Myślę, że z bardzo małej odległości to juz nie jest takie oczywiste...Hubert pisze: Miejsce trafienia pociskiem jest czynnikiem czysto losowym.
Pozdrawiam
Hubert
uzbrojenie Bismarcka, a Nelsona
Równie dobrze można to odwrócićHubert pisze:
A jak już gdybamy - co by było, gdyby w Cieśninach pierwsze trafienie PoW wylądowało w SKO? Albo tuż poniżej pasa pancernego na wysokości magazynu? Miejsce trafienia pociskiem jest czynnikiem czysto losowym.
Pozdrawiam
Hubert
Co by było, gdyby pierwsze trafienie rozwaliło dalocelownik w PoW, PoW byłby niesterowny i musiałby prowadzic ogień tylko z dziobowych wież? Zresztą skąd to przekonanie, ze wyeliminowanie SKO, a nie niesterowność (i tym samym prowadzenie ognia tylko z wież dziobowych) doprowadziło do szybkiego unieszkodliwienia Bismarcka?
Witam,
O ile wierzyć w D & G pancerz PoW sięgał, przy wyporności standardowej, jakieś 3,75 m poniżej linii wodnej. Przy wyporności bojowej z pewnością głębiej - nie wiem, jakie dokładnie zanurzenie miał PoW w Cieśninach. Biorąc pod uwagę, że pocisk w istocie trafił na głebokości około 8,5 metra, to z pewnością mógł trafić poniżej pancerza przebywając drogę krótszą, niż ta, którą przebył historycznie. Z drugiej zaś strony należałoby oczekiwać, że taki pocisk nie zanurzy się głębiej niż na 6 swoich kalibrów.... Czyli inaczej mówiąc - prawdopodbnie taka możliwość istnieje - czy jest bardziej prawdopodbna, niż zadziałanie zapalnika z trzy razy większym opóźnieniem, nie potrafię ocenić.
Pozdrawiam
Hubert
Raport na którym opiera się Jurens jest jak najbardziej osiągalny (niestety, o ile wiem nie na żadnych stronach w rodzaju .ru) - coś koło 500 stron naukowej analizy zachowań przedmiotów wpadających z pewną prędkością do wody. Nie wykluczone, że w oparciu o taki materiał, oraz specyfikację pocisku, dałoby się przewidzieć jego zachowanie, ale pewien tego nie jestem, bo raportu nie widziałem na oczy. Natomiast nie znając dokładnej trajektorii (bo samo spowolnienie nie wyjaśnie wszytkiego) możemy sobie pogdybać - wygląda na to, że osiągnięcie takiej głębokości, na jaką pocisk faktycznie dotarł samo w sobie było dość niezwykłe.A czy brałeś pod uwagę trafienie po linią wodna Bismarcka? Tam pocisk z PoW eksplodował... Zapewne ten trafił płycej, ale ten z Bismarcka też przeciez mógł trafić podobnie. Typ KGV miał pewnie trochę więce głównego beltu pod wodą niz Bismarck, ale czy starczyłoby to?
O ile wierzyć w D & G pancerz PoW sięgał, przy wyporności standardowej, jakieś 3,75 m poniżej linii wodnej. Przy wyporności bojowej z pewnością głębiej - nie wiem, jakie dokładnie zanurzenie miał PoW w Cieśninach. Biorąc pod uwagę, że pocisk w istocie trafił na głebokości około 8,5 metra, to z pewnością mógł trafić poniżej pancerza przebywając drogę krótszą, niż ta, którą przebył historycznie. Z drugiej zaś strony należałoby oczekiwać, że taki pocisk nie zanurzy się głębiej niż na 6 swoich kalibrów.... Czyli inaczej mówiąc - prawdopodbnie taka możliwość istnieje - czy jest bardziej prawdopodbna, niż zadziałanie zapalnika z trzy razy większym opóźnieniem, nie potrafię ocenić.
Pozdrawiam
Hubert
Witam,
Pozdrawiam
Hubert
To musiałaby być na prawdę bardzo, bardzo mała odległość - w żadnym ze starć nie było takiej sytuacji - może w końcówce ostatniej bitwy, choć i w to cokolwiek wątpię, a poza tym, w tej sytuacji to i tak nie miało już specjalnego znaczenia.
Myślę, że z bardzo małej odległości to juz nie jest takie oczywiste...
Pozdrawiam
Hubert
Witam,
Pozdrawiam
Hubert
Też tak podejrzewam. Biorąc pod uwagę, że powierzchnia morza nie jest idealnie płaska, już sam moment uderzenia w wodę miał prawo zmienić dynamikę pocisku, na dodatek ten pocisk jest dość złożony - pojawia się pytanie co z niego odpadnie przy uderzeniu. Czepiec balistyczny? Pewnie tak. Czepiec ppanc.? Pewnie nie. Ale czy zawsze?CIA pisze:Jeszcze co do nurkowania pocisków...
Myślę, ze trajektoria nurkowania tez nie była w 100% powtarzalna dla danego pocisku...
Pozdrawiam
Hubert
Witam,

Pozdrawiam
Hubert
PS. Czy mi się wydaje, czy miało być o Nelsonie? Ach, rozumiem, PoW jest wdzięczniejszym tematem, bo nie zatopił B., zaś jak pojawił się Rodney to zabawa w wojnę się skończyła....
Nie udało Ci się odwrócić, boCIA pisze: Równie dobrze można to odwrócić![]()
PoW prowadził ogień tylko z dziobowych wież przez większość starcia (wieża Y wystrzeliła jakieś dwa pociski na lufę....) i z tychże dziobowych wież złośliwie trafił 3 razy.Co by było, gdyby pierwsze trafienie rozwaliło dalocelownik w PoW, PoW byłby niesterowny i musiałby prowadzic ogień tylko z dziobowych wież?
To nie jest pewność, ale taką tezę przedstawiono w trakcie dyskusji, by wyjaśnić jego zerową skuteczność - strzelał świetnie, tylko złośliwi Brytyjczycy zniszczyli mu SKO. To nie była moja teza, ale jestem gotów się zgodzić, że brak SKO obniża celność. Czyżbyś w istocie twierdził, że celność ognia B. byłaby taka sama niezależnie od tego, czy posiada SKO?Zresztą skąd to przekonanie, ze wyeliminowanie SKO, a nie niesterowność (i tym samym prowadzenie ognia tylko z wież dziobowych) doprowadziło do szybkiego unieszkodliwienia Bismarcka?
Pozdrawiam
Hubert
PS. Czy mi się wydaje, czy miało być o Nelsonie? Ach, rozumiem, PoW jest wdzięczniejszym tematem, bo nie zatopił B., zaś jak pojawił się Rodney to zabawa w wojnę się skończyła....
Myślę, że falowanie morza ma spory wpływ na trajektorie nurkowania, i jeżeli mam rację, to trajektoria wówczas jest nie do wyliczenia...Hubert pisze:Witam,
Raport na którym opiera się Jurens jest jak najbardziej osiągalny (niestety, o ile wiem nie na żadnych stronach w rodzaju .ru) - coś koło 500 stron naukowej analizy zachowań przedmiotów wpadających z pewną prędkością do wody. Nie wykluczone, że w oparciu o taki materiał, oraz specyfikację pocisku, dałoby się przewidzieć jego zachowanie, ale pewien tego nie jestem, bo raportu nie widziałem na oczy. Natomiast nie znając dokładnej trajektorii (bo samo spowolnienie nie wyjaśnie wszytkiego) możemy sobie pogdybać - wygląda na to, że osiągnięcie takiej głębokości, na jaką pocisk faktycznie dotarł samo w sobie było dość niezwykłe.
Witam,
Pozdrawiam
Hubert
PS. Nelson miał bardzo płytki pancerz butrowy - może jakoś wróćmy do tematu?
A przynajmniej nie do wyliczenia, z dokładnością, z której by cokolwiek definitywnego wynikało. Co do przechyłów - dokładnie - wszytkie obliczenia były robione dla okrętu na równej stępce - parę stopni przechyłu i zmienia się IZ.CIA pisze: Myślę, że falowanie morza ma spory wpływ na trajektorie nurkowania, i jeżeli mam rację, to trajektoria wówczas jest nie do wyliczenia...Pomijając już w ogólnym rozrachunku wyliczeń przychyły okrętu związane z falą lub zwrotami.
Pozdrawiam
Hubert
PS. Nelson miał bardzo płytki pancerz butrowy - może jakoś wróćmy do tematu?
A o czym tu dyskutować, przecież ten stary rumolHubert pisze:
PS. Czy mi się wydaje, czy miało być o Nelsonie? Ach, rozumiem, PoW jest wdzięczniejszym tematem, bo nie zatopił B., zaś jak pojawił się Rodney to zabawa w wojnę się skończyła....
Witam,
Może to twierdzenie Nali było czymś kwalifikowane, bo jeżeli nie, to cóż....
Pozdrawiam
Hubert
Jeżeli źle to odebrałeś mogę tylko stwierdzić, że nie było to moim zamiarem. To medium ma swoje ograniczenia....radarro pisze:Hubert, dziękuję za wyjasnienie, może zbyt emocjonalne.
Kwestia psychologicznego wpływu ostrzału na celność własnego okrętu była już poruszana - moim zdaniem, jest to sytuacja, która dość daleko odbiega od sytuacji ostrzeliwanego żołnierza w okopie. Po pierwsze personel w centrali może nie mieć pojęcia, czy okręt jest pod ostrzałem, czy nie, po drugie, w przypadku żołnierza krycie się coś daje - w przypadku marynarza uczetniczącego w starciu pancerników jest praktycznie bez znaczenia. Najlepszą metodą obrony jest jak najskuteczniejsze prowadzenie ognia.Rozchodzi się o to jak strzelały PoW, KGV, R do B. Za każdym razem były to praktycznie cwiczenia ponieważ cel nie mógł podjąć wymiany, bądź nie był w stanie walczyć całością swego potencjału, o utrzymaniu kursu, nie wspominając.
http://www.bismarck-class.dk/bismarck/h ... attle.html1. W której salwie poszcz. HMS BB uzyskały nakrycie ?
2. Czy istnieje zapis salw HMS BBs ? [ilość poc/salwa]
A kolega CIA udowadniał przed chwilą, że gdyby pocisk z B. był trochę bardziej uprzejmy, to B. zatopiłby PoW. To który z nich nie był nowoczesny? A inaczej, sądzisz, że gdyby Yamato był na miejscu Krishimy, w chwili gdy Washington otwierał ogień i znajdował się w sytuacji takiej samej jak Krishima (tzn. nie wykrył drugiego BB), to cokolwiek by go mogło uratować przed losem Krishimy? Albo, że w przypadku SD nie robiło różnicy, czy trafił ją pocisk 14", czy 18"?Co do kuferków 14,15,16,18 ' odpowiedz jest prosta i trudna.
Nala powiedział kiedyś trafne stwierdzenie. Nowoczesny BB nie zatopi innego nowoczesnego BB.. Racja, ja dodam od siebie "NIE ZDĄŻY"
Może to twierdzenie Nali było czymś kwalifikowane, bo jeżeli nie, to cóż....
Pozdrawiam
Hubert
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
fuks to miał mój braciszek który strzelił gola po tym jak koślawo kopnięta przeze mnie piłka odbiła się od jego twarzy i trafiła między słupki, fuks ma też 8 letnie dziecko które znajdzie w piaskownicy 100 zł banknot, w cieśninach duńskich Niemcy mogli by mówić że mieli farta gdyby pocisk odbił się od SKO Hooda i wpadł do wody przy burcie PoW powodując detonację jego komór amunicyjnych, jeden strzał dwa trupy...to fuks...

no ale przyjmując na chwilę ten farciarski tok rozumowania, PoW trafił B w szalupę a B trafił PoW w komin, oba trafienia raczej nie były w stanie chyba szczególnie zagrozić sile bojowej tych okrętów więc jak dla mnie na te dwa okręty przypadła równa ilość farta.
no tak, kolejny wykład o tym jak to się stało że Hood zatonął, jak dla mnie prawdopodobieństwo na to że do jego magazynu wpadł pocisk tzw. nurkujący jest takie samo jak to że przebił on pokłady i znalazł się we właściwym miejscu o właściwym czasie. w każdym razie nic tu nie można tak naprawdę powiedzieć i wszystko sprowadza się do wróżenia z fusów.wyjaśnia praktycznie wszystko - oczywiście zwróć uwagę, że pocisk trafił PoW znacznie głębiej, niż byłoby to konieczne, by przejść poniżej pancerza burtowego Hood'a.
jedno co można powiedzieć to to że Hood został zaprojektowany w czasie WWI w czasie swojej ostatniej bitwy miał za sobą niemal 20 lat służby w czasie której był chyba najintensywniej eksploatowanym okrętem liniowym w Royal Navy. przez ten czas nie doczekał się chyba żadnego poważniejszego remontu w związku z czym, znając życie, pewnie połowa gratów na jego pokładzie nie działała jak należy. w swoim czasie nastąpiła w końcu sekwencja wydarzeń które doprowadziły do odpłynięcia tego pięknego okrętu do krainy wiecznych połowów.
biorąc pod uwagę że pocisk uderza w powierzchnię cieczy w prędkością ponad 400m/s oraz co może stać się z człowiekiem który spadnie do wody z wysokości około 40m (a więc walnie ze znacznie mniejszą prędkością) a jest to porównywalne u uderzeniem o ziemię to ja spodziewałbym się że odpadną wszystkie te czepce.Biorąc pod uwagę, że powierzchnia morza nie jest idealnie płaska, już sam moment uderzenia w wodę miał prawo zmienić dynamikę pocisku, na dodatek ten pocisk jest dość złożony - pojawia się pytanie co z niego odpadnie przy uderzeniu. Czepiec balistyczny? Pewnie tak. Czepiec ppanc.? Pewnie nie. Ale czy zawsze?
czy na pewno tylko z dziobowych? później PoW strzelał też z wieży Y.PoW prowadził ogień tylko z dziobowych wież przez większość starcia (wieża Y wystrzeliła jakieś dwa pociski na lufę....) i z tychże dziobowych wież złośliwie trafił 3 razy.
tak mi się jeszcze przypomniało odnośnie szybkostrzelności bismarcka: ten okręt w żadnym razie nie mógł zasypywać Hooda 24 pociskami/min, szybkostrzelność strzał co 20 kilka sekund dotyczyła tylko i wyłącznie kąta podniesienia dział = kątowi ładowania, w cieśninach duńskich było to nierealne, tam mogło być najwyżej "pełna salwa"/"pół minuty".
No fakt że remontu połączonego z przebudową to się nie doczekał, ale ta intensywna eksploatacja plus fakt pełnienia reprezentacyjnej roli mogą równie dobrze oznaczać że właśnie większość "gratów" była sprawna.Hood został zaprojektowany w czasie WWI w czasie swojej ostatniej bitwy miał za sobą niemal 20 lat służby w czasie której był chyba najintensywniej eksploatowanym okrętem liniowym w Royal Navy. przez ten czas nie doczekał się chyba żadnego poważniejszego remontu w związku z czym, znając życie, pewnie połowa gratów na jego pokładzie nie działała jak należy. w swoim czasie nastąpiła w końcu sekwencja wydarzeń które doprowadziły do odpłynięcia tego pięknego okrętu do krainy wiecznych połowów.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
myślę że powinniśmy ustalić jakąś wspólną wersję przebiegu początkowej fazy ostatniej bitwy, mam nadzieję że ktoś to uzupełni:
wg Skwiota i Prusinowskiej: rozpoczęcie ognia przez Rodneya 8:47, bismarck odpowiedział 2 minuty później czyli o 8:49 (chociaż jest tam też rozrysowana mapka na której pisze że o 8:48). nakrycie B uzyskał w trzeciej salwie o godzinie 8:53 czyli 4 minuty po otwarciu ognia co oznacza że odpalał salwy średnio co 1 minutę 20 sekund, niby wolno ale jeżeli wziąć pod uwagę że dystans wynosił 20km i pociski leciały do celu minutę, przestaje to być czymś niezwykłym kolejne sekundy trwać musiały obliczenia i korygowanie ustawień, tak więc częstotliwość strzelania na tym etapie bitwy nie powinna dziwić. zgodnie z zamieszczonymi "mapkami" o godzinie 8:53 bismarck zrobił zwrot tak że możliwe było użycie wież C i D.
z opisu trafień na końcu książki wynika że: o godzinie 8:59 a więc 6 minut po uzyskaniu nakrycia uszkodzeniu w wyniku ostrzału uległy obydwie przednie wieże artylerii głównej, niestety nic nie pisze ile salw zdołał przez ten czas wystrzelić B. w każdym razie do godziny 9:02 zniszczone miało zostać również przednie stanowisko kierowania ogniem co i było bez znaczenia ponieważ o tej godzinie B zrobił dziwny zwrot w kierunku nieprzyjaciela, który znalazł się w ten sposób ponownie w martwym polu ostrzału wież rufowych C i D a przednie A i B już nie działały (później o 9:27 tylko wieża A wystrzeliła jeszcze jeden raz), niestety nic nie pisze co stało się z głównym stanowiskiem na platformie marsa.
ze strony brytyjskiej Rodney do godziny 9:00 zdołał wystrzelić 18 salw z wież A i B czyli średnio co 43 sekundy, były to jednak salwy 3 pociskowe tak więc jego szybkostrzelność też nie poraża ale w końcu nikt nigdy nie twierdził że brytole potrafili szybko strzelać.
zamieszczone opisy są dość chaotyczne, zupełnie jakby piszący sam znajdował się pod ostrzałem brytyjskich pancerników i notował na bieżąco meldunki, a czasy trafień w opisach niezupełnie pokrywają się z rozpiską zamieszczoną na końcu książki, trzeba jednak dodać że autor przyznaje iż istnieje spora trudność w dokładnym ustaleniu zdarzeń zwłaszcza w późniejszym etapie bitwy. mam nadzieję że ktoś ma dostęp do lepszych opisów i uzupełni oraz poprawi potencjalne błędy w powyższym, wtedy będzie można w pewnym przybliżeniu stwierdzić jak dobrze strzelały poszczególne strony.
wg Skwiota i Prusinowskiej: rozpoczęcie ognia przez Rodneya 8:47, bismarck odpowiedział 2 minuty później czyli o 8:49 (chociaż jest tam też rozrysowana mapka na której pisze że o 8:48). nakrycie B uzyskał w trzeciej salwie o godzinie 8:53 czyli 4 minuty po otwarciu ognia co oznacza że odpalał salwy średnio co 1 minutę 20 sekund, niby wolno ale jeżeli wziąć pod uwagę że dystans wynosił 20km i pociski leciały do celu minutę, przestaje to być czymś niezwykłym kolejne sekundy trwać musiały obliczenia i korygowanie ustawień, tak więc częstotliwość strzelania na tym etapie bitwy nie powinna dziwić. zgodnie z zamieszczonymi "mapkami" o godzinie 8:53 bismarck zrobił zwrot tak że możliwe było użycie wież C i D.
z opisu trafień na końcu książki wynika że: o godzinie 8:59 a więc 6 minut po uzyskaniu nakrycia uszkodzeniu w wyniku ostrzału uległy obydwie przednie wieże artylerii głównej, niestety nic nie pisze ile salw zdołał przez ten czas wystrzelić B. w każdym razie do godziny 9:02 zniszczone miało zostać również przednie stanowisko kierowania ogniem co i było bez znaczenia ponieważ o tej godzinie B zrobił dziwny zwrot w kierunku nieprzyjaciela, który znalazł się w ten sposób ponownie w martwym polu ostrzału wież rufowych C i D a przednie A i B już nie działały (później o 9:27 tylko wieża A wystrzeliła jeszcze jeden raz), niestety nic nie pisze co stało się z głównym stanowiskiem na platformie marsa.
ze strony brytyjskiej Rodney do godziny 9:00 zdołał wystrzelić 18 salw z wież A i B czyli średnio co 43 sekundy, były to jednak salwy 3 pociskowe tak więc jego szybkostrzelność też nie poraża ale w końcu nikt nigdy nie twierdził że brytole potrafili szybko strzelać.
zamieszczone opisy są dość chaotyczne, zupełnie jakby piszący sam znajdował się pod ostrzałem brytyjskich pancerników i notował na bieżąco meldunki, a czasy trafień w opisach niezupełnie pokrywają się z rozpiską zamieszczoną na końcu książki, trzeba jednak dodać że autor przyznaje iż istnieje spora trudność w dokładnym ustaleniu zdarzeń zwłaszcza w późniejszym etapie bitwy. mam nadzieję że ktoś ma dostęp do lepszych opisów i uzupełni oraz poprawi potencjalne błędy w powyższym, wtedy będzie można w pewnym przybliżeniu stwierdzić jak dobrze strzelały poszczególne strony.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
moim zdaniem wręcz przeciwnie, skoro "nie było" czasu na remonty to większość awarii naprawiano używając przysłowiowej "gumy do żucia", po takich dosztukowywaniach nic nie ma prawa działać jak należy. to że był to okręt wojenny a nie traktor w stodole u jakiegoś rolnika nic tu nie zmienia, po prawie 20 latach użytkowania wszystko musi być u kresu wytrzymałości a zwłaszcza gdy praktycznie nic się przy tym nie robi.PawBur pisze:No fakt że remontu połączonego z przebudową to się nie doczekał, ale ta intensywna eksploatacja plus fakt pełnienia reprezentacyjnej roli mogą równie dobrze oznaczać że właśnie większość "gratów" była sprawna.Hood został zaprojektowany w czasie WWI w czasie swojej ostatniej bitwy miał za sobą niemal 20 lat służby w czasie której był chyba najintensywniej eksploatowanym okrętem liniowym w Royal Navy. przez ten czas nie doczekał się chyba żadnego poważniejszego remontu w związku z czym, znając życie, pewnie połowa gratów na jego pokładzie nie działała jak należy. w swoim czasie nastąpiła w końcu sekwencja wydarzeń które doprowadziły do odpłynięcia tego pięknego okrętu do krainy wiecznych połowów.
Witam,
Co do zaś definicji fuksa - istnieje coś takiego, jak wartość oczekiwana. Jest to pojęcie z zakresu teorii prawdopodobieństwa. Przykładowo, jeżeli rzucasz 60 razy symetryczną kostką sześcienną i sukcesem jest wyrzucenie 6, to wartość oczekiwana wynosi 10 sukcesów. Istnieje też pojęcie statystyczne dewiacji standartowej, które pozwala wyliczyć, w jakim zakresie będzie się mieścił, statystystycznie, jaki procent rezultatów, z prób choćby takich jak wyżej (bo fakt, że w powyższej próbie osiągnąłeś 12 sukcesów nie oznacza jeszcze niesamowitego farta, fakt, że osiągnąłeś ich tylko 8 nie koniecznie oznacza totalnego pecha). Jeżeli coś wykracza poza zakres dystrybucji 95% najbardziej prawdopodobnych wyników, to dość spokojnie możemy mówić, że jest to fuks.
Jak to się ma do Hood'a? A trzeba by się zastanowić, jaki procent realtywnej (tzn. z punktu widzenia padającego pocisku) stanowił obszar, przez który pocisk mógł się dostać do magazynu (jego wyliczenie nie jest sprawą do końca jednoznaczą, dlaczego, to można sobie sprawdzić w przywoływanym tu już artykule Bill'a Jurens'a. Niemniej, najogólniej mówiąc - niewielki. Może 1%, może 2%. Może trochę mniej, może trochę więcej, zależnie od wzajemnych kursów okrętów w chwili trafienia, zależnie od układu fal, itd. itp. A to oznacza, że przy dwóch trafieniach wartość oczekiwana dla uzyskania przynajmniej jednego trafienia w magazyn wynosi coś koło 0,02-0,04 - uzyskanie takiego rezultatu, to nic innego, jak fuks.
Krupp podaje 26 sekund. Biorąc pod uwagę szybkość elewacji i dystans wychodzi prawie dokładnie 30 s. Zmartwię Cię jednak - nie jesteś prawdziwym fanatykiem B. Ci twierdzą, że dokumnet Krupp'a jest bardzo konserwatywny i cykl dawało się skrócić nawet do 18 s. Biorąc pod uwagę przekazy dotyczące innych okrętów, nie zdziwiłbym się, gdyby ten cykl dawało się trochę skrócić - o ile nie mam zdania. Ale wraca ciekawostka - skoro te działa były takie szybkostrzelne, to dlaczego B. strzelał wolniej niż PoW?
Pozdrawiam
Hubert
Tak, uzyskiwanie nakryć można dość spokojnie uznać za dowód skuteczności SKO (i znów warto przypomnieć, że w ostatniej bitwie B. jakiejś monstrualnie liczby tych nakryć nie uzyskał...). Po uzyskaniu nakrycia uzyskiwanie trafień zależy jeszcze cokolwiek od skupienia salw, a to nie jest sprawa li tylko SKO, ale ponieważ odnośnie Cieśnin Duńskich raczej nie przekazów (przynajmniej ja na takie nie trafiłem) o anormalnie dużych rozrzutach salw, ten czynnik możemy pominąć.jogi balboa pisze:jeżeli jakiś okręt strzelając uzyskiwał nakrycie to uzyskiwanie trafień wynika, jak ktoś to ładnie ujął, ze statystyki a w tej tak bywa że można uzyskać 8 trafień na 8 kolejnych rzutów albo 0 osiem razy z rzędu. jeżeli więc okręt uzyskuje nakrycie to, jak kilku dyskutantów zdołało się zgodzić, można chyba powiedzieć że strzela skutecznie.
Co do zaś definicji fuksa - istnieje coś takiego, jak wartość oczekiwana. Jest to pojęcie z zakresu teorii prawdopodobieństwa. Przykładowo, jeżeli rzucasz 60 razy symetryczną kostką sześcienną i sukcesem jest wyrzucenie 6, to wartość oczekiwana wynosi 10 sukcesów. Istnieje też pojęcie statystyczne dewiacji standartowej, które pozwala wyliczyć, w jakim zakresie będzie się mieścił, statystystycznie, jaki procent rezultatów, z prób choćby takich jak wyżej (bo fakt, że w powyższej próbie osiągnąłeś 12 sukcesów nie oznacza jeszcze niesamowitego farta, fakt, że osiągnąłeś ich tylko 8 nie koniecznie oznacza totalnego pecha). Jeżeli coś wykracza poza zakres dystrybucji 95% najbardziej prawdopodobnych wyników, to dość spokojnie możemy mówić, że jest to fuks.
Jak to się ma do Hood'a? A trzeba by się zastanowić, jaki procent realtywnej (tzn. z punktu widzenia padającego pocisku) stanowił obszar, przez który pocisk mógł się dostać do magazynu (jego wyliczenie nie jest sprawą do końca jednoznaczą, dlaczego, to można sobie sprawdzić w przywoływanym tu już artykule Bill'a Jurens'a. Niemniej, najogólniej mówiąc - niewielki. Może 1%, może 2%. Może trochę mniej, może trochę więcej, zależnie od wzajemnych kursów okrętów w chwili trafienia, zależnie od układu fal, itd. itp. A to oznacza, że przy dwóch trafieniach wartość oczekiwana dla uzyskania przynajmniej jednego trafienia w magazyn wynosi coś koło 0,02-0,04 - uzyskanie takiego rezultatu, to nic innego, jak fuks.
Chyba chciałeś napisać "niefarta"? Bo jakoś PoW nie trafił Bismarcka w magazyn. A mógł. Pancerz burtowy Bismarcka, o zgrozo, sięgał jeszcze płycej niż Hood'a...no ale przyjmując na chwilę ten farciarski tok rozumowania, PoW trafił B w szalupę a B trafił PoW w komin, oba trafienia raczej nie były w stanie chyba szczególnie zagrozić sile bojowej tych okrętów więc jak dla mnie na te dwa okręty przypadła równa ilość farta.
Nie bardzo widzę, co okres służby ma do rzeczy. Proponowałbym, żebyś przeczytał http://www.navweaps.com/index_inro/INRO_Hood_p1.htm bo piszesz coś, o jakimś przebijaniu pokładu, a to są takie fakty jakie publikują w Fakcie.jedno co można powiedzieć to to że Hood został zaprojektowany w czasie WWI w czasie swojej ostatniej bitwy miał za sobą niemal 20 lat służby
Biorąc pod uwagę, że niemiecki czepiec ppan. potrzebował pancerza o grubości około 0.2 kalibru pocisku (co przypominam oznacza około 75mm) żeby odpaść, powyższe wcale nie jest dla mnie takie oczywiste.biorąc pod uwagę że pocisk uderza w powierzchnię cieczy w prędkością ponad 400m/s oraz co może stać się z człowiekiem który spadnie do wody z wysokości około 40m (a więc walnie ze znacznie mniejszą prędkością) a jest to porównywalne u uderzeniem o ziemię to ja spodziewałbym się że odpadną wszystkie te czepce.Biorąc pod uwagę, że powierzchnia morza nie jest idealnie płaska, już sam moment uderzenia w wodę miał prawo zmienić dynamikę pocisku, na dodatek ten pocisk jest dość złożony - pojawia się pytanie co z niego odpadnie przy uderzeniu. Czepiec balistyczny? Pewnie tak. Czepiec ppanc.? Pewnie nie. Ale czy zawsze?
http://www.bismarck-class.dk/bismarck/h ... attle.html Pewne jest, że w trakcie odwrotu wieża Y wystrzeliła 4 pocisk. Wcześniej jak widać, mogła prowadzić ogień przez 2 minuty - niestety nie wynika z zapisu, ile pocisków w tym czasie wystrzeliła wieża Y.czy na pewno tylko z dziobowych? później PoW strzelał też z wieży Y.PoW prowadził ogień tylko z dziobowych wież przez większość starcia (wieża Y wystrzeliła jakieś dwa pociski na lufę....) i z tychże dziobowych wież złośliwie trafił 3 razy.
http://www.navweaps.com/Weapons/WNGER_15-52_skc34.htmtak mi się jeszcze przypomniało odnośnie szybkostrzelności bismarcka: ten okręt w żadnym razie nie mógł zasypywać Hooda 24 pociskami/min, szybkostrzelność strzał co 20 kilka sekund dotyczyła tylko i wyłącznie kąta podniesienia dział = kątowi ładowania, w cieśninach duńskich było to nierealne, tam mogło być najwyżej "pełna salwa"/"pół minuty".
Krupp podaje 26 sekund. Biorąc pod uwagę szybkość elewacji i dystans wychodzi prawie dokładnie 30 s. Zmartwię Cię jednak - nie jesteś prawdziwym fanatykiem B. Ci twierdzą, że dokumnet Krupp'a jest bardzo konserwatywny i cykl dawało się skrócić nawet do 18 s. Biorąc pod uwagę przekazy dotyczące innych okrętów, nie zdziwiłbym się, gdyby ten cykl dawało się trochę skrócić - o ile nie mam zdania. Ale wraca ciekawostka - skoro te działa były takie szybkostrzelne, to dlaczego B. strzelał wolniej niż PoW?
Pozdrawiam
Hubert