
Najlepszy europejski szybki pancernik
Mógł też stracić dowodzenie, a to mając na uwadze Szantung nie musiałoby koniecznie wróżyć starciu dobrze.SmokEustachy pisze:Dowodca ma byc bohaterski a nie opancerzony.CIA pisze:Ależ to negatywnie wpływa na psyhike dowódcy, ja na miejscu takiego Angola w czasie bitwy zszedłbym sobie np. do kotłowni
Beatty na Jutlandii w ogole nie chcial wlezc dostanowiska dowodzenia i zdaje sie stracil guziki
Dowódca ma dowodzić bohatersko, co nie oznacza, że bezmyślnie, bo inaczej zostaje z niego tylko noga, jak z Witgefta.
Czyli kilkadziesiąt/sto milimetrów pancerza nie wzbudziło zapalnika.mcwatt pisze:Tak, ale szkoda że tylko on (no i ranny został oficer nawigacyjny). Cała reszta obsady pomostu zginęła. Dodam że pocisk przeszedł na wylot i nie eksplodował. U Bukały opancerzenie wynosi 102 mm boki i 76 mm tył stanowiska dowodzenia.
Odpowiadam na "zarzuty" w przedmiocie ankiety:
nie pytajcie poety, co miał na myśli.
Miał i tyle.
Dopisałem, że można oczywioście dostawiac z dołu swoje propozycje.
A Sowieckiego Sojuza dopisałem, dla jaj, ale też dlatego, że jednak parametry na papierze robiły wrażenie.
Cytuję za Bukałą:
"Pierwszy pocisk kal. 380 mm o godz. 6.02 uderzył z prawej burty na wysokości platformy kompasów, zabijając całą obsługę górnej części pomostu. Oficer nawigacyjny został ranny, natomiast dowódca okrętu kmdr Leach, pozostał nietknięty. Nieszczęście było spowodowane przez fragmenty czepca balistycznego pocisku i zniszczonej konstrukcji znajdującej się na drodze pocisku. Pocisk trafił w górną część płyty stalowej na wysokości 1,17 m wyrywając otwór o wymiarach 61x20 cm. Szczęśliwie nie eksplodował, a wychodząc po przeciwnej burcie na wysokości 79 cm zniszczył właz wejściowy do pomieszczenia wyrywając dziurę o wymiarach 76x61 cm nie naruszając konstrukcji dachu. Całe wyposażenie, instrumenty i przewody komunikacyjne znajdujące się na jego drodze zostały zniszczone lub uszkodzone. Na zewnątrz zniszczeniu uległ reflektor o średnicy lustra 112 cm i lewoburtowy falochron."
"Pierwszy pocisk kal. 380 mm o godz. 6.02 uderzył z prawej burty na wysokości platformy kompasów, zabijając całą obsługę górnej części pomostu. Oficer nawigacyjny został ranny, natomiast dowódca okrętu kmdr Leach, pozostał nietknięty. Nieszczęście było spowodowane przez fragmenty czepca balistycznego pocisku i zniszczonej konstrukcji znajdującej się na drodze pocisku. Pocisk trafił w górną część płyty stalowej na wysokości 1,17 m wyrywając otwór o wymiarach 61x20 cm. Szczęśliwie nie eksplodował, a wychodząc po przeciwnej burcie na wysokości 79 cm zniszczył właz wejściowy do pomieszczenia wyrywając dziurę o wymiarach 76x61 cm nie naruszając konstrukcji dachu. Całe wyposażenie, instrumenty i przewody komunikacyjne znajdujące się na jego drodze zostały zniszczone lub uszkodzone. Na zewnątrz zniszczeniu uległ reflektor o średnicy lustra 112 cm i lewoburtowy falochron."
wrzuć sobie do excela liczby luf obydwu kalibrów na słynnym pancerniku-pogromcy lotnictwa japońskiego, odległości strąceń (jest trochę danych na ładnej stronce o nim), proporcje w ilości wytrzelonych pocisków, to wygląda na to, że w spektakularnym sukcesie miały udział owszem 127-ki, które zniszczyły ... 3/4 samolotu
oczywiście to działanie matematyczne, bo jak bedę chciał udowodnić wprost przeciwne, to zamiast jardów wpiszę metry, to akurat tyle co trzeba, aby dać pięciocalówkom 1/3 strąceń
czyli w praktyce wygląda, że tylko zaobserwowane bezpośrednie trafienie w jeden samolot, który wprost rozleciał się od tego ciosu, mozna uznać za robotę kalibru sto dwadzieścia siedem, natomiast z pozostałych zapewne tylko kilka, bo w końcu grzali z wszystkiego ile wlezie.

oczywiście to działanie matematyczne, bo jak bedę chciał udowodnić wprost przeciwne, to zamiast jardów wpiszę metry, to akurat tyle co trzeba, aby dać pięciocalówkom 1/3 strąceń
czyli w praktyce wygląda, że tylko zaobserwowane bezpośrednie trafienie w jeden samolot, który wprost rozleciał się od tego ciosu, mozna uznać za robotę kalibru sto dwadzieścia siedem, natomiast z pozostałych zapewne tylko kilka, bo w końcu grzali z wszystkiego ile wlezie.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
-
- Posty: 123
- Rejestracja: 2004-03-04, 10:33
- Lokalizacja: Lublin
Karol, merytoryczna dyskusja z tobą to sama rozkosz...karol pisze:wrzuć sobie do excela liczby luf obydwu kalibrów na słynnym pancerniku-pogromcy lotnictwa japońskiego, odległości strąceń (jest trochę danych na ładnej stronce o nim), proporcje w ilości wytrzelonych pocisków, to wygląda na to, że w spektakularnym sukcesie miały udział owszem 127-ki, które zniszczyły ... 3/4 samolotu![]()
oczywiście to działanie matematyczne, bo jak bedę chciał udowodnić wprost przeciwne, to zamiast jardów wpiszę metry, to akurat tyle co trzeba, aby dać pięciocalówkom 1/3 strąceń
czyli w praktyce wygląda, że tylko zaobserwowane bezpośrednie trafienie w jeden samolot, który wprost rozleciał się od tego ciosu, mozna uznać za robotę kalibru sto dwadzieścia siedem, natomiast z pozostałych zapewne tylko kilka, bo w końcu grzali z wszystkiego ile wlezie.
Są trudnym celem tylko dla małokalibrowych pocisków do działek. Miękkie pokrycie płócienne powoduje bowiem, że często nie aktywizują się zapalniki przy bezpośrednim trafieniu (a więc pocisk wyrywa tylko mała dziurę a nie rozwala całej konstrukcji). Ciężkie pociski plot są dla nich tak samo niebezpieczne jak dla innych. Pociski takie rażą głównie odłamkami (bezpośrednie trafienie przy takim kalibrze to rzadkość) i efekt działąnia tych odłamków na silnik, zbiorniki paliwa, układ chłodzenia, sterowania i na załogę jest taki sam, a nawet gorszy gdyż np. siedzący w otwartej kabinie pilot jest bardzie narażony na działąnie odłamków niż pilot ukryty za pancernym wiatrochronem...SmokEustachy pisze: Swordfishy jako plucienne drewniaki sa wbrew pozorom trudnym celem dla nowoczesnej amunicji plot, zwalczajacej blaszaki.
Pozatym Bismarck odpieral sam, a Amerykanie kupa....
Niska prędkość swordfisha ułatwiała natomiast bardzo działanie obronie plot gdyż po pierwsze samolot potrzebował znacznie więcej czasu od momentu wejścia w zasięg dział do momentu zrzucenia torpedy, a po drugie mała prędkość kątowa przemieszczania celu ułatwiała pracę SKO.
Ale niech będzie... Weźmy więc inny przykład: 17 lipca 1944 podczas nalotu 44 samolotów barracuda (a więc wg. Ciebie, jak rozumiem, łatwiejszych do strącenia niż swordfishe) na TIRPITZA Niemcy użyli do jego odparcia całej dostępnej artylerii (łącznie z 15-calówkami! ). Wystrzelono 39 pocisków 380mm, 259 pocisków 150mm, prawie 2000 pocisków z tak chwalonych przez Karola dział 105mm (

Bo tto było nieuczciwe....Ale niech będzie... Weźmy więc inny przykład: 17 lipca 1944 podczas nalotu 44 samolotów barracuda (a więc wg. Ciebie, jak rozumiem, łatwiejszych do strącenia niż swordfishe) na TIRPITZA Niemcy użyli do jego odparcia całej dostępnej artylerii (łącznie z 15-calówkami! ). Wystrzelono 39 pocisków 380mm, 259 pocisków 150mm, prawie 2000 pocisków z tak chwalonych przez Karola dział 105mm ( , ok 30% zapasu), prawie 4000 pocisków 37mm i 28500 pocisków 20mm! I strącono ... 2 brytyjskie maszyny .
Brytyjczycy przylecieli od strony lądu i mieli torpedy.
Któryś z Kolegów stwierdził, że Vanguard nie był dziwolągiem.
A nie dziwne, żaby okret nowoczesny i wyposazony w szuper urządzenia kierowania ogniem miał broń główną na poziomie Jutlandu?