Krążowniki w wojnie rosyjsko-japońskiej
Krążowniki w wojnie rosyjsko-japońskiej
Jakie były szanse prowadzenia przez Rosję skutecznej wojny krążowniczej przeciwko żegludze japońskiej między Wyspami Japońskimi a kontynentem? Czy istniała możliwość znaczącego wpłynięcia w ten sposób na postępy lądowej ofensywy japońskiej?
szanse na wojnę krążowniczą
Myślę że na takie działania dużych szans nie było:
1 zasięg i autonomiczność ówczesnych jednostek do tego zdolnych (praktycznie tylko krążowniki) była niewystarczająca; potwierdzają to działania niemieckich rajderów w 1WS
2 eskadra portarturska ( póżniej przemianowana flotę pacyfiku) była zablokowana
3 eskadra władywostocka była niewielka i daleko od potencjalnych akwenów działania
1 zasięg i autonomiczność ówczesnych jednostek do tego zdolnych (praktycznie tylko krążowniki) była niewystarczająca; potwierdzają to działania niemieckich rajderów w 1WS
2 eskadra portarturska ( póżniej przemianowana flotę pacyfiku) była zablokowana
3 eskadra władywostocka była niewielka i daleko od potencjalnych akwenów działania
- dessire_62
- Posty: 2028
- Rejestracja: 2007-12-31, 16:30
- Lokalizacja: Głogów Małopolski
Pozwolę sobie być dokładnie odmiennego zdania.
Ad.1 krążowniki typu Rossija właśnie dokładnie po to były budowane, A Flota Ochotnicza?, marzenie każdego admirała który zdecydował by się na wojnę krążowniczą
Ad.2 akurat w Port Artur nie było okrętów do tego typu zadań , chociaż może Bajan i Askold poradziły by sobie doskonale.
Ad3niewielka? w porównaniu do czego?
Ad.1 krążowniki typu Rossija właśnie dokładnie po to były budowane, A Flota Ochotnicza?, marzenie każdego admirała który zdecydował by się na wojnę krążowniczą
Ad.2 akurat w Port Artur nie było okrętów do tego typu zadań , chociaż może Bajan i Askold poradziły by sobie doskonale.
Ad3niewielka? w porównaniu do czego?
Ja również nie mogę się zgodzić.
Daleko? 200 mil to daleko?
Niemieckie rajdery działały na oceanach. Rosyjskie krążowniki na Dalekim Wschodzie miałyby działać pomiędzy Wyspami Japońskimi a Zachodnim Wybrzeżem Korei, ze szczególnym uwzględnieniem Cieśniny Cuszimskiej i podejść do niej. Do tego zasięg rosyjskich krążowników był z pewnością wystarczający.1 zasięg i autonomiczność ówczesnych jednostek do tego zdolnych (praktycznie tylko krążowniki) była niewystarczająca; potwierdzają to działania niemieckich rajderów w 1WS
W sytuacji, gdy ta "zablokowana" eskadra robiła wypady, nie powiesz mi, że krążowniki nie mogły się wymknąć. Nic silniejszego by ich nie dogoniło.2 eskadra portarturska ( póżniej przemianowana flotę pacyfiku) była zablokowana
Niewielka? Trzy krążowniki pancerne i jeden pancernopokładowy?3 eskadra władywostocka była niewielka i daleko od potencjalnych akwenów działania
Daleko? 200 mil to daleko?
Bajan, Askold, Nowik (!), Boyarin (gdyby nie wpadł na minę), na upartego Diana i Pałłada, dopóki nie dopadłby ich któryś z japońskich krążowników.akurat w Port Artur nie było okrętów do tego typu zadań , chociaż może Bajan i Askold poradziły by sobie doskonale
Co do zasięgu i odległości to się rzeczywiście pomyliłem
Oczywiście lecz działania krążownicze są wbrew pozorom łatwiejsze nz otwartych akwenach, niż na zamknętych jak m. Żółte, m.Japońskie. Dodajmy do tego liczebną przewagę japońców w siłach lekkich KR, KPP, T, to rosyjskie okręty nie mają praktycznie miejsca na takie działanie, lub sie non stop tłuką z okrętami przeciwnika, a to już nie jest wojna krążownicza.Niemieckie rajdery działały na oceanach. Rosyjskie krążowniki na Dalekim Wschodzie miałyby działać pomiędzy Wyspami Japońskimi a Zachodnim Wybrzeżem Korei, ze szczególnym uwzględnieniem Cieśniny Cuszimskiej i podejść do niej. Do tego zasięg rosyjskich krążowników był z pewnością wystarczający.
2 eskadra portarturska ( póżniej przemianowana flotę pacyfiku) była zablokowana
Ta eskadra wypady robiła TYLKO z adm. Makarowem, pod innymi dowódcami 2 razy próbowała przedarcia się do Władywostoku( co za 1-szym razem prawie się udało). Krążowniki owszem mogłyby się przedrzeć lecz powrót byłby b. trudny lub wręcz niemożliwy( blokada, liczebna przewaga japońców)W sytuacji, gdy ta "zablokowana" eskadra robiła wypady, nie powiesz mi, że krążowniki nie mogły się wymknąć. Nic silniejszego by ich nie dogoniło.
Niewielka w porównaniu do floty japońskiej. Nawet licząc razem z Arturem japońce nadal mają przewagę.Siły są równe tylko w Pancernikach.Niewielka? Trzy krążowniki pancerne i jeden pancernopokładowy?
Daleko? 200 mil to daleko?
akurat w Port Artur nie było okrętów do tego typu zadań , chociaż może Bajan i Askold poradziły by sobie doskonale
Tu się z Tobą zgodzęBajan, Askold, Nowik (!), Boyarin (gdyby nie wpadł na minę), na upartego Diana i Pałłada, dopóki nie dopadłby ich któryś z japońskich krążowników.
Z drugiej strony na akwenach zamkniętych nie trzeba daleko szukać ofiar.Oczywiście lecz działania krążownicze są wbrew pozorom łatwiejsze nz otwartych akwenach, niż na zamknętych jak m. Żółte, m.Japońskie.
Jestem lekko sceptyczny, jeśli chodzi o zdolność torpedowców czy kontrtorpedowców do otwartej walki z eskadrą krążowników...Dodajmy do tego liczebną przewagę japońców w siłach lekkich KR, KPP, T,
Ale to nie jest kwestia blokady fizycznej, tylko blokady w umysłach rosyjskich dowódców. A my tu rozważamy taktyczno-techniczne możliwości...Ta eskadra wypady robiła TYLKO z adm. Makarowem,
Cała flota nie przeciwstawiała się flotylli władywostockiej. Dokładnie rzecz biorąc, to przeciwstawiono jej cztery krążowniki pancerne.Niewielka w porównaniu do floty japońskiej.
Dodajmy do tego liczebną przewagę japońców w siłach lekkich KR, KPP, T,
Rozmawiamy o wojnie krążowniczej, gdzie z reguły prowadzą ją pojedyncze jednostki; oczywiście w tym samym czasie może operować ich kilka. Więc mówienie o eskadrze raczej jest nie na miejscu. Torpedoece i k/torpedowce po wykryciu takiego rajdera mogą zatakować w większej ilości i zadać mu nawet duże uszkodzenia, lub nawet zatopić, a napewno osłabić i wezwać silniejsze okręty.Jestem lekko sceptyczny, jeśli chodzi o zdolność torpedowców czy kontrtorpedowców do otwartej walki z eskadrą krążowników...
Cała flota nie przeciwstawiała się flotylli władywostockiej. Dokładnie rzecz biorąc, to przeciwstawiono jej cztery krążowniki pancerne.
Tak, lecz dlatego że rosjanie byli tak samo bierni jak ci z Artura. W razie potrzeby/zagrożenia japońce potrfili zgromadzić odpowiednie siły; patrz polowanie na "Nowika" który się próbował przedżeć do Władywostoku.
Kiedy krążowniki z Władywostoku w końcu ruszyły zadki, działały całą eskadrą. Podobnie jak polujące na nich krążowniki japońskie.Rozmawiamy o wojnie krążowniczej, gdzie z reguły prowadzą ją pojedyncze jednostki; oczywiście w tym samym czasie może operować ich kilka. Więc mówienie o eskadrze raczej jest nie na miejscu.
Czy one w ogóle miałyby CZYM wezwać?a napewno osłabić i wezwać silniejsze okręty.
Nie byli. Podobno doprowadzili Kamimurę niemal do samobójstwa. Japończycy po prostu nie mogli rzucić wszystkich sił przeciwko Rosjanom z Władywostoku i pozostawić Port Arthur nie pilnowane...Tak, lecz dlatego że rosjanie byli tak samo bierni jak ci z Artura.
Zły przykład - wtedy nie musieli już więcej nikogo pilnować.W razie potrzeby/zagrożenia japońce potrfili zgromadzić odpowiednie siły; patrz polowanie na "Nowika" który się próbował przedżeć do Władywostoku.
Widzę że kolega zna lepiej ode mnie wojnę 04-05.
O tym że rosjanie sie z władywostoku ruszyli nie wiedziałem, lecz jest to dalej działanie eskadrą, a jak pisałem wojnę krążowniczą prowadzą samodzielne i najczęściej pojedyncze okręty.
O zdolnściach japońskich dowódców tu nie rozmawiamy. Mam o nich jak najgorsze zdanie. Togo był szczęściarzem; jak miał przeciw sobie prawdziwego admirała ; Makarowa; to się z portu praie nie ruszał.
Japońce rzeczywiście "musieli" większość sił skupić na Artur, lecz biorąc pod uwagę rosyjskich dowódców to takiej potrzeby nie było: Stark brak samodzielności, Witheft tchórz, Wiren zdrajca.
Lecz wojna krążownicza na małym akwenie jest w/g mnie b. trudna do prowadzenia, dlatego piszę że rosjanie nie mieli na nią większych szans.
Prędzej wyszło by im zdobycie panowania na morzu, lecz ci admirałowie.
O tym że rosjanie sie z władywostoku ruszyli nie wiedziałem, lecz jest to dalej działanie eskadrą, a jak pisałem wojnę krążowniczą prowadzą samodzielne i najczęściej pojedyncze okręty.
O zdolnściach japońskich dowódców tu nie rozmawiamy. Mam o nich jak najgorsze zdanie. Togo był szczęściarzem; jak miał przeciw sobie prawdziwego admirała ; Makarowa; to się z portu praie nie ruszał.
Japońce rzeczywiście "musieli" większość sił skupić na Artur, lecz biorąc pod uwagę rosyjskich dowódców to takiej potrzeby nie było: Stark brak samodzielności, Witheft tchórz, Wiren zdrajca.
Lecz wojna krążownicza na małym akwenie jest w/g mnie b. trudna do prowadzenia, dlatego piszę że rosjanie nie mieli na nią większych szans.
Prędzej wyszło by im zdobycie panowania na morzu, lecz ci admirałowie.
Von Spee działał eskadrą, podobnie jak jego przeciwnicy. Troubridge pilnował Goebena również eskadrą.lecz jest to dalej działanie eskadrą, a jak pisałem wojnę krążowniczą prowadzą samodzielne i najczęściej pojedyncze okręty.
Na miejscu Rosjan również chyba nie odważyłbym się rozdzielić trzech krążowników pancernych z eskadry władywostockiej - nie w sytuacji, gdy przeciwko nim operowały cztery silniejsze krążowniki pancerne razem.
Mimo, że eskadra portarturska liczyła więcej pancerników, niż mieli Japończycy, i to nie licząc uszkodzeń po pierwszej bitwie, to ich linia była słabsza - Pietropawłowsk, Siewastopol i Połtawa były już przestarzałe, równe co najwyżej dwóm najstarszym pancernikom japońskim. Pierieswiet i Pobieda pancerniki drugiej klasy... Tylko Cesariewicz i Rietwizan były nowoczesne...ale Togo miał cztery nowoczesne pancerniki i dwa nieco starsze.Prędzej wyszło by im zdobycie panowania na morzu,
von Spee działał eskadrą. Tak , lecz nie prowadził wojny krążowniczej , tylko się do niemiec przedzierał. Problemy z zaopatrzeniem jakie miał , to chyba oczywiste.
Togo tak , dysponował prawie jednolitym ; pod względem taktycznym; zespołem OL, na dodatek lepszymi od rosyjskich. Lecz w bitwie na M.Żółtym mimo tego prawie przegrał. Wątpie aby japońce po przegraniu walnej bitwy byliby zdolni do ofensywnych działań na M.Żółtym, potrzebnym im do dostarczania zaopatrzenia na kontynent.
Togo tak , dysponował prawie jednolitym ; pod względem taktycznym; zespołem OL, na dodatek lepszymi od rosyjskich. Lecz w bitwie na M.Żółtym mimo tego prawie przegrał. Wątpie aby japońce po przegraniu walnej bitwy byliby zdolni do ofensywnych działań na M.Żółtym, potrzebnym im do dostarczania zaopatrzenia na kontynent.
Rosjanie ze względu na bliskość baz mieliby mniejsze problemy z zaopatrzeniem...Problemy z zaopatrzeniem jakie miał , to chyba oczywiste.
W czasie Bitwy na Morzu Żółtym miał już dwa pancerniki mniej...Togo tak , dysponował prawie jednolitym ; pod względem taktycznym; zespołem OL, na dodatek lepszymi od rosyjskich. Lecz w bitwie na M.Żółtym mimo tego prawie przegrał.
W tym momencie to już niewiele by zmieniło - Port Artur był otoczony i nie nadawał się jako baza. Zaopatrzenie należałoby odciąć znacznie wcześniej.Wątpie aby japońce po przegraniu walnej bitwy byliby zdolni do ofensywnych działań na M.Żółtym, potrzebnym im do dostarczania zaopatrzenia na kontynent.
I jeszcze raz:
Tak, w sytuacji, gdy wojna ta jest prowadzona na otwartych oceanach. Przy tak ograniczonych akwenach, na których powinni działać Rosjanie, miało to mniej sensu (nie trzeba rozdrabniać okrętów by patrolować jak największe akweny, a podzielone siły są łatwiejsze do pobicia).wojnę krążowniczą prowadzą samodzielne i najczęściej pojedyncze okręty.
Witam,
Patrząc na mapę oczywistym jest, że przecięcie szlaków komunikacyjnych zahamowałoby japońskie działania w Korei. Na mapę patrzyli też Japończycy i zaangażowali stosowne siły aby zablokować Port Artur, gdzie znajdowały się siły mogące przerwać komunikację. Japończycy stworzyli system dozorów wokół Port Artura, który uniemożliwiał niepostrzeżone wyjście sił, a bazy japońskie były niedaleko. Stąd blokada była nadzwyczaj skuteczna – w zasadzie każde (no może ze skromnym wyjątkiem) wyjście zespołu było dostrzegane przez Japończyków i wiązało się z ich reakcją.
Inna była sytuacja krążowników bazujących we Władywostoku. Tutaj Japończycy nie prowadzili tak ścisłej blokady, bo siły były zbyt szczupłe, żeby wyłączyć komunikację. Niemniej system dozorów był. Były i torpedowce, które atakowały krążowniki w czasie rajdów (1-2.07.1904 r.), były miny i były skały(Bogatyr)... no i bywał Kamimura.
Wypady krążowników z Władywostoku były skuteczne. doprowadziły do zatopienia stosunkowo dużej liczby transportowców i czasem stosunkowo cennych np. Hitachi Maru z ładunkiem 18 haubic 280 mm co stanowiło ok. połowę wszystkich takich haubic posiadanych przez Japończyków. Niemniej Japończycy wstrzymywali żeglugę gdy tylko uzyskali informacje o operacji krążowników, a informacje uzyskiwali od rybaków, z wysepek ze statków neutralnych … No i zawsze możliwe było stosunkowo szybkie wysłanie Kamimury, który miał wystarczającą przewagę nad Rosjanami, żeby zapędzić je do Władywostoku.
Możliwości prowadzenia wojny krążowniczej na Dalekim Wschodzie siłami I Eskadry upadły po Bitwie na Morzu Żółtym i pod Ulsan. Ocalałe Gromoboj i Rossija były mocno postrzelane, Bogatyr był poważnie uszkodzony na skałach. Krążowniki z Port Artura albo zostały utracone – Nowik, internowane – Askold, uszkodzone – Diana.
Poza tym w całym okresie w Port Arturze istniał problem z paliwem… stałą obecnością Japończyków – duża przewaga w siłach lekkich.
A działania „krążownicze” z Władywostoku prowadziły nawet torpedowce… z takim sobie skutkiem bo za małe były i zasięgu też specjalnego nie miały…
Pozdrawiam
Patrząc na mapę oczywistym jest, że przecięcie szlaków komunikacyjnych zahamowałoby japońskie działania w Korei. Na mapę patrzyli też Japończycy i zaangażowali stosowne siły aby zablokować Port Artur, gdzie znajdowały się siły mogące przerwać komunikację. Japończycy stworzyli system dozorów wokół Port Artura, który uniemożliwiał niepostrzeżone wyjście sił, a bazy japońskie były niedaleko. Stąd blokada była nadzwyczaj skuteczna – w zasadzie każde (no może ze skromnym wyjątkiem) wyjście zespołu było dostrzegane przez Japończyków i wiązało się z ich reakcją.
Inna była sytuacja krążowników bazujących we Władywostoku. Tutaj Japończycy nie prowadzili tak ścisłej blokady, bo siły były zbyt szczupłe, żeby wyłączyć komunikację. Niemniej system dozorów był. Były i torpedowce, które atakowały krążowniki w czasie rajdów (1-2.07.1904 r.), były miny i były skały(Bogatyr)... no i bywał Kamimura.
Wypady krążowników z Władywostoku były skuteczne. doprowadziły do zatopienia stosunkowo dużej liczby transportowców i czasem stosunkowo cennych np. Hitachi Maru z ładunkiem 18 haubic 280 mm co stanowiło ok. połowę wszystkich takich haubic posiadanych przez Japończyków. Niemniej Japończycy wstrzymywali żeglugę gdy tylko uzyskali informacje o operacji krążowników, a informacje uzyskiwali od rybaków, z wysepek ze statków neutralnych … No i zawsze możliwe było stosunkowo szybkie wysłanie Kamimury, który miał wystarczającą przewagę nad Rosjanami, żeby zapędzić je do Władywostoku.
Możliwości prowadzenia wojny krążowniczej na Dalekim Wschodzie siłami I Eskadry upadły po Bitwie na Morzu Żółtym i pod Ulsan. Ocalałe Gromoboj i Rossija były mocno postrzelane, Bogatyr był poważnie uszkodzony na skałach. Krążowniki z Port Artura albo zostały utracone – Nowik, internowane – Askold, uszkodzone – Diana.
Poza tym w całym okresie w Port Arturze istniał problem z paliwem… stałą obecnością Japończyków – duża przewaga w siłach lekkich.
A działania „krążownicze” z Władywostoku prowadziły nawet torpedowce… z takim sobie skutkiem bo za małe były i zasięgu też specjalnego nie miały…
Pozdrawiam
A i jeszcze jedno... w wojnie rosyjsko japońskiej problemem Rosjan był brak baz. Port Artur - duża eskadra stosunkowo małe zapasy, nieukończone fortyfikacje, stosunkowo szybko oblężona i zablokowana, Władywostok... jeszcze długo nie był bazą w pełnym rozumieniu tego słowa... słabe zaplecze, duża odległość wprawdzie linia kolejowa ale o słabej przepustowości i strasznie daleko... a Rosjanie nie byli mistrzami logistyki.
I to wszystko.
I to wszystko.
Dzięki za odpowiedź!
Ale nawet pomimo działalności eskadry władywostockiej, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie ich działalność nie była wybitnie nasilona - trafiały się okresy przestoju niezawinionego uszkodzeniami.
Zastanawiam się, czy krążowniki nie miałyby szans się przedrzeć? Zwłaszcza w kombinowanej akcji, w której pancerniki stanowiłyby przynętę?Japończycy stworzyli system dozorów wokół Port Artura, który uniemożliwiał niepostrzeżone wyjście sił, a bazy japońskie były niedaleko. Stąd blokada była nadzwyczaj skuteczna – w zasadzie każde (no może ze skromnym wyjątkiem) wyjście zespołu było dostrzegane przez Japończyków i wiązało się z ich reakcją.
Coś sporo tych skał było - Rossija chyba też o nie zawadziła?i były skały(Bogatyr)...
Co samo w sobie jest korzystne...Niemniej Japończycy wstrzymywali żeglugę gdy tylko uzyskali informacje o operacji krążowników,
Ale nawet pomimo działalności eskadry władywostockiej, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie ich działalność nie była wybitnie nasilona - trafiały się okresy przestoju niezawinionego uszkodzeniami.
Rosyjskie krążowniki były wolniejsze od japońskich... z małymi wyjątkami.
Japończycy pilnowali też krążowników. Dowodził Togo, ale poszczególne eskadry miały swoich dowódców i swoje zadania, siły lekkie pilnowały sił lekkich.
Rosjanie nie mieli przyjaznych portów poza własnymi dwoma - jeden zablokowany, drugi - Władywostok. Odległość między bazami ok. 2200 -2500 km (strzelam, niech mnie ktoś poprawi) w rejonie silnie patrolowanym przez Japończyków, o dużym ruchu jednostek neutralnych, które bynajmniej nie trzymały w tajemnicy wiedzy o napotkanych jednostkach. Na dodatek okręty wojenne, szczególnie japońskie dość swobodnie posługiwały się radiem. Na koniec większość rosyjskich krążowników była dość wrażliwa na ogień artyleryjski... w szczególności krążowniki z Władywostoku to tzw. "belt cruisers" - niby pancerne, ale ich system opancerzenia nie miał wiele wspólnego z opancerzeniem japońskich jednostek. Do tego dochodził jeszcze problem jakością węgla - im gorszy tym bardziej dymi... problemy nawigacyjne zwłaszcza, że postawiono trochę min na podejściach do baz...
Nie było tak najgorzej z aktywnością krążowników z Władywostoku.
A nie wspomniałem jeszcze o problemach z komunikacją z Port Arturem - co utrudniało koordynowanie działań - depesze wysyłano zazwyczaj z Czifu (Chefoo), gdzie się przebijały torpedowce.
Co do zatrzymywania żeglugi. Paradoksalnie najistotniejsze było topienie ładunku, bo zawieszenie żeglugi było krótkotrwałe - siły japońskie dość szybko przywracały "porządek". Jedynym zagrożeniem dla trwałości żeglugi byłoby rosyjskie zwycięstwo na morzu lub zadanie strat uniemożliwiających blokowanie Port Artura. Działania z Władywostoku były jedynie dywersją, choć biorąc pod uwagę Hitachi Maru i jego ładunek mogły poważnie utrudniać działania wojsk gen. Nogi pod Port Arturem. Ciekawe o ile przedłużyło agonię Port Artura zatopienie haubic?
A i jeszcze jedno eskadra władywostocka mogła dość skutecznie działać bo stanowiła sporą siłę. Nie stanowiły dla niej zagrożenia pojedyncze czy działające w parach krążowniki pancernopokładowe. Gdyby ją podzielić - zysk prawie żaden, bo okręty i tak mogły działać tylko w dość ograniczonym akwenie - pomiędzy wybrzeżem Japonii i Koreą. Wypad na Ocean byłby dużo trudniejszy, a operacje tam prowadzone nie przynosiły specjalnych sukcesów.
Pozdrawiam
Japończycy pilnowali też krążowników. Dowodził Togo, ale poszczególne eskadry miały swoich dowódców i swoje zadania, siły lekkie pilnowały sił lekkich.
Rosjanie nie mieli przyjaznych portów poza własnymi dwoma - jeden zablokowany, drugi - Władywostok. Odległość między bazami ok. 2200 -2500 km (strzelam, niech mnie ktoś poprawi) w rejonie silnie patrolowanym przez Japończyków, o dużym ruchu jednostek neutralnych, które bynajmniej nie trzymały w tajemnicy wiedzy o napotkanych jednostkach. Na dodatek okręty wojenne, szczególnie japońskie dość swobodnie posługiwały się radiem. Na koniec większość rosyjskich krążowników była dość wrażliwa na ogień artyleryjski... w szczególności krążowniki z Władywostoku to tzw. "belt cruisers" - niby pancerne, ale ich system opancerzenia nie miał wiele wspólnego z opancerzeniem japońskich jednostek. Do tego dochodził jeszcze problem jakością węgla - im gorszy tym bardziej dymi... problemy nawigacyjne zwłaszcza, że postawiono trochę min na podejściach do baz...
Nie było tak najgorzej z aktywnością krążowników z Władywostoku.
A nie wspomniałem jeszcze o problemach z komunikacją z Port Arturem - co utrudniało koordynowanie działań - depesze wysyłano zazwyczaj z Czifu (Chefoo), gdzie się przebijały torpedowce.
Co do zatrzymywania żeglugi. Paradoksalnie najistotniejsze było topienie ładunku, bo zawieszenie żeglugi było krótkotrwałe - siły japońskie dość szybko przywracały "porządek". Jedynym zagrożeniem dla trwałości żeglugi byłoby rosyjskie zwycięstwo na morzu lub zadanie strat uniemożliwiających blokowanie Port Artura. Działania z Władywostoku były jedynie dywersją, choć biorąc pod uwagę Hitachi Maru i jego ładunek mogły poważnie utrudniać działania wojsk gen. Nogi pod Port Arturem. Ciekawe o ile przedłużyło agonię Port Artura zatopienie haubic?
A i jeszcze jedno eskadra władywostocka mogła dość skutecznie działać bo stanowiła sporą siłę. Nie stanowiły dla niej zagrożenia pojedyncze czy działające w parach krążowniki pancernopokładowe. Gdyby ją podzielić - zysk prawie żaden, bo okręty i tak mogły działać tylko w dość ograniczonym akwenie - pomiędzy wybrzeżem Japonii i Koreą. Wypad na Ocean byłby dużo trudniejszy, a operacje tam prowadzone nie przynosiły specjalnych sukcesów.
Pozdrawiam