Nie G.Cz., ja nie lapie za slowa, jak w kazdej dyskusji, oponent stara sie znalezc sprzecznosci logiczne w argumentach drugiej strony.
Nie wiem skad masz takie wysokie mniemanie o poziomie archiwow na Zachodzie. Moze korzystales ze Smithsonian i stad Twoje daleko idace uogolnienia. Smithsonian, jak rowniez Public Record Office pod Londynem, sa sztandarowymi placowkami i unikatami w skali swiatowej. Ale na prawdziwy obraz zjawiska tworza tysiace malych archiwow miejskich, hrabstw, czy niedoinwestowanych uniwersytetow w Ohio, Wyming, Montanie , Ontario Quebec, itd, na ktorych utrzymanie wiecznie brak pieniedzy gdzie starszy pan/pani -juz na emeryturze- udostepnia zbioru przpadkowo zablakanemu zwiedzajacemu.
Nie ma mowy o "digitalizacji"; komputer jest uzywany wylacznie do sporzadzania listy plac.
Ktos kto zwiedzil Smithsonian moze byc oszolomiony jakoscia zbiorow, kolekcji, oraz tym, ze zwiedzanie jest za darmo. NIe mozna jednak sadzic , ze wszystkie muzea w Stanach sa za darmo. Oj nie.
Prawda jest taka,ze czy to w Polsce , czy na Zachodzie nie ma co liczyc na udzial panstwa w usprawnianiu archiwistyki i przejscie na nastepny poziom czyli przenoszenie na nosniki cyfrowe. Bardziej bym liczyl na prywatne firmy np. Google i jej konkurentow, ktorzy w trosce o utrzymanie liczby hitow na ich wyszukiwarkach przenosza na nosniki cyfrowe czasopisma. Jest to pierwszy krok, i wiem, ze po nich beda nastepne np dokumenty odnosnie praw wlasnosci do gruntow itp.
Inna droga to prywatne fundacje np. Hoover Institute dzialajace przy Uniwersytecie Stanford, gdzie szczodry zapis testamentowy pozwala utrzymac ta placowke na wysokim poziomie i nie martwic sie o place dla pracownikow.
Jefe
Ps. Mysle jednak, ze ja Ciebie nie przekonam, a Ty mnie. Stad lepiej zakonczyc nasza dyskusje na temat IPiMS (czy pamietasz, ze od tego zaczelismy) i dac obserwatorom naszej dyskusji czas na refleksje.