Tylko, że te tony mało pokazuja, bo większość masy to będzie masówka, głownie wegiel. Ważniejsza jest wartość, czyli to co idzie w kontenerach, ale mało waży. Poza tym brak autostrad, to jedno, ale jak dotychczas większosc masy ładunkowej do polskich portów szła koleją i tak też powinno być. Tu mamy niezły potencjał, tylko trzeba umieć go wykorzystać. Pewnym światełkiem w tunelu jest rozwój prywatnych przewoźników towarowych - myśle, że coś z tego wyjdzie.Piotr S. pisze:Co do liczb odnośnie przeładunków w tym roku to bendzie max 55 mln nie 60 czy 80 mln ton jedynie w latach 1978-79 porty nasze przeładowywały 68,8 mln ton
Poza tym liczyć musimy nie tylko to co idzie przez polskie porty, ale też całą wymianę towarową która idzie kontenerami przez porty niemieckie. Wszak to też ładunki naszego handlu zagranicznego. Głupota jest twierdzenie, że Polska nie jest zainteresowana działaniami antypirackimi na wodach Somalii, czy Azji, bo i tak "nie mamy statków". Ale przecież wszystkimi innymi statkami płyna ładunki z i do Polski. Wystarczy popatrzec wokół - wszak wszystkie te monitory, komputery, telewizory, jak i większość odzieży którą mamy na sobie przypłyneła morzem, w kontenerach z Dalekiego Wschodu.
Działania przeciw kontenerowcom Maerska, Hyunaja czy Evergreena są też działaniami uderzającymi w polski handel zagraniczny. Stąd też konieczny nasz udział z międzynarodowych zespołach floty (NATO lub UE) działajacych na odległych wodach (Somalia) w ochronie szlaków handlowych. Czy tak duży kraj UE jak Polska musi być wyręczany przez inne kraje? Czesto o wiele mniejsze?