Nie wiem co można napisać o tym po trzech latach... Po prostu Michał, Lechu, Andrzej, Marek... i wielu innych. Jesteście wielcy. Byliście jak bulteriery, jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"... Przez cały czas wisieliście u gardła MON, AMW... Byliście solą w oku i wyrzutem sumienia dla tych, którym sprawa uratowania "Władysławowa" była obojętna. Pokąsaliście kilka hien, które chciały zarobić na zagładzie tego okrętu. Szczęśliwe zakończenia nie biorą się znikąd. Gdyby nie wasza wytrwałość, ten happy end by nie nastąpił. "Wilka" ani "Dzika" nie broniono z taką determinacją bo nie wierzono, że można je uratować. Wy wierzyliście w możliwość uratowania "Władka", potrafiliście zarazić swoim entuazjazmem "niewierzących". Okazaliście się sprawnymi i skutecznymi propagatorami idei. Byliście "świętymi głupcami" i "Rejtanami" .... i dlatego się to udało.
Piszę to, bo uważam, że takie sprawy trzeba nagłaśniać. Zbyt mało mówi się i pisze o sukcesach, których dokonali tacy jak Wy.
Wielki Szacunek!
PS: Ten sam tekst zamiściłem w podsekcji Stowarzyszenia Lastadia. Radosne i niezwykłe okoliczności tej sprawy powodują, iż uznałem, że tym razem warto złamać zasady FOW.