Duże pociski - a może by tak samolikwidator?

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Speedy
Posty: 574
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Duże pociski - a może by tak samolikwidator?

Post autor: Speedy »

Hej

Na kanwie rozważań w licznych tutaj wątkach daje się zauważyć że ciężkie pociski przeciwpancerne w miarę często nie wybuchały. Wiele pancerników zostało trafionych pociskami które wbiły się gdzieś tam i nie eksplodowały. Bo np. zapalnik się okazał "za twardy" a pocisk trafił w lżej opancerzoną strefę okrętu. Czy coś.
Zastanawiam się czy nikt nie pomyślał o tym by taki zapalnik uzupełnić o funkcję samolikwidacji czy też dodać taki drugi specjalnie do tego - zapalnik czasowy który uruchamiałby się w momencie wystrzału i powodował wybuch po czasie tak długim że już na pewno po upadku pocisku (np. 90 s). Technicznie nie wydaje się to specjalnie trudne - czy może jednak jest? Czy zaważyły koszty? Czy jednak na tyle rzadko zdarzały się te niewybuchy że nikt się tym nie przejmował?
Pozdro
Speedy
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Wydaje mi się, że jeśli pocisk ulegał uszkodzeniu, które niepozwalał zadziałać zapalnikowi to równie dobrze mógło nie zadziałać dodatkowe zabezpieczenie (a zawsze istniało ryzoko, że zareaguje za wcześnie)
Speedy
Posty: 574
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
MiKo pisze:Wydaje mi się, że jeśli pocisk ulegał uszkodzeniu, które niepozwalał zadziałać zapalnikowi to równie dobrze mógło nie zadziałać dodatkowe zabezpieczenie (a zawsze istniało ryzoko, że zareaguje za wcześnie)
Tym ryzykiem tobym sie nie przejmował. Wszystkie pociski plot. średniego/dużego kalibru miały zapalniki czasowe, uruchamiane przy wystrzale. Wystrzelono ich zapewne o rząd wielkości więcej niż tych ciężkich pocisków z dział okrętowych i nic się specjalnie nie działo.
Chyba że "za wcześnie" masz na myśli że przy uderzeniu, bez zagłębienia się w pancerz. Tu faktycznie mam pewne wątpliwości tzn. tu mógłby występować problem techniczny, zrebić ten opóźniacz tak by zniósł uderzenie w cel. Co prawda w normalnym zapalniku ppanc. też jest taki układ, opóźniacz który zapala się przy uderzeniu w cel i powoduje wybuch po wniknięciu pocisku w przeszkodę, to jest zwykle kilkadziesiąt milisekund po uderzeniu. A tu ten opóźniacz musiałby być radykalnie większy, paliłby się od momentu wystrzału więc po upadku zostaŁoby mu jeszcze kilka-kilkadziesiąt sekund. Więc musiałby ów upadek przetrwać w miarę bezkonfliktowo... Ale wydaje mi się że to byłoby do zrobienia.
Pozdro
Speedy
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Myślisz, że liczyli ile pocisków 40-mm wybuchło przedwczesnie ? ;)

Z zapalnikami pocisków 127 mm było sporo kłopotów - nie wybuchały - pomimo zapalników czasowych ;)

Wiec wydaj mi się, że lepiej było skupić się na niezawodnych zapalnikach uderzeniowych niż kombinować kolejne zabezpieczenie.
Speedy
Posty: 574
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
MiKo pisze:Myślisz, że liczyli ile pocisków 40-mm wybuchło przedwczesnie ? ;)
Akurat te maluchy nie są dobrym przykładem, one miały najczęściej bardzo prosty samolikwidator od palącego się smugacza. W moim pomyśle nie upadłem aż tak nisko :) miałem na myśli taki porządny system, w zapalniku.
MiKo pisze: Z zapalnikami pocisków 127 mm było sporo kłopotów - nie wybuchały - pomimo zapalników czasowych ;)
No właśnie i tu już widać że chyba jest pewien problem. Jeśli typowy zapalnik tego rodzaju musiał tylko wytrzymać wystrzał - a jak mówisz nie zawsze mu się udawało - to co dopiero ten mój, który musiałby wytrzeymać uderzenie w cel. Opóźniacz który miałby się palić przez kilkadziesiąt sekund musiałby zawierać mało wrażliwą, wolno palącą się i mocno zaprasowaną masę pirotechniczną. Niestety jest całkiem mozliwe że przy uderzeniu zaprasowałaby się ona sama sobą na amen i zgasła... trzeba by się porządnie zastanowić nad konstrukcją takiego układu.
MiKo pisze: Wiec wydaj mi się, że lepiej było skupić się na niezawodnych zapalnikach uderzeniowych niż kombinować kolejne zabezpieczenie.
Właśnie tak mi się wydaje że postąpiono, mam wrażenie że w późniejszym okresie wojny mniej było tych niewybuchów - albo też rzadziej walczyły z sobą duże okręty i mniej było okazji by to sprawdzić...?

A wpadłem na jeszcze jeden pomysł, ale to już może zrobię osobny wątek.
Pozdro
Speedy
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Wydaje mnie się, że to niemieckie pociski miały szczególną tendencję do niewybuchania...

Pozdrawiam
Miller
Awatar użytkownika
Edward Teach
Posty: 862
Rejestracja: 2006-09-22, 23:13
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Edward Teach »

Zgadza się,
Anglicy zbadali niemieckie niewybuchy które znaleźli na swoich pancernikach podczas pierwszej wojny światowej i okazało się, że niemieckie pociski miały błędy techniczne. Oczywiście informację o tym utajniono.
Po bitwie z Bismarckiem Prince of Wales przywiózł do portu Niemiecki niewybuch. Po badaniach okazało się, że Niemcy nie zmienili konstrukcji swoich pocisków od czasu I wojny.

Czy ktoś może wie na czym konkretnie polegały wady niemieckich pocisków przeciwpancernych w I i II wojnie?
:-D
Edward Teach www.pdf-model.pl
ODPOWIEDZ