czy aby na pewno?

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Nemo2

Post autor: Nemo2 »

miller pisze:Z tym Lutzowem to eksplozje były albow momencie przebicia burt, albo juz wewnątrz... stąd kąt padania odłamków był idealny... no i grodzie ze stali konstrukcyjnej były doś "miękkie"

Co do Littorio to nie wiem jak bardzo bojowy był u nich ten alarm, ale faktem jest, ze utrzymywanie wszystkich włazów zamkniętych niezwykle utrudnia pracę na okręcie... inna bajka, że czasem ratuje okręt, ale co zrobić.

Informacja o tunelu była bodajże w monografii wydanej w Polsce, ale nie potrafię sobie przypomnieć autora, ale niewątpliwie ktoś jeszcze to widział... Pomocy! Wiem, że teza ta jest niekorzystna dla włoskich okrętów, ale tu o fakty chodzi...

P.W.
Niczego nie utrudnia - okręt tak jest zaprojektowany.
Na okręcie jest wiele rodzajów włazów, ale te wodoszczelne muszą byc zamknięte i koniec!
Tu nie ma dyskusji.
Nemo2

Post autor: Nemo2 »

[quote="miller"]A jeśli chodzi o Californię... to jak napisano już wyżej dostała trafienie tam gdzie chciał konstruktor ;-)
[quote]

Szkopuł w tym, że dla "Californi" - ze względu na rodzaj zastosowanego systemu przeciwtorpedowego (warstwowego) - było wszystko jedno na jakiej głębokości detonują torpedy. Dla "Littorio ze względu na nieregularność kształtu cylindra systemu Puglise i licznych łączeń konstrukcyjnych - zdecydowanie nie.
karolk

Post autor: karolk »

A tak wogóle to podejmując na tym forum spore ryzyko uważam amerykańskie okręty liniowe, za zdecydowanie jedne z lepszych jednostek w tej klasie, choć głównie dzięki niezłej artylerii...
wielka szkoda, że Eustachy przestał się interesować FOW, bo to On udowodnił, że systemy bierme najnowszych zabawek pancernych USN były tak samo odporne na trafienie jednej małej torpedy w określony punkt, jak i u wszystkich innych, w długi dziobek miał tyle do zalania, że spowodowałby trym pozwalajacy na płynięcie w tempie 24 węzły w razie paru/kilku trafień, ale nie wymagajcie, żebym ja się tym zajmował, przygruchajcie lepiej Eustachego, bo według mnie Sławek umieszczając na swojej witrynie o USS Iowa zacytowany w pierwszym poście fragment, źle ocenił konstrukcję i możliwości włoskiej konstrukcji, ulegając chwilowej fascynacji amerykańskim mastodontem, który bez wątpienia był numerem jeden na świecie po zniknięciu Yamato :)
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Pisząc o poważnym uszkodzeniu miałem na myśli takie trafienie jak w VV, ale 3 torpedki po 180 kg TNT też uważam, za godne uwagi... poprostu okręty nie lubią być trafiane torpedami... taki zamysł towarzyszył już twórcom torped.

Włazy zabezpieczają ciągi komunikacyjne, które są niezbędne do funkcjonowania jeśli nie okrętu to załogi na tym okręcie... W czasie alarmu bojowego winny być zamknięte, ale ile godzin mogą być zamknięte. Wiem, że ideałem byłoby zamknięcie i otwieranie tylko na czas korzystania z tych ciągów, ale to jest utopia, chyba nigdzie tak nie było...

P.W.
Nemo2

Post autor: Nemo2 »

radar1 pisze:California znisło trafienie lepiej

http://www.history.navy.mil/photos/imag ... g32917.jpg
Jeszcze jedno (przepraszam za zamieszanie).
Na "Californi" zewnętrzne uszkodzenie od strony "wizualnej" może wydawać się mniejsze, bo pancerz burtowy ograniczył je do rozerwanego poszycia pod nim.
Tymczasem Nevada miał swój pancerz obudowany lekkim poszyciem zbiornika wypornościowego. To zostało rozerwane, a także gródź nr 1, a więc poszycie wewnętrzne (dawne zewnętrzne), pod pancerzem (tak jak na "Californi").
Z technicznego punktu widzenia uszkodzenie takie samo, ale głębokość systemu przeciwtorpedowego "Californi" to 5,2 metra, zaś Nevada ponad 6,8 metra, tak więc ten ostatni ma większe możliwości ograniczenia skutków uszkodzeń.
Nemo2

Post autor: Nemo2 »

miller pisze:Pisząc o poważnym uszkodzeniu miałem na myśli takie trafienie jak w VV, ale 3 torpedki po 180 kg TNT też uważam, za godne uwagi... poprostu okręty nie lubią być trafiane torpedami... taki zamysł towarzyszył już twórcom torped.

Włazy zabezpieczają ciągi komunikacyjne, które są niezbędne do funkcjonowania jeśli nie okrętu to załogi na tym okręcie... W czasie alarmu bojowego winny być zamknięte, ale ile godzin mogą być zamknięte. Wiem, że ideałem byłoby zamknięcie i otwieranie tylko na czas korzystania z tych ciągów, ale to jest utopia, chyba nigdzie tak nie było...

P.W.
Generalnie nie łazi się bez ładu i składu na okręcie będącym w alarmie bojowym. Ale dla takich "szwędaczy" opracowano specjalne włazy, które nie tylko mają otwieraną pokrywę, ale także kopułę. Pokrywa pozostaje zamknięta, zaś człowiek może (aczkolwiek z problemami) przejść przez okrągłą kopułę, po czym ją zamyka ręcznie.
Nie wiem,
chyba widziałeś kiedyś taki właż?
Nemo2

Post autor: Nemo2 »

karolk pisze:
A tak wogóle to podejmując na tym forum spore ryzyko uważam amerykańskie okręty liniowe, za zdecydowanie jedne z lepszych jednostek w tej klasie, choć głównie dzięki niezłej artylerii...
wielka szkoda, że Eustachy przestał się interesować FOW, bo to On udowodnił, że systemy bierme najnowszych zabawek pancernych USN były tak samo odporne na trafienie jednej małej torpedy w określony punkt, jak i u wszystkich innych, w długi dziobek miał tyle do zalania, że spowodowałby trym pozwalajacy na płynięcie w tempie 24 węzły w razie paru/kilku trafień, ale nie wymagajcie, żebym ja się tym zajmował, przygruchajcie lepiej Eustachego, bo według mnie Sławek umieszczając na swojej witrynie o USS Iowa zacytowany w pierwszym poście fragment, źle ocenił konstrukcję i możliwości włoskiej konstrukcji, ulegając chwilowej fascynacji amerykańskim mastodontem, który bez wątpienia był numerem jeden na świecie po zniknięciu Yamato :)
Nie wiem o co ci chodzi, bo twoje posty od początku wydają mi sie bardzo dziwne, ale w cytowanym fragmencie nie widze niczego niezwykłego.
Zaś osobiście nie wierze w zwycięstwo "Yamato" ani z "Iowa", ani z większością pancerników posiadających dobre radary artyleryjskie. Poza tym uważam pancernik "Iowa" za ogólnie lepszy okręt.
To tak na marginesie.
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

"Generalnie nie łazi się bez ładu i składu na okręcie będącym w alarmie bojowym. Ale dla takich "szwędaczy" opracowano specjalne włazy, które nie tylko mają otwieraną pokrywę, ale także kopułę. Pokrywa pozostaje zamknięta, zaś człowiek może (aczkolwiek z problemami) przejść przez okrągłą kopułę, po czym ją zamyka ręcznie.
Nie wiem,
chyba widziałeś kiedyś taki właż?"

Zgoda! Niemniej nie zamykano wszystkich włazów, nie wiem czemu. Nie pozamykano grodzi i na USS Indianapolis i na wielu innych jednostkach. Dalczego? Nie wiem, z wygody? z głupoty? Może wskutek paniki. Może było tak, że pierwszy, który opuszczał zalewane pomieszczenie czekał na kolegów zamiast zamknąć właz i zaryglować? Nie wiem. Gorzej nie wiem jak było na Littorio, ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że tak mogło być, skoro tak było prawdopodobnie na Penny. Wiem, że na USS Indianapolis stan w którym część włazów była otwarta był zgodny z ówczesnymi normami dla tego okrętu przebywającego w strefie działań (myślę, że nic nie pokręciłem, pioszę z pamięci).

Co do uwagi Nemo2 o pobiciu Yamato przez okręt z dobrym radarem artyleryjskim to uważam, iż na dwoje babka wróżyła, albo tamten zdemoluje Yamato, albo Yamato zniszczy mu ten radar... nawet niekoniecznie trafiając bezpośrednio, albo trafi w komorę amunicyjną, maszynownię kotłownię... pociski z Yamato co by nie mówić o ich nowoczesności i jakości to jednak były bardzo duże...

Ja bym jednak nie ryzykował one on one z Yamato bez jakiejś potrzeby taktycznej czy strategicznej...

Pozdrawiam
P.W.
Gość

Post autor: Gość »

Nemo2 pisze:
karolk pisze:
A tak wogóle to podejmując na tym forum spore ryzyko uważam amerykańskie okręty liniowe, za zdecydowanie jedne z lepszych jednostek w tej klasie, choć głównie dzięki niezłej artylerii...
wielka szkoda, że Eustachy przestał się interesować FOW, bo to On udowodnił, że systemy bierme najnowszych zabawek pancernych USN były tak samo odporne na trafienie jednej małej torpedy w określony punkt, jak i u wszystkich innych, w długi dziobek miał tyle do zalania, że spowodowałby trym pozwalajacy na płynięcie w tempie 24 węzły w razie paru/kilku trafień, ale nie wymagajcie, żebym ja się tym zajmował, przygruchajcie lepiej Eustachego, bo według mnie Sławek umieszczając na swojej witrynie o USS Iowa zacytowany w pierwszym poście fragment, źle ocenił konstrukcję i możliwości włoskiej konstrukcji, ulegając chwilowej fascynacji amerykańskim mastodontem, który bez wątpienia był numerem jeden na świecie po zniknięciu Yamato :)
Nie wiem o co ci chodzi, bo twoje posty od początku wydają mi sie bardzo dziwne, ale w cytowanym fragmencie nie widze niczego niezwykłego.
Zaś osobiście nie wierze w zwycięstwo "Yamato" ani z "Iowa", ani z większością pancerników posiadających dobre radary artyleryjskie. Poza tym uważam pancernik "Iowa" za ogólnie lepszy okręt.
To tak na marginesie.
Gość

Post autor: Gość »

miller pisze:"Generalnie nie łazi się bez ładu i składu na okręcie będącym w alarmie bojowym. Ale dla takich "szwędaczy" opracowano specjalne włazy, które nie tylko mają otwieraną pokrywę, ale także kopułę. Pokrywa pozostaje zamknięta, zaś człowiek może (aczkolwiek z problemami) przejść przez okrągłą kopułę, po czym ją zamyka ręcznie.
Nie wiem,
chyba widziałeś kiedyś taki właż?"

Zgoda! Niemniej nie zamykano wszystkich włazów, nie wiem czemu. Nie pozamykano grodzi i na USS Indianapolis i na wielu innych jednostkach. Dalczego? Nie wiem, z wygody? z głupoty? Może wskutek paniki. Może było tak, że pierwszy, który opuszczał zalewane pomieszczenie czekał na kolegów zamiast zamknąć właz i zaryglować? Nie wiem. Gorzej nie wiem jak było na Littorio, ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że tak mogło być, skoro tak było prawdopodobnie na Penny. Wiem, że na USS Indianapolis stan w którym część włazów była otwarta był zgodny z ówczesnymi normami dla tego okrętu przebywającego w strefie działań (myślę, że nic nie pokręciłem, pioszę z pamięci).

Co do uwagi Nemo2 o pobiciu Yamato przez okręt z dobrym radarem artyleryjskim to uważam, iż na dwoje babka wróżyła, albo tamten zdemoluje Yamato, albo Yamato zniszczy mu ten radar... nawet niekoniecznie trafiając bezpośrednio, albo trafi w komorę amunicyjną, maszynownię kotłownię... pociski z Yamato co by nie mówić o ich nowoczesności i jakości to jednak były bardzo duże...

Ja bym jednak nie ryzykował one on one z Yamato bez jakiejś potrzeby taktycznej czy strategicznej...

Pozdrawiam
P.W.
Amerykanie też nie ryzykowali
Nemo2

Post autor: Nemo2 »

miller pisze:"Generalnie nie łazi się bez ładu i składu na okręcie będącym w alarmie bojowym. Ale dla takich "szwędaczy" opracowano specjalne włazy, które nie tylko mają otwieraną pokrywę, ale także kopułę. Pokrywa pozostaje zamknięta, zaś człowiek może (aczkolwiek z problemami) przejść przez okrągłą kopułę, po czym ją zamyka ręcznie.
Nie wiem,
chyba widziałeś kiedyś taki właż?"

Zgoda! Niemniej nie zamykano wszystkich włazów, nie wiem czemu. Nie pozamykano grodzi i na USS Indianapolis i na wielu innych jednostkach. Dalczego? Nie wiem, z wygody? z głupoty? Może wskutek paniki. Może było tak, że pierwszy, który opuszczał zalewane pomieszczenie czekał na kolegów zamiast zamknąć właz i zaryglować? Nie wiem. Gorzej nie wiem jak było na Littorio, ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że tak mogło być, skoro tak było prawdopodobnie na Penny. Wiem, że na USS Indianapolis stan w którym część włazów była otwarta był zgodny z ówczesnymi normami dla tego okrętu przebywającego w strefie działań (myślę, że nic nie pokręciłem, pioszę z pamięci).

Co do uwagi Nemo2 o pobiciu Yamato przez okręt z dobrym radarem artyleryjskim to uważam, iż na dwoje babka wróżyła, albo tamten zdemoluje Yamato, albo Yamato zniszczy mu ten radar... nawet niekoniecznie trafiając bezpośrednio, albo trafi w komorę amunicyjną, maszynownię kotłownię... pociski z Yamato co by nie mówić o ich nowoczesności i jakości to jednak były bardzo duże...

Ja bym jednak nie ryzykował one on one z Yamato bez jakiejś potrzeby taktycznej czy strategicznej...

Pozdrawiam
P.W.
Zgoda! Niemniej nie zamykano wszystkich włazów, nie wiem czemu. Nie pozamykano grodzi i na USS Indianapolis i na wielu innych jednostkach. Dalczego? Nie wiem, z wygody? z głupoty?

- Z powodu GORĄCA.
"Indianapolis" nie była klimatyzowana i załoga feralnej nocy spała nawet na pokładzie górnym by złapać choć trochę chłodu...

Co do uwagi Nemo2 o pobiciu Yamato przez okręt z dobrym radarem artyleryjskim to uważam, iż na dwoje babka wróżyła, albo tamten zdemoluje Yamato, albo Yamato zniszczy mu ten radar

1. Najpierw trzeba trafić.
2. Radarów jest kilka, w przypadku Amerykanów 6-8. Wszystkie zniszczy? Jak i dlaczego?
3. Oprócz radarów dochodzą inne czynniki, ale nie chce mi się szczerze mówiąc akurat o tym dyskutować, bo zrobi się tu już totalny bałagan.

... nawet niekoniecznie trafiając bezpośrednio, albo trafi w komorę amunicyjną

- Nie tylko "Yamato" był dobrze opancerzony.

Pozdrowienia.
Nemo2

Post autor: Nemo2 »

Anonymous pisze:
miller pisze:"Generalnie nie łazi się bez ładu i składu na okręcie będącym w alarmie bojowym. Ale dla takich "szwędaczy" opracowano specjalne włazy, które nie tylko mają otwieraną pokrywę, ale także kopułę. Pokrywa pozostaje zamknięta, zaś człowiek może (aczkolwiek z problemami) przejść przez okrągłą kopułę, po czym ją zamyka ręcznie.
Nie wiem,
chyba widziałeś kiedyś taki właż?"

Zgoda! Niemniej nie zamykano wszystkich włazów, nie wiem czemu. Nie pozamykano grodzi i na USS Indianapolis i na wielu innych jednostkach. Dalczego? Nie wiem, z wygody? z głupoty? Może wskutek paniki. Może było tak, że pierwszy, który opuszczał zalewane pomieszczenie czekał na kolegów zamiast zamknąć właz i zaryglować? Nie wiem. Gorzej nie wiem jak było na Littorio, ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że tak mogło być, skoro tak było prawdopodobnie na Penny. Wiem, że na USS Indianapolis stan w którym część włazów była otwarta był zgodny z ówczesnymi normami dla tego okrętu przebywającego w strefie działań (myślę, że nic nie pokręciłem, pioszę z pamięci).

Co do uwagi Nemo2 o pobiciu Yamato przez okręt z dobrym radarem artyleryjskim to uważam, iż na dwoje babka wróżyła, albo tamten zdemoluje Yamato, albo Yamato zniszczy mu ten radar... nawet niekoniecznie trafiając bezpośrednio, albo trafi w komorę amunicyjną, maszynownię kotłownię... pociski z Yamato co by nie mówić o ich nowoczesności i jakości to jednak były bardzo duże...

Ja bym jednak nie ryzykował one on one z Yamato bez jakiejś potrzeby taktycznej czy strategicznej...

Pozdrawiam
P.W.
Amerykanie też nie ryzykowali
?
Gość

Post autor: Gość »

Ja bym jednak nie ryzykował one on one z Yamato bez jakiejś potrzeby taktycznej czy strategicznej...

Pozdrawiam
P.W.[/quote]

Amerykanie też nie ryzykowali ?


Pod Okinawą mieliby w sumie 10 nowych OL nie licząc starych a mimo to nie przetestowali swej przewagi technicznej w konfr. z YAMATO.
Nemo2

Post autor: Nemo2 »

Bo ubiegł ich Mitcher ze swoimi samolotami, za co potem patrzono na niego wilkiem.
A chcieli "potłuc japońskie jajka na śniadanie" pancernikami.
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Zeszliśmy z tematu, ale skoro już zeszliśmy to radar urządzeniem delikatnym jest, a wtedy byłi się psuł czasem nawet od własnych wystrzałów. A choć uważam, że japońskie systemy kierowania ogniem były gorsze, to uważam iż istnieje ryzyko, że Yamato jednak by trafił, a takie trafienie mogłoby wyrównać szansę... zwłaszcza, ze nie wszystkie radary służyły do kierowania ogniem artylerii głównej... i zamienne chyba nie były.

Wracając do VV i Littorio to reasumując to co zostało powiedziane - jeśli Littorio nabrał wody bo miał włazy pootwierane to znaczy, że konstrukcję miał ok, ale załogę kiepską, a jeśli zalanie nastąpiło wskutek braków konstrukcyjnych no to znaczy, że okręty typu VV były "przereklamowowane".

Co do uszkodzenia VV pod Matapanem to wydaje mi się, że pretensje można mieć albo do art. plot, albo do manewrowania okrętem, bo trafienie miało miejsce w strewie newralgicznej dla każdej jednostki pływającej i nie powinno wpływać na ocenę jednostki.

Ale i tak uważamdziób za wrażliwe miejsce u wszystkich okrętów liniowych ;-) szczególnie tych z all or nothing :-D

Pozdrawiam
P.W.
Gość

Post autor: Gość »

Nemo2 pisze:Bo ubiegł ich Mitcher ze swoimi samolotami, za co potem patrzono na niego wilkiem.
A chcieli "potłuc japońskie jajka na śniadanie" pancernikami.
Ktoś wydał rozkaz i nie brzmiał on "kto pierwszy ten lepszy".
ODPOWIEDZ