Royal Navy potrzebowała dużo okrętów, a środki finansowe były jakie były. Chcieli przekonać resztę świata, że mały pancernik to jest to. Tak przy okazji, to te cuda miały być opalane węglem. W sumie nie dziwię się - był na miejscu w Anglii, a ropę trzeba było kupować.
Zresztą takie chęci oszczędności nie były tylko brytyjską przypadłością. Jak się Amerykanie przyjrzeli swoim okrętom to im wyszło że w ciągu jakiś 15 lat ich wielkość wzrosła ze 3 razy. A może by tak coś oszczędzić...
I wyszły takie różne cosie. Daję najmniejszy i największy.
Szczególnie ten ostatni mi się podoba. Co prawda szybkie to jest, ale większe o ładnych parę tysięcy ton od Colorado, za to ze słabszym pancerzem i połową jego artylerii
