Przeludnienie na niemieckich okrętach

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

Stan załogi Prinza Eugena:
a) W trakcie Rheinubung
-64 oficerów
-484 podoficerów
-852 marynarzy
b) W czasie operacji Cerberus
-54 oficerów
-462 podoficerów
-834 marynarzy
+30 artylerzystów do obsługi dodatkowych działek.

Na Blucherze etat 1300 osób

Admiral Hipper w rajdzie na Atlantyku 1600 ludzi


Warto jednak zwrócic uwagę, że na okręty podwodne wchodziły podobne ilości ludzi...
krzysiek

Post autor: krzysiek »

Piter pisze:No własnie. Kseno powiedział coś od czego moim zdaniem powinno sie zacząc: wyporność oraz wielkość okretów. Choć wiadomo że sama wielkość jeszcze nie musi oznaczać wielkiej załogi.
No właśnie porównujemy okręty podobnej wielkości i klas.
Zresztą zobacz, w wiadomej bitwie spotkał się Prinz Eugen 14,2 tys. ton wyporności, z Hoodem największym okrętem świata ponad 42 tys. ton.
Załoga brytyjska 1400 osób, niemiecka 1600 osób...
Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

Ktos może powiedzieć jak wygladały wachty na niemieckich okrętach?
krzysiek

Post autor: krzysiek »

Anonymous pisze:Witam!
Przeludnienie Orkana (a w jeszcze większym stopniu Dragona) wynikało z postawienia nowych zadań okrętom i wzrost ilości wyposażenia.
Brytole, Amerykanie, (nawet Włosi) zakładali, że ich okrety będą działały w dużej odległości od baz, więc dbali o to, by załoga miała więcej luzu.
Niecom na tym nie zależało - w latach dwudziestych (a nawet trzydziestych) - wiedzieli, że będą walczyć w pobliżu własnych baz.
Zmieniło się to dopiero po 1940 roku...
Swoją drogą niemieckie krążowniki (np. Hippery) były dużo większe od innych "waszyngtonów", przy takich samych (a czasem niższych) możliwościach bojowych.
Już o tym rozmawialiśmy, ale nie doszliśmy "dlaczego?".
Pozdrawiam
Ksenofont
Xeno ale na wszystkich okrętach w czasie wojny musi być taki etat, żeby obsadzić w komplecie wszystkie stanowiska. No przecież nie było tak, że Brytole i inni wysyłali okręty z niepełną obsadą w morze aby im luźniej było...

A tą dyskusję pamiętam. Niestety przedwcześnie "umarła", a szkoda bo mnie to mocno interesowało.
dakoblue
Posty: 1608
Rejestracja: 2004-01-05, 08:42
Lokalizacja: Elblag

Post autor: dakoblue »

krzysiek pisze:
Piter pisze:No własnie. Kseno powiedział coś od czego moim zdaniem powinno sie zacząc: wyporność oraz wielkość okretów. Choć wiadomo że sama wielkość jeszcze nie musi oznaczać wielkiej załogi.
No właśnie porównujemy okręty podobnej wielkości i klas.
Zresztą zobacz, w wiadomej bitwie spotkał się Prinz Eugen 14,2 tys. ton wyporności, z Hoodem największym okrętem świata ponad 42 tys. ton.
Załoga brytyjska 1400 osób, niemiecka 1600 osób...
czyli mieliby szanse w abordazu :-)
Awatar użytkownika
acar
Posty: 62
Rejestracja: 2005-12-06, 14:16
Lokalizacja: C.K. Galicja

Post autor: acar »

Myślę, że każdy z uczestników ma trochę racji. Niemcy mieli "ciekawie" rozwiązne i skomplikowane układy napędowe. Sama wielkość okrętu nie przesądza przecież o liczebności załogi. Chociażby podany wyżej przykład HOOD'a i Admiral Hipper...
ODPOWIEDZ