sebian pisze:jogi balboa pisze:W głębi lądu? Może sprecyzujmy czy jest ta głębia lądu?
A zastąpiłbym je lotnictwem, które i tak zastępowało je zresztą w głębi lądu i wszędzie tam gdzie pancerników nie było. A lądowałbym tam gdzie umocnień nie ma albo są symboliczne, czyli tak jak by to zrobił każdy rozsądny strateg.
I teraz zaczną się opowieści czego to lotnictwo nie jest w stanie zrobić a pancerniki tak.
Zastąpić można, ale czy skutecznie

(o tym zapomniałem wspomnieć). Uważam, że lotnictwo byłoby bezskuteczne w unieszkodliwaniu stanowisk artylerii nadbrzeżnej "zaszytej" i zamaskowanej w zboczach gór (por. Iwo Jima). Niezbędny jest w takim przypadku ostrzał z morza na wprost. Najlepiej dużym kalibrem.
Mówisz, lądowałbyś tam, gdzie nie ma umocnień, albo są symboliczne? Hmm - a po co tam miałbyś lądować? :8
Miejsca, gdzie jest "po co" lądować - są oczywiście umocnione.
No na przykład po to żeby zaoszczędzić na bombach, pociskach artylerii okrętowej, krwi żołnierzy i paru innych rzeczach o których zapomniałem akurat. Chyba dlatego alianci lądowali w Normandii a nie w Pas de Calais. Już w 1914 roku jeden niemiecki feldmarszałek wpadł na genialny pomysł że zamiast uderzać w umocnienia, lepiej je ominąć.
A propos „zaszytych” i zamaskowanych stanowisk w zboczach gór, to Niemcy mieli kilka takich miejsc, przykładowo stanowiska V3, z którymi lotnictwo poradziło sobie jakoś. Co prawda trzeba było dobrać odpowiedni wagomiar bomb ale pancernik też trzeba dopiero wysłać. A ile tańsza jest eskadra Lancasterów od jednego pancernika?
seawolf pisze:jogi balboa pisze:jestem też zwolennikiem klasyfikacji zgodnej z oficjalną, czyli przykładowo Graf Spee to pancernik kieszonkowy nie żaden ciężki krążownik z przerośniętymi działami.
I pancernik kieszonkowy to właśnie ta oficjalna klasyfikacja?

A może nie? W Niemczech Panzerschiff, u aliantów „pocket battleship”, u nas „pancernik kieszonkowy” i wszystko jasne.
Akurat Admiral Graf Spee nigdy nie został przeklasyfikowany, dlaczego o nim napisałem?
Eustachy, ale nikt nigdy nie podkręcał tak dyskusji jak Nala, bez niego to już nigdy nie będzie to samo. Pozostaje jedynie analizować jego złote myśli niczym pamiętniki papieża i rozważać co kierowało autorem.
A myślałem że w sprawie B będziesz oponował, powstałaby dyskusja a tak to lipa.
Ale chyba mam tu coś. Dlaczego w burcie B są tylko 4 dzióry a około pół setki pocisków które trafiły bo są po nich ślady, nie przebiło nawet tego wyśmiewanego powszechnie 145mm nad głównym pancerzem burtowym. Tymczasem SD w sławetnym pojedynku z Kirichima i spółką miała „rysę” od pocisku 8” w głównym belt i wgłębienie od pocisku 14” na głębokość 0,5-1 inch w barbecie oraz pęknięcia na obszarze 6 stóp dookoła (o ile dobrze zrozumiałem), do tego zrobione po przebiciu wcześniej przez ten pocisk pokładu 36mm STS. Dla zobrazowania problemu, pocisk 16"/50 Mark 7 z USS Iowa przebija 43mm pokładu z 10tys jardów, brytyjski 14"/45 Mark VII z HMS KGV przebija 29mm pokładu z takiej samej odległości i 50mm z 15tys jardów. To za
http://www.navweaps.com/ Słowem po przebiciu tego STSu niewiele powinien mieć energii a tu mamy prawie pół barbety do wymiany. Tymczasem zgodnie z tabelkami przebijalności Okuna, stal amerykańska jest tylko około 9-10% gorsza od niemieckiej.