Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Dokumenty, książki, artykuły prasowe, internetowe, ikonografia, filmy...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Miner
Posty: 715
Rejestracja: 2012-03-01, 20:17

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Miner »

tom pisze:W ogóle cały ten atak wygląda mi na "wariacko" ryzykowny; gdyby ta torpeda jednak zadziałała - to spotęgowana (np. detonacją amunicji) eksplozja na trafionym okręcie podwodnym (przy tak małym dystansie) mogła być bardzo groźna i dla okrętu strzelającego.
To prawda, podejście na 200 m wydaje się mało rozsądne. Dość, że na granicy odległości uzbrojenia torpedy, to jeszcze z ryzykiem uszkodzenia własnego okrętu od detonacji torpedy. Dowódca wyraźnie przedobrzył i dlatego mu nie wyszło. Na szczęście dla Sępa.
SnakeDoc pisze:I co jeszcze mi się przypomniało - należy jeszcze wziąć pod uwagę, że odległość do celu w chwili strzału (czyli owe 200 metrów) to nie to samo co długość biegu torpedy. Co prawda przy kącie biegu celu równym 90 stopni, długość biegu torpedy będzie większa niż te 200 metrów - będzie wynosić około 230 metrów.
To prawda, ale pod warunkiem, że w momencie strzału kąt biegu faktycznie wynosił 90 stopni, a nie np. 10 stopni mniej.

Mam prośbę do moderatorów, żeby wydzielić dyskusję do nowego wątku.
SnakeDoc
Posty: 32
Rejestracja: 2009-07-31, 16:51
Kontakt:

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: SnakeDoc »

Miner pisze:
tom pisze:W ogóle cały ten atak wygląda mi na "wariacko" ryzykowny; gdyby ta torpeda jednak zadziałała - to spotęgowana (np. detonacją amunicji) eksplozja na trafionym okręcie podwodnym (przy tak małym dystansie) mogła być bardzo groźna i dla okrętu strzelającego.
To prawda, podejście na 200 m wydaje się mało rozsądne. Dość, że na granicy odległości uzbrojenia torpedy, to jeszcze z ryzykiem uszkodzenia własnego okrętu od detonacji torpedy. Dowódca wyraźnie przedobrzył i dlatego mu nie wyszło. Na szczęście dla Sępa.
Jeszcze jedna refleksja ogólna mnie naszła - U18 dostrzegł Sępa o 19.30 w odległości około 4000 metrów. W ciągu 10 minut odległość spadła do 1500 metrów (wtedy U-Boot się zanurzył). 11 minut później wystrzelił torpedę w odległości 200 metrów. Może było tak, że jednak niedoświadczonej załodze udało się zająć właściwą do ataku pozycję zbyt późno? Może manewry wymagane do wycelowania całego okrętu trwały zbyt długo i dowódca został zmuszony strzelać z tak małej odległości? Wówczas teza o małym doświadczeniu załogi nie byłaby wcale bezpodstawna.

Pozdrawiam
Maciek
Awatar użytkownika
Miner
Posty: 715
Rejestracja: 2012-03-01, 20:17

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Miner »

Trzeba zauważyć, że U 18 stracił dużo czasu na wynurzenie i zanurzenie okrętu, co z pewnością nie ułatwiało zajęcia dobrej pozycji do strzału. Po wynurzeniu i zorientowaniu się, że ma cel 1500 m przed dziobem zdecydował się wykonać zanurzenie i jednocześnie skierować okręt w lewo na kurs wyprzedzenia. To wszystko trwało, a gdy już zajął pozycję, to miał Sępa w odległości zaledwie 200 m. I tu dowódca U 18 miał do wyboru: strzelać i ryzykować uszkodzenie własnego okrętu, albo całkowicie odpuścić atak, bo prędkość Sępa nie pozwalała na ponowne zajęcie pozycji. Wybrał to pierwsze.
Czy zabrakło doświadczenia? Być może, ale trzeciego dnia wojny trudno było wymagać doświadczenia - i dotyczy to załóg z obu stron.

W tym miejscu należy przyznać, że decyzja dowódcy Sępa, aby na powierzchni poruszać się z dużą prędkością, okazała się słuszna.

Na marginesie - my tutaj zastanawiamy się, czy Sęp mógł iść z taką czy inną prędkością, a w dzienniku nawigacyjnym z pewnością są zapisane nastawy silników i odczyty logu. Szkoda, że nie ma tych danych w artykule.
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Maciej »

Również zgadzam się, że kłopoty z zapalnikami nie były jedyną przyczyną nieudnych ataków.
I łechce mnie czule :-) niemiecka obawa przed konfrontacją z polskimi OP.

Pozdrawiam,
Maciej
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: MiKo »

Nowy specjal

Obrazek

D. Biela - Najgorętszy kartofel. Październikowe zmagania na Guadalcanalu
M. Kopacz - Nie ma tego złego, czyli zezowate szczęście krążownika BOISE
Sz. Tetera - Nie tylko Santa Cruz. Działania lotniskowców na wodach Salomonów w październiku 1942 roku
G. Barciszewski - „Zapomniana” bitwa lotniskowców. Starcie koło Wysp Santa Cruz, 26 października 1942 roku
M. Kopacz - Protoplaści krążowników waszyngtońskich - japoński typ AOBA

http://magnum-x.pl/czasopismasec/msio/10-msionew
Piegziu
Posty: 50
Rejestracja: 2013-12-22, 02:38
Lokalizacja: Wrocław/Hachiōji (Tokio)

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Piegziu »

Bardzo interesujący temat. Aż jestem ciekaw jak autorzy poradzili sobie z weryfikacją danych podawanych w anglojęzycznych źródłach i opracowaniach (szczególnie jak chodzi o bitwę koło Wysp Santa Cruz), bo co by nie było, japońskie źródła i dokumenty się nieco różnią. ;)
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: MiKo »

Jakich danych?
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Maciej »

Czyjego autorstwa jest ten wesoły obrazek na okładce?

Pozdrawiam,
Maciej
Awatar użytkownika
Jacek Bernacki
Posty: 431
Rejestracja: 2007-03-15, 13:32
Lokalizacja: Siecień k/Płocka

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Jacek Bernacki »

Adam Werka
Co to za ludzie?
Co za różnica ważne, że są!
Piegziu
Posty: 50
Rejestracja: 2013-12-22, 02:38
Lokalizacja: Wrocław/Hachiōji (Tokio)

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Piegziu »

MiKo pisze:Jakich danych?
Trochę się tego znajdzie...
Tym bardziej, że nikt do tej pory porządnie nie za zabrał się za JACARa, a przecież prosi się o to, aby przeanalizować dokładnie skład grup uderzeniowych (przede wszystkim kuleją nazwiska - czytania KUN nie są jedynymi słusznymi), wszystkie shotai, jak również same oznaczenia strat. 飛行機隊戦闘行動調書 stoi otworem przed badaczami, głupio po raz setny pisać w oparciu o te same amerykańskie książki i dokumenty. No chyba, że mają to być prace typowo kompilacyjne i "pozytywistyczne", ale takie moim zdaniem pojawiają się ostatnio zbyt często.

No i IHMO pozostaje jeszcze kwestia może nie kluczowa, ale też b. ciekawa - opis faktycznych zniszczeń na Zuiho oraz Shokaku. Nie zamierzam twierdzić, że nie były uszkodzone poważnie, ale przydałby się jakiś bardziej rozbudowany opis techniczny. Dane mamy, trzeba to tylko teraz jakoś sensownie przekazać. E. Hammel w Carrier Clash pisał o bombie przebijającej pokład Zuiho w pobliżu wysepki... Szkoda byłoby powielać taki błąd, a widziałem już kilka razy odniesienia do tej informacji.

Poza dokumentami istnieją jeszcze same relacje odnoszące się do stosunku Nippon Kaigun do samej bitwy. Amerykanie twierdzą, że bylo X, a pytanie jest następujące: czy na pewno? ;)

Pozdrawiam,
M.P.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: MiKo »

Co do tłumaczenia nazwisk to się nie będę wymądrzał, bo się nie znam. Tym bardziej, że czasami i sami Japończycy mają z tym problem.

Tak sobie dla przykładu przeanalizowałem grupę powietrzną, składy, fale ataków i straty dotyczące lotniskowca Junyo według JACAR i Lundstroma - to samo. Uszkodzenia Zuiho też prawidłowo opisane (chyba Carrier Clash było o Wschodnich Salomonach, a o Santa Cruz - Carrier Strike). Myślisz, że amerykanie nie korzystają z japońskich źródeł?

"Amerykanie twierdzą, że bylo X" - eee a co to X? że wygrali?
Piegziu
Posty: 50
Rejestracja: 2013-12-22, 02:38
Lokalizacja: Wrocław/Hachiōji (Tokio)

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Piegziu »

MiKo pisze:Co do tłumaczenia nazwisk to się nie będę wymądrzał, bo się nie znam. Tym bardziej, że czasami i sami Japończycy mają z tym problem.
Przecież nikt nie tłumaczy nazwisk. Chodzi o transliterację albo, jak kto woli, czytania zapisane alfabetem łacińskim.
Owszem, Japończycy mają z tym problem, ale istnieje u nich jeszcze coś takiego jak furigana na formularzach urzędowych.
To dzięki niej wiemy, że dane nazwisko czyta się tak, a nie jak powszechnie się wydaje.
Tak sobie dla przykładu przeanalizowałem grupę powietrzną, składy, fale ataków i straty dotyczące lotniskowca Junyo według JACAR i Lundstroma - to samo.

Czemu akurat tylko Junyo? A patrzyłeś na opis czy tylko na sento kodo chosho?
Uszkodzenia Zuiho też prawidłowo opisane (chyba Carrier Clash było o Wschodnich Salomonach, a o Santa Cruz - Carrier Strike).
Tak, racja. Carrier Strike było o Santa Cruz. W sumie nawet warto sięgnąć do tej książki, aby właśnie udowodnić, że uszkodzenia Zuiho nie są prawidłowo opisane.
Strona 195 (Zenith Press, wyd. 2004), czytamy w drugim akapicie:
"Both 500-pound bombs had driven into the Zuiho's flight deck between the island and the stern."
Rozwodzić nad tym opisem się nie będę, chyba każdy wie co jest nie-tak.

Nawet nie do końca chodziło mi o "faktyczny" opis uszkodzeń, lecz jego szczegółowość i analizę wykraczającą poza stwierdzenie, że "lotniskowiec nie mógł dalej prowadzić operacji".
Myślisz, że amerykanie nie korzystają z japońskich źródeł?
Ile tak na serio mamy anglojęzycznych opracowań opisujących dosyć szczegółowo bitwę koło Wysp Santa Cruz? Cztery? Pozwolisz, że Morisona i Rose'a liczyć nie będę.
Teraz skupmy się na tych czterech opracowaniach:
(1)Hammel w żadnym wypadku nie korzysta z japońskich źródeł. Jeżeli jest inaczej, prosiłbym o wskazanie z jakich.
(2)Lundstrom (chyle przed nim swoje marne czoło) korzysta wprawdzie z hikōki-tai sentō kōdo chōsho (dla wszystkich lotniskowców rzecz jasna) i nawet raz powołuje się na Senshi Sosho, nie mniej jednak z powodu ograniczonej dostępności niektórych dokumentów (brak dygitalizacji, słabe opracowanie zasobów), nie mógł pokusić się o przeanalizowanie dzienników bojowych flot oraz tzw. dzienników admiralskich (nazwa robocza). W przeciwieństwie do hikōki-tai sentō kōdo chōsho są to w większości dokumenty pisane wyłącznie odręcznie (czyli nie ma gotowego i niezmiennie wyglądającego formularza), no i rzecz jasna bardziej szczegółowe. W sumie "logi" grup lotniczych ograniczają się do podstawowego harmonogramu, spisu wszystkich lotników biorących udział w operacji, jak również podsumowania. Dzienniki flot i admiralskie to, jak mawia mój Jap buddy, "najpiękniejsza proza wśród stosu papierów". Rzecz jasna ja tak tego nie widzę, bardziej jako opis "ciurkiem", ale na pewno robi to wrażenie.
(3)Friedman opiera się wyłącznie na anglojęzycznych opracowaniach (nawet nie na źródłach z NARA), w tym na Lundstromie, co jednak nie uważam za odwoływanie się do japońskich źródeł.
(4)No i mamy oczywiście Franka (również moje wielkie uszanowanie), który dosyć licznie powołuje się na Senshi Shosho kan 83. Oczywiście należy to kwalifikować jako japońskie źródło, ale z jednym mocnym ale. Kiedy dostałem w swoje pazerne łapy pierwszy w życiu tom SS, otworzyłem bibliografię i zacząłem śmiać się tak głośno, że domownicy zamknęli drzwi od swoich pokojów. Co w niej zobaczyłem? Odwołania do japońskich dokumentów (20-30%) i całą masę odwołań do amerykańskich opracowań i dokumentów. Senshi Sosho samo w sobie jest japońskim opracowaniem, zwykle kluczowym w danej dziedzinie. Nie należy jednak brać każdego tomu jako prawdę objawioną Japończyków, gdyż MUSIELI oni się opierać na amerykańskich dokumentach (skądinąd często stronniczych), aby móc w ogóle zrekonstruować jakoś bardziej szczegółowo opis danej walki.
"Amerykanie twierdzą, że bylo X" - eee a co to X? że wygrali?
Dysonans. Zadowolenie połączone z goryczą. Niepełny sukces. Dobra bitwa, na której szkolono później oficerów marynarki, lecz jej główny aktor poniekąd za nią "oberwał" słownie.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: MiKo »

Piegziu pisze: Przecież nikt nie tłumaczy nazwisk...
Jak pisałem sie na tym nie znam i nie mnie oceaniać, ale tak czy owak bardziej mnie przekonują znane firmy ;)
Czemu akurat tylko Junyo? A patrzyłeś na opis czy tylko na sento kodo chosho?
Wydawał sie trudniejszy od Zuikaku ;) Z kodochosho.
Tak, racja. Carrier Strike było o Santa Cruz. W sumie nawet warto sięgnąć do tej książki, aby właśnie udowodnić, że uszkodzenia Zuiho nie są prawidłowo opisane.
Strona 195 (Zenith Press, wyd. 2004), czytamy w drugim akapicie:
"Both 500-pound bombs had driven into the Zuiho's flight deck between the island and the stern."
Rozwodzić nad tym opisem się nie będę, chyba każdy wie co jest nie-tak.
Hammel jest dość specyficzny, a do tego nowsze książki opiera na swoich starych pracach, ubogich w japoński materiał źródłowy. Ale jako źródło cytatów ze stron USN jest nieoceniony.
Nawet nie do końca chodziło mi o "faktyczny" opis uszkodzeń, lecz jego szczegółowość i analizę wykraczającą poza stwierdzenie, że "lotniskowiec nie mógł dalej prowadzić operacji".
W monografii Zuiho pewnie by sie przydało ;)
...Lundstrom (chyle przed nim swoje marne czoło) korzysta wprawdzie z hikōki-tai sentō kōdo chōsho (dla wszystkich lotniskowców rzecz jasna) i nawet raz powołuje się na Senshi Sosho, nie mniej jednak z powodu ograniczonej dostępności niektórych dokumentów (brak dygitalizacji, słabe opracowanie zasobów), nie mógł pokusić się o przeanalizowanie dzienników bojowych flot oraz tzw. dzienników admiralskich (nazwa robocza)...
Skąd takie informacje, że nie mógł?
Dysonans. Zadowolenie połączone z goryczą. Niepełny sukces. Dobra bitwa, na której szkolono później oficerów marynarki, lecz jej główny aktor poniekąd za nią "oberwał" słownie.
Ciągle nie bardzo rozumiem (piątek :) ) Dajesz do zrozumienia, że Amerykanie piszą, iż bardziej wygrali, a faktycznie wygrali Japończycy?
Piegziu
Posty: 50
Rejestracja: 2013-12-22, 02:38
Lokalizacja: Wrocław/Hachiōji (Tokio)

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Piegziu »

MiKo pisze:Jak pisałem sie na tym nie znam i nie mnie oceaniać, ale tak czy owak bardziej mnie przekonują znane firmy ;)
Ufajmy autorytetom, ale nie bądźmy ślepi czy bezkrytyczni.
John Lundstrom i Richard Frank stworzyli genialne prace i ich odniesienia do japońskiej literatury przedmiotu są wielkim plusem, ale japonistami nie są. Ja również nie jestem (bynajmniej na razie) i zawsze przy nazwiskach korzystam z dostępnych narzędzi lub ludzi, co bardziej lub mniej nakierowuje mnie na dobre czytania. Czasami są takie nazwiska, które wydają się oczywiste, ale do końca tak nie jest. I żeby nie było...
Korzystam z prac obu, ale wolę sprawdzić jeszcze piętnaście razy czy dajmy na to Pan Tanaka nie był Panem Denchu, bo co potem... będę zwalał na to, że tak napisali? Że kanji takie samo no i tak wyszło? No tak być nie może.
Wydawał sie trudniejszy od Zuikaku ;) Z kodochosho.
Ale dlaczego trudniejszy? :co:
Kodochosho są ok - sam z nich korzystam obficie, ale nie są jedynym i najlepszym źródłem dostępnym na JACAR.
Hammel jest dość specyficzny, a do tego nowsze książki opiera na swoich starych pracach, ubogich w japoński materiał źródłowy. Ale jakoródło cytatów ze stron USN jest nieoceniony.
Czy ja wiem czy Hammel jest dość specyficzny? Podaj mi anglosaskich historyków zajmujących się wojną na Pacyfiku i którzy swobodnie żonglują japońskimi źródłami. Ja za bardzo ich nie widzę. ;)
Hammela poza tym bardziej uznałbym za speca od USMC i wojny w Wietnamie. Jego książki o Guadalcanalu to pewnego rodzaju odskocznia (tak przynajmniej rozumiem z wywiadu w jednym z hamerykańskich periodyków historycznych), która miała swoje dobre i złe epizody.
W monografii Zuiho pewnie by sie przydało ;)
No cóż. O uszkodzeniach Horneta i Enterprise się rozpisuje, nawet co do najmniejszego technicznego detala. A nie są to monografie tych okrętów...
Skąd takie informacje, że nie mógł?
Zasób nie był opisany i przejrzyście skatalogowany. Zauważ, że mamy 2014, 15 lat od powszechnej informatyzacji, a pomimo tego część horei (law), jak również inne ważne działy Boei Kenkyusho (NIDS) są dopiero w fazie opisywania po języku angielskim oraz dygitalizowania.
Ciągle nie bardzo rozumiem (piątek :) ) Dajesz do zrozumienia, że Amerykanie piszą, iż bardziej wygrali, a faktycznie wygrali Japończycy?
Może ugryziemy to od innej strony:
Co piszą Amerykanie (czyli Frank, Lundstrom, Hammel i Friedman) o japońskiej reakcji na Santa Cruz?
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: MiKo »

Piegziu pisze:Ufajmy autorytetom, ale nie bądźmy ślepi czy bezkrytyczni.
John Lundstrom i Richard Frank stworzyli genialne prace i ich odniesienia do japońskiej literatury przedmiotu są wielkim plusem, ale japonistami nie są. Ja również nie jestem (bynajmniej na razie) i zawsze przy nazwiskach korzystam z dostępnych narzędzi lub ludzi, co bardziej lub mniej nakierowuje mnie na dobre czytania. Czasami są takie nazwiska, które wydają się oczywiste, ale do końca tak nie jest. I żeby nie było...
Korzystam z prac obu, ale wolę sprawdzić jeszcze piętnaście razy czy dajmy na to Pan Tanaka nie był Panem Denchu, bo co potem... będę zwalał na to, że tak napisali? Że kanji takie samo no i tak wyszło? No tak być nie może.
A panowie Lundstrom, czy Frank nie korzystają?
Ale dlaczego trudniejszy? :co:
Kodochosho są ok - sam z nich korzystam obficie, ale nie są jedynym i najlepszym źródłem dostępnym na JACAR.
Bo mniej oklepany.
Co jest lepsze odnośnie start niż kodochosho?
Czy ja wiem czy Hammel jest dość specyficzny? Podaj mi anglosaskich historyków zajmujących się wojną na Pacyfiku i którzy swobodnie żonglują japońskimi źródłami. Ja za bardzo ich nie widzę. ;)
Lundstrom, Frank, Dull, Tully, Cressman, Lacroix, Lengerer, Lundgren itd...
No cóż. O uszkodzeniach Horneta i Enterprise się rozpisuje, nawet co do najmniejszego technicznego detala. A nie są to monografie tych okrętów...
Czy Lundstrom rozpisuje się w najmniejszych detalach o uszkodzeniach Hornete/Enterprise?
Zasób nie był opisany i przejrzyście skatalogowany. Zauważ, że mamy 2014, 15 lat od powszechnej informatyzacji, a pomimo tego część horei (law), jak również inne ważne działy Boei Kenkyusho (NIDS) są dopiero w fazie opisywania po języku angielskim oraz dygitalizowania.
Znaczy Lundstrom&Co. korzystają tylko z tego co w internecie?
Może ugryziemy to od innej strony:
Co piszą Amerykanie (czyli Frank, Lundstrom, Hammel i Friedman) o japońskiej reakcji na Santa Cruz?
Jako o zwycięstwie?
Piegziu
Posty: 50
Rejestracja: 2013-12-22, 02:38
Lokalizacja: Wrocław/Hachiōji (Tokio)

Re: Nowości wydawnicze: MSiO (w tym numery specjalne)

Post autor: Piegziu »

MiKo pisze:A panowie Lundstrom, czy Frank nie korzystają?
Zobacz na daty wydania tych książek. W latach 90 tych narzędzi w Internecie jeszcze nie było, jak również nie kojarzę żadnego papierowego słownika nazwisk, no chyba, że znasz jakiś. Musieli zatem polegać na Japończykach. A wiesz jak Japończycy reagują na requesty o nazwiska? Polecam Ci axis forum, doskonale pokazuje ten problem.
Bo mniej oklepany.
Ale dlaczego mniej oklepany? Wszystkie są równie dostępne na JACAR.
Co jest lepsze odnośnie start niż kodochosho?
Nie rozumiem pytania.
Lundstrom, Frank, Dull, Tully, Cressman, Lacroix, Lengerer, Lundgren itd...
Lundstrom i Frank, z tego co kiedyś przyznali, japońskiego nie znają i korzystają w takim zakresie, w jakim ktoś im pomoże.
Dull opierał się głównie na BKS, czyli SS, czyli tak na serio następował powrót do amerykańskich źródeł.
Tully i Lacroix - ok, bo chyba sami są japonistami.
Ale czy Cressman, Lengerer i Lundgren tak żonglują japońskimi źródłami? :?
Czy Lundstrom rozpisuje się w najmniejszych detalach o uszkodzeniach Hornete/Enterprise?
s. 393-399. Znajdziesz podobne opisy przy Zuiho?
Znaczy Lundstrom&Co. korzystają tylko z tego co w internecie?
Nie rozumiem pytania. Napisałem przecież, że zasób nie był skatalogowany i opisany tytułami po angielsku. Stan ten dotyczył jak najbardziej dokumentów papierowych, a dygitalizacja to kwestia wtórna. Prace nad dokumentami prowadzą Japończycy od kilku lat także ciężko, aby 20 lat temu panowie Lundstrom i Frank mieli wszystko wyłożone jak na tacy w USA. Tym bardziej, że w ich bibliografiach ewidentnie brakuje dokumentów, które usystematyzowano dopiero po 2007 roku.
Jako o zwycięstwie?
Wszyscy tak piszą? Lundstrom, Frank, Friedman, Hammel?
Jako o jakim zwycięstwie? Doskonale wiemy, że zwycięstwo nie jest równe zwycięstwu.
ODPOWIEDZ