisk za blisko ich nie spadł. Pomijam Japończyków, ale u nich ostatecznie zawsze zwyciężały ciągoty samobójcze, czego efektem było szarżowanie pancernikiem na samoloty...
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

Samoloty są niefajne i tym samym należy je ignorować :dupa:
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4909
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej3 »

jogi balboa pisze:Samoloty są niefajne i tym samym należy je ignorować :dupa:
Dobrze mówi. Dać mu ... tego co tam pili i palili ci co robili te co fajniejsze projekty. 8)
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

Maciej3 pisze:
jogi balboa pisze: Mini pancerniki są super. A ten "eskortowy" szczególnie. Mógłby zastąpić całą masę krążowników ośmiocalowych.
Z tym zastąpieniem masy, to bym nie był taki pewny.
Taki Deutschland musiałby się z nim poważnie liczyć, ale taki eskortowiec ma jedną istotną wadę. Może przebywać tylko w jednym miejscu na raz.
Te ośmiocalowe krążowniki ( w zasadzie to powinno być "duże krążowniki" niezależnie od tego jakie miały działa ) miały pełnić wiele innych funkcji, w tym patrolowanie, śledzenie takich Bismarcków czy innych wynalazków itd.
Pancernik eskortowy tego nie zrobi. Zwłaszcza bi czy trilokacja może mu sprawić trudności. W końcu raczej nie nabędzie umiejętności naszych posłów. 8)
Ale oczywiście z wolni krążowniki z tych zadań i do tego będzie miał szansę skutecznie ostrzeliwać wybrzeże. Na pewno cięższymi pociskami.
Maciek, od śledzenia Bismarcków, patrolowania i wielu innych funkcji i innych takich to mamy krążowniki sześciocalowe. Te malutkie pancerniki mają dać opór innym małym pancernikom, wszelkiej maści dojczlandom, szarnhorstom, czy choćby takim "gruntownie zmodernizowanym" Lutzowom... skoro o nim mowa, to zakres modernizacji jest trochę mniejszy niż na Vanguardzie. Zamierzam użyć niemal w całości oryginalne opancerzenie, to ma dać mi pełnowartościowy nowoczesny krążownik liniowy w cenie niemieckiego ciężkiego krążownika.
No a małe pancerniczki poza tym mają tworzyć battle line i ogólnie zastąpić w funkcjach starzejącą się flotę predrednotów. Zastanawiam się nad ceną. Myślę że koszt powinien się ukształtować na poziomie ceny krążownika ośmiocalowego powiększonej o cenę opancerzenia.
Ciekawe co te POWy czy inne wynalazki zrobiłyby temu włoskiemu czemuś.
W dzień, czy w nocy? :-D
de Villars pisze:
jogi balboa pisze:Skąd masz te rysunki?

Mini pancerniki są super. A ten "eskortowy" szczególnie. Mógłby zastąpić całą masę krążowników ośmiocalowych.
Szczerze mówiąc, już nie pamiętam. Po prostu wygrzebałem je teraz z czeluści mojego HDD :) A to jeszcze nie koniec, parę innych by się jeszcze znalazło, wkleję po południu.
ps. też uważam że małe pancerniki są urocze. Z przydatnością to już pewnie inna bajka ;)
ps2. temat niezbudowanych okrętów chyba dojrzał do wydzielenia w osobny wątek, co niniejszym postuluję :)
Rozumiem że pancernik roku 1925 to ten niżej? Wygląda wcale nowocześnie, zwłaszcza w porównaniu z tym nowszym ;)
I pomyśleć że jakiś czas temu koniecznie chciałem znaleźć jego sylwetkę. Fajny, fajny.
Ostatnio zmieniony 2015-08-11, 14:25 przez jogi balboa, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4909
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej3 »

Nie, no jeśli chodzi o takie "pancerniki drugiej klasy" to czemu nie?
W końcu trzeba jakoś wrócić do korzeni i robić flotę liniową po kilkadziesiąt jednostek po każdej ze stron.
Parę dużych, żeby nie było i więcej drobnicy bo tańsza.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

Maciej3 pisze:
jogi balboa pisze:Samoloty są niefajne i tym samym należy je ignorować :dupa:
Dobrze mówi. Dać mu ... tego co tam pili i palili ci co robili te co fajniejsze projekty. 8)
hejjjj... :piwo:
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

Maciej3 pisze:Nie, no jeśli chodzi o takie "pancerniki drugiej klasy" to czemu nie?
W końcu trzeba jakoś wrócić do korzeni i robić flotę liniową po kilkadziesiąt jednostek po każdej ze stron.
Parę dużych, żeby nie było i więcej drobnicy bo tańsza.
O to właśnie chodzi :lol:

Dlatego epoka predrednotów jest fajna. Zdarzały się serie liniowców ewidentnie drugiej rangi.
ODPOWIEDZ