Otokotachi no Yamato (film)

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Janusz Kluska
Posty: 1160
Rejestracja: 2006-05-14, 20:44
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post autor: Janusz Kluska »

U góry masz rejestrację, po wypełnieniu formularza możesz ściągać filmy, muzę itd.
radarro
Posty: 546
Rejestracja: 2006-09-11, 12:58

Post autor: radarro »

"Administator fora nie przyjmuje obecnie nowych uzytkowników"
Na początku było słowo!
Koncentracja słów - Informacja
Koncentracja informacji - Energia
Koncentracja energii - Materia
Informacja + Energia + Materia = Życie
Slowo to życie!

Używaj Słów ostrożnie, gdyż mogą zabić!
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Podobno polska edycja filmu ma jakieś opóźnienie, ale dostałem też informację, że oprócz książeczki jest jeszcze drugi dysk.
Czy może ktoś wie, co zawiera.
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Janusz Kluska
Posty: 1160
Rejestracja: 2006-05-14, 20:44
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post autor: Janusz Kluska »

Film idzie na Mega Playerze i z lektorem, nie trzeba czytać i można skupic się na samym filmie. Janusz
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Janusz Kluska pisze:Film idzie na Mega Playerze i z lektorem, nie trzeba czytać i można skupic się na samym filmie. Janusz
Czy to znaczy, że są dwa dyski z tym samym filmem tyle, że w różnych wersjach :co:
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Janusz Kluska
Posty: 1160
Rejestracja: 2006-05-14, 20:44
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post autor: Janusz Kluska »

Nie wiem o co chodzi, ale są takie dane
RELEASE INFO
Title........: Yamato
Polish Title.: Yamato
Release Date.: 20.10.2006
Genre........: War,Drama,
Language.....: Polish
Runtime......: 02.23.24
Aspect Ratio.: 16:9
Resolution...: 640x272
Video Codec..: XviD 1.1.0
Video Bitrate: ~920 Kbps
Audio Codec..: AC3
Audio Bitrate: 448 Kbpsle.
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Dzięki, Janusz, za informację o samym filmie.
Mnie chodziło o to, czy w pakiecie są dwa dyski, jak mnie poinformowano, czy tylko jeden. Jeżeli dwa, to co zawiera ten drugi, ale to się wyświetli, jak dotrze na miejsce. Zero problemu :wink:
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
radarro
Posty: 546
Rejestracja: 2006-09-11, 12:58

Post autor: radarro »

Dyskusja o lotniskowcach pewnie trwała wraz z pojawieniem się pierwszego lotniskowca. Natomiast dyskusja na temat użycia i taktyki lotniskowców w wojnie na Pacyfiku to co innego niż walka o stołki. Nie mogła się ona pojawić wraz z wybuchem wojny ponieważ nie było o czym dyskutować. Amerykanie stanęli przed "japońską bombą atomową" w postaci Kido Butai, nie wiedząc co robić i nie mając żadnych doświadczeń. Dopiero po kilku miesiącach po kilku bitwach, rajdach, po sprawdzeniu w warunkach bojowych radarów oraz różnych założeń teoretycznych, można było zacząć wyciągać wnioski.
http://www.niehorster.orbat.com/013_usa ... craft.html

http://www.niehorster.orbat.com/013_usa ... craft.html

Tak wyglądała struktura organizacyjna US CV w 1941
Na początku było słowo!
Koncentracja słów - Informacja
Koncentracja informacji - Energia
Koncentracja energii - Materia
Informacja + Energia + Materia = Życie
Slowo to życie!

Używaj Słów ostrożnie, gdyż mogą zabić!
marekchmiel
Posty: 4
Rejestracja: 2004-11-12, 00:57
Lokalizacja: Łódź

Post autor: marekchmiel »

Widziałem film w polskiej wersji językowej. Faktycznie kiepski melodramat w części, ale jadka obsługi działek plot była... krwawa. Ale, ale... czy zwróciliście uwagę na artylerię główną Yamato, jak ostrzeliwuje samoloty. Czy to było w ogóle możliwe? Czy ataki samolotów amerykańskich, a właściwie polowanie na "pojedynczych" marynarzy miał sens? Po obejrzeniu jestem pod wrażeniem modelu Yamato i krwistych scen.
Awatar użytkownika
ps-man
Posty: 218
Rejestracja: 2006-03-17, 22:06

Post autor: ps-man »

Strzelanie do samolotów z dział artylerii głównej? Oczywiście, było praktykowane, nawet Bismarck z tego co pamiętam strzelał do obiektów latających ze swej artylerii głównej. Wyczytałem jakiś czas temu, że Japońce mieli specjalne pociski, które miały być używane jako ostatnia deska ratunku, bo rozkalibrowywały lufy, a wymierzane były właśnie w samoloty. Musashi strzelał nimi, w filmie widać, że Yamato, więc musiała być to prawda. Inna sprawa to to, czy było to skuteczne - raczej wątpliwe.

Wątku nie mogę niestety rozwinąć wskutek braku informacji i źródeł. Może ktoś pomoże?
Awatar użytkownika
rak71
Posty: 220
Rejestracja: 2004-01-12, 08:58
Lokalizacja: Wadowice
Kontakt:

Post autor: rak71 »

Informacja o tego typu pociskach wraz z rysunkiem znajduje się w monografi autorstwa Janusza Skulskiego
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Teller »

MiKo pisze:DIVX jest i DVD również. Nie wiem jaka wersja językowa na DIVX a napisów raczej sie jeszcze nie znajdzie. Wersja DVD ma coś 3,6G i są tego dwie częsci (film ma chyba 145 min). Stąd moje pytanie czy ktoś już to szarpnął. Ja cierpliwie nie wyłączam kompa już od trzech dni ;) i prędko go pewnie nie wyłącze...
Mój czcigodny młodszy braciszek Ferrebee to ma, bo dostał egzemplarz autorski. Ale jego komp (zresztą moje pierwsze liczydło, honorarium za ogromną jak na rok 95-ty lewą fuchę w państwowej firmie :-) ) wciąż chodzi na DOS 6.22/Win 3.11, ipso facto DVD nie odtwarzając. Ferrebee to straszny dziwak i tradycjonalista. :wink:
Fear the Lord and Dreadnought
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

W marcu mało kto miał, teraz już jest wszedzie. Ja oglądałem wtedy jakiegoś divixa strasznej jakości, ale jakoś mnie nie ciągnie do obejrzenia DVD. Ale książeczkę muszę przeczytać ;)
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

radarro pisze: Przejście do ofensywy w IV42 oznaczało dokładnie podejmowanie każdej możliwej konfrontacji z IJN.


To nie ma nic wspólnego z podjęciem ofensywy w wymiarze strategicznym. Sowieci w lecie 1941 również podejmowali każdą możliwą konfrontację z Wehrmachtem, zwłaszcza że innego wyjście w świetle rozkazu "ani kroku w tył" i szalejącego NKWD zwyczajnie nie mieli.

W pierwszej fazie Kampanii Wrześniowej armia II RP podejmowała każdą możliwą konfrontację z Wehrmachtem - nazywało się to "bitwą graniczną" majac zmobilizować Francuzów i Anglików do wsparcia "walczącego jak lew" sojusznika - co także nie miało nic wspólnego z ofensywą w sensie strategicznym.

To co prowadzono za Nimitza nazywa się aktywną obroną i polega właśnie na ZMUSZENIU PRZECIWNIKA DO ROZPROSZENIA SIŁ I PRZENIESIENIU JAK NAJWIĘKSZEJ ICH CZĘŚCI DO ZABEZPIECZENIA OBSZARÓW JUŻ ZDOBYTYCH, POPRZEZ WYTWORZENIE ZAGROŻENIA CIĄGŁYMI ATAKAMI.

Zagadką pozostaje rownież dlaczego nie zaliczasz do tego "przejścia do ofensywy" już ataków na Wyspy Marshalla i Gilberta z lutego 1942, skoro, jak ujawniono w latach 80, głównym celem owych dzialań było zapobieżenie pewnemu, zdaniem ONI (ci z ULTRY też byli prawie pewni), japońskiemu desantowi na Samoa i bitwy także nie wykluczano (ze względu na kompletne rozminiecie się analiz wywiadu z rzeczywistością i kiepskie wyniki operacji, przyczynę rajdów lotniskowców na te wyspy oficjalnie objaśniano potem inaczej).

Nie było mowu o jakimkolwiek uchylaniu się. Nimitz nie pozwoliłby na kolejne Wake.
Pozwoliłby o ile uznałby to za uzasadnione. Nimitz nie był kompletnym kretynem i nie dążył do walki za wszelką cenę, jeśli uchylenie się odeń pozwoliłoby mu uzyskać większą korzyść w wymiarze strategicznym. To abecadło strategii. Decyzję o wydaniu bitwy flocie japońskiej podjął po przeprowadzeniu chłodnej kalkulacji. Dążenie do konfrontacji za wszelką cenę, bez rozpatrzenia za i przeciw, jest chyba najgorszym błędem jaki może popełnić dowódca.

Co do "każdej możliwej konfrontacji", jakoś sobie nie przypominam by Nimitz posłał lotniskowce na odsiecz dla Corregidoru, mimo że ten upadł dopiero w maju 1942. A przecież wysyłane tam miałyby aż nadto okazji do "każdej możliwej konfrontacji".
Na czym polegała przewaga strategiczna:
US znało każdy planowany ruch ofensywny IJN.
Nie znało - "Szyfru Japońskich Admirałów" nie złamano do końca wojny. Znano je mniej więcej dzięki działaniom analityków wywiadu, tyle że to nie ma nic wspólnego z przewagą strategiczną. Ostatecznie Sowieci w 1941 naprawdę wyśmienicie znali wszelkie ruchy ofensywne Wehrmachtu, ponieważ dysponowali naprawdę znakomitą agenturą w OKW, "najwyższych władzach partyjnych i państwowych", wywiadzie, względnie sferach dyplomatycznych III Rzeszy, a na dodatek otrzymywali od Brytyjczyków rozszyfrowane niemieckie radiogramy, co wszakże przewagi strategicznej jakoś im wytworzyć nie chciało.

Od początku lat 30. zaufanie oficerów US Navy do ONI było stosunkowo niskie, a jego poprawie nie służyły błędne doniesienia o "wysoce prawdopodobnym" ataku Rengo Katai na Zachodnie Wybrzeże, względnie Kanał Panamski. Mniejszym ich zaufaniem cieszyło się tylko OSS (z agencji wywiadu i kontrwywiadu większym zaufaniem obdarzali G2, jeszcze większym AIB, a największym FBI), Co więcej, Nimitz nie mógł wykluczyć możliwości, iż Japończycy odkryli złamanie kodu i doniesienia "ULTRY" są w tamtej chwili w dużej części fałszywe i powstały w celu wprowadzenia go w błąd - to z kolei abecadło wywiadu.
"Obserwujac" 2-m przygotowania do operacji MO, znając skład sił zaangażowanych przez IJN, przygotowali się na rozstrzygające starcie. Do tego celu Nimitz skoncentrował po raz pierwszy i jedyny wszystkie 4 CV na Pacyfiku. Coral Sea miało być dla Nimitza decydującą bitwą na Pacyfiku.
Nimitz nie był kompletnym dyletantem i nie dążył do "decydującej bitwy", a już zwłaszcza na DRUGORZĘDNYM TDW. Działania na Morzu Koralowym miały na celu:
  • Na poziomie politycznym, poprawę bardzo napiętych stosunków Amerykańsko-Australijskich. Roosevelt obiecał MacArthurowi że w Australii będą nań czekać tysiące Amerykanów i Australijczyków, dzięki którym będzie mógł natychmiast przeprowadzić kontroofensywę na Filipinach. Blameyowi z kolei obiecano przysłanie licznych amerykańskich jednostek, z których miano utworzyć amerykańską armię pod dowództwem MacArthura, przeznaczona do obrony Australii i kontrofensywy na Nowej Gwinei. Gdy obaj panowie się spotkali, okazało się iż dali się zwyczajnie "wpuścić w kanał", amerykańskie oddziały miały przybyć w bliżej nieokreślonej przyszłości, a Australijczyków było mało, na dodatek cierpiących na poważne braki w sprzęcie (np. na całej Nowej Gwinei dysponowano łącznie dziesięcioma pistoletami maszynowymi). Numer powyższy spowodował naprawdę potężną irytację w sferach rządowych Canberry. Dlatego US Navy miała przeprowadzić szereg uderzeń na bazy japońskie i rozciągnięte linie komunikacyjne, co w teorii powinno wymusić na Armii Cesarskiej zmianę dyslokacji sił i osłabienie parcia w kierunku Port Moresby i zatoki Millne.
  • Na poziomie strategicznym, głównym celem było wspomniane spowolnienie, a nawet zatrzymanie japońskiego natarcia na południowe wybrzeże Nowej Gwinei. Celem nieco mniej ważnym było spowolnienie, a nawet zatrzymanie japońskich postępów na Salomonach, grożących poważnym wydłużeniem, a nawet przerwaniem linii zaopatrzeniowych dla Australii. Co do floty przeciwnika, US Navy miała nie dążyć do starcia za wszelką cenę, ale i go nie unikać. Za najlepszy możliwy scenariusz uważano napotkanie rozproszonych sił japońskich i ich rozbicie częściami.

Niestety zakrojoną na szeroką skalę operację, z chwilą napotkania japońskich lotniskowców trzeba było bardzo ograniczyć. Przykładowo udział I Zespołu Uderzeniowego (pancerniki), stał się problematyczny, ponieważ przeciążone ponad wszelkie granice wyposażeniem, amunicją i paliwem okręty, nie mogłyby prowadzić jakichkolwiek działań, chyba żeby wywaliły to wszystko za burtę (ze względu na brak tankowców i jednostek zaopatrzeniowych, dodatkowe paliwo i zaopatrzenie dla okrętów już znajdujących się na Morzu Koralowym postanowiono przewieźć na pokładach pancerników, które po jego przeładowaniu miały wziąć udział w akcjach ofensywnych na Salomonach).

Odwołanie TF 1 spowodowało poważny problem dowódczy, pierwotnie planowano iż po dotarciu na miejsce, jego dowódca przejmie od Fletchera dowodzenie operacją. King i Nimitz obawiali się pozostawienia dowództwa w potencjalnej bitwie lotniskowców Fletcherowi, uchodzącemu za "nie wykazującego się wystarczającym zdecydowaniem w prowadzonych operacjach" i prawie modlili się o szybki powrót Halseya (nb. wedle jednej z wersji dlatego wlaśnie Nimitz postawil Spruance'a nad Fletcherem pod Midway).

W rzeczywistości operacja US Navy z wiosny 1942 na Morzu Koralowym, nie miała być dla Nimitza żadną "decydującą bitwą", bo "decydujące bitwy" na kierunkach drugorzędnych, dają z reguły iście mikroskopijne korzyści strategiczne na kierunkach pierwoszorzędnych (patrz choćby kompletne rozbicie sowieckiej kontrofensywy via Kercz na Krymie w 1941). Jej główne cele pokrywały się omalże całkowicie z celami późniejszych operacji na Salomonach w dwu ostatnich kwartałach roku 1942 i całym 1943 roku, które postrzegać należy właśnie jako jej logiczny ciąg, mający na celu zaspokojenie mniej więcej tych samych potrzeb polityczno-strategicznych ("mniej więcej", bo doszła jeszcze jedna - gdy lądowano na Guadalcanal, w USA była już jesień, a wiadomo co to oznacza w latach parzystych).

Na czym pokrótce polegała przewaga pod Midway.
[cut]
-Midway, pierwszy jap. cel do zneutralizowania, zmuszający Nagumo do realizacji jednocześnie dwóch zadań,
Jeśli w tej książce stawiają podobne tezy, to jest ona na poziomie makulatury. Sama operacja przeciw Midway bynajmniej nie zmuszała Nagumo do realizacji dwu zadań równocześnie. Mógł z najwyższą łatwością wykonać je kolejno, tyle że jak już wspomniałem błędy na poziomie strategicznym, owocujące brakiem właściwej gradacji celów strategicznych operacji, sprawiły iż japońskie ugrupowanie floty było niewystarczająco elastyczne, by reagować szybko i skutecznie na występujące potrzeby taktyczne, czyli wypełniać to do czego służyło. Rezultatem błędnej gradacji celów strategicznych, była również jego mała spójność - co więcej wraz upływem czasu nawet ta niewielka spoistość ulegała coraz większej dezintegracji, prowadząc w dalszej perspektywie do tego że zgrupowanie zmieniało się de facto w oddzielne zespoły, mające odmienne cele i priorytety, nie będące w stanie się skutecznie wspierać.

Równie dobrze można stwierdzić, iż Spruance miał jeszcze gorzej, ponieważ sytuacja strategiczna zmuszała go do realizacji jednocześnie co najmniej trzech zadań (walka z flotą japońską, obrona bazy Midway, obrona Pearl Harbor).

Nimitz postanowił wydać Japończykom bitwę pod Midway, ponieważ popełnili kardynalny błąd strategiczny, usiłując wymusic na nim klasyczną mahanowską "decydującą bitwę flot", poprzez atak na cel strategiczny o trzeciorzędnym znaczeniu, którego nie byli w stanie utrzymać. Zgodnie z doktryną Mahana w takim przypadku należało rozpatrzyć dwie możliwości:
  1. uchylić się od bitwy, wymuszając w zamian niezwykle trudną i wyczerpującą dla Japończyków konieczność utrzymania tej placówki, która w dalszej perspektywie zakończyłaby się najpewniej opisywanym przez Fuchidę scenariuszem "zniszczenia urządzeń bazy i wycofania się". Związanie Rengo Katai na długie miesiące walką
    o cel o niewielkim znaczeniu strategicznym, co praktyce dawałoby dużą swobodę działań w innych rejonach Pacyfiku, było dość kuszącym rozwiązaniem, jednak wiązałoby również duże siły US Navy przez równie długi czas, choć ich swoboda operowania w oparciu o Pearl Harbor, byłaby zdecydowanie większa niż floty japońskiej działającej w oparciu o dość prymitywnie wyposażone kotwicowisko na Wake.
  2. wydać bitwę, która ze względu na krótsze linie komunikacyjne, możliwość szybkiej koncentracji sił lotniczych, które dodatkowo można było wesprzeć dalszymi siłami via Pearl Harbor, miała duże okazać się w sukcesem na poziomie strategicznym - ostateczną rezygnacją wroga z działań na tym kierunku, co w dalszej perspektywie
    pozwalało uczynić Hawaje bezpieczną podstawą do operacji na środkowym Pacyfiku, czyli powrotu do strategicznej roli wyznaczonej w "Rainbow V".
[cut]
-przewaga w rozpoznaniu 32 PBY z radarem + 20 OP na przedpolu
Mimo tych generalnych zalet, zakładano wymianę ciosów, tzn. brano pod uwagę, ze poz. 2CV[ tak myśleli Am.,] a dokłądnie sam. II fali uderzą . 80 najlepszych pilotów IJN musiało wykonać swoje zadanie stąd wielka obawa. Tym większe zaskoczenie, gdy to uderzenie nie nastąpiło.
To są cały czas elementy taktyczne. Nie było wielkiej obawy, była pewna obawa - zakładano iż większość tych pilotów uda się po prostu zestrzelić, zwłaszcza że wielu z nich zostanie wyeliminowanych już podczas atakowania Midway. Co więcej zakładano, iż Midway utrzyma się dłużej, zada wrogiej flocie straty i będzie mogło wesprzeć zespoły lotniskowców. Zakładano oczywiście także podzielenie się zespołu japońskiego na części i wydanie bitwy 2 na 3, gdy pozostałe dwa lotniskowce będą się zajmować Midway. Ustalono także postępowanie
na wypadek nawet bitwy 3 na 3, a także gdyby japoński zespół miał za cel tylko upozorowanie próby zajęcia Midway, uchylenie się od starcia w jej okolicach, odwrót i próbę wciągnięcia amerykańskiej floty do bitwy w bardziej dla Japończyków korzystnym rejonie Wake. Rozpatrzono naprawdę wiele możliwych scenariuszy działań przeciwnika i adekwatnych reakcji na każdy z nich, co jest podstawą dobrego planowania strategicznego.

I to już koniec Kampanii Na Pacyfiku. 6 miesięcy minęło. Zaczęła się Totalna Wojna,
Raczej kolejny etap "totalnej wojny", rozpoczętej 7 XII 1941, a więc siedem miesięcy wcześniej, która niestety nie zdołała podkopać chęci walki amerykańskiej "zgniłej demokracji", zwłaszcza że Roosevelt pozamykał w obozach co radykalniejszych pacyfistów (czyli swych najwierniejszych chyba wyborców w kampaniach 1932, 1936 i 1940 roku) w obozach i zakneblował media. Tojo i jego stronnicy dopiero poniewczasie dostrzegli, FDR iż ma świetne zadatki na zwykłego despotę i te 200 lat wcześniej byłby pewnie znakomitym shogunem, trzymającym za mordę całą Japonię. Tyle że trudno ich o to winić, skoro wielu Amerykanów (w tym autor "Dnia kłamstwa"), do dziś tego nie dostrzegło. To w zakresie polityki.

W zakresie strategii, bitwa o Midway, ostatecznie zadecydowała o rezygnacji Japończyków z neutralizacji bazy Pearl Harbor, co w praktyce zamykało im jeden z trzech najważniejszych kierunków strategicznych. Kierunek północny (Kuryle, Aleuty, Alaska), został uznany przez obie strony (choćby z przyczyn klimatycznych i logistycznych), za mało przyszłościowy. Pozostawał więc tylko TDW Nowej Gwinei, który jednak był domeną IJA, a nie IJN. W praktyce więc siły tej ostatniej zostały zmuszone do oczekiwania na ruch Amerykanów na TDW Centralnego Pacyfiku, przerywanego słabowitymi kontrami na drugorzędnym kierunku Wysp Salomona. Totalna wojna na środkowym Pacyfiku, po blisko rocznej przerwie, miała ulec wznowieniu dopiero w ostatnim kwartale 1943 roku.


Fereby
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

radarro pisze:Fereby

Czytam, ponieważ od kilku juz lat nadal mam pytania i nadal szukam odpowiedzi. Pamietam, jakim przełomem były dla mnie lektury Flisowskiego, Fuchidy, FOW, Willmotta, Lundstroma, Pradosa.
Dla mnie nie - traktowałem je jako kolejne źródła, zawierające pewne wskazówki i własnego chowu teorie autorów, jak to zwykle czynią historycy. Weźmy choćby tego pierwszego - dlaczego przełomowa miałaby być dla mnie książka, którą z oczywistych względów napisano tak, by odpowiadała lokatorom budynku na ul. Mysiej? Co więcej, oczywistym było, iż z książki musi wynikać, że Związek Radziecki był na tej wojnie co najmniej równie ważny jak USA, a tak naprawdę to najważniejszy. Hiroshima i Nagasaki musiały być "symbolami atomowego barbarzyństwa", ponieważ akurat Reagan rozmieszczał w zachodniej Europie "pociski średniego zasięgu i rakiety cruz z głowicami jądrowymi", jak to obwieszczano w DTV. Zrozumiałe też że do poparcia tej tezy wybrano brytyjskiego historyka, o zawartości którego książek dobitnie świadczy choćby to, że w PRL dało się wydać jedną z nich już za Bolesława Bieruta. Dlaczego, w świetle choćby tego, co napisał Flisowski o Westerplatte, nawet o włos nie zbaczając że ścieżki wyznaczonej oficjalną PRL-owską historiografią, miałbym traktować jego ksiazki o wojnie na Pacyfiku w jakiś specjalny sposób? Bo do dziś nie poprawili pobracanych do góry nogami zdjęć?
Ciekawi mnie również twoja wiedza, z tym, że ocenę opierasz na wiedzy zachodniej.
A uprzednio zarzucano mi coś odwrotnego... Owszem, na wiedzy zachodniej, tyle że obecnie Japonia to też Zachód. Zresztą wielu opiera ocenę na "wiedzy wschodniej", nawet o tym nie wiedząc - Finna tłumaczyła Morisona z rosyjskiego.

Izawa i Hata raczej są Japończykami, choć ich książkę wydano także w USA.
Twórcy Shaterred Sword pokazują bitwę od strony japońskiej. Stąd dla mnie, Ciebie i większości zaskoczeniem były założenia jap. doktryny użycia Kido Butai:
- plan bitwy uwzględniający obecność US Navy w dniu ataku na Midway
Że jak?! Chcesz mi powiedzieć, że dla ciebie było to zaskoczeniem? Skąd ci przyszło do głowy, iż ułożenie przez Japończyków planu zakładającego obecność US Navy, miałoby być dla mnie zaskoczeniem? Nagumo nie wybierał się pod Midway na piknik, więc jego oczywistym obowiązkiem było opracowanie planu, który zakładał możliwą kontrakcję US Navy - w innym przypadku byłby już nawet nie dyletantem, a kompletnym ignorantem, mniej wiecej na poziomie Woroszyłowa.

Co więcej, to że Japończycy rozpatrywali obecność US Navy pod Midway, wynika w sposób oczywisty choćby z opisów gier wojennych wspomnianych przez choćby właśnie Fuchidę. Jak mnie pamięć nie myli, o tym że głównym celem Kido Butai w bitwie było wyeliminowanie US Navy pisał wyraźnie również chyba już Smith w latach 70.

- jap. CAP
- pojęcie [duty carrier]


Chodzi ci o Amerykanów? Owszem podczas przekonywania Izby Reprezentantów do budowy kilku lotniskowców typu "Ranger", względem tych ostatnich użyto naprawdę wielu przymiotników mających podkreślać ich "ofensywność" i "zdolność do samodzielnego działania", kontrastujących je z typem "Lexington", ale trochę bardziej precyzyjnych i jakby sensowniejszych. Z drugiej strony jego nieprecyzyjność, zdaje się wskazywać, iż chodzi o Japończyków - w mojej poprzedniej robocie mawiało się, że "Amerykanie tłumaczą równie dobrze z japońskiego, jak Japończycy mówią po angielsku". Jeśli wspomnieć, iż typowy japończyk "nauczony" w szkole po angielsku, wymawia "Venus", jako coś w rodzaju "Binasu", a "Cerses", bodaj jako "Selles", "Sheherezade" zaś staje się "Sherezado", "Poland" - "Puran", ów dowcip staje się bardziej zrozumiały. Z kolei do wielu Amerykanów, jakby nie dociera, iż japoński jest nie tylko językiem niezwykle kontekstowym, to jeszcze "dwujęzycznym", a na dodatek "kilkualfabetowym" i to właśnie kontekst, a także sposób zapisu mogą nawet bardzo drastycznie zmieniać znaczenie. Co więcej Japończycy przekręcają różne słowa, które zapożyczyli z języka angielskiego i nie tylko, co powoduje niezłą mordęgę przy ustaleniu o co konkretnie chodzi - w tym kontekście nie dziwi iż amerykański tłumacz odcyfrował "Werdhandy" (nordycka bogini przeznaczenia, symbolizująca teraźniejszość) jako... "Belldandy"!

Język japoński w pierwszych dwu dekadach dwudziestego wieku czerpał pełnymi garściami z angielskiego, dotyczy to również słownictwa lotniczego. W rezultacie Japończycy dzielili lotniskowce na "bojowe" ("Kaga", "Akagi", "Soryu", "Hiryu", "Shokaku", "Zuikaku") i "pomocnicze" (cztery pozostałe), omalże identycznie jak amerykańscy "lotnicy". Fakt, iż w razie potrzeby nawet lotniskowce eksortowe mogą pełnić funkcje typowo bojowe, co więcej podstawowe zadania jednych i drugich praktycznie pokrywają się, do świadomości jednych i drugich dotarł naprawdę bardzo późno.

Warto przy tym zauważyć, Japońska przedwojenna doktryna użycia lotniskowców wywodzi się w prostej linii od postulowanej przez "lotników" doktryny amerykańskiej z lat 20. i 30, choć być może lepszy byłby tu zwrót "zerżnięta". Tak się po prostu składa, iż każdy chętny mógł się z nią po prostu zapoznać w Kongresie, ponieważ prezentowano ją obszernie i szczegółowo tamtejszym plantatorom orzeszków ziemnych, względnie producentom asfaltu, czy podobnym osobom zasiadającym w tym szanownym gremium, co potem równie obszernie relacjonowała prasa. A Japończycy mieli naprawdę znakomity "biały wywiad", zwłaszcza że by kupić sobie najnowsze amerykańskie dzienniki nie trzeba było zadawać się na Nissei, zbędna była wyprawa do Manili, wystarczało udać się do Szanghaju. Niejako na dodatek, swoisty patron japońskiej dotkryny, użycia lotniskowców, Isoroku Yamamoto, był w okresie gdy Mitchell i jego wielbiciele jej amerykański odpowiednik tworzyli i szeroko rozreklamowywali, doradcą attache morskiego w Waszyngtonie. Efektem tego wszystkiego było właściwie kompletne skopiowanie koncepcji użycia lotniskowców ukutych przez amerykańskich "lotników", wraz z dobrodziejstwem inwentarza, czyli rozlicznymi bzdurami w rodzaju "najważniejszym okrętem floty jest lotniskowiec". Oczywiście w pewnej chwili - a konkretnie w latach 30., gdy w USA rządzili pacyfiści - uczeń prześcignął nauczyciela, co w dalszej perspektywie przyniosło mu klęskę. Po prostu cała doktryna "lotników", wynikła ze zwykłej kontestacji rzeczywistości i negowania oczywistego faktu że lotniskowiec sam w sobie nic nie znaczy. Jak to w oczywisty sposób wynika z doktryny Mahana, wygrywa nie ten kto może coś zaatakować, przy okazji cos tam zatapiajac, a ten kto jest w stanie to zdobyć i utrzymać.

Ofensywna doktryna "lotników" zakładająca stosowanie lotniskowców głównie do zwalczania zespołów wrogich flot na dalekich przedpolach głównej linii obronnej utworzonej przez pancerniki, roli dotąd przypisywanej okrętom liniowym, prowadziła do postrzegania lotniskowca jako czegoś w rodzaju pancernika o większym "zasięgu dział", służącego głównie do zwalczania innych lotniskowców i pancerników. "Lotnicy" nabili sobie głowę bzdurami w stylu "lotniskowiec zdetronizował pancernik", nie rozumiejąc, iż I wojna wykazała, iż pancerniki nie są bynajmniej najważniejsze we flocie.
- Szyk Kido Butai z BC i CA na obwodzie
- organizacja lotnictwa KB
- analiza bitwy 04VI42 z pomostu Nagumo
Analizy CAŁEJ bitwy, a nawet operacji MI (a nie tylko 4 czerwca), z punktu widzenia Nagumo, są często spotykane w literaturze. Już Fuchida i Okumiya podjęli taką próbę. W Japonii ukazało się sporo biografii Nagumo (od bardzo analitycznych, pisanych niekiedy i przez emerytowanych oficerów sztabowych Morskich Sił Samoobrony, po typowo samurajsko-panegiryczne, z Nagumo jako ofiarą błędów Tojo, Yamamoto, etc., była chyba nawet manga o nim, coś podobnego pokazano mi na jednym z konwentów), z których część została przetłumaczona na inne języki. Co więcej bitwa pod Midway była często wałkowana w Annapolis, gdzie rozpatrywano ją z wszelkich możliwych punktów widzenia i to nie tylko Yamamoty i Nagumo, ale poszczególnych dowódców lotniskowców, nawet zresztą punktu widzenia sił podwodnych.

- nieobecność żadnego oficera uczestniczącego we wcześniejszej bitwie Coral Sea w sztabie Nagumo.
To nie jest przecież żadna niespodzianka, tylko oczywistość! Byłem tego pewny w jakiś 90%. Nie dziwi mnie, że Fuchida praktycznie o tym nie wspomnia, a tylko daje do zrozumienia (w świetle tych dwu lotniskowców z Morza Koralowego). Należy pamiętać, iż okręty ledwie co wróciły z bitwy, a planowanie operacji MI, zaczęto jeszcze zanim operacja MO się rozpoczęła. Konieczność zachowania operacji MI w tajemnicy była oczywista, a biorąc udział w bitwie nie zawsze udaje się ustrzec dostania do niewoli, potem zaś na torturach zdradzenia różnych rzeczy. Dlatego też z punktu widzenia oficerów Sztabu Głównego Floty, uczestnicy operacji MO i tak nie mogąc brać udziału w pierwszym etapie planowania operacji MI, wykazaliby się ograniczoną przydatnością. Co więcej do planowania operacji MI wyznaczono takie gwiazdy jak Genda, czy Ugaki, a rzecz objął osobistym patronatem
sam Yamamoto, co oznaczało że sprawą zajmują się najwybitniejsi z najwybitniejszych, więc nie było potrzeby dołączania do tak szacownego grona kogoś, tylko dlatego że wziął udział w operacji uważanej za drugorzędną - z kolei nalegania z jego strony, by dołączono go do tegoż zespołu byłyby niespecjalnie zgodne z obyczajem.

Personel dowódczy "Akagi", "Kaga", "Hiryu", "Soryu" nie poniósł w poprzednich operacjach specjalnych strat, toteż nie było sensu kogokolwiek dokoptowywać. To samo dotyczyło personelu sztabowego Yamamoty, zresztą awansowanie kogoś w ciągu dwu tygodni, z pominięciem zwyczajowej ścieżki, byłoby naruszeniem pewnego obyczaju, nie dając pewności, że zaszczyt ten spotka osobę, która najbardziej na to zasługuje z racji kwalifikacji, przebiegu służby i osiągnięć w boju.

Co więcej, czekały już następne operacje, a biorący udział w MO, musieli opracować szczegółowe raporty i zanalizować bitwę, by można z niej było wyciągnąć wnioski na przyszłość. Odrywanie ich od tego, mogłoby utrudnić sztabowi wyciągnięcie owych wniosków, co mogło zaowocować bardzo poważnymi konsekwencjami. To oni byli najlepiej w stanie wykonać to zadanie, natomiast najwybitniejsi i najzdolniejsi sztabowcy marynarki, mieli bez wątpienia zdecydowanie większe kwalifikacje do planowania MI. To w telegraficznym skrócie typowo japoński punkt widzenia. Nie wspominam tu o spoczywających na oficerach biorących udział w operacji MO obowiązkach związanych z przywracaniem "Shokaku" i "Zuikaku" pełnej gotowości bojowej, bo to kwestia absolutnie oczywista.

oraz sama organizacja pozostałych zespołów uczestniczących w bitwie.
-umiejscowienie zespołów BB
-Chitose z 12 lilOP

Czymś, co najbardziej widoczne z pow. lektury, jest fakt przewagi IJN w taktyce użycia, organizacji zespołów CV. Stąd te wszystkie znane nam krytyczne oceny sposobu użycia KB w bitwie 04VI42 są śmieszne, gdy podobnej ocenie poddamy taktykę, jaką wówczas stosowali, wypracowali Amerykanie.
Jakoś dziwnie przypomina mi to wywody, jaką to lepszą taktykę użycia broni pancernej mieli w 1941 Sowieci niż Niemcy. Szkopuł w tym, iż dysponując nie mającymi odpowiednika w Wehrmachcie czołgami KW i w miarę niezłymi, porównywalnymi z PzKpv IV T-34, jakoś ciągle bitwy pancerne przegrywali, co oczywiście tłumaczone jest "miażdżącą przewagą wroga".

Fakt iż Japończycy górowali w pewnych aspektach taktycznych, nigdy nie był specjalnie negowany - trudno zresztą byłoby o odmienną ocenę jeśli porównać atak Tomonagi, z tym co zaprezentował McClusky, który swą nieznajomością procedury omalże nie doprowadził do niepowodzenia ataku (relacja Dickinsona została ocenzurowana, wszak oryginalny raport nie pozostawia złudzeń). Tyle że to, iż Japończycy mieli lepsze pewne ELEMENTY TAKTYCZNE, nie oznacza że taktyka użycia Kido Butai w bitwie była lepsza od jej odpowiednika w 16 Zespole Operacyjnym. Jakoś trudno mi znaleźć cokolwiek nieuzasadnionego, a tym bardziej śmiesznego w twierdzeniu, iż w bitwie której głównym celem miało być zniszczenie floty amerykańskiej, której pozycji i zamiarów nie znano, ale było w zasadzie oczywistym iż może podjąć kontrakcję w dowolnym momencie, wybór przez Kido Butai taktyki ofensywnej był kompletnie chybiony i wystawia Yamamocie, i Nagumie jak najgorsze świadectwo. W tych okolicznościach oczywistym było stoczenie bitwy obronno-zaczepnej, tyle że nie zdecydowano się nań najpewniej z powodu sztywnego stosowania przedwojennej doktryny taktycznej i być może względów prestiżowych, wzglednie typowego dla wschodnich strategii zalozenia, ze najgorsza odpowiedzia na atak, jest jeszcze silniejszy atak, z kolei taktyka obronna sama w sobie prowokuje atak (ten dziwaczny pogląd ma swe korzenie w Taoizmie i filozofii Ying-Yang bedącej jego integralną cześcia). Z kolei postawienie na wariant defensywno-zaczepny przez Spruance'a, było całkowicie słuszne i po prostu musiało się sprawdzić w tych okolicznościach.

Fereby
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

radarro pisze: Przeanalizuj operacje Midway, G, ...., Mariany. Wszystkie zaczynały się od neutralizacji baz w rejonie operacji.
Nie przypominam sobie, by zaczęto od zneutralizowania Rabaulu, a ten bez wątpienia się w rejonie znajdował. Skoro go zneutralizowano, to jakim cudem startujace stamtad samoloty zapalily transportowiec u brzegow Guadalcanalu jeszcze tego samego dnia? Co więcej nie widzę sensu analizowania tego, ponieważ analizowanie elementu taktycznego w oderwaniu od poziomu strategicznego, nie ma najmniejszego sensu. To że Spruance miał czas demolować lotniska japońskie na Guam, było wynikiem wyboru prawidłowego wariantu rozegrania bitwy (obronny), co z kolei było wynikiem prawidłowych założeń na szczeblu strategicznym.

IJN założyli 50-60 sam. na Midway oraz fakt szybkiego wzmonienia bazy przez siły lotnicze PH. Musiał zniszczyć lotnictwo i lotnisko, ponieważ odpowiadał za bezpieczeństwo wszystkich zespołów, zwłaszcza Inwazyjnego.
Co dowodzi żenujących zaniedbań podczas planowania na poziomie strategicznym. To że ktoś coś musiał zrobić, nie jest żadnym wytłumaczeniem dla dyletanctwa i partolki.
Uznano, że US Navy będzie posiadac 2-3 CV i stąd II fala [?A6M, 36D3A,45 B5N] wystarczy w zupełności. Gdyby nawet doktryna japonska przewidziała podział celów [Midway, US Navy] na poszczególne dyw.CV, a nie fale całej KB, analiza startów i lądowań jap CV wykazałąby, że po 8.00 nie było czasu na wysłanie z dwóch CV dwóch fal uderzeniowych [jap. CV nie mogły ustawić na pokładzie więcej niż 27-36 sam, podobnie jak US w tym okresie].

Powyższa analiza doprowadza do wniosku, że głównym powodem porażki było zaniedbanie rozpoznania w feralnym dniu oraz ciągłe, nieskordynowane ataki z Midway.


Powyższa analiza doprowadza do wniosku, że głównym powodem porażki, były błedy na poziomie strategicznym. Tego rodzaju analizy wykazujące, iż przyczyną porażki była "niemożność", nadają się właściwie zawsze do kosza. Analiza przeprowadzona w oparciu o założenia strategiczne, prowadzi do wniosków odmiennych, że przyczyną klęski był kompletnie bzdurny wybór taktyki ofensywnej, gdy zdecydownie lepiej sprawdziłaby się defensywno-zaczepna. Skoro, jak pisze Fuchida, problem "niemożności" dostrzeżono już podczas gier wojennych, należało wybrać wariant, w którym ta "niemożność" nie miałaby znaczenia, czyli właśnie wariant obronno-zaczepny, który wymagał zdecydowanie mniejszej liczby samolotolotów równocześnie i pozwalał na zastosowanie sensownego podziału zadaniowego.
Scenariusz bitwy przewidywał pojawienie sie US NAVY wpierwszym dniu operacji. Wykrycie zespołu US Navy dopiero o 8.20 uniemożliwiło ustawienie i wysłanie II fali [nie istotne jak uzbrojonych] do ataku.


Co było konsekwencją błędnej taktyki, będącej z kolei pochodną błędów na poziomie strategicznym.

Nimitz przeszedł do kontrofensywy [lektura Willmotta, Lundstroma] , ponieważ dane wywiadu wskazywały, że w planowanych IJN operacjach mógłby stworzyć lokalną przewagę.


Dobrze wiedzieć, iż Willmot i Lundstrom mają najwidoczniej ciężki problem z uświadomieniem pewnych kwestii strategicznych. Nimitz przeszedł do kontrofensywy dopiero na jesieni 1943, do tego czasu prowadził aktywną obronę, umożliwiającą mu dokonanie koncentracji sił. Dlatego zarówno on, jak i King (tyle że ten dał się przekonać Administracji) sprzeciwiali się operacjom w rejonie Salomonów w drugiej połowie 1942 - niepotrzebnie angażowały one siły na kierunku drugorzędnym.


Nie posiadając jakichkolwiek zdolności inwazyjnych, został z 4 atutami talii, jakim były CV.
Na Coral Sea przygotował "dwie parki, właściwie karetę asów" i musiał wygrać [lektura Willmotta, Lundstroma]. Problem w tym, że IJN zrezygnowali i nie było "puli na stole do wygrania"


Pokazuje to po raz n-ty, że papier jest cierpliwy. To kompletne androny, staczanie "decydującej bitwy" na kierunku drugorzędnym, jest pomysłem godnym "małego Jasia", a nie poważnego stratega. Co więcej, Nimitz nie miał najmniejszego zamiaru toczyć "decydujących bitew", ponieważ ze strategicznego punktu widzenia to najgorsza głupota jaką można uczynić podczas wojny - liczy się zdobycie pewnych punktów o znaczeniu strategicznym, a potem ich utrzymanie. Postrzeganie tej kwestii w kategoriach pokerowych, jest godne Yamamoty, a ten nigdy nie był orłem w dziedzinie strategii. Skoro "nie ma puli do wygrania", można wroga skatować jeszcze bardziej, co miano zamiar uczynić, ale pojawienie się japońskich lotniskowców uniemożliwiło to. Jeśli Ludnstrom i Willmott nie dostrzegają, iż pobudki działań na Morzu Koralowym były głównie... polityczne, to mamy n-ty triumf politycznej poprawności.

Nimitz na Morze Koralowe planowal posłac dwa lotniskowce, dwa kolejne wracajace spod Tokio pozostawiając w rezerwie - oczywiście w razie pilnej potrzeby miano posłać tam i je. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jaką katastrofą ze strategicznego punktu widzenia byłby japoński rajd na wschodnie wybrzeże Australii, podobny do tego na Port Darwin. Konsekwencje polityczne, zwłaszcza zbombardowania Canberry, mogłyby być jeszcze bardziej koszmarne.


Pod Midway miał już 5CV, 3 w pierszym rzucie, Sarę ok. 10-12VI pod Midway z ponad setką sam. [uzupełnienia dla walczącyh]. Wasp dopływał do San Diego. Wynik pod Midway nie był jakimś "miracle". Najtrafniej ujął to Nimitx "unexpected victory". Liczył na zwycięstwo, ale brał pod uwagę koszty tego sukcesu. W kategoriach cudu należy ocenić to co w pojedynkę zrobił Yamaguchi.


Nie w kategoriach cudu, a w miarę dobrej roboty, choć też nie do końca. W kategoriach cudu należy oceniać, to co dokonał McClusky, ponieważ skutkiem jego ignorancji w zakresie procedury, samoloty omalże nie pozderzały się w powietrzu.

Choć pojawi się kolejne: Czy nie lepiej było wycofać sie ostatnim sprawnym CV a następnie uderzyć wsparty o pozostałe 4CVL.?


Na co uderzyć? Miało to dokładnie tyle sensu, jak ten pomysł z wodnosamolotami, względnie ostrzałem Midway. Spruance naprawdę świetnie znał doktrynę Mahana i nie uważał prania się z lotniskowcami przeciwnika za najważniejszy cel floty w wojnie. Co wiecej, Yamamoto na pewno odrzuciłby tego rodzaju sugestię, stawiając na bardziej sensowny wariant wciągnięcia Spruance'a w rejon Wake i tam zaatakowania połączonymi siłami morsko-powietrznymi. Tyle że ten i tak by się tam nie wybrał - w razie osiągnięcia pełni celów na poziomie strategicznym, nie bawił się w poprawianie wyników w bitew na siłę.


Mam nadzieję, że ktoś wreszcie przyswoi sobie że bitwy (szczebel taktyczny) są jedynie małym wycinkiem czegoś zwanego "operacjami". Przyjęcie taktyki obronnej w bitwie, nie oznacza przejścia do defensywy w sensie strategicznym. Podobnie to że Midway miała istotne znaczenie taktyczne w bitwie, nie oznacza że miała kluczowe znaczenie strategiczne.


Midway bardzo przypomina Moskwę 1941. Z tą róznicą, że Niemcy, atakując Rosję, mieli realne szanse na wygranie wojny. Japy nie miały żadnych, nawet nie wiedzieli co to jest wojna światowa, Po 04VI42 musieli sie szybko nauczyć. Midway znacznie skróciła czas trwania wojny. Wynik był znany od począdku.

Proponuję, abyś wziął to na poważnie.


To dość trudne, ponieważ to jest naprawdę zabawne! Nie dość że kompletnie rozwaliło to mnie, to jeszcze mojego kolegę, specjalizującego się we froncie wschodnim. Jego pierwsze pytanie "A jaki wysoki budynek Amerykanie chcieli wznieść na Midway". Po prostu tak się składa, iż ze strategicznego punktu widzenia Midway KOMPLETNIE NIE PRZYPOMINA MOSKWY w 1941 roku. Bitwa o Moskwę została przez Sowietów stoczona z przyczyn głównie politycznych (Stalin obawiał się, iż utrata stolicy zainicjuje rozpad państwa, a także doprowadzi do odsunięcia go od władzy przez "ugodowców i agentów niemieckich", czających się nawet w Politbiurze) i okazała się dla Sowietów propagandowym sukcesem, który ze strategicznego punktu widzenia był żenującą klęską. Pośpieszna koncentracja wszystkich posiadanych wojsk (wcielonym co dopiero 14-letnim poborowym dawano po garści naboi do karabinu pamiętającego I wojnę, do dywizjonów myśliwskich wcielono oblatywaczy, etc.), doprowadziła co prawda do odejścia Wehrmachtu z pozycji pod Moskwą, ale odwrót odbył się w pełnym porządku, z umiejętnym prowadzeniem działań opóźniających. W rezultacie doszło jedynie do skrócenia i uporządkowania linii frontu, postulowanego zresztą wcześniej przez OKW (ale wtedy Hitler zakazał tego). Gdy tylko Wehrmacht zajął lepsze pozycje, a pogoda popawiła się, atakujące oddziały sowieckie zostały zdziesiątkowane i zepchnięte do defensywy (należałoby raczej rzec "wystrzelane i rozjechane", naprawdę niewielu Sowietów biorących udział w ofensywie, dożyło do wiosny).

Ze strony taktycznej, Sowieci zastosowali wariant ofensywny, na który Niemcy odpowiedzieli taktyką aktywnej obrony, ze smiałymi kontraatakami.

Efektem strategicznym ofensywy zimowej, było kompletne wyczerpanie sowieckich rezerw i załamanie się rachub iż "rosyjska zima" załatwi Wehrmacht, jak ongi Napoleona. W rezultacie Sowieci nie byli w stanie skutecznie przeciwdziałać późniejszej ofensywie niemieckiej na południu, z przyczyny braku rezerw. Powodzenia uzyskanego w kilku kontraatakach nie udało się rozwinąć, ponieważ nie było odwodów (widać to choćby w letnich bojach na podejściach Stalingradu).

O wiele lepiej pasowałaby bitwa pod Kurskiem, gdzie zresztą masz ten swój ukochany wątek wywiadowczy, a Sowieci stoczyli bitwę w wariancie obronno-zaczepnym, w odpowiedzi na ofensywny wariant starcia wybrany przez Wehrmacht. Z punktu widzenia strategii, Midway i Kursk są dość podobne, choć występuje kilka uderzających różnic.

Japonia nie miała jakiejkolwiek strategii wobec US jak tylko pokój po kilku miesącach kampanii. USA nie miały w 1942 nic więcej do wykonania, jak utrzymanie linii Australia-Fiji-Palmyra-HAwaje [bez Midway]. Rezultat Midway skłonił Kinga do zainwestowania w operację desantową na południu. Chodziło o przejęcie inicjatywy strategicznej.


Nie Kinga, tylko Roosevelta i Knoxa. King początkowo nie miał dla tej operacji specjalnego entuzjazmu, ale w końcu dał się przekonać zwierzchnikom (między innymi uświadomiono mu pewne wewnątrzamerykańskie aspekty polityczne i dość niemiłe dlań konsekwencje potencjalnej zmiany na stanowisku "naczelnego dowódcy sił zbrojnych" za dwa lata). Nie chodziło o przejęcie inicjatywy strategicznej, a głównie wypełnienie pewnych celów politycznych. Ze strategicznego punktu widzenia, praktycznie niecelowe jest wypracowywanie inicjatywy strategicznej dla kierunku pierwszoplanowego ofensywą na kierunku obocznym. Głównym celem strategicznym operacji na Salomonach, którą pierwotnie miano i tak przeprowadzić, tyle że później, było ubezpieczenie skrzydła zdecydowanie istotniejszej operacji na Nowej Gwinei (gdzie inicjatywę stratgiczną już praktycznie "przejęto"), celem drugoplanowym zabezpieczenie linii komunikacyjnych z Australią.


[cut]

Lundstrom [ kampania G.]pisze o 30m na pułap 12000-15000 stóp. Tam były G4M bombardujące G.


Czyli albo samoloty wznosiły się w sposób NORMALNY (tak wznosi się np lecąc na misję eskortującą, by oszczędzać paliwo), a nie w trybie alarmowym, albo też mamy do czynienia ze zwykłą POMYŁKĄ, co się bardzo często historykom zdarza. Jesteś pewien że to nie był np. czas od ogłoszenia alarmu bojowego do wejścia na tę wysokość? Bo to daje wznoszenie zaledwie 2-2,5 metra na sekundę. Lepsze wznoszenie na poziomie morza miał B-17, który był ciężkim bombowcem z silnikami wyposażonymi w turbosprężarki doładowujące, zdecydowanie mniej skutecznymi na niskich pułapach, niż typowe sprężarki, więc się ich po prostu na nich (jeszcze) nie włączało.

Co więcej stoi to w jaskrawej sprzeczoności z twoimi poprzednimi twierdzeniami, że F4F miał trzy razy gorsze wznoszenie od A6M. A6M-2 wznosił się w trybie alarmowym na pułap 6000 metrów w 7,5 minuty, co dawałoby dla 3600 m teoretycznie ok. 4 minuty, czyli wznoszenie byłoby blisko OSIEM RAZY GORSZE, A NIE TRZY.

Najniższe wznoszenie na poziomie morza F4F jakie znalazłem w monografiach, to 8 metrów na sekundę (na ogol dla F4F-4 11-12 m/sek), dawałoby to teoretycznie 7,5-9,5 minuty na wejście na ów pułap. Szkopuł w tym że prędkość pozioma i wznoszenie F4F poprawiały się wraz z wysokością (sprężarka), toteż czas z Lundstroma już na pierwszy rzut oka wygląda na wynikły z błędu, bądź przeinaczenia.

Niesamowity jest Twój sposob odpowiedzi. Mamy VIII42 i F4F4 do dyspozycji, a ty tlumaczysz jego słabości, brakiem lepszych modeli. Twórcze.
F4F4 nie był szczytowym osiągnięciem, po prostu innych kotów nie było.


Nie widzę tu nic niesamowitego, a jeśli już, to raczej w twoich odpowiedziach. Skąd ci przyszła do głowy iście niesamowita i kompletnie bezsensowna idea, że 9000 metrów było pułapem bojowym F4F? To jest pułap bojowy myśliwców wysokościowych! Pierwsze słyszę bym tłumaczył słabości F4F4 "brakiem lepszych modeli", możesz mi wskazać gdzie i kiedy, bo w ciągu ostatnich pięciu lat raczej niczego podobnego nie napisałem.

F4F, jak wykazała wojna, był zdecydowanie bardziej szczytowym osiągnięciem niż A6M - w 1945 nadal był produkowany, pozostawał w linii i nieźle sobie radził nawet A6M-5, którego praktycznie rzecz biorąc coraz częściej przeznaczano do misji "shimpu", ponieważ zupełnie bezsensowne założenie iż u przyszłych myśliwców najważniejsza będzie zwrotność na małych prędkościach (punkt widzenia analogiczny do Sowietów, ale - o ile to możliwe - jeszcze bardziej ekstremalnie przesadzony) sprawiły, iż rychło stał się kompletnie nierozwojowy.

Co prawda F4F bez zbiornika zewnętrznego był w stanie się utrzymać w powietrzu na prędkości przelotowej około godziny i dziesięciu minut, a A6M ponad pół godziny dłużej, ale z kolei F4F dysponował większym zapasem amunicji, co w praktyce wyrównywało ich szanse jako myśliwców przewagi powietrznej. Co prawda A6M był w stanie utrzymać się w powietrzu jakieś dziesięć godzin na prędkości ekonomicznej, ale w praktyce było to przydatne głównie w rozpoznaniu - bo trudno raczej walczyć na prędkości 250-300 km/h, utrzymując równocześnie pułap 1500-2000 m i nie wykonując gwałtownych manewrów. Zresztą przygotowany do tak ekstremalnie długiego przelotu A6M nie był specjalnie łatwy w pilotażu, co dziwić nie powinno skoro był wtedy przeciążony niczym "Voyager". Często dla zmniejszenia masy wyjmowano z samolotu radiostację (tak uczyniono na przykład z myśliwcami eskortującymi Yamamoto i jego sztab), bywało że jeszcze działka z amunicją. Teoretycznie A6M mógł wystartować do takiego "ultradługiego" lotu z lotniskowca o ile panowały idealne warunki, ale w praktyce nie stosowano tego, słusznie zakładając iż do tego rodzaju lotów lepiej się nadają lekkie bombowce. Możliwość wykorzystania przez F4F zbiorników zewnętrznych wprowadzono z dużym opóźnieniem, ponieważ "lotnicy" uważali iż skoro wkrótce będą mieć "długodystanowe" F6F, to tego rodzaju wyposażenie nie ma sensu. W rezultacie nie mieli myśliwca dalekiego zasięgu przez ponad pół roku, choć Armia już w 1940 uważała takie wyposażenie za standard dla nowych myśliwców, domagając się również umożliwienia wykorzystania zbiorników zewnętrznych w nowszych wersjach produkowanych już myśliwców.

Stworzenie myśliwca mającego podobnie wyśrubowane osiągi na pułapie 0-4500 m i 7500-12000 m było podówczas uważane za niezwykle trudne z technicznego punktu widzenia, nikomu do 1945 roku nie udało się zbudować takiego myśliwca z napędem tłokowym. Przykładowo trójpłatowe śmigło A6M-2 było wystarczająco wydajne na poziomie morza i wysokości 4500 m, natomiast na 8000-12000 metrów, jego wydajność była poniżej krytyki - w takich warunkach nieco lepiej sprawdzało się trójpłatowe śmigło F4F, a zdecydowanie lepiej, również trójpłatowe, specjalnie opracowane śmigło P-43, które z kolei znacznie gorzej się sprawowało na niskich pułapach. Skrzydła A6M zapewniały mu bardzo dobrą zwrotność na niskim pułapie, natomiast na 10000 m ich powierzchnia była zbyt mała do wytworzenia odpowiedniego momentu skrętnego, w przeciwieństwie do skrzydeł P-38, czy P-47. Na niskich pułapach (do 4000 m) lepiej sprawdzają się sprężarki, na średnich (4000-8000 m) zwolna doganiają je turbosprężarki doładowujące, na wysokich (8000-12000 m) turbosprężarki są praktycznie bezkonkurencyjne. Przykładowo P-51D (sprężarka) uzyskiwał na pułapie 7500 m 705 km/h, a P-47D (turbosprężarka) 680 km/h; na pułapie 9000 m, te wartości wynosiły odpowiednio 660 i 700 km/h.

Wedle podanych przez ciebie kryteriów najlepszym myśliwcem dla US Navy i IJN byłoby coś w rodzaju P-43, który na pułap 9000 metrów wchodził znacznie szybciej niż A6M, co więcej na owym pułapie zjadłby "zerusia" z butami, ponieważ dysponowałby prędkością o co najmniej 100 km/h większą (turbosprężarka w odróżnieniu od spręzarki, umożliwia utrzymanie ciśnienia ładowania nawet do 10000 m). Oczywiście to że jak wykazały walki w Chinach, taki myśliwiec wyjątkowo źle się sprawdza na niskich pułapach i lepiej go tam przeciw Ki-43 nie wystawiać, to już znaczenia nie ma.

Jak już wspomniałem, główną przyczyną nikłej skuteczności amerykańskich myśliwców pokładowych w pierwszym okresie wojny było niewypracowanie odpowiedniej taktyki ich użycia uwzględniającej rychłe zaistnienie radiolokacji. Natomiast jak chodzi o atakowanie bombowców atakujących na pułapie 9000 metrów, to w ciągu KWADRANSA udało mi się opracować w miarę skuteczną taktykę dla F4F nawet BEZ korzystania z radaru. Jak wykazały testy Armii, silniki samolotów lecących na tak wysokim pułapie, nagminnie pozostawiają za sobą smugi kondensacyjne o wielokilometrowej długości, co umożliwia zlokalizowanie formacji z nawet ponad stu kilometrów (wysoki pułap sprawia iż obserwatorowi nie zasłania jej krzywizna Ziemi). Toteż wystarczyłoby posłać parę SBD z załogami wyposażonymi w lornetki na pułap rzędu 3000 m i odległość jakieś 50 mil od lotniskowca, by te hipotetyczne bombowce na pułapie 9000 m wykryć na tyle szybko, by F4F mogły wejść na
pułap bombowców.

"Inne koty" przeznaczone do operowania na pułapie 8000-12000 m i wchodzące nań bardzo szybko, nie powstały podczas II wojny WCALE - bo F6F-6 (który też co najwyżej średnio się nadawał), nie został ostatecznie zamówiony, a prace nad "Helcatem" z turbosprężarką doładowującą i skrzydłami o profilu laminarnym zawieszono na wyraźne żądanie US Navy, końcem roku 1943, ponieważ jak wykazał przebieg działań z dwu poprzednich lat, Japończycy praktycznie nie prowadzili zakrojonych na szerszą skalę operacji na wysokich pułapach (starając się raczej ściągać Amerykanów poniżej 4000 metrów, gdzie A6M-3 uzyskiwał parametry bliskie maksymalnym, zaś gęstsze powietrze pozwalało wykorzystać atut zwrotności), a stosowanie na lotniskowcach myśliwca, który poniżej 3000 metrów jest praktycznie bezużyteczny, uznano za bezsensowne. Grummanowi nakazano koncentrować się na myśliwcach napędzanych silnikami ze sprężarką doładowującą, ponieważ te nieźle się sprawdzały na niskich pułapach, a powyżej 3000 m, F6F-3 miał już lepsze wznoszenie od A6M-3. To że takie silniki nie sprawdzały się na wysokich pułapach, nie miało dla US Navy najmniejszego znaczenia.

Fereby
ODPOWIEDZ