Też tak uważam. Film powstał na kanwie powieści, która osiągnęła bardzo duży sukces na całym świecie i jej celem było pokazanie od środka życia na okręcie podwodnym w sytuacji wojennego zagrożenia a nie przepisanie dziennika okrętowego
Z tego co wiem autorowi książki w ówczesnym RFN zarzucano raczej to, że nie przedstawiał marynarzy jako całkowicie oddanych fuhrerowi natomiast szczegóły "techniczne" nie były przedmiotem debaty (podobnie zresztą reagowano na wspomnienia Mullenheima z Bismarcka).
Rozumiem marmika, że jako podwodniaka szczegóły dowodzenia i manewrowania pokazane w filmie mogą go razić.
Ale poza specjalistami nikt tego nie zauważy a film jest dla szerokiej widowni żeby choć trochę pokazać "jak to wtedy było".
Film jako całość broni się znakomicie. Tak świetnie oddaje nastrój grozy, klaustrofobii, strachu i wszystkich emocji jakie musiały targać ludźmi w takich sytuacjach, że ciężko znaleźć jakąś inną filmowa pozycję, która mogłaby mu dorównać.
U mnie stoi na półce w szeregu obok książki i oczywiście "Tora,Tora,Tora"
Natomiast "Yamato" jest dużo,dużo niżej a w zasadzie nawet zapomniałem gdzie go położyłem

Pozdrawiam
Robert