Kazdy się uczy z czasem. Savo jest wystarczającą lekcją. Pierwszą lekcją, skutki znamy. W XII41 noc przypominałaby raczej tę z 8VIII42Podstawą kalkulacji jest tempo US NAvy, bliskie Vmax transportowców.miller pisze:W kwestii japońskich desantów - one trwały... dość długo. S. Sakai pisze w e wspomnieniach coś takiego: I dnia operacji na Guadalcanal był zdiwiony tym, że Amerykanie mieli ciężką art. plot na brzegu i dodaje nasza potrzebuje na to 3 dni. Wniosek japońskie transportowce musiały kilka dni wysadzać desant, a japońska flota nawet jak nie siedziała na miejscu to musiała kręcić się wokół. NAwet jak DD nie stały przy transportowcach to musiały kręcić się w okolicy. Tak było i w czasie wojny japońsko - chińskiej, poniekąd rosyjsko - japońskiej (blokada Port Artura, dozór koło Władywostoku) i tak samo na Morzu Jawajskim i w każdym innym lądowaniu desantu. Flota była w pewnym sensie przywiązana do miejsca desantu i mogłaby odpuścić transportowców, a gdyby odpuściła to tym większa ich klęska, bo transportowców w czasie wojny zabrakło im najwcześniej.
FLota czeka pod Tajwanem i ma 1,2 dni drogi aby przechwycić US NAvy na Wschód od F. US NAvy będzie tam płynąć 2 tygodnie jak się w końcu na to zdecyduje. W operacj Wake zabuerali sie przez kilka dni - 2 TF
Co do uwagi, że z CA poradziłyby sobie Kongo... Hiei sobie nie poradził... choć miał Kirishimę za sobą, w nocnym boju w którym Japończycy byli mistrzami.
Czerwiec 1940 na pd Pacyfiku
Yamamoto chciał zrealizować strategiczne założenia Japonii. Zająć IH, Malaje, JAk dużo się da na Pacyfiku, utworzyć niezdobytą linię umocnień w oparciu o lotnictwo bazowe i flotę i utrzymać się na Pacyfiku zanim Amerykanie będą w stanie kontratakować. A następnie zadać im takie straty, żeby można było zawrzeć pokój na warunkach dogodnych dla Japonii. Stoczenie walnej bitwy było środkiem. Skoro Pearl Harbor w jakimś sensie pozwoliło na osiągnięcie celu bez walnej bitwy to spełniło swój cel. A 7 miesięcy było w japońskim planie bezcenne.
Inna sprawa, że nie zdążono zbudować łańcuch twierdz, a japońskie samoloty bazowe nie dały rady amerykański pokładowym i bazowym.
P.W.
Inna sprawa, że nie zdążono zbudować łańcuch twierdz, a japońskie samoloty bazowe nie dały rady amerykański pokładowym i bazowym.
P.W.
Savo było bardziej kwestią zaskoczenia, niż geniuszu Japończyków. Amerykanie niewiele się nauczyli od Savo. Nie można liczyć, że Kongo spotkają amerykańskie CA krążące z V= kilka węzłów i podejdą do nich na dystans karabinowego strzału. No chyba, że to też japoński plan.
Zresztą bój nocna bitwa morska ma to do siebie, że sytuacja może się bardzo nagle zmienić.
P.W.
Zresztą bój nocna bitwa morska ma to do siebie, że sytuacja może się bardzo nagle zmienić.
P.W.
Hmmm, idąc dalej, to możnaby dojść do wniosku, że na CA wystarczą DD, skoro brytole tak gładko puścili na dno Haguro.miller pisze:Co do uwagi, że z CA poradziłyby sobie Kongo... Hiei sobie nie poradził... choć miał Kirishimę za sobą, w nocnym boju w którym Japończycy byli mistrzami.
Hiei to było niespodziewane spotkanie, bitwa na najbliższym dystansie. W dzień na otwartym morzu do czegoś takiego ne doszłoby. Zresztą gdyby nie Handerson Field pod bokiem, to japończycy spokojnie doholowaliby Hiei do Rabaul.
Nie zrozumiałes. Nie wywyższam Japów. Uważam ich za rzemieslników w nocnej bitwie. Pod Savo czy przy generalnej bitwie US pobieraliby pierwsze praktyki. Z czasem chwyciliby o co chodzi w nocy. Chodziło o to, zeby im tego czasu i doświadczen nie podarowaćmiller pisze:Savo było bardziej kwestią zaskoczenia, niż geniuszu Japończyków. Amerykanie niewiele się nauczyli od Savo. Nie można liczyć, że Kongo spotkają amerykańskie CA krążące z V= kilka węzłów i podejdą do nich na dystans karabinowego strzału. No chyba, że to też japoński plan.
Zresztą bój nocna bitwa morska ma to do siebie, że sytuacja może się bardzo nagle zmienić.
P.W.
Bez tej lekcji lance Tanaki powinny zatopic 4CA, ale US nauczyli się równiez je ratować.
Japy nauczyli się czegoś przed wojną ale do nowych warunków nie potraflili się dostosować.
No właśnie chodzi o to, że w bitwie nocnej nigdy nie wiadomo do końca co się wydarzy. Haguro puściły na dno 4 nowoczesne DD ze świetnymi radarami i dobrym rozpoznaniem, ale mogły to zrobić także 4 czterofajkowce przy odrobinie szczęścia.
Hiei można było odholować do Rabaul, ale czy dałoby sie go odholować spod Mindanao mając w sąsiedztwie Colorado Maryland i Pennsylwanię?
A poza tym każda nocna bitwa ma charakter nagły i zasakakujący... przynajmniej dla jednej ze stron... może z wyjątkiem starcia w cieśninie Surigao, a le tam też Nishimura zachowywał się jakby był niezorientowany w sytuacji.
P.W.
Hiei można było odholować do Rabaul, ale czy dałoby sie go odholować spod Mindanao mając w sąsiedztwie Colorado Maryland i Pennsylwanię?
A poza tym każda nocna bitwa ma charakter nagły i zasakakujący... przynajmniej dla jednej ze stron... może z wyjątkiem starcia w cieśninie Surigao, a le tam też Nishimura zachowywał się jakby był niezorientowany w sytuacji.
P.W.
A teraz zamknij oczy i pomyśl, ze tych bitew nie znasz i jest 1942 r., nie masz radaru, nie masz pojecia o Japach, o ich sposobie walki i jestes takim Doormanem masz jeden silny zespól i o dziwo Japy nie budują jedengo silnego do walki z tobą tylko w kilku zespołach spokojnie czekają do nocy walcząc na dalekich dystansach. A potem 24DD i 4CA/CL strzelaja kilka setek lanc i jest po bitwie. Ale ty nie wiesz nawet, że oni cóś strzelająmiller pisze:No właśnie chodzi o to, że w bitwie nocnej nigdy nie wiadomo do końca co się wydarzy. Haguro puściły na dno 4 nowoczesne DD ze świetnymi radarami i dobrym rozpoznaniem, ale mogły to zrobić także 4 czterofajkowce przy odrobinie szczęścia.
Hiei można było odholować do Rabaul, ale czy dałoby sie go odholować spod Mindanao mając w sąsiedztwie Colorado Maryland i Pennsylwanię?
A poza tym każda nocna bitwa ma charakter nagły i zasakakujący... przynajmniej dla jednej ze stron... może z wyjątkiem starcia w cieśninie Surigao, a le tam też Nishimura zachowywał się jakby był niezorientowany w sytuacji.
P.W.
Potem przesiadasz się na Pertha i doświadczasz spotkania z kolejnym zespołem 2CADD i znów dostajesz torpedę i to już koniec.
Zaletą zespołow, którymi dowodzisz jest Vmax, pozwala ci ona urwac sie przeciwnikowi i obniżyc skutecznośc ataków torp.
Wyobraż sobie teraz noc, że setka OW o V=10-14w walczy w nocy z JApami. I nie można zlokalizowac sił głownych, bo ich nie ma, sa tylko eskadry CA/DD atakujące znikąd. Łatwo trafic wolny cel, który nie moze uciec, bo musi chronic BBline.
-
- Posty: 193
- Rejestracja: 2006-01-26, 18:42
Może Yamamoto uważał, że do tej walnej bitwy doszło, a same lotniskowce bez oprawy nie będą tak groźne?radar pisze:Na co ?. Przecież on chciał na gwałt bitwy generalnej. Zbombardował US Navy w PH i jakoś dalej potrzebował kolejnej bitwy, a wystarczyło aby 8-10XII ZAPOLOWAC na pozostałości Us Navy jak było planie bitwy generalnej.Auffenberg pisze:Yamamoto musiał zaatakować PH - zyskał w ten sposób choćby 7 miesięcy.
Zyskał czas na zajęcie Indii Holenderskich i przesunięcie linii obrony daleko od wysp macierzystych.
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock
Już nie mówiąc o problemach w koordynacji działania tych wszystkich sił do bitwy generalnej na przedpolach Filipin, czy gdzie tam miałaby ona się odbyć.
Wystarczy popatrzeć na Leyte - przecież wszyscy niby szkolili się do tej bitwy, fajnie i w ogóle... a jak się zbierały te 4 grupy uderzeniowe to jedna wielka kompromitacja. Jeden nie wiedział, co robi drugi...
Kwestia, że zgrupowanie uderzeniowe nie wykonało swego działania, bo dowódca miał we łbie zakodowane, ze "ma topiś wielkie sztuki", a wobec ich braku wrócił do domu... chociaż dostał wyraźny rozkaz potopienia transportowców... to juz inna bajka.
Generalnie mam wrażenie, ze japońscy sztabowcy i ogromna większość dowódców floty miałą tak spetryfikowane poglądy i wyobrażenia, że nie była zdolna do działania w przypadku gwa łtownej zmiany sytuacji.
Popatrzcie np. Guadalcanal i misję Abe, w której stracił bodaj Hiei (ta pierwsza, gdzie popłynęły Hiei i Kirishima) => płynął na bombardowanie niebronionego lotniska, ale jak nagle pojawiły się amerykańskie okręty to już klops, załamka - przecież ich wcale nie miało tu być... a jak się pojawiły to nie wiedział, co robić.
I w przypadku tej "walnej bitwy" mogłoby być różnie => ktoś by gdzieś nie dopłynął na czas, czegoś nie zauważył, nie dopilnował... i nagle kaszanka. A nocne bitwy bywały nieprzewidywalne, co dobitnie wykazał właśnie Guadalcanal.
Wystarczy popatrzeć na Leyte - przecież wszyscy niby szkolili się do tej bitwy, fajnie i w ogóle... a jak się zbierały te 4 grupy uderzeniowe to jedna wielka kompromitacja. Jeden nie wiedział, co robi drugi...
Kwestia, że zgrupowanie uderzeniowe nie wykonało swego działania, bo dowódca miał we łbie zakodowane, ze "ma topiś wielkie sztuki", a wobec ich braku wrócił do domu... chociaż dostał wyraźny rozkaz potopienia transportowców... to juz inna bajka.
Generalnie mam wrażenie, ze japońscy sztabowcy i ogromna większość dowódców floty miałą tak spetryfikowane poglądy i wyobrażenia, że nie była zdolna do działania w przypadku gwa łtownej zmiany sytuacji.
Popatrzcie np. Guadalcanal i misję Abe, w której stracił bodaj Hiei (ta pierwsza, gdzie popłynęły Hiei i Kirishima) => płynął na bombardowanie niebronionego lotniska, ale jak nagle pojawiły się amerykańskie okręty to już klops, załamka - przecież ich wcale nie miało tu być... a jak się pojawiły to nie wiedział, co robić.
I w przypadku tej "walnej bitwy" mogłoby być różnie => ktoś by gdzieś nie dopłynął na czas, czegoś nie zauważył, nie dopilnował... i nagle kaszanka. A nocne bitwy bywały nieprzewidywalne, co dobitnie wykazał właśnie Guadalcanal.
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
On się raczej nie bał Floty Pacyfiku. Był pewien wygranej. Bał się upływającego czasu i setek OW na pochylniach. Przez 6 m. nie miał czasu dla US, a US nie chciała poważnie zająć się czymkolwiek. Ale gdy juz rozwiązał sprawy na Pd, nie chciał dalszych inwazji,desantów, robudowy imperium na PdWschód. Chciał zakonczyć wojnę, bo:Zyskał czas na zajęcie Indii Holenderskich i przesunięcie linii obrony daleko od wysp macierzystych.
1.była przestrzen do negocjacji (Posiadłaości do oddania)
2.W decydującej bitwie nie mógł przegrać, bo US Navy to 3CV i stadkoCA/CL/DD
3. Japonia nie przetrwa dłuzszej kamapanii wojskowej
4. Byl przeciwnikiem wojny
Battle that dommed Japanese
I faktycznie po 04VI42 jeszcze tylko G. i wojna dla mnie sie kończy.
O strategii w moim amatorskim wykonaniu.
Po PH mamy takie możliwe scenariusze:
0.PH:
a) zwycięstwo
b) ucieczka
1a. Bez obawy zajmuje Filipiny
2a. Zajmuje Singapur
3a. Zajmuje Indie Hol.
4a. W tym czasie Flota może bezkarnie hasać od Port Darwin do Colombo.
5a. Nie ma zagrożenie ataku na Marshalle
6a. Koralowe/Midway
1b. Wszystko idzie tak jak by nie było PH tylko scenariusz decydującej bitwy.
W tym scenariusz IJN nie może przegrać aż do punktu 6a. lub 1.b
W tym scenariuszu obie drogi mogą prowadzić do zwycięstwa (oczywiście czasowego), poprzez 6a lub 1b zwycięstwo w decydującej bitwie. W obu punktach mamy element ryzyka.
Bez PH mamy takie scenariusze:
0. Zajęcie Filipin
c) USN odpuszcza Filipiny
d) USN przypływa
1c. Flota jest cały czas uwiązana w tym rejonie czekając na decydującą bitwę
2c. Zajmuje Filipiny, Singapur, IH.
3c. Flota Estern Fleet ciągle jest jakimś zagrożeniem.
4c. Japonia zaczyna tracić swoje posiadłości mandatowe.
5c. Gdzieś w 1942 roku na Pacyfiku dochodzi do starcia pełnej potęgi USN z IJN
1d. Decydująca bitwa.
Przy planowaniu trzeba zakładać jak najgorsze scenariusze. Najgorszym scenariuszem Opcji z PH jest ścieżka B. Jak widać ciągle może ona jednak doprowadzić do najlepszego scenariusza opcji bez PH. Najlepsza ścieżka opcji bez PH to decydująca bitwa na Filipinach.
Teraz wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie Japończycy mieli większe szanse na zwycięstwo w decydującej bitwie na Filipinach czy pod Midway (z perspektywy Yamamoty czyli ONI - OFF). Dla mnie odpowiedź jest oczywista.
Zapewne można powiedzieć, że zwycięstwo w bitwie na Filipinach niesie ze sobą o wiele więcej splendoru. Bo raczej nie korzyści. Po wygranej bitwie i tak nie byłoby destantu na Stany. Czyli czekamy na 1943 rok FastBB i Essexy. To samo po Midway.
Z drugiej strony w Opcji z PH idziemy scenariuszem historycznym, a z perspektywy 1941 roku można było założyć, że najlepszą ścieżką byłoby zatopienie również CV - wtedy Midway nie potrzebne.
Po PH mamy takie możliwe scenariusze:
0.PH:
a) zwycięstwo
b) ucieczka
1a. Bez obawy zajmuje Filipiny
2a. Zajmuje Singapur
3a. Zajmuje Indie Hol.
4a. W tym czasie Flota może bezkarnie hasać od Port Darwin do Colombo.
5a. Nie ma zagrożenie ataku na Marshalle
6a. Koralowe/Midway
1b. Wszystko idzie tak jak by nie było PH tylko scenariusz decydującej bitwy.
W tym scenariusz IJN nie może przegrać aż do punktu 6a. lub 1.b
W tym scenariuszu obie drogi mogą prowadzić do zwycięstwa (oczywiście czasowego), poprzez 6a lub 1b zwycięstwo w decydującej bitwie. W obu punktach mamy element ryzyka.
Bez PH mamy takie scenariusze:
0. Zajęcie Filipin
c) USN odpuszcza Filipiny
d) USN przypływa
1c. Flota jest cały czas uwiązana w tym rejonie czekając na decydującą bitwę
2c. Zajmuje Filipiny, Singapur, IH.
3c. Flota Estern Fleet ciągle jest jakimś zagrożeniem.
4c. Japonia zaczyna tracić swoje posiadłości mandatowe.
5c. Gdzieś w 1942 roku na Pacyfiku dochodzi do starcia pełnej potęgi USN z IJN
1d. Decydująca bitwa.
Przy planowaniu trzeba zakładać jak najgorsze scenariusze. Najgorszym scenariuszem Opcji z PH jest ścieżka B. Jak widać ciągle może ona jednak doprowadzić do najlepszego scenariusza opcji bez PH. Najlepsza ścieżka opcji bez PH to decydująca bitwa na Filipinach.
Teraz wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie Japończycy mieli większe szanse na zwycięstwo w decydującej bitwie na Filipinach czy pod Midway (z perspektywy Yamamoty czyli ONI - OFF). Dla mnie odpowiedź jest oczywista.
Zapewne można powiedzieć, że zwycięstwo w bitwie na Filipinach niesie ze sobą o wiele więcej splendoru. Bo raczej nie korzyści. Po wygranej bitwie i tak nie byłoby destantu na Stany. Czyli czekamy na 1943 rok FastBB i Essexy. To samo po Midway.
Z drugiej strony w Opcji z PH idziemy scenariuszem historycznym, a z perspektywy 1941 roku można było założyć, że najlepszą ścieżką byłoby zatopienie również CV - wtedy Midway nie potrzebne.
Całkowicie uważam, że Japy byli tak dobrze przygotowani do tej jedynej bitwy, że nie potrafili walczyć w zmienijących się realiach pola walki.Darth Stalin pisze: Generalnie mam wrażenie, ze japońscy sztabowcy i ogromna większość dowódców floty miałą tak spetryfikowane poglądy i wyobrażenia, że nie była zdolna do działania w przypadku gwa łtownej zmiany sytuacji.
I w przypadku tej "walnej bitwy" mogłoby być różnie => ktoś by gdzieś nie dopłynął na czas, czegoś nie zauważył, nie dopilnował... i nagle kaszanka. A nocne bitwy bywały nieprzewidywalne, co dobitnie wykazał właśnie Guadalcanal.
Stąd bliskie pewności stanowisko, ze tego jednego scenariusza nie mogli spaprać.
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock
Albo i nie, co też można wykazać na kilku przykładach. Człowiek strzela a Neptun torpedy nosi...radar pisze:A teraz zamknij oczy i pomyśl, ze tych bitew nie znasz i jest 1942 r., nie masz radaru, nie masz pojecia o Japach, o ich sposobie walki i jestes takim Doormanem masz jeden silny zespól i o dziwo Japy nie budują jedengo silnego do walki z tobą tylko w kilku zespołach spokojnie czekają do nocy walcząc na dalekich dystansach. A potem 24DD i 4CA/CL strzelaja kilka setek lanc i jest po bitwie.
Poza tym dostawszy w nocy takie "klocki" od Japów, niwykluczone, ze USNavy zabrałaby się z powrotem do domciu... i poczekała na lepszy moment.
Kwestia "bycia Doormanem"... gdyby Doorman miał lepszą współprtacę z lotnictwem, rozpoznanie, osłonę etc. to moze Japom nie poszłoby tak łatwo. Już nie mówiąc o tym, ze miał zespół zupełnie "od Sasa do Lasa" ... jak by to wyglądało, gdyby Jankesi mieli swoje samoloty rozpoznawcze, mogli zwalczać japońskie etc.... jeden Bóg raczy wiedzieć.
A jakby Japom coś nie poszło, to po ptokach. Jankesi mają spokój i mogliby robić, co by im się żywnie podobało.
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
A mnie sie wydawało, że to Japończycy się od Amerykanów uczyli pod Balikpapanem (wiem wiem to złośliwość, ale tak się tu szafuje tym Savo...)radar pisze: Nie zrozumiałes. Nie wywyższam Japów. Uważam ich za rzemieslników w nocnej bitwie. Pod Savo czy przy generalnej bitwie US pobieraliby pierwsze praktyki. Z czasem chwyciliby o co chodzi w nocy. Chodziło o to, zeby im tego czasu i doświadczen nie podarować
Bez tej lekcji lance Tanaki powinny zatopic 4CA, ale US nauczyli się równiez je ratować.
Japy nauczyli się czegoś przed wojną ale do nowych warunków nie potraflili się dostosować.
Co do ratowania to też raczej od początku wojny byli w tym o rząd wielkości lepsi od Japończyków.
Radar
Zamykam oczy i widze to tak. Wysyłam przed siebie i na skrzydła kilka zespołów rozpoznawczych - CA, CL i DD, bo wiem, że Japy są gotowe na różne cuda także w nocy, a wiem bo czytam parę książek o Japończykach jak mam dowodzić Flotą Pacyfiku, czytam też parę o Niemcach bo wypada i wiem, że nie mogę prowadzić floty na West Virginii tylko muszę mieć coś przed sobą i na skrzydłach.
Nie wiem jak bitwa się skończy, ale Japy muszą wjechać na któryś z moich zespołów i albo rozniosą go torpedami (nie mam nawet pojęcia z jakiego dystansu i jak szybko), albo użyją artylerii (proch bezbłyskowy) czym też mnie zaskoczą, ale coś będę wiedział, inne zespoły też będą znały pozycję JApończyków.
Co więcej nie utworzę battle line, bo to nie te czasy, ale podzielę pancerniki na 3 niezależne eskadry osłaniane przez niszczyciele. skorzystam z samolotów rozpoznawczych w dzień, z lotnictwa bazowego na ile się da, bo przecież ćwiczenia Fleet Problem od lat wskazują na duże znaczenie rozpoznania lotniczego (zakładam, że nie przekonuje mnie rola samolotów w bombardowaniu okrętów, niemniej dbamo osłonę z powietrza swojej floty, bo wiem, że bomba może zaszkodzić okrętowi (wojna w Hiszpanii, testy przeprowadzone po I wojnie światowej).
Nie pakuję się na Japów w rejonie gdzie mogą mnie szarpać, a raczej jadę w miejsce gdzie mogę im zaszkodzić nawet jak flota się usunie...
Wydzielam zespół oparty o 1-2 CA i DD, który płynie w pewnym oddaleniu i zbiera dane wywiadowcze a następnie je rozsyła (nie zachowuje ciszy radiowej.
Walczę o wysłanie z Filipin wszystkich OP dla rozpoznania.
Transportowce puszczam oddzielnie z lżejszą osłoną takżeby je można był w razie czego osłonić, a zęby mnie nazbyt nie krępowały, a w pobliżu nieprzyjaciela wysyłam je do portów (doswiadczenia z Cuszimy).
A i koryguję kurs co parę godzin, a napewno po zmroku.
Wiem, że może być różnie, nie wiadomo jak pójdzie bitwa nocna, ale moje siły też mogą zaskoczyć, któryś z japońskich zespołów.
P.S. nie wiem skąd 14 węzłów? ale jeśli płynę z taką prędkością to moje okręty w nocy są mniej widoczne niż japońskie idące 24 - 30 węzłów, więc może coś zobaczę pierwszy? (Mikawa w pobliżu Savo zwolnił, ale wiedział gdzie są Amerykanie, stąd też większa celność torped.
Poza tym nie wiem z jakiego dystansu Japończycy strelą torpedy... jak ze zbyt dużego to niewiele osiągną. Zresztą mogę zaskoczyć co nieco z opuszczonymi samolotami (Morze Jawajskie) i się nie wycofać.
No chyba, że zakładamy, że US Navy do Savo jest nic nie warta, a tej jednej nocy przeżywa oświecenie i zaczyna sie dopiero od tego czasu uczyć.
Poza tym wychodząc całą flotą wiem o wojnie. kilka zespołów nie rozpłynie się w morzu coś wychwycę. To nie jest Port Artur ani Pearl Harbor, nie jest to też Savo. Zespół US Navy jest potężny, a nie równorzędny Mikawie.
P.W.
Zamykam oczy i widze to tak. Wysyłam przed siebie i na skrzydła kilka zespołów rozpoznawczych - CA, CL i DD, bo wiem, że Japy są gotowe na różne cuda także w nocy, a wiem bo czytam parę książek o Japończykach jak mam dowodzić Flotą Pacyfiku, czytam też parę o Niemcach bo wypada i wiem, że nie mogę prowadzić floty na West Virginii tylko muszę mieć coś przed sobą i na skrzydłach.
Nie wiem jak bitwa się skończy, ale Japy muszą wjechać na któryś z moich zespołów i albo rozniosą go torpedami (nie mam nawet pojęcia z jakiego dystansu i jak szybko), albo użyją artylerii (proch bezbłyskowy) czym też mnie zaskoczą, ale coś będę wiedział, inne zespoły też będą znały pozycję JApończyków.
Co więcej nie utworzę battle line, bo to nie te czasy, ale podzielę pancerniki na 3 niezależne eskadry osłaniane przez niszczyciele. skorzystam z samolotów rozpoznawczych w dzień, z lotnictwa bazowego na ile się da, bo przecież ćwiczenia Fleet Problem od lat wskazują na duże znaczenie rozpoznania lotniczego (zakładam, że nie przekonuje mnie rola samolotów w bombardowaniu okrętów, niemniej dbamo osłonę z powietrza swojej floty, bo wiem, że bomba może zaszkodzić okrętowi (wojna w Hiszpanii, testy przeprowadzone po I wojnie światowej).
Nie pakuję się na Japów w rejonie gdzie mogą mnie szarpać, a raczej jadę w miejsce gdzie mogę im zaszkodzić nawet jak flota się usunie...
Wydzielam zespół oparty o 1-2 CA i DD, który płynie w pewnym oddaleniu i zbiera dane wywiadowcze a następnie je rozsyła (nie zachowuje ciszy radiowej.
Walczę o wysłanie z Filipin wszystkich OP dla rozpoznania.
Transportowce puszczam oddzielnie z lżejszą osłoną takżeby je można był w razie czego osłonić, a zęby mnie nazbyt nie krępowały, a w pobliżu nieprzyjaciela wysyłam je do portów (doswiadczenia z Cuszimy).
A i koryguję kurs co parę godzin, a napewno po zmroku.
Wiem, że może być różnie, nie wiadomo jak pójdzie bitwa nocna, ale moje siły też mogą zaskoczyć, któryś z japońskich zespołów.
P.S. nie wiem skąd 14 węzłów? ale jeśli płynę z taką prędkością to moje okręty w nocy są mniej widoczne niż japońskie idące 24 - 30 węzłów, więc może coś zobaczę pierwszy? (Mikawa w pobliżu Savo zwolnił, ale wiedział gdzie są Amerykanie, stąd też większa celność torped.
Poza tym nie wiem z jakiego dystansu Japończycy strelą torpedy... jak ze zbyt dużego to niewiele osiągną. Zresztą mogę zaskoczyć co nieco z opuszczonymi samolotami (Morze Jawajskie) i się nie wycofać.
No chyba, że zakładamy, że US Navy do Savo jest nic nie warta, a tej jednej nocy przeżywa oświecenie i zaczyna sie dopiero od tego czasu uczyć.
Poza tym wychodząc całą flotą wiem o wojnie. kilka zespołów nie rozpłynie się w morzu coś wychwycę. To nie jest Port Artur ani Pearl Harbor, nie jest to też Savo. Zespół US Navy jest potężny, a nie równorzędny Mikawie.
P.W.