Witam,
Zelincie, masz rację należy się bać i to bez przesady, bo to zakrawa na kpinę z czytelników. W pogoni za sensacją musi być gdzieś jakaś granica przyzwoitości! Książki wprawdzie nie czytałem, ale od zaprzyjaźnionego forumowicza otrzymałem dzisiaj trzy strony z prośbą, o informacje, czy jest mi wiadomo o tym? To, co przeczytałem, "wyrwało mnie z laci" (bamboszy, dla niezorientowanych), jak to się mówi na Śląsku. Informacje ze strony 50 rzeczonej strony nie odpowiadają prawdzie. Wiem, co piszę, bo jestem w posiadaniu całej niemieckojęzycznej literatury, która się ukazała do tej pory, m.in. autora, którego cytuje IW. Jego twierdzenie, że U 18 (Fleige) ostrzelał z "pocisków latających" czarnomorski port Batumi należy włożyć między bajki, bo w rzeczywistości, ów dowódca obserwując przez peryskop wspomniany port podczas swego czwartego patrolu (27.10.- 14.11.1943 r.) zwrócił po powrocie uwagę na możliwość niespodziewanego zaatakowania z morza celów o charakterze militarnym w radzieckich bazach i portach, np. w Poti, Suchumi, Batumi (stojące na redzie jednostki, stocznie, rafinerie, węzły kolejowe itp.) za pomocą pocisków niekonwencjonalnych (nm. neuartige Geschosse). Wraz z pojawieniem się w Konstancy ewakuowanych z Krymu wojsk (operację zakończono 13.05.1944) zwrócono uwagę na wielolufowe moździerze typu Nebelwerfer 42, z których odpalano m.in. pociski odłamkowo - burzące (Sprenggeschoß) o kalibrze 300 mm (długość pocisku 123,6 cm; masa głowicy bojowej w zależności od wersji 45 lub 120 kg). Należy jeszcze nadmienić, że ta niejako oddolna inicjatywa zwiększenia siły rażenia nie ma związku z pierwszą - udaną zresztą - w historii próbą odpalenia pocisków rakietowych z głębin morskich, z pokładu U 511, co miało miejsce koło Peenemünde w czerwcu 1942. Podane przez IW rzekome daty uzbrojenia najpierw U 24, potem U 9 a na końcu U 18 już latem 1943 r. i skuteczne "bombardowanie" radzieckiego brzegu w ciągu całego następnego roku są wręcz bulwersujące, gdyż kolejność montowania wspomnianych wyrzutni i tylko w charakterze próbnym(!) miała miejsce na następujących okrętach podwodnych i w niżej podanej kolejności:
W dniach 1 - 30 czerwca na U 24 przeprowadzono próby z bronią stromotorową (patrz U 9 i U 19). W tym celu na wysokości kiosku poniżej KLW do obu stron kadłuba naciskotrwałego okrętu przyspawano w suchym doku w Konstancy pod kątem 45 stopni dwie sześcioprowadnicowe wyrzutnie rakiet. W czasie prób wykorzystywano pociski rakietowe kal. 210 mm lub 300 mm. Z uwagi na niewielkie wymiary i wyporność okrętu testy nie zakończyły się sukcesem.
W okresie od 1 do 15 lipca 1944 na U 9 przeprowadzano próby z bronią stromotorową (niem. Werferwaffe). W tym celu poniżej KLW, ale jeszcze powyżej stępki, do obu stron kadłuba naciskotrwałego, pod kątem 45 stopni przyspawano prowadnice do odpalania 6 pocisków rakietowych kal. 300 mm. W czasie prób wykorzystywano pociski rakietowe (nm. Wurfkörper) kal. 300 mm lub tego samego typu lecz kal. 210 mm. Z uwagi na niewielkie wymiary i wyporność okrętu testy nie zakończyły się sukcesem.
W dniach 9 - 24 sierpnia przeprowadzono na U 19 testy z użyciem broni stromotorowej. W tym celu na górnym pokładzie w rejonie kiosku zainstalowano pod kątem 45 stopni sześć wyrzutni rakiet. W czasie prób wykorzystywano pociski rakietowe kalibru 210 mm, odpalane na prawą burtę. Z uwagi na niewielkie wymiary i wyporność okrętu, testy nie zakończyły się sukcesem.
Proszę zwrócic uwagę, że te próby wykonane były w zasadzie "na 5 przed 12", gdyż Armia Czerwona niebawem wkroczyła na teren Rumunii, a nie "jeszcze" w roku 1943. Wspomniane okręty podwodne nie wychodziły na patrole z "dziwnymi" rusztowaniami i członkowie załóg nie mieli powódów do zdziwienia, bo "rakiet" nie było.
Te informacje za - Gerd Enders "Die 30. U-Flottille im Schwarzen Meer" (30. Flotylla Ubootów na Morzu Czarnym) w Schiff & Zeit 40/1989, a przeczytać o tym można było w dwóch artykułach autorstwa Grzegorza Bukały, ktory ukazał się w dwóch częściach w czasopiśmie "Okręty Wojenne" z Tarnowskich Gór:
- Nr 56 (str. 19-29)
- Nr 58 (str. 27-40) w latach 2002 i 2003
Dziwić musi zatem, że IW roztacza otoczkę tajemniczości w bazie w rumuńskiej Konstancy (nie Constancy!), że jednostki schowano przed okiem własnych załóg, że wyżej nic nie wiedziano, że w końcu SS musiało tam maczać palce (jakby rzeczywiście "czarni"mogli cokolwiek robić na nie własnym podwórku i to jeszcze tego należącego do Kriegsmarine!). Co gorsze, autor ogłasza sukces owych "Wurfgeschosse", bo wszystko rzekomo zagrało, tylko że naoczny świadek, G. Enders tego w artykule nie potwierdza, co zresztą nie dziwi, bo wspomnianej pozycji nie ma podanej w bibliografii (patrz poniżej). Chciałbym zwrócić uwagę Kolegów, że jedynymi wiarygodnymi źródłami na temat tego "pomysłu", który został urzeczywistniony dopiero długo po zakończeniu działań wojennych, po drugiej stronie "Dużego Stawu" są następujące pozycje:
- Gerd Enders "Auch kleine Igel haben Stacheln" (I małe jeże mają kolce), Koehler, Herford, 1984
- Gerd Enders "Deutsche U-Boote zum Schwarzen Meer: 1942-1944 - Eine Reise ohne Wiederkehr" (Niemieckie okręty podwodne w kierunku Morza Czarnego. Rejs bez powrotu), Verlag E. S. Mittler & Sohn GmbH, Hamburg-Berlin-Bonn, 2001
- Rudolf Arendt "Letzter Befehl: Versenken!" (Ostatni rozkaz: Zatopić!), Ullstein, 2003
-Gerd Enders "Die 30. U-Flottille im Schwarzen Meer" (30. Flotylla Ubootów na Morzu Czarnym) w Schiff & Zeit 40/1989 oraz wspomniane już wyżej dwa numery "Okrętów Wojennych"
Wnioski proszę wyciągnąć samemu.
Pozdrawiam
Michał

1) Dies sind die Tage, von denen wir sagen sie gefallen uns nicht - D. Noll - Die Abenteuer des Werner Holt. 2) Wir sind dem Russen zu weit in den Rachen gefahren KL Buch, Kommandant von "T 30".