Okręty piratów (XVII-XVIII w.)
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Ależ przeciwnie. "Mogły przejść" i przeszły. Po żmudnym i długim procesowaniu się, Trybunał Arbitrażowy w Genewie nakazał w 1871 Wielkiej Brytanii zapłacenie Stanom Zjednoczonym 15,5 mln dolarów odszkodowania za straty poczynione przez krążowniki konfederackie zbudowane w angielskich stoczniach. Wydana w 1863 w Nowym Jorku praca dowodziła, że - w świetle prawa miedzynarodowego - Alabama musi zostać uznana za brytyjski okręt PIRACKI.
Problem kofederatów w ogóle, a "rządu w Richmondzie" w szczególe, polegał bowiem na tym, że ich państwa w końcu prawie nikt nie uznał. Jeśli dzisiaj Puck ogłosi się niepodległym państwem i wyśle na morze uzbrojone kutry rybackie (jeśli jakieś jeszcze tam zostały), to zapewniam Pana, że w świetle prawa międzynarodowego BĘDĄ to jednostki pirackie, nawet jeśli burmistrz Pucka udowodni, że ufundowano je z kasy miejskiej a członków załóg on osobiście mianował puckimi oficerami i marynarzami.
Krzysztof Gerlach
Problem kofederatów w ogóle, a "rządu w Richmondzie" w szczególe, polegał bowiem na tym, że ich państwa w końcu prawie nikt nie uznał. Jeśli dzisiaj Puck ogłosi się niepodległym państwem i wyśle na morze uzbrojone kutry rybackie (jeśli jakieś jeszcze tam zostały), to zapewniam Pana, że w świetle prawa międzynarodowego BĘDĄ to jednostki pirackie, nawet jeśli burmistrz Pucka udowodni, że ufundowano je z kasy miejskiej a członków załóg on osobiście mianował puckimi oficerami i marynarzami.
Krzysztof Gerlach
Witam!
Prawdę mówiąc, nie pomyślałem o tym aspekcie.
Okręty Republiki Chińskiej też może czekać taki los, czy te prawa zostały już zniesione/zmienione?
Bowiem, z tego co wiem, okręty były kupowane legalnie, a następnie uzbrajane już na morzu.
Prawdę mówiąc, nie pomyślałem o tym aspekcie.
Okręty Republiki Chińskiej też może czekać taki los, czy te prawa zostały już zniesione/zmienione?
Jeżeli miał by Pan chwilkę czasu mógł by Pan rozwinąć tą kwestię?Po żmudnym i długim procesowaniu się, Trybunał Arbitrażowy w Genewie nakazał w 1871 Wielkiej Brytanii zapłacenie Stanom Zjednoczonym 15,5 mln dolarów odszkodowania za straty poczynione przez krążowniki konfederackie zbudowane w angielskich stoczniach
Bowiem, z tego co wiem, okręty były kupowane legalnie, a następnie uzbrajane już na morzu.
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
O dzisiejszych aspektach nie chcę się wypowiadać, bo za mało je znam.
Natomiast z okrętami Konfederatów budowanymi w Wielkiej Brytanii rzecz miała się z grubsza następująco:
Anglicy nie prowadzili wtedy wojny ze Stanami Zjednoczonymi, a pomimo rozmaitych półśrodków i sztuczek prawnych, nigdy też nie uznali prawnej państwowości Konfederacji. Korsarstwo było już zabronioną formą walki. Jeżeli więc obywatel Wielkiej Brytanii budował jednostkę pływającą zamówioną przez Południowców, w świetle prawa budował ją dla osoby prywatnej, jaki by tam rząd się do niej potem nie przyznawał. Jeśli wiedział, że jest ona budowana w celu napadania na okręty innego państwa (a już szczególnie takiego, z którym jego kraj nie prowadził wojny) - A TAK ZAWSZE BYŁO, POMIMO WSZELKIEGO KAMUFLAŻU I OFICJALNYCH KŁAMSTW - to pomagał w budowie i wyposażaniu de jure okrętu PIRACKIEGO. Prywatna osoba atakująca żeglugę państwową była i jest prawnie piratem. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o ocenę moralną całej kwestii, bo każdy dziś wie, że sprawy były znacznie bardziej skomplikowane niż wersja podręcznikowa wojny szlachetnych abolicjonistów z ohydnymi handlarzami niewolników. Jednak z punktu widzenia prawa międzynarodowego nieuznanie Południa skutkowało nieuznawaniem jego jednostek za regularne okręty wojenne. Brytyjskie stocznie stosowały znacznie więcej prawniczych wybiegów, niż tylko wstawianie dział na konfederackie krążowniki poza wodami terytorialnymi Wielkiej Brytanii - fałszowano zamawiającego, fałszowano nazwę, fałszowano kadrę oficerską, fałszowano port docelowy itd. Tym niemniej każdy wiedział, że były to tylko sztuczki i Trybunał Arbitrażowy nie dał się na nie nabrać.
Krzysztof Gerlach
Natomiast z okrętami Konfederatów budowanymi w Wielkiej Brytanii rzecz miała się z grubsza następująco:
Anglicy nie prowadzili wtedy wojny ze Stanami Zjednoczonymi, a pomimo rozmaitych półśrodków i sztuczek prawnych, nigdy też nie uznali prawnej państwowości Konfederacji. Korsarstwo było już zabronioną formą walki. Jeżeli więc obywatel Wielkiej Brytanii budował jednostkę pływającą zamówioną przez Południowców, w świetle prawa budował ją dla osoby prywatnej, jaki by tam rząd się do niej potem nie przyznawał. Jeśli wiedział, że jest ona budowana w celu napadania na okręty innego państwa (a już szczególnie takiego, z którym jego kraj nie prowadził wojny) - A TAK ZAWSZE BYŁO, POMIMO WSZELKIEGO KAMUFLAŻU I OFICJALNYCH KŁAMSTW - to pomagał w budowie i wyposażaniu de jure okrętu PIRACKIEGO. Prywatna osoba atakująca żeglugę państwową była i jest prawnie piratem. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o ocenę moralną całej kwestii, bo każdy dziś wie, że sprawy były znacznie bardziej skomplikowane niż wersja podręcznikowa wojny szlachetnych abolicjonistów z ohydnymi handlarzami niewolników. Jednak z punktu widzenia prawa międzynarodowego nieuznanie Południa skutkowało nieuznawaniem jego jednostek za regularne okręty wojenne. Brytyjskie stocznie stosowały znacznie więcej prawniczych wybiegów, niż tylko wstawianie dział na konfederackie krążowniki poza wodami terytorialnymi Wielkiej Brytanii - fałszowano zamawiającego, fałszowano nazwę, fałszowano kadrę oficerską, fałszowano port docelowy itd. Tym niemniej każdy wiedział, że były to tylko sztuczki i Trybunał Arbitrażowy nie dał się na nie nabrać.
Krzysztof Gerlach
Panie Krzysztofie, ma Pan oczywiście rację, ale z drugiej strony można by przyjąć, że Konfederacja jako państwo było pośrednio uznawana. Paradoksalnie, pierwszy - tak rozumując - uznał ją Lincoln (rząd Unii) w momencie ogłoszenia blokady portów konfederackich. A nie uznając Konfederacji jako państwa powinien po prostu ogłosić zamknięcie portów. Inaczej mówiąc: zamyka sie swoje, blokuje cudze.Problem kofederatów w ogóle, a "rządu w Richmondzie" w szczególe, polegał bowiem na tym, że ich państwa w końcu prawie nikt nie uznał.
Co do wyroku o którym Pan wspomniał - nie zapominajmy, że wydany on został PO wojnie. w ogóle kwestie prawne związane z Konfederacją i jej funkcjonowaniem (szczególnie na arenie międzynarodowej) są - według mnie - bardzo zagmatwane.
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
W pełni się zgadzam. Politycy zawsze dostrzegają tylko wygodne dla siebie elementy całości, a prawnicy mają za zadanie wykorzystać wszelkie sposoby dla korzyści swojego klienta - tzw. ogólna słuszność czy sprawiedliwość (jeśli taka w ogóle jest) nie interesuje ani jednych, ani drugich. Nie inaczej było i wtedy. A jeśli idzie o konsekwencję i moralność polityków, to można je traktować tylko jako kiepski żart - wystarczy zobaczyć co się dzieje dzisiaj u nas!
Krzysztof Gerlach
Krzysztof Gerlach
- pothkan
- Posty: 4533
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Oj, obawiam się że z tym "każdy" trochę pan przeszacował. Ale to już byłby temat na odrębną dyskusję, niekoniecznie w tematyce naszego forum...Krzysztof Gerlach pisze:bo każdy dziś wie, że sprawy były znacznie bardziej skomplikowane niż wersja podręcznikowa wojny szlachetnych abolicjonistów z ohydnymi handlarzami niewolników