MOSG
MOSG
Chciałem poruszyć temat MOSG. To oni na codzień ochraniają Bałtyk, MW to obrona Bałtyku. Chodzi mi głownie o jednostki pływające. O ile dobrze się orientuje po rozwiązaniu WOP jednostki te nie noszą już miana okrętów. W MOSG podobnie jak w MW więcej sie wycofuje niż przyjmuje do służby jednostek pływających. MOSG brakuje porządnej jednostki patrolowej o wyporności ok 700 ten, która w czasie W mogłaby pełnić np. role niszczyciela min i wspierać MW. Statki typu Kaper ciężko nazwać porządnymi jednostakim patrolowymi z racji np. słabego uzbrojenia (tylko dwa km 7,62mm) Czy ktoś z was ma może pomysł, jakie typy nadałyby się na dozorowiec dla MOSG??
"Tylko umarli widzieli koniec wojny" Platon
Rzecz tu nie w uzbrojeniu, ale w dzielności morskiej i zdolności do długotrwałego przebywania w strefie ekonomicznej. Wzorów do naśladowania nie brakuje, choćby Niemcy czy Szwedzi są na Bałtyku idealnymi przykładami. Praktyczny brak możliwości egzekucji prawa przez państwo polskie w granicach własnej strefy ekonomicznej jest jednym z najjaskrawszych przykładów słabości Polski jako państwa morskiego i państwa w ogóle. A tego bez dużych patrolowców zrobić się nie da.
A tu konkretne przykłady:
Jeden z najnowszych niemieckich patrolowców
i również najnowsze (jeszcze w budowie) patrolowce szwedzkie
starsze konstrukcje niemieckie, też prezentują się okazale
Uzbrojenie jest sprawą drugorzędną - nikt z armaty do statku handlowego (czy też pasażerskiego) w czasie pokoju walił nie będzie.
A tu konkretne przykłady:
Jeden z najnowszych niemieckich patrolowców
i również najnowsze (jeszcze w budowie) patrolowce szwedzkie
starsze konstrukcje niemieckie, też prezentują się okazale
Uzbrojenie jest sprawą drugorzędną - nikt z armaty do statku handlowego (czy też pasażerskiego) w czasie pokoju walił nie będzie.
Polska stocznia już coś takiego buduje: http://www.shipspotting.com/modules/mya ... lid=294308pothkan pisze:Tym bardziej, że technicznie nie ma chyba problemu, żeby coś takiego zbudować w polskiej stoczni.
http://www.gryfia.com.pl/nornen.htm
Biorąc po uwagę, że UE nakłada na nas wymagania odnośnie ochrony granic i że znajdują się pieniądze na budowę statków przez państwo (szybkie jednostki dla SG, nowe statki ratownicze dla MSPiR, planowane statki dla Urzędów Morskich) to chyba z czasem doczekamy się patrolowców z prawdziwego zdarzenia w naszym "coast guardzie".
Myślę Adamie, że nie chodzi o to żeby walić, lecz o to by móc walić. Czyli o zapewnienie skutecznego, potencjalnego środka do zatrzymania jednostki, a nade wszystko do wytworzenia odpowiedniego "efektu psychologicznego". Ostatnio z "Adler-Dania" broń hukowa się nie sprawdziła.Adam pisze:Uzbrojenie jest sprawą drugorzędną - nikt z armaty do statku handlowego (czy też pasażerskiego) w czasie pokoju walił nie będzie.
W przypadku nieskuteczności obowiązujących przepisów trzeba dysponować czymś innym niż argumenty słowne. Nie może być tak, że MOSG na wodach terytorialnych czy nawet w EEZ nie wystepuje z pozycji prawa i siły. Takie jest moje skromne zdanie, które niekoniecznie pokrywa się z tendencjami uzbrajania jednostek CG w Europie.
Nie trzeba wcale nowoczesnych armat z wyrafinowynym systemem kierowania ogniem. Wystarczy odpowiedni kaliber (np. 40 mm) i amunicja. W ocenie sytuacji trzeba przewidywać coś czego nie zapisano w podręcznikach, bo to własnie na podstawie nowych danych one powstają.
Poza tym, w sytuacji gdy faktycznie musiałoby dojść do zatrzymania jednostki to wolałbym to zrobić jednym czy dwoma pociskami (w rejon maszynowni) niż całymi nieskutecznymi seriami z małokalibrowej broni maszynowej w efekcie których łatwiej spowodownie niepotrzebnym obrażeń załogi.
Co do dzielności morskiej i demonstracji obecności to zgadzamy się bez dwóch zdań
Absolutnie żadnego problemu.pothkan pisze:Tym bardziej, że technicznie nie ma chyba problemu, żeby coś takiego zbudować w polskiej stoczni.
Nie jestem pewien, ale zdaje sie , że w wymaganiach była mowa o wzmocnieniach pod armatę (montownaną na czas W). Założenia na czas P przewidują montaż na dziobie jedynie wkm kal. 12,7 mm.Adam pisze:Polska stocznia już coś takiego buduje: http://www.gryfia.com.pl/nornen.htm
Niemniej, zwróćcie uwagę na parę rzeczy:
Statek jest przeznaczony do realizowania ogólnych zadań patrolowych wzdłuż całego wybrzeża Norwegii, w strefie 24 mil morskich od linii brzegowej oraz zadań związanych z ratownictwem morskim oraz ochroną środowiska. [...] Statek będzie eksploatowany ok. 330 dni w roku.
Zbiorniki paliwowe 107 m3
Zbiorniki wody słodkiej 95 m3 [!]
Pomieszczenia mieszkalne 20 osób.
Po 5 metrów sześciennych na członka załogi!!! Ile zużywacie miesięcznie w domu?
Ten parametr jednoznacznie koresponduje ze stałą obecnością na morzu.
Wszystko to pokazuje tylko jak bardzo odmienne jest pojmowanie bezpieczeństwa morskich granic przez Norwegów (i skandynawów w ogóle) i decydentów w stolicy kraju nad Wisłą.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Na dziobie znajduje się takowe stanowisko - montowane przez Gryfię. Samą broń montują już sami Norwegowie.Marmik pisze:Nie jestem pewien, ale zdaje sie , że w wymaganiach była mowa o wzmocnieniach pod armatę (montownaną na czas W). Założenia na czas P przewidują montaż na dziobie jedynie wkm kal. 12,7 mm.
Aktualnie chyba nic na stałe nie jest tam zamontowane (zresztą km z natury jest łatwy do demontażu).
Ciekawa jest całkiem spora, pokładowa łódź "pościgowa"
Swoja drogą, Norwegowie raczej nie stosują slipu rufowego dla takich jednostek, ceniąc sobie posiadanie sporego pokładu roboczego na rufie, przydatnego w akcjach ratowniczych i ułatwiającego holowanie (patrolowce są przystosowane do wykonywania akcji ETOW).
Armata to była potrzebna do pilnowania granic morskich pół wieku temu. Dziś sprawy mniejszego kalibru rozwiązuje się komputerami, a większe: śmigłowcami i samolotami.
Armata nie ma zastosowania w ochronie własnej strefy ekonomicznej - może być nawet szkodliwa (Gdybym był Putinem, a MOSG miał armaty, to już bym organizował prowokację!).
Jestem ciekaw ile razy armata byłaby wykorzystana przeciw piratom?
X
Armata nie ma zastosowania w ochronie własnej strefy ekonomicznej - może być nawet szkodliwa (Gdybym był Putinem, a MOSG miał armaty, to już bym organizował prowokację!).
Jestem ciekaw ile razy armata byłaby wykorzystana przeciw piratom?
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?


Co do uzbrojenia to chyba Gryfia nie posiada koncesji od montażu takowego, więc normalka, że u nas tego nie robili.Adam pisze:Ciekawa jest całkiem spora, pokładowa łódź "pościgowa"
Swoja drogą, Norwegowie raczej nie stosują slipu rufowego dla takich jednostek, ceniąc sobie posiadanie sporego pokładu roboczego na rufie, przydatnego w akcjach ratowniczych i ułatwiającego holowanie (patrolowce są przystosowane do wykonywania akcji ETOW).
Co do slipu bądź doku w rufie to faktycznie Norwedzy preferują tradycyjne rozwiązanie. Wynika to, jak słusznie zauważyłeś, z realizacji funkcji holownika. Zresztą kuter pościgowy (bo chyba raczej tak powinniśmy nazwać to małe monstrum

Przepraszam, ale jak wykorzystać komputer do inspekcji jednostki handlowej? Skuteczność samolotu jako środka do przeprowadzenia inspekcji też jest zerowa. Wykorzystanie śmigłowca ogranicza długotrwałość lotu, a w celu zapewnienia odpowiedniego potencjału rozwiaja się takie koncepcje jak HITRON, o którym polecam poczytać.Ksenofont pisze:Armata to była potrzebna do pilnowania granic morskich pół wieku temu. Dziś sprawy mniejszego kalibru rozwiązuje się komputerami, a większe: śmigłowcami i samolotami.
Ksenofoncie mylisz stały nadzór nad obszarami morskimi (realizowany dzięki zautomatyzowanym systemom) z prowadzeniem działalności przez jednostki pływające MOSG i w rzeczy samej nie rozumiem Twojej wypowiedzi.
Rosyjskie jednostki straży grniacznej mają 76-tki. Czyż to nie prowokacja? Gdybym był Kaczyńskim już organizowłabym krucjatęKsenofont pisze:Armata nie ma zastosowania w ochronie własnej strefy ekonomicznej - może być nawet szkodliwa (Gdybym był Putinem, a MOSG miał armaty, to już bym organizował prowokację!).
![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
Twierdzenie, że armata jest szkodliwa jest absolutnie pozbawione sensu. Twierdzenie, że armata nie musi być potrzebna można poprzeć rozsądnymi argumentami, czego wcale to a wcale nie negowałem prezentując swoje stanowisko.
Swoją drogą nikt nie poruszył aspektu prawnego uzbrajania jednostek pływających w służbie państwowej.
Przeciwko komu??? Wymień mi prosze akty piractwa na Bałtyku w przeciągu ostatnich powiedzmy 10 lat.Ksenofont pisze:Jestem ciekaw ile razy armata byłaby wykorzystana przeciw piratom?
Odchodząc od tematu. Ile razy przeciętny policjant wyciąga broń służbową z zamiarem jej użycia (nie licząc celów treningowych)? Statystycznie ani razu w życiu. Więc po jaką cholerę wszyscy ją mają
Raczej niemożliwe z uwagi na status PRO. Natomiast całkiem rozsądnie byłoby polączyć MOSG z MSPiR, choć, co wielokrotnie podkreślam, spory kompetencyjne pomiędzy ministerstwami robiją każdy, nawet najlepszy pomysł. Gdzie nam do takiej np. Finlandii.pothkan pisze:W sumie to nasuwa na myśl, że przydałoby się połączyć MOSG z PRO, i utworzyć w końcu polską Straż Przybrzeżną.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Hangar można by sobie odpuścić. RP jest w takiej stytuacji że śmigłowce z lądu na "Bałtyk" nie mają za daleko dla tego można je wysyłać z lądu. CO do lądowiska to jak najbardziej, jestem za.pothkan pisze:W sumie to nasuwa na myśl, że przydałoby się połączyć MOSG z PRO, i utworzyć w końcu polską Straż Przybrzeżną. Dla takiej formacji średnie patrolowce - z pokładem dla śmigłowca (a najlepiej również z hangarem) oraz slipem z pościgową RIB-ką pasowałyby jak ulał.
"Tylko umarli widzieli koniec wojny" Platon
Nie PRO a MSPiR (PRO to obecnie czysto komercyjny armator). Nie wydaje mi się to jednak konieczne. Takie rozwiązanie stosuje np. USA, ale w Europie te służby z reguły są rozdzielone (np. w Niemczech). Co nie wyklucza ich bliskiej współpracy, wszak śmigłowce MW z powodzeniem sprawdzają się w systemie ratownictwa koordynowanym przez MSPiR.pothkan pisze:W sumie to nasuwa na myśl, że przydałoby się połączyć MOSG z PRO, i utworzyć w końcu polską Straż Przybrzeżną.
Śmigłowiec na Bałtyku nie ma sensu - obciąża jedynie statek. Tu spokojnie wystarczą śmigłowce lądowe. Niemcy na niektórych statkach mają lądowiska, ale nigdy nie stacjonują na nich śmigłowce. Korzystniejsze byłoby rozwiązanie norweskie i możliwość wykonywania zadań ETOW. Pod tym względem w Polsce jest wręcz tragicznie (samotny Kapitan Poinc).Dla takiej formacji średnie patrolowce - z pokładem dla śmigłowca (a najlepiej również z hangarem) oraz slipem z pościgową RIB-ką pasowałyby jak ulał.
Współpraca MRCK z lotnictwem ratowniczym MW to jedyny znany mi przypadek harmonii w działniu poskich służb odpowiedzialnych za sprawy morskie.Adam pisze:Co nie wyklucza ich bliskiej współpracy, wszak śmigłowce MW z powodzeniem sprawdzają się w systemie ratownictwa koordynowanym przez MSPiR.
Bo w Polsce mamy dużo pieniędzy, czyli ogólnie jestemy bogaci. Ratowanie życia na morzu jest bezpłatnym obowiązkiem każdego kraju i koszty pokrywa skarb państwa. Za to ratowanie mienia może być całkiem dochodowe. Ostatni przykład jaki przychodzi mi na myśl to akcja z m/v "Ocean Caroline". Polski podatnik zapłacił za uratowanie rosyjskich marynarzy kilkadziesiąt tysięcy złotych, a nagrodę za uratowanie statku zgarnęli szwedzcy ratownicy.Adam pisze:Korzystniejsze byłoby rozwiązanie norweskie i możliwość wykonywania zadań ETOW. Pod tym względem w Polsce jest wręcz tragicznie (samotny Kapitan Poinc).
Oby tak dalej. Sponsorujmy całej Europie wszystko, a nie tylko lekarzy i wykwalifikowanych pracowników fizycznych.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
W wielkim skrócie... brak odpowiednich uregulowań prawnych, na skutek czego droga decyzyjna do użycia okrętów dyżurnych MW będzie wiodła przez stolicę i trwała tyle samo co obiecywane obniżenie podatków dochodwych od osób fizycznych.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.