Pierwsi "po Bogu" 1939-1940
-
- Posty: 94
- Rejestracja: 2004-12-14, 16:06
- Lokalizacja: Warszawa
E. Kosiarz, Na wodach Norwegii, Warszawa 1982, s. 122-124:
"Normalne czynności załogi podczas zmiany wachty zakłóciło pojawienie się dwóch niemieckich samolotów bombowych. Ponieważ "Grom" stał w tym czasie bez ruchu, dowódca polecił uruchomić maszyny i ogłosił alarm przeciwlotniczy. (...) Na "Gromie" dostrzeżono spadające bomby. Dowódca okrętu, komandor podporucznik Hulewicz, polecił zwiększyć prędkość i wykonać zwrot. To było wszystko co mógł uczynić w tej sytuacji. Ponieważ "Grom" manewrował na niewielkim akwenie na małych obrotach maszyn, w chwili spadania bomb zbyt wolno zwiększał prędkość i oddalał się od miejsca, do którego zmierzały śmiercionośne ładunki samolotu. Nie zdążył w odpowiednim czasie odejść na bezpieczą odległość (...)"
Tak więc "Grom" feralnego dnia stał w fiordzie Rombaken a gdy pojawiły sie dwa bombowce, które jak przypuszczano miały zaatakować brytyjskie okręty znajdujące się w fiordzie Ofot, uruchomiono silniki i okręt powoli zaczął się poruszać. Gdy pojawil się trzeci bombowiec niszczyciel nie miał przez to możliwości szybszego poruszani się, które mogło go uchronić przed trafieniem. Wniosek - błąd dowódcy na rozkaz którego okręt 1) stał się łatwym celem nawet dla bomb zrzuconych z tak dużej wysokości jaką była wysokość ponad 5000 metrów, 2) został pozbawiony możliwości wykonania manewru unikowego. Pała, Hulewicz, siadaj
"Normalne czynności załogi podczas zmiany wachty zakłóciło pojawienie się dwóch niemieckich samolotów bombowych. Ponieważ "Grom" stał w tym czasie bez ruchu, dowódca polecił uruchomić maszyny i ogłosił alarm przeciwlotniczy. (...) Na "Gromie" dostrzeżono spadające bomby. Dowódca okrętu, komandor podporucznik Hulewicz, polecił zwiększyć prędkość i wykonać zwrot. To było wszystko co mógł uczynić w tej sytuacji. Ponieważ "Grom" manewrował na niewielkim akwenie na małych obrotach maszyn, w chwili spadania bomb zbyt wolno zwiększał prędkość i oddalał się od miejsca, do którego zmierzały śmiercionośne ładunki samolotu. Nie zdążył w odpowiednim czasie odejść na bezpieczą odległość (...)"
Tak więc "Grom" feralnego dnia stał w fiordzie Rombaken a gdy pojawiły sie dwa bombowce, które jak przypuszczano miały zaatakować brytyjskie okręty znajdujące się w fiordzie Ofot, uruchomiono silniki i okręt powoli zaczął się poruszać. Gdy pojawil się trzeci bombowiec niszczyciel nie miał przez to możliwości szybszego poruszani się, które mogło go uchronić przed trafieniem. Wniosek - błąd dowódcy na rozkaz którego okręt 1) stał się łatwym celem nawet dla bomb zrzuconych z tak dużej wysokości jaką była wysokość ponad 5000 metrów, 2) został pozbawiony możliwości wykonania manewru unikowego. Pała, Hulewicz, siadaj

Marek Twardowski:
"....kmdr ppor. Konrad Namieśnikowski, zdążył ogłosić alarm przeciwlotniczy i rozkazać załodze maszynowni przejść na 150 obrotów. Rozkaz został potwierdzony, ale okręt nie zdążył ruszyć. Pozornie niegroźny atak wiązką sześciu bomb z wysokości 5500 metrówokazał się tragiczny w skutkach."
"....kmdr ppor. Konrad Namieśnikowski, zdążył ogłosić alarm przeciwlotniczy i rozkazać załodze maszynowni przejść na 150 obrotów. Rozkaz został potwierdzony, ale okręt nie zdążył ruszyć. Pozornie niegroźny atak wiązką sześciu bomb z wysokości 5500 metrówokazał się tragiczny w skutkach."
No to akurat nie jest źródło Karol tylko opracowanie
Czytam ten tekst od momentu kiedy pojawił się Twój ostatni wpis i jakoś nie mogę zauważyć gdzie sam sobie przeczy - mógłbyś mi wskazać?
Ostatnio zmieniony 2007-06-28, 20:54 przez Wicher, łącznie zmieniany 1 raz.
No to kroczek po kroczku, Karol, plastycznie 
"Grom" stoi u wejścia do fiordu Rombaken gdy na nieboskłonie pojawiają się dwa bombowce z czarnymi krzyżami. Okręt rusza z miejsca ale w ocenie oficerów będących na pomoście to nie oni mają być celem ataku tylko okręty brytyjskie w sąsiednim fiordzie, więc na pokładzie panuje spokój. Jednak rozkaz o uruchomieniu maszyn nie zostaje cofnięty i "Grom" wolniutko zaczyna posuwać się na przód. Wówczas nad okrętem pojawia się trzeci bombowiec, który jest zbyt wysoko by do niego "mierzyć" z artylerii p-lot, a i atak z wysokości na jakiej się owy bombowiec znajduje wydaje się wszystkim być mało efektywny. Jednak bomby lecą i, o zgrozo, są dobrze wycelowane! Jako, że okręt dopiero co nabiera szybkości, gdyż jeszcze przed momentem stał w miejscu, nie może ani wykonywać gwałtownych manerów ani szybko oddalić się od zagrożenia. Dwie bomby trafiają w okręt który w przeciągu 100 sekund idzie na dno wraz 59 członkami załogi. Powodem powodzenia ataku był postój okrętu do chwili pojawienia się bombowców i powolne nabieranie szybkości od chwili ich zauważenia, które uniemożliwiło ucieczkę przed bombami ani ich wymanewrowanie.
A teraz wyobraź sobie, że "Grom" po fiordzie chodzi nawet małą na przód. Pojawia się "ten" bombowiec, który ma utrudnione celowanie gdyż okręt jest w znacznym ruchu a nie toczy się jak żółw po piasku z pozycji startowej jak było w rzeczywistości. Na dodatek "Grom" zwiększa swoją prędkość a gdy bomby lecą zaczyna wykonywać manewry mające na celu uniknięcia ich. Bomby padają za rufą bądź po którejś z burt, eksplodują podczas uderzenia o wodę, odłamki bębnią po pancerzu, może nawet nieznacznie uszkadzają jedną z szalup. To wszystko.
Skoro w momencie gdy okręt z postoju nabierał prędkości trafiły w niego dwie z sześciu bomb to śmiem twierdzić, że gdyby był w ruchu i miał możliwość manewrowania lub szybszego nabierania prędkości to żadna z nich nie byłaby dla niego zagrożeniam!
Dlatego apelacja odrzucona, pała podtrzymana, Hulewicz do kąta
"Grom" stoi u wejścia do fiordu Rombaken gdy na nieboskłonie pojawiają się dwa bombowce z czarnymi krzyżami. Okręt rusza z miejsca ale w ocenie oficerów będących na pomoście to nie oni mają być celem ataku tylko okręty brytyjskie w sąsiednim fiordzie, więc na pokładzie panuje spokój. Jednak rozkaz o uruchomieniu maszyn nie zostaje cofnięty i "Grom" wolniutko zaczyna posuwać się na przód. Wówczas nad okrętem pojawia się trzeci bombowiec, który jest zbyt wysoko by do niego "mierzyć" z artylerii p-lot, a i atak z wysokości na jakiej się owy bombowiec znajduje wydaje się wszystkim być mało efektywny. Jednak bomby lecą i, o zgrozo, są dobrze wycelowane! Jako, że okręt dopiero co nabiera szybkości, gdyż jeszcze przed momentem stał w miejscu, nie może ani wykonywać gwałtownych manerów ani szybko oddalić się od zagrożenia. Dwie bomby trafiają w okręt który w przeciągu 100 sekund idzie na dno wraz 59 członkami załogi. Powodem powodzenia ataku był postój okrętu do chwili pojawienia się bombowców i powolne nabieranie szybkości od chwili ich zauważenia, które uniemożliwiło ucieczkę przed bombami ani ich wymanewrowanie.
A teraz wyobraź sobie, że "Grom" po fiordzie chodzi nawet małą na przód. Pojawia się "ten" bombowiec, który ma utrudnione celowanie gdyż okręt jest w znacznym ruchu a nie toczy się jak żółw po piasku z pozycji startowej jak było w rzeczywistości. Na dodatek "Grom" zwiększa swoją prędkość a gdy bomby lecą zaczyna wykonywać manewry mające na celu uniknięcia ich. Bomby padają za rufą bądź po którejś z burt, eksplodują podczas uderzenia o wodę, odłamki bębnią po pancerzu, może nawet nieznacznie uszkadzają jedną z szalup. To wszystko.
Skoro w momencie gdy okręt z postoju nabierał prędkości trafiły w niego dwie z sześciu bomb to śmiem twierdzić, że gdyby był w ruchu i miał możliwość manewrowania lub szybszego nabierania prędkości to żadna z nich nie byłaby dla niego zagrożeniam!
Dlatego apelacja odrzucona, pała podtrzymana, Hulewicz do kąta

Hulewicz ani się waż iść do kąta! Krok po kroczku, no to co tam MiKo baja o Marku Twardowskim, że niby ten pisze iż Grom stał? Wicher do tablicy! Odpowiedzi na te pytanie wciąz tez nie ma!
A i jeszcze, dlaczego pojawienie się 3 bombowca blokowało szybszy ruch Groma?
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Przejrzałem Kosiarza dostępne rzeczy ( generalnie ten sam tekst nieco pozmieniany na potrzeby nowej książki ) ,Pertka który wspomina o tym iż Grom wykonał zwrot ( Wielkie dni małej floty ) a przecież z dwie bomby z sześciu to 33 % trafień ( no nawet odrobinkę więcej
).Udałoby się to przy wijącym się okręcie o 10 metrowej szerokości z ponad pięciu kilometrów w sytuacji gdy ponoć zaskoczony był i okręt i samolot 

