Jakie są postępy przy budowie Gawrona?
A oto co znalazłem na : www.nie.com.pl
ORP Korozja
Flota legnie na dnie ze starości i pod ciężarem nadmiaru admirałów.
W wojsku jak to w wojsku – bałagan i marnotrawstwo pieniędzy. Przypominamy zdarzenia z 2002 r.: w artykule „Marynarka XXL” („NIE” nr 14/2002) ujawniliśmy samowolkę admirała Łukasika. „Naszej flocie, choć niedużej” nie wystarczało już „wiernie strzec kraju bram” i zapragnęła wyjść większymi siłami na Atlantyk. W tym celu admiralicja zamówiła w Stoczni Marynarki Wojennej dwie fregaty typu Gawron, pierwsze z zaplanowanych siedmiu identycznych, chociaż nie było pieniędzy nawet na jeden taki okręt. Podniósł się szum, także międzynarodowy. Admirałowi Łukasikowi zarzucono „nielojalność”, a ministrom Szmajdzińskiemu i Zemkemu, że nie mają pojęcia, co się dzieje z bud-żetem MON. W Sztabie Generalnym powołano specjalny zespół, który miał zbadać – wedle słów wiceministra Janusza Zemkego – czy wszystkie plany Marynarki Wojennej są planami do końca przemyślanymi. Łukasik nie doczekał końca kadencji na stanowisku dowódcy.
Wyglądało więc na to, że politycy odzyskują cywilną kontrolę nad niesforną marynarką. Odmówiono jej przydzielenia jednej eskadry kupowanych właśnie samolotów F-16, ba – nawet rozwiązano Brygadę Lotnictwa Morskiego. W ubiegłym roku zlikwidowano 11 dywizjon tzw. ścigaczy okrętów podwodnych z Helu, a same ścigacze przebazowano do hutniczych pieców („NIE” nr 35/2004). W ślad za ścigaczami zniknie helska 9 Flotylla Obrony Wybrzeża (jednostka o randze dywizji), a jej port wojenny spadnie do rangi bazy rezerwowej.
Takie są fakty, ale wbrew pozorom nie wynikają one z jakiejkolwiek polityki lub czyjejkolwiek kontroli. Nadal nie ma żadnego sensownego pomysłu na marynarkę XXL, a to, że skracają się jej poły, wynika z biedy, a nie z realizacji jakiegoś długofalowego planu. Z marynarki po prostu odpadają starsze i słabsze strzępy i nikt tego „cywilnie” nie kontroluje. Prawie oficjalnie zapowiedziano już na ten rok likwidację 16 dywizjonu tzw. kutrów zwalczania okrętów podwodnych, który stacjonuje w Kołobrzegu. Baza w Kołobrzegu, jak ta na Helu, przechodzi do rezerwy. A tak na marginesie: zobowiązaliśmy się wobec NATO, że poszerzymy niezwykle wąskie wejście do portu w Kołobrzegu, żeby mógł służyć jako zapasowy port dla prawdziwych, zachodnich okrętów. Roboty rozgrzebano kilka lat temu, prace posuwały się w ślimaczym tempie. Wejście jest nadal takie samo jak za cesarza Wilusia.
* * *
O tym, że ani sztabowcy z Warszawy, ani politycy nie wiedzą, co robić z marynarką, świadczą sprzeczne plotki krążące wśród kadry i przenikające do mediów. Mówi się więc o odstawieniu do rezerwy wszystkich okrętów desantowych ze Świnoujścia (typ Lublin) – podobno zostaną wystawione na ląd i „zakonserwowane”. NATO ma o nich negatywną opinię: są za małe do działań oceanicznych, nie zapewniają dostatecznych warunków dla przewożonych żołnierzy, mają zawodne silniki. Trudno się dziwić – budowano je przecież z myślą o desancie w Danii, a nie w Zatoce Perskiej.
Rzecznik dowódcy marynarki nasze pytania o likwidację okrętów kwituje sloganem: wycofujemy jednostki nieperspektywiczne, niepodatne na modernizację (...) posiadamy analizy i plany wycofywania takich jednostek, jednak jakie to będą jednostki oraz kiedy je wycofamy, nie jest informacją publiczną. Tymczasem inny ważny komandor informuje „Dziennik Bałtycki” o planowanej kasacji 11 kutrów z kołobrzeskiego dywizjonu. Może więc panowie komandorzy uzgodnią między sobą treść komunikatów, ale przedtem niech cywilni kontrolerzy przypomną im, jaki w tym kraju panuje ustrój. Bo w prawdziwych demokracjach o wprowadzaniu do służby i wycofywaniu okrętów czyta się po prostu w ustawach budżetowych, a wcześniej w jawnych drukach parlamentarnych.
* * *
Zamieszanie panuje także wokół naszych „flagowych” rakietowców typu Tarantula. Niedawno „Dziennik Bałtycki” podał, że właśnie skończyły się im rakiety, jeszcze radzieckie. Marynarka zaprzecza jednak plotkom o tym, że dwa z tych okrętów pójdą na złom, a dwa pozostałe będą modernizowane. Prawdopodobnie wszystkie staną do „bezterminowego remontu”. Dopowiedzmy: dwa starsze, „Górnik” i „Hutnik”, mają już po 23 lata, forsa na ich modernizację i przezbrojenie w zachodnie rakiety pojawi się najwcześniej w roku 2011.
To, jak przebiega „modernizacja” w wydaniu marynarki XXL, widać po trzech rakietowcach bez rakiet, typu Orkan. Zbudowano je na początku lat 90. Dopiero w 2001 r. zawarto kontrakt na uzbrojenie ich w szwedzkie rakiety Boforsa kierowane za pomocą urządzeń holendersko-francuskiej firmy Thales. Cała sprawa miała się zakończyć w ubiegłym roku, tymczasem w planie „Armia 2010” czytamy, że nastąpi to dopiero w roku 2009. Czyli „dozbrajanie” rakietowców w ich podstawową broń będzie trwało 17 lat albo i więcej. Poza tym dokument „Armia 2010” informuje, że zbudujemy tylko jedno z wymarzonych siedmioraczków Łukasika, czyli fregatę typu Gawron. Nastąpi to nie wcześniej niż w 2008 r. Przypomnijmy: stępkę pod ten okręt położono w listopadzie 2001 r., a wodowanie miało odbyć się w połowie 2003 r. Ów „Gawron” będzie jedynym nowym okrętem, który flota otrzyma do 2010 r. W Gdyni odżywają więc pomysły na czerpanie z demobilu amerykańskiego (kolejne fregaty jak Kościuszko i Pułaski) i norweskiego. Tymczasem minister Zemke twierdzi, że nie planujemy dalszego pozyskiwania uzbrojenia z drugiej ręki.
* * *
Jak to możliwe, że panuje taki bałagan? Bo marynarka XXL ma kilka ośrodków kierowniczych, których partyzancka rywalizacja polega na walce wokół kasy. Jak było do przewidzenia, marynarka nie jest w stanie utrzymać w jako takiej sprawności wszystkich okrętów i jednostek lądowych, realizować ambicji atlantyckich i modernizować się jednocześnie. Skutek jest taki, że „Orkany” są jeszcze bez rakiet, „Tarantule” są już bez rakiet, a „Osy” wystrzelą w tym roku ostatnie rakiety woda–woda. Ale dzięki temu możemy od czasu do czasu wysłać jeden okręt na Atlantyk. Po co – nie wiadomo.
Autor : Waldemar Kuchanny
Data wydania : 04/2005
Nr kolumny : 6
www.nie.com.pl
ORP Korozja
Flota legnie na dnie ze starości i pod ciężarem nadmiaru admirałów.
W wojsku jak to w wojsku – bałagan i marnotrawstwo pieniędzy. Przypominamy zdarzenia z 2002 r.: w artykule „Marynarka XXL” („NIE” nr 14/2002) ujawniliśmy samowolkę admirała Łukasika. „Naszej flocie, choć niedużej” nie wystarczało już „wiernie strzec kraju bram” i zapragnęła wyjść większymi siłami na Atlantyk. W tym celu admiralicja zamówiła w Stoczni Marynarki Wojennej dwie fregaty typu Gawron, pierwsze z zaplanowanych siedmiu identycznych, chociaż nie było pieniędzy nawet na jeden taki okręt. Podniósł się szum, także międzynarodowy. Admirałowi Łukasikowi zarzucono „nielojalność”, a ministrom Szmajdzińskiemu i Zemkemu, że nie mają pojęcia, co się dzieje z bud-żetem MON. W Sztabie Generalnym powołano specjalny zespół, który miał zbadać – wedle słów wiceministra Janusza Zemkego – czy wszystkie plany Marynarki Wojennej są planami do końca przemyślanymi. Łukasik nie doczekał końca kadencji na stanowisku dowódcy.
Wyglądało więc na to, że politycy odzyskują cywilną kontrolę nad niesforną marynarką. Odmówiono jej przydzielenia jednej eskadry kupowanych właśnie samolotów F-16, ba – nawet rozwiązano Brygadę Lotnictwa Morskiego. W ubiegłym roku zlikwidowano 11 dywizjon tzw. ścigaczy okrętów podwodnych z Helu, a same ścigacze przebazowano do hutniczych pieców („NIE” nr 35/2004). W ślad za ścigaczami zniknie helska 9 Flotylla Obrony Wybrzeża (jednostka o randze dywizji), a jej port wojenny spadnie do rangi bazy rezerwowej.
Takie są fakty, ale wbrew pozorom nie wynikają one z jakiejkolwiek polityki lub czyjejkolwiek kontroli. Nadal nie ma żadnego sensownego pomysłu na marynarkę XXL, a to, że skracają się jej poły, wynika z biedy, a nie z realizacji jakiegoś długofalowego planu. Z marynarki po prostu odpadają starsze i słabsze strzępy i nikt tego „cywilnie” nie kontroluje. Prawie oficjalnie zapowiedziano już na ten rok likwidację 16 dywizjonu tzw. kutrów zwalczania okrętów podwodnych, który stacjonuje w Kołobrzegu. Baza w Kołobrzegu, jak ta na Helu, przechodzi do rezerwy. A tak na marginesie: zobowiązaliśmy się wobec NATO, że poszerzymy niezwykle wąskie wejście do portu w Kołobrzegu, żeby mógł służyć jako zapasowy port dla prawdziwych, zachodnich okrętów. Roboty rozgrzebano kilka lat temu, prace posuwały się w ślimaczym tempie. Wejście jest nadal takie samo jak za cesarza Wilusia.
* * *
O tym, że ani sztabowcy z Warszawy, ani politycy nie wiedzą, co robić z marynarką, świadczą sprzeczne plotki krążące wśród kadry i przenikające do mediów. Mówi się więc o odstawieniu do rezerwy wszystkich okrętów desantowych ze Świnoujścia (typ Lublin) – podobno zostaną wystawione na ląd i „zakonserwowane”. NATO ma o nich negatywną opinię: są za małe do działań oceanicznych, nie zapewniają dostatecznych warunków dla przewożonych żołnierzy, mają zawodne silniki. Trudno się dziwić – budowano je przecież z myślą o desancie w Danii, a nie w Zatoce Perskiej.
Rzecznik dowódcy marynarki nasze pytania o likwidację okrętów kwituje sloganem: wycofujemy jednostki nieperspektywiczne, niepodatne na modernizację (...) posiadamy analizy i plany wycofywania takich jednostek, jednak jakie to będą jednostki oraz kiedy je wycofamy, nie jest informacją publiczną. Tymczasem inny ważny komandor informuje „Dziennik Bałtycki” o planowanej kasacji 11 kutrów z kołobrzeskiego dywizjonu. Może więc panowie komandorzy uzgodnią między sobą treść komunikatów, ale przedtem niech cywilni kontrolerzy przypomną im, jaki w tym kraju panuje ustrój. Bo w prawdziwych demokracjach o wprowadzaniu do służby i wycofywaniu okrętów czyta się po prostu w ustawach budżetowych, a wcześniej w jawnych drukach parlamentarnych.
* * *
Zamieszanie panuje także wokół naszych „flagowych” rakietowców typu Tarantula. Niedawno „Dziennik Bałtycki” podał, że właśnie skończyły się im rakiety, jeszcze radzieckie. Marynarka zaprzecza jednak plotkom o tym, że dwa z tych okrętów pójdą na złom, a dwa pozostałe będą modernizowane. Prawdopodobnie wszystkie staną do „bezterminowego remontu”. Dopowiedzmy: dwa starsze, „Górnik” i „Hutnik”, mają już po 23 lata, forsa na ich modernizację i przezbrojenie w zachodnie rakiety pojawi się najwcześniej w roku 2011.
To, jak przebiega „modernizacja” w wydaniu marynarki XXL, widać po trzech rakietowcach bez rakiet, typu Orkan. Zbudowano je na początku lat 90. Dopiero w 2001 r. zawarto kontrakt na uzbrojenie ich w szwedzkie rakiety Boforsa kierowane za pomocą urządzeń holendersko-francuskiej firmy Thales. Cała sprawa miała się zakończyć w ubiegłym roku, tymczasem w planie „Armia 2010” czytamy, że nastąpi to dopiero w roku 2009. Czyli „dozbrajanie” rakietowców w ich podstawową broń będzie trwało 17 lat albo i więcej. Poza tym dokument „Armia 2010” informuje, że zbudujemy tylko jedno z wymarzonych siedmioraczków Łukasika, czyli fregatę typu Gawron. Nastąpi to nie wcześniej niż w 2008 r. Przypomnijmy: stępkę pod ten okręt położono w listopadzie 2001 r., a wodowanie miało odbyć się w połowie 2003 r. Ów „Gawron” będzie jedynym nowym okrętem, który flota otrzyma do 2010 r. W Gdyni odżywają więc pomysły na czerpanie z demobilu amerykańskiego (kolejne fregaty jak Kościuszko i Pułaski) i norweskiego. Tymczasem minister Zemke twierdzi, że nie planujemy dalszego pozyskiwania uzbrojenia z drugiej ręki.
* * *
Jak to możliwe, że panuje taki bałagan? Bo marynarka XXL ma kilka ośrodków kierowniczych, których partyzancka rywalizacja polega na walce wokół kasy. Jak było do przewidzenia, marynarka nie jest w stanie utrzymać w jako takiej sprawności wszystkich okrętów i jednostek lądowych, realizować ambicji atlantyckich i modernizować się jednocześnie. Skutek jest taki, że „Orkany” są jeszcze bez rakiet, „Tarantule” są już bez rakiet, a „Osy” wystrzelą w tym roku ostatnie rakiety woda–woda. Ale dzięki temu możemy od czasu do czasu wysłać jeden okręt na Atlantyk. Po co – nie wiadomo.
Autor : Waldemar Kuchanny
Data wydania : 04/2005
Nr kolumny : 6
www.nie.com.pl
Informacjom z periodyku pt. "Nie" nie dowierzałbym programowo
Choć może tu akurat nieco prawdy jest, ale ponieważ artkuł jest mocno przeterminowany, trudno się do niego poważnie ustosunkowywać. Dziś np znana jest lista wraz z datami okrętów do wycofania, nie wiem, czy wtedy też była znana.
Mitoko, nie wiem, czy będzie teraz lepiej czy gorzej, ale min. Zemke, to mi akurat nie żal ani trochę. Jak ktoś nie pamięta, to właśnie on chciał sprzedać "Orła"
Odnośnie zaś adm. Łukasika, to mam wrażenie, że to właśnie on wywalczył dla naszej floty najwięcej.
Pozdrawiam
Choć może tu akurat nieco prawdy jest, ale ponieważ artkuł jest mocno przeterminowany, trudno się do niego poważnie ustosunkowywać. Dziś np znana jest lista wraz z datami okrętów do wycofania, nie wiem, czy wtedy też była znana.
Mitoko, nie wiem, czy będzie teraz lepiej czy gorzej, ale min. Zemke, to mi akurat nie żal ani trochę. Jak ktoś nie pamięta, to właśnie on chciał sprzedać "Orła"

Odnośnie zaś adm. Łukasika, to mam wrażenie, że to właśnie on wywalczył dla naszej floty najwięcej.
Pozdrawiam
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock
Rzecz w tym, ze do dzisiaj nikt nie ma pojęcia, jakie powinny być Siły Zbrojne RP - ani wojska lądowe (czy rozwijać komponent terytorialny czy nie? czym bronić terytorium kraju w przypadku agresji?) ani lotnictwo (co zostawić, czym walczyć? same F-16 mogą nie wystarczyć) ani tym bardziej flota, w której za chwilę będzie więcej admirałów niż okrętów wojennych... a z uzbrojenia to jakąś wartość wojenną ma raptyem 5 OP - Orzeł i 4 Kobbeny, bo reszta to tylko pływające cele.
I w związku z tym aż marzy mi się, żeby nas w końcu ktoś najechał, wpierniczył, podbił i okupował, ale tak konkretnie - może wtedy cała ta banda (cywilna i z lampasami) zrozumiałaby, że zapomnieli o czymś cholernie istotnym... ale wątpię.
Mam wrażenie, że tej hołoty rządzącej nie nauczyłaby rozumu nawet perpsektywa kuli w tył głowy...
I w związku z tym aż marzy mi się, żeby nas w końcu ktoś najechał, wpierniczył, podbił i okupował, ale tak konkretnie - może wtedy cała ta banda (cywilna i z lampasami) zrozumiałaby, że zapomnieli o czymś cholernie istotnym... ale wątpię.
Mam wrażenie, że tej hołoty rządzącej nie nauczyłaby rozumu nawet perpsektywa kuli w tył głowy...

DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
podobno polska MW zakupiła plany nowoczesnego okrętu podwodnego do wykonania we wlasnym zakresie.Niedługo ma się pojawić spora ilość takich okręcików.mają byc bardzo skuteczne i ekonomiczne.
dowodzenie jeden Admirał
załoga ten sam admirał
napęd wiosła
środki bojowe młotek w komplecie z przecinakiem
reszta tajna jak zwykle

dowodzenie jeden Admirał
załoga ten sam admirał
napęd wiosła
środki bojowe młotek w komplecie z przecinakiem
reszta tajna jak zwykle



Napisałem wcześniej, że program budowy Gawrona powinno się skasować. Ale na innym Forum ktoś sensownie zapytał co w zamian.
1) Potrzebujemy nie jednej korwety ale kilku od 3 do 8;
2) Na ww. ilość okrętów nas nie stać jak byśmy na to patrzyli.
Stąd mój jedyny póki co pomysł to:
1) zaoszczędzić ile się da w ramach PMW - np. kasując program Gawron;
2) kupić używane (ale dużo młodsze od Kobbenów) okręty.
Po prostu nie szukajmy darmówek ale wyłóżmy kasię i kupmy używane.
Dalej nasuwa mi się kolejne pytanie czy na rynku są jakieś sensowne okręty, które można byłoby odkupić?
1) Potrzebujemy nie jednej korwety ale kilku od 3 do 8;
2) Na ww. ilość okrętów nas nie stać jak byśmy na to patrzyli.
Stąd mój jedyny póki co pomysł to:
1) zaoszczędzić ile się da w ramach PMW - np. kasując program Gawron;
2) kupić używane (ale dużo młodsze od Kobbenów) okręty.
Po prostu nie szukajmy darmówek ale wyłóżmy kasię i kupmy używane.
Dalej nasuwa mi się kolejne pytanie czy na rynku są jakieś sensowne okręty, które można byłoby odkupić?
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock