Wynika z tego, że przynajmniej przez dwa dni (5-7 III 1914), a może i kilkanaście, okręt nosił albańską banderę wojenną, choć jednocześnie nie był wycofany z floty austriackiej, i obsadzała go austriacka załoga. Faktycznie był to tylko gest kurtuazji wobec księcia Wilhelma. Zatem pytanko: czy znane są inne wypadki takiego nieformalnego "kurtuazyjnego wypożyczania" okrętów?5.3.1914 Triest, 17.00 Uhr aus, mit Fuersten Wilhelm zu Wied nach Durazzo, dort zu seiner Verfuegung. Albanische Fuerstenstandarte am Grossmast und albanische Kriegsflagge am Fockmast (Albaien wurde im Frieden von Bukarest am 10.8 selbstaendig. Fuerst zu Wied zum Staatsoberhaupt gewaehlt. Nach einem Aufstand Sept. Albanien wieder verlassen) 7.3-11.3 Durazzo, 11.3-13.3 Teodo, Kohlenuebernahme. 13.3-1.4 Durazzo
Historyjki z banderami
- pothkan
- Posty: 4534
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Historyjki z banderami
Żeby nie zakładać nowego tematu - ciekawostka, dotyczy dziejów austro-wegierskiego jachtu (przyporządkowanemu zasadniczo ambasadzie w Stambule, ale noszącemu banderę i załogę wojenną) SMS "Taurus" (1904):
Ostatnio zmieniony 2008-07-06, 02:28 przez pothkan, łącznie zmieniany 1 raz.
- pothkan
- Posty: 4534
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Nie ma to jak siebie samego cytować...pothkan pisze:2) ciekawsze, czy znane są inne wypadki takiego nieformalnego "kurtuazyjnego wypożyczania" okrętów?
Znalazłem podobny epizod: jesienią 1802 r. amerykańska "fregata" (po prawdzie to taka sobie mizerna korweta była) George Washington została zmuszona przez algierskiego deja do przewiezienia w jego imieniu trybuty sułtanowi tureckiemu (wraz z delegacją, i odwiezieniem jej z powrotem do Algieru. Ponoć najbardziej hańbiącym elementem było wymuszone wywieszenie bandery deja

PS. Wydzieliłem w nowy temat.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Na sailingwarships.com figuruje ona jako slup (choć z pytajnikiem), zresztą uzbrojeniem odpowiadała brytyjskim "oślim" fregatom 28-działowym, mając nieco mniejsze rozmiary.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Nie warto się zastanawiać, czy ów okręt "George Washington" był fregatą, slupem czy korwetą.
W rzeczywistości był to bowiem w oryginale statek handlowy - i to bardzo duży, nie "mizerny" - zbudowany w Providence (Rhode Island) w 1793. Zakupiony przez amerykańską marynarkę wojenną dopiero we wrześniu 1798, charakteryzował się typowymi cechami żaglowca handlowego - obszerne ładownie, pękaty kadłub, teoretyczna możliwość wstawienia silnego uzbrojenia (tyle że za blisko wody), mała prędkość i zwrotność, silny dryf. Uzbrojono go w 32 działa (24 x 9-f i 8 x 6-f), lecz - zgodnie z ówczesną praktyką - klasyfikowano tylko jako okręt 24-działowy. W marynarce wojennej dobrze wiedziano, że z punktu widzenia charakterystyki bojowej pomimo swoich 32 armat nie jest to ani fregata, ani korweta, ani slup, tylko uzbrojny statek. Dlatego JEDYNĄ OFICJALNĄ KLASYFIKACJĄ było właśnie - okręt 24-działowy. Natomiast nieoficjalnie (chociaż nawet w dokumentacji między urzędami) nazywano go sobie jak komu było w danym momencie wygodnie i bardziej pasowało do kontekstu. Przeważała - z uwagi na obszerny kadłub - opcja fregaty, ale w przeciwieństwie do prawdziwych fregat wojennych (nawet tych "oślich") duży tonaż brał się ze znacznej szerokości w stosunku do długości.
Krzysztof Gerlach
W rzeczywistości był to bowiem w oryginale statek handlowy - i to bardzo duży, nie "mizerny" - zbudowany w Providence (Rhode Island) w 1793. Zakupiony przez amerykańską marynarkę wojenną dopiero we wrześniu 1798, charakteryzował się typowymi cechami żaglowca handlowego - obszerne ładownie, pękaty kadłub, teoretyczna możliwość wstawienia silnego uzbrojenia (tyle że za blisko wody), mała prędkość i zwrotność, silny dryf. Uzbrojono go w 32 działa (24 x 9-f i 8 x 6-f), lecz - zgodnie z ówczesną praktyką - klasyfikowano tylko jako okręt 24-działowy. W marynarce wojennej dobrze wiedziano, że z punktu widzenia charakterystyki bojowej pomimo swoich 32 armat nie jest to ani fregata, ani korweta, ani slup, tylko uzbrojny statek. Dlatego JEDYNĄ OFICJALNĄ KLASYFIKACJĄ było właśnie - okręt 24-działowy. Natomiast nieoficjalnie (chociaż nawet w dokumentacji między urzędami) nazywano go sobie jak komu było w danym momencie wygodnie i bardziej pasowało do kontekstu. Przeważała - z uwagi na obszerny kadłub - opcja fregaty, ale w przeciwieństwie do prawdziwych fregat wojennych (nawet tych "oślich") duży tonaż brał się ze znacznej szerokości w stosunku do długości.
Krzysztof Gerlach