Ja już jestem po lekturze. Generalnie książki Leszczyńskiego (doliczam wcześniej wydane trzy tomy "Tragedii rybackiego morza") czyta się dobrze, choć styl jest wyraźnie bardziej "dziennikarski", niż naukowy. W niektórych miejscach prowadzenie wątku zaś budzi mieszane uczucia... (np. s. 145-147 w I tomie Trm). Zgadzam się jednak - Marek Błuś potraktował książkę zbyt bezpardonowo, jednostronnie. A przecież Leszczyńskiego należy pochwalić za dwie rzeczy: wykorzystanie (a wcześniej zebranie) wielu relacji osobistych (choć czasem zbyt bezkrytycznie do nich podchodzi), oraz bardzo szczegółowe (czasem dygresyjne, ale to niekoniecznie źle) opisy. Najlepszym przykładem jest trzeci tom "Trm", zawierający żmudne wyliczenie wypadków w flocie rybackiej (oparte na Bladym, ale poważnie go uzupełniające).Zelint pisze:Nie spodobało mi się tylko jak M. Błuś skrytykował książkę Ryszarda Leszczyńskiego o katastrofach polskich statków handlowych. Ja rozumiem, że recenzent jest prawnikiem z wykształcenia i w taki też sposób spojrzał na książkę. Ale jej autor prawnikiem raczej nie jest, a w związku z czym nie był w stanie przeprowadzić krytycznej analizy orzeczeń Izb Morskich w Szczecinie i Gdyni. Książki nie czytałem jeszcze więc nie mogę ocenić czy jest dobra czy zła, ale uważam, że taka krytyka jest przesadzona.
Poza tym: MSiO 1/2008 bardzo fajny, szczególnie półpokładowce K. Gerlacha (długi artykuł
