Nowe książki i czasopisma (1)

Dokumenty, książki, artykuły prasowe, internetowe, ikonografia, filmy...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Zelint pisze:Nie spodobało mi się tylko jak M. Błuś skrytykował książkę Ryszarda Leszczyńskiego o katastrofach polskich statków handlowych. Ja rozumiem, że recenzent jest prawnikiem z wykształcenia i w taki też sposób spojrzał na książkę. Ale jej autor prawnikiem raczej nie jest, a w związku z czym nie był w stanie przeprowadzić krytycznej analizy orzeczeń Izb Morskich w Szczecinie i Gdyni. Książki nie czytałem jeszcze więc nie mogę ocenić czy jest dobra czy zła, ale uważam, że taka krytyka jest przesadzona.
Ja już jestem po lekturze. Generalnie książki Leszczyńskiego (doliczam wcześniej wydane trzy tomy "Tragedii rybackiego morza") czyta się dobrze, choć styl jest wyraźnie bardziej "dziennikarski", niż naukowy. W niektórych miejscach prowadzenie wątku zaś budzi mieszane uczucia... (np. s. 145-147 w I tomie Trm). Zgadzam się jednak - Marek Błuś potraktował książkę zbyt bezpardonowo, jednostronnie. A przecież Leszczyńskiego należy pochwalić za dwie rzeczy: wykorzystanie (a wcześniej zebranie) wielu relacji osobistych (choć czasem zbyt bezkrytycznie do nich podchodzi), oraz bardzo szczegółowe (czasem dygresyjne, ale to niekoniecznie źle) opisy. Najlepszym przykładem jest trzeci tom "Trm", zawierający żmudne wyliczenie wypadków w flocie rybackiej (oparte na Bladym, ale poważnie go uzupełniające).

Poza tym: MSiO 1/2008 bardzo fajny, szczególnie półpokładowce K. Gerlacha (długi artykuł :ok: ) oraz wcale ciekawe ksenofontowe rozważania :)
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

pothkan pisze:
Zelint pisze:Nie spodobało mi się tylko jak M. Błuś skrytykował książkę Ryszarda Leszczyńskiego o katastrofach polskich statków handlowych.[...]
[...]Zgadzam się jednak - Marek Błuś potraktował książkę zbyt bezpardonowo, jednostronnie. A przecież Leszczyńskiego należy pochwalić za dwie rzeczy: wykorzystanie (a wcześniej zebranie) wielu relacji osobistych (choć czasem zbyt bezkrytycznie do nich podchodzi), oraz bardzo szczegółowe (czasem dygresyjne, ale to niekoniecznie źle) opisy.
Pozwolę sobie nie zgodzić sie z Wami.
Marek Błuś skrytykował przede wszystkim podejście Autora do spraw prawniczych. Racja. Ale też i Autor powinien wiedzieć, że zajął się sprawami, które dla wielu ludzi (uczestników i ich rodzin) są niezwykle ważne - śmiertelnie ważne. Zatem albo powinien zająć się sprawami na poważnie, albo porzucić temat.
Nie powinno się szukać sensacji w czyichś cierpieniach.

Inne potknięcia też są istotne - powtarzanie tekstów propagandy PRL wzbudza moje obrzydzenie zawsze i wszędzie. To wstyd dawać im wiarę w XXI wieku. Wstyd - bo świadczy to o bezmyślności.

Nic i nigdy nie zwalnia badacza (czy jest on dziennikarzem, prawnikiem, historykiem czy hobbistą) od konieczności krytycznego podejścia do zbieranych relacji.
Bo inaczej świadczy to o jego bezmyślności.

Kwestie edytorskie i leksykalne to inna para kaloszy.

Natomiast pamiętajcie P.T. FOWowicze, że jeśli piszecie recenzję, musicie pochwalić autora choć raz - za cokolwiek (nawet za indeksy).

Pozdrawiam
Ksenofont
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Kseno, czytałeś tą książkę?

Złota ( ;) ) zasada recenzji brzmi: na początku wypisać wszystkie wady i błędy, a na końcu złagodzić całość pochwałą za cokolwiek. Tutaj całkowicie się z tobą zgadzam.
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

pothkan pisze:Kseno, czytałeś tą książkę?
Oskarze, ja się nie odnoszę do książki, tylko do Waszej opinii o recenzji.
A recenzję - a owszem (żeby zacytować klasyka) - czytałem.

X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
M. Błuś
Posty: 38
Rejestracja: 2007-03-10, 13:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: M. Błuś »

Autor recenzji "Ginących frachtowców" nie jest prawnikiem.
Dysponował tylko 1 str. w MSiO.
Omówienie wszystkich poważnych błędów jednego rozdziału wymagałoby 2-3 str. MSiO.

Dla przykładu w sprawie Stalowej Woli - kpt. prawidłowo załadował ten statek roztrymowując (rozrzucając po dnie) koncentrat (jego kąt naturalnego usypu wynosi 38 st. - nie trzeba wielkiej fizyki, żeby wiedzieć co się stanie ze stożkiem podczas przechyłów) - mimo to przypisano mu zawiniony błąd na podstawie opinii biegłego, który widział (tylko widział!) nieprawidłowe praktyki (uzasadnione handlowo - na starych statkach o małych lukach stożek znacząco zmniejszał koszty trymerki).
Trzeba by tu zacytować "Kodeks ładunków niebezpiecznych" itp. źródła.
Po drugie kpt. przed ewakuacją najprawdopodobniej wykonał b. trudny manewr "wyciszenia fali" (tu nie mam pewności ze względu na jakość narracji) - też źle w opinii Izby.

Może to był jeden z licznych "deali": "panie kapitanie, pan się do wszystkiego przyzna a my pana awansujemy..."

Problem polega na tym, że PRL jako armator - taki trochę "grecki" - był oszustem ubezpieczeniowym i do tych oszustw wykorzystwał wszystkie narzędzia jakie posiadał (tego jawnie uczono w szkole morskiej).

Zagadką jest, dlaczego Autor, mimo swego wieku i doświadczenia życiowego tego nie wie? A może wie, ale nie ujawnia?

W każdym razie nie analizuje orzeczeń IM, tylko je bezkrytycznie przyjmuje...

pozdr.
Marek B.
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

M. Blus pisze:
Problem polega na tym, że PRL jako armator - taki trochę "grecki" - był oszustem ubezpieczeniowym i do tych oszustw wykorzystwał wszystkie narzędzia jakie posiadał.
Może to był jeden z licznych "deali": "panie kapitanie, pan się do wszystkiego przyzna a my pana awansujemy..."
Specjalnie zmienilem szyk zdan.

Niewielu ludzi, nawet pływających, zdaje sobie sprawę, że według prawa morskiego, właściciel statku/armator nie odpowiada za błędy za załogi (The owner of the ship or operator is not responsible for the negligence of the crew).
Co oznacza, że ubezpieczenie POKRYWA wszystkie koszta zwiazane z wypadkiem kiedy UDOWODNIONA BEDZIE wina załogi, np. błąd nawigacyjny kapitana. Z chwila kiedy zderzenie zostało spowodowane np. niesprawnością maszyny sterowej, o której armator czy właściciel wiedział przed wypadkiem, ubezpieczenie nie pokryje kosztów wypadku, gdyż armator/właściciel zezwolił na żeglugę niesprawnego statku.

W przypadku wypadku jaki zdarzył się na promie “Heweliusz”, jeżeli to co twierdzi M. Błuś jest prawdą, że przyczyną zatonięcia był wybuch na pokładzie, armator/właściciel nie tylko ne dostanie odszkodowania, ale będzie narażony na sprawy cywilne przed sądami zagranicą za śmierć pasażerów-obcokrajowców, utratę ładunków oraz narażenie życia ludzkiego przez przewóz materiałów niebezpiecznych bez odpowiedniego zabezpieczenia.
Ponieważ PLO było armatorem, zaś właścicielem statku był Skarb Państwa, to mimo że PLO już nie istnieje, z chwila udowodnienia, że wybuch miał faktycznie miejsce, to nawet teraz Rząd Polski może być pozwany przed sąd i narażony na “class-action suit”. I najczęściej tego typu sprawa będzie prowadzona w Nowym Jorku.

Stąd nie tylko we flocie greckiej istnieją takie praktyki. Wystarczy tylko przeczytać uważnie raporty na temat wypadków morskich publikowane przez Department of Transport rożnych krajów.

Jefe

Ps. Nie znam szczegółów wypadku jaki zdarzył się na Heweliuszu, niemniej czytając wypowiedzi M. Błusia nie widziałem żadnej informacji popartej konkretnym dowodem. Informacje nie poparte dowodami nie maja wartości i są traktowane tylko jako anegdoty.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Nie zauważyłem, aby M. Błuś wymieniał wybuch jako przyczynę zatonięcia Heweliusza. Przewożenie materiałów wybuchowych/broni miało być jedynie przyczyną "zamącenia" późniejszego procesu... Ale może lepiej niech sam wymieniany się wypowie.
M. Błuś
Posty: 38
Rejestracja: 2007-03-10, 13:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: M. Błuś »

Oczywiście, jest tak, jak pisze "czif z maszyny" - za tzw. zdatność statku do żeglugi do chwili odcumowania odpowiada armator.
Dlatego m.in. ujawnienie betonu w konstrukcji JH zmieniło tok procesów cywilnych, które jeszcze do niedawna trwały (kapitan go sobie nie wylał w morzu...).

Nigdzie nie napisałem, że JH zatonął od wybuchu. Pisałem i mówiłem, że wybuch był pierwszą hipotezą przyjętą przez władze. Dodam, trzymano sie jej dość długo - na tyle długo, żeby zrobić rzeczy nieodwracalne - m.in. tajnie skremować (lub pochować) zwłoki 3 rozbitków.

pozdr.
MB

PS.1 - mój wywiad został chyba zdjęty z głównego portalu GW - jest nadal na portalu lokalnego dodatku

PS.2 - może należy przenieść posty nt. dyskusji wokół "Ginących frachtowców" do Recenzji?
M. Błuś
Posty: 38
Rejestracja: 2007-03-10, 13:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: M. Błuś »

Jeszcze jedno:
jak mam rozumieć, że moje wypowiedzi publiczne nie są poparte dowodami?
Jeśli piszę lub opowiadam coś kameralnie dziennikarzowi, to posługuję się cytatami z akt i zanudzam numerami kart, daję do odsłuchania nagranie z Rugen Radio itp.
Jeśli idę do TV albo radia, zabieram ze sobą kawałek betonu. Ale i o nim można powiedzieć, że to kawałek plasteliny. Dowód, że długo leżał w wodzie morskiej - kolonie mszywiołów - widać tylko przez lupę. Tego nie da się pokazać ze studia, tym bardziej radiowego.
pozdr.
MB
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Nie jestem pewny czy wszyscy zrozumieli mój przydługi wywód. Chciałem pokazać, że istniejący system prawa morskiego wpływa bezpośrednio na przyznanie odszkodowania. I fakt ten działa na niekorzyść załogi statku, kiedy ważniejsze staje się uzyskanie odszkodowania i ucieczki od odpowiedzialności prawnej (procesy cywilne), a nie ujawnienie prawdy. Ponieważ właściciel/armator nie ponosi odpowiedzialności za błędy załogi, staje się to wygodnym wyjściem, by uzyskać odszkodowanie i zamknąć sprawę, niezależnie czy to Grecja, Polska, czy W. Brytania.

I wcale nie brzmi nieprawdopodobnie to co M. Błuś napisał: “Może to był jeden z licznych "deali": "panie kapitanie, pan się do wszystkiego przyzna a my pana awansujemy...". Kiedy kapitan jeszcze żyje i jego zeznania są kluczowe dla sprawy, to nie wykluczam, że takie sprawy mają miejsce.

Kilka lat temu ukazała się książka “Rat politics in office” (Szczurze przetrwanie w miejscu pracy). Jej głównym hasłem było, że w przypadku problemów zwalać wszystko na kogoś kogo nie ma lub nie może się bronić. Książka stała się bestsellerem tylko dlatego, że pokazywała rzeczywiste zachowanie ludzi.

Kilka uwag odnośnie postępowania ustalającego winę za wypadek. Tylko raz udało mi się spotkać rzetelne dochodzenie, gdzie niezależna komisja zajęła się badaniem okoliczności zderzenia statku chinskiego z pasażerem, który stał przy nadbrzeżu w Nowym Orleanie.
W większości przypadków dochodzenie jest prowadzone przez jedną osobę, która często nie ma kwalifikacji np. osoba z dyplomem mechanika prowadzi dochodzenie w sprawie kolizji statku z mostem na rzece, gdzie występuje prąd itp., i odwrotnie, osoba z dyplomem kapitana ż.w. prowadzi dochodzenie w sprawie pożaru w siłowni. A czy są oni poddani naciskom odgórnym, oczywioście, Ale to już inne zagadnienie.

Jefe
deglock
Posty: 569
Rejestracja: 2004-01-14, 14:47

Post autor: deglock »

Obrazek
taka nowość z Tarnowskich Gór
Awatar użytkownika
dessire_62
Posty: 2033
Rejestracja: 2007-12-31, 16:30
Lokalizacja: Głogów Małopolski

Post autor: dessire_62 »

deglock pisze:taka nowość z Tarnowskich Gór
Znowu 50 stron za 40 PLN ,tak jak Espana?

Niedługo będzie przelicznik 1 strona za 1 złotówke.Drogo.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

I znowu duże okręty... błeee :-x
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Uuuu !!! nareszcie jakieś większe sztuki - rewelacja! :D
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

pothkan pisze:I znowu duże okręty... błeee :-x
Podzielam zdanie :piwko: .

Może by tak jeszcze jedna monografia "Bismarcka"? :?
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Suvorov
Posty: 94
Rejestracja: 2004-01-25, 08:06
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Suvorov »

Ja zakupiłem dzisiaj taką pozycję:

Tadeusz Górski: "Dzieje polskiej floty od Kazimierza Jagiellończyka"


http://ksiegarnia-ll.pl/product_info.ph ... ts_id/5417
Zablokowany