Kuropieska
Moderator: nicpon
- SmokEustachy
- Posty: 4530
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
- SmokEustachy
- Posty: 4530
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
RyszardL pisze: Otóż, posłanka Senyszyn z SLD oznajmiła ostatnio w programie "Tomasz Lis na żywo", że pracuje nad ustawą o in vitro, i jest skłonna propagować onanizm potrzebny do pozyskiwania nasienia do dalszej procedury, bez którego nic się dalej dziać nie może. Tedy ów ekshibicjonizm będzie można uznać za wstępny etap do owego onanizmu, bo nie sprecyzowano, gdzie ten miałby się odbywać i jaki procent można obnażyć.
Smok Eustachy może spodziewać się odstąpienia od wymierzenia kary z uwagi na małą szkodliwość społeczną czynu. Jest szansa, że prawo wejdzie w życie zanim prokurator wniesie akt oskarżenia. Opieszałość prokuratury jest gwarancją, ze Smok Eustachy może odetchnąć z ulgą.![]()
Szkoda, że Tomasz Lis nie chciał kontynuować tego wątku.
sam widok senyszynowej (tfu!!!), że nie wspomnieć o skrzekliwym "odgłosie paszczą" i obrzydliwych, od dawna skompromitowanych poglądach i kierunku politycznym..., jest znakomitym środkiem antykoncepcyjnym (przez zniesmaczenie powodujące zniechęcenie do jakiekolwiej interaktywności damsko-męskiej)... więc o jakim tu pozyskiwaniu ("w kontekście" senyszynowej) można mówić?...
- SmokEustachy
- Posty: 4530
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Tak właśnie o to chodzi - przez cały czas tłumaczę, że charakterystyka autora wspomnień jest odstawową częścią pracy na źródłach.Zelint pisze:A wtedy zostaną właściwie tylko Twoje posty, które zaczynają się od tego:. Jak to się ma do "Opracowań i źródeł" to nie wiem.Kurupieska to bigot, mizantrop i blagier
Nie zrozumiałeś?
I w ten sposób pozbywasz się problemu...Zelint pisze:Na wszelki wypadek przesuwam wszystko do "Psycholi"... żeby mi ktoś potem nie zarzucał, że tłumię wolność wypowiedzi...
Ładnie!
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?


Nie do końca.Ksenofont pisze:Tak właśnie o to chodzi - przez cały czas tłumaczę, że charakterystyka autora wspomnień jest odstawową częścią pracy na źródłach.Zelint pisze:A wtedy zostaną właściwie tylko Twoje posty, które zaczynają się od tego:. Jak to się ma do "Opracowań i źródeł" to nie wiem.Kurupieska to bigot, mizantrop i blagier
Nie zrozumiałeś?
A jak się tak określi (przykładowo na forum internetowym) autora książki historycznej czy artykułów w prasie to już jest znieważenie i argumenty ad personam? Czy też można tak robić i pozwala to ocenić rzetelność pracy autora? Jak rozumiem, Twoje rozumowanie sprowadzałoby się do następującej tezy: nie ważne jest co jest w publikacji napisane ważne kim był i co robił jej autor?
Zelint pisze:Nie do końca.Ksenofont pisze:Tak właśnie o to chodzi - przez cały czas tłumaczę, że charakterystyka autora wspomnień jest odstawową częścią pracy na źródłach.Zelint pisze:A wtedy zostaną właściwie tylko Twoje posty, które zaczynają się od tego:
. Jak to się ma do "Opracowań i źródeł" to nie wiem.
Nie zrozumiałeś?
A jak się tak określi (przykładowo na forum internetowym) autora książki historycznej czy artykułów w prasie to już jest znieważenie i argumenty ad personam? Czy też można tak robić i pozwala to ocenić rzetelność pracy autora? Jak rozumiem, Twoje rozumowanie sprowadzałoby się do następującej tezy: nie ważne jest co jest w publikacji napisane ważne kim był i co robił jej autor?
chyba ze to co pisze jest gloryfikacja jego wlasych poczynan

- SmokEustachy
- Posty: 4530
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
E Viking no przecież taki styl historiografii Xeno stosuje konsekwentnie od lat. Jak coś nie pasuje to wystarczy zbluzgać autora i już nie trzeba odnosić się do tego, co napisał.Zelint pisze:/..../Nie do końca.
A jak się tak określi (przykładowo na forum internetowym) autora książki historycznej czy artykułów w prasie to już jest znieważenie i argumenty ad personam? Czy też można tak robić i pozwala to ocenić rzetelność pracy autora? Jak rozumiem, Twoje rozumowanie sprowadzałoby się do następującej tezy: nie ważne jest co jest w publikacji napisane ważne kim był i co robił jej autor?
- SmokEustachy
- Posty: 4530
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Na razie to ograniczasz się do wygłaszania opinii z Poradnika małego maoisty, a wynikające z najgłębszej troski próby objaśnienia Ci czym jest centrum uniwersyteckie Oxenfurt są skazana na niepowodzenie - bo żeby się czegokolwiek dowiedzieć, trzeba coś wiedzieć wcześniej, aby na podstawie owej uprzedniej wiedzy budować nową. Czyli jak ktoś nic nie wie to się i nic nie dowie.Grom pisze:Mohery, uprzedzenia, fobie, stereotypy i inne tym podobne palę na stosie.SmokEustachy pisze:Musi jakieś bardzo mocne.Tzaw1 pisze: Kadzidło?
PS Kolektyw - to nie jest brzydki wyraz
Każdy człowiek ma prawo do własnego życiorysu. Życiorys składa się z faktów a te - na ogół - nie podlegają dyskusji.
Opisanie takiego życiorysu to prawo (i obowiązek) historyka.
Wprowadzenie do dyskusji na temat źródła kontekstu w postaci życiorysu autora jest jak najbardziej pożądane. Wprowadzenie życiorysu, czyli faktów a nie opinii i ocen.
Wprowadzanie wyzwisk i epitetów do opisu "historycznego" (w cudzysłowie, bo sam opis był często fałszowany) to maniera "historiografii" komunistycznej wynikająca z braku wiary, że odbiorca "łyknie" tak spreparowany przekaz. To jednocześnie wyraz braku zaufania do inteligencji odbiorcy, że jest on w stanie ocenić przedstawiane fakty i wyciągnąć na ich podstawie uprawnione logicznie wnioski.
Niestety, tę manierę - jeden z moich wykładowców nazywał ją "dobijaniem pointy deską" - przyjęło wielu "antykomunistycznych" historyków młodego pokolenia. Na dodatek rozszerzyli ją wzbogacając o wszechobecny kwantyfikator ogólny: zdrajca, agent lub komuch. Oczywiście, pewne czyny są - obiektywnie - złamaniem przysięgi, rozkazu, tchórzostwem, nielojalnością, czy wręcz zdradą. Ale absurdem wydaje mi się używanie określenia "zdrajca" czy "dezerter" przy omawianiu wspomnień Kuropieski.
Tym bardziej, że kwestia owej "zdrady" wydaje się dość nieostra - jeżeli dobrze rozumiem Kol. Ksenofonta, to wedle jego kryteriów "zdrajcą" jest każdy, kto służył w "lubelskim" wojsku przed formalnym rozwiązaniem PSZ.
Ale właśnie - pytam, by uzyskać pełną ostrość i klarowność definicji "zdrajcy" - czy przed 5 lipca 1945, kiedy to mocarstwa zachodnie uznały Rząd Tymczasowy, czy może przed ostatecznym rozwiązaniem PSZ w roku 1947 (chyba tak, będzie więcej "zdrajców"). Oczywiście dla żołnierzy AK obowiązuje data 19 stycznia 1945, czy może stosujemy "zasady ogólne" (ciekawe w wypadku Kurasia - "Ognia", który już od grudnia 1944 działał wspólnie z oddziałami sowieckimi, w styczniu 45 był komendantem MO a w marcu UB w Nowym Targu).
Możemy zestawić ciekawą listę "zdrajców" (wg. Ksenofonta), krótko, bo z pamięci:
pułkownik Kirchmayer (w LWP od lipca 1944)
pułkownik Prus-Więckowski (lipiec 1944)
generał Olbrycht (kwiecień 1945) - dowódca 21 Dywizji Piechoty Górskiej AK, świetny w likwidacji podziemie niepodległościowego w Warszawskim OW, którym dowodził
major Kuropieska (od czerwca 1945)
generał Mossor (1945) - "zdrajca" za zwalczanie poakowskiego podziemia a za akcję "Wisła" to co, medal?
Generał Herman (sierpień 1945)
generał Boruta-Spiechowicz (1945-46)
generał Paszkiewicz (od 1946), zwalczał podziemie na Białostocczyźnie
Do "zdrajców" trzeba też chyba - wedle ksenofontowej definicji - dopisać także generała Tatara i pułkowników Utnika i Nowaka (przekazanie skarbu Fon rządowi lubelskiemu).
Skibińskiego i Skalskiego tez dopisujemy? I Mohuczego, i Steyera, i Mieszkowskiego, i Wojcieszka, i Przybyszewskiego, i Boczkowskiego. Ach, i dołóżmy Romanowskiegi i Kona.
No i cały stan 1 i 2 Armii LWP.
Opisanie takiego życiorysu to prawo (i obowiązek) historyka.
Wprowadzenie do dyskusji na temat źródła kontekstu w postaci życiorysu autora jest jak najbardziej pożądane. Wprowadzenie życiorysu, czyli faktów a nie opinii i ocen.
Wprowadzanie wyzwisk i epitetów do opisu "historycznego" (w cudzysłowie, bo sam opis był często fałszowany) to maniera "historiografii" komunistycznej wynikająca z braku wiary, że odbiorca "łyknie" tak spreparowany przekaz. To jednocześnie wyraz braku zaufania do inteligencji odbiorcy, że jest on w stanie ocenić przedstawiane fakty i wyciągnąć na ich podstawie uprawnione logicznie wnioski.
Niestety, tę manierę - jeden z moich wykładowców nazywał ją "dobijaniem pointy deską" - przyjęło wielu "antykomunistycznych" historyków młodego pokolenia. Na dodatek rozszerzyli ją wzbogacając o wszechobecny kwantyfikator ogólny: zdrajca, agent lub komuch. Oczywiście, pewne czyny są - obiektywnie - złamaniem przysięgi, rozkazu, tchórzostwem, nielojalnością, czy wręcz zdradą. Ale absurdem wydaje mi się używanie określenia "zdrajca" czy "dezerter" przy omawianiu wspomnień Kuropieski.
Tym bardziej, że kwestia owej "zdrady" wydaje się dość nieostra - jeżeli dobrze rozumiem Kol. Ksenofonta, to wedle jego kryteriów "zdrajcą" jest każdy, kto służył w "lubelskim" wojsku przed formalnym rozwiązaniem PSZ.
Ale właśnie - pytam, by uzyskać pełną ostrość i klarowność definicji "zdrajcy" - czy przed 5 lipca 1945, kiedy to mocarstwa zachodnie uznały Rząd Tymczasowy, czy może przed ostatecznym rozwiązaniem PSZ w roku 1947 (chyba tak, będzie więcej "zdrajców"). Oczywiście dla żołnierzy AK obowiązuje data 19 stycznia 1945, czy może stosujemy "zasady ogólne" (ciekawe w wypadku Kurasia - "Ognia", który już od grudnia 1944 działał wspólnie z oddziałami sowieckimi, w styczniu 45 był komendantem MO a w marcu UB w Nowym Targu).
Możemy zestawić ciekawą listę "zdrajców" (wg. Ksenofonta), krótko, bo z pamięci:
pułkownik Kirchmayer (w LWP od lipca 1944)
pułkownik Prus-Więckowski (lipiec 1944)
generał Olbrycht (kwiecień 1945) - dowódca 21 Dywizji Piechoty Górskiej AK, świetny w likwidacji podziemie niepodległościowego w Warszawskim OW, którym dowodził
major Kuropieska (od czerwca 1945)
generał Mossor (1945) - "zdrajca" za zwalczanie poakowskiego podziemia a za akcję "Wisła" to co, medal?
Generał Herman (sierpień 1945)
generał Boruta-Spiechowicz (1945-46)
generał Paszkiewicz (od 1946), zwalczał podziemie na Białostocczyźnie
Do "zdrajców" trzeba też chyba - wedle ksenofontowej definicji - dopisać także generała Tatara i pułkowników Utnika i Nowaka (przekazanie skarbu Fon rządowi lubelskiemu).
Skibińskiego i Skalskiego tez dopisujemy? I Mohuczego, i Steyera, i Mieszkowskiego, i Wojcieszka, i Przybyszewskiego, i Boczkowskiego. Ach, i dołóżmy Romanowskiegi i Kona.
No i cały stan 1 i 2 Armii LWP.
†U1 54°14’N 05°07’E