fdt pisze:Bismarck stał się legendą już za "zycia", ale po "śmierci" ta legenda urosła do grubej przesady.
Słusznie.
Co to był za okręt? Ano bezsensowny.
Głównie poza bezsensownym był jeszcze duży. I musiał być też drogi, skoro zbudowano dwa i tak długo to trwało w czasie pokoju.
Okręty wojenne buduje się aby były przydatne w czasie ewentualnej wojny.
Pewien japoński przykład pokazuje, że okręty buduje się, by twórcy nowych doktryn mieli gdzie mieszkać i na co patrzeć. Oraz, by na tych cudach techniki skupiała się bezsilna nienawiść dostającej w trąbę na wszystkich frontach armii. Przydatność w wojnie jest zawsze niepewna. Wojna może się zacząć dobrze i nagle przejść na inny tor vide: wojna na Pacyfiku, która miała służyć za demonstracyjny przykład użycia artylerii japońskich okrętów, a skończyła się jako przykład tryumfu myśli naukowej nad kanonierską.
Bismarck tego warunku niegdy nie spełniał.
Jeden Bismarck oczywiście nie ! Ale 15 Bismarcków mogłoby spełniać. Albo 15 Scharnchorstów. Wszystko jest sprawą uściślenia skali rozważań. Normalne, że jeden okręt nic nie zdziała, więc dokleca mu się idiotyczną (nowatorską) doktrynę, bo a nuż się uda. Przeciwnik będzie tak powalony idiotycznoscią nowego planu Niemców, ze nie podejmie stosownej akcji obronnej. To się nazywa spryt
Zbudowano go po to aby połechtać "germańskie ego" narodu "nadludzi" i jego "nadludzkich" przywódców...
No, jak był jeden, to mógł równie dobrze stać jako muzeum techniki.
a nie po to żeby się do czegoś przydał.
Przydał się- do zniszczenia nadprodukcji dóbr i zajęcia niewykorzystywanych dotąd mocy produkcyjnych (jakby to wyjaśnił Orwell).
W trakcie rzeczywistych działań wojennych okazał się być pierońsko kosztowną jednorazówką. Do zadań mu wyznaczonych nadawał się słabo... bardzo słabo, jeżeli w ogóle.
Tego nie rozumiem. Czemu nie nadawł się do topienia bezbronnych statków i samotnych okrętów brytyjskich?
Kiedy stało się to oczywiste nawet dla austriackiego kaprala, bliźniaczy Tirpitz wylądował w mysiej dziurze gdzie stał sobie i stał, aż go angole "usiekli". B i T nadawały się więc tak naprawdę tylko do straszenia, bo wypływanie na morze było bardziej niebezpieczne dla niego niż dla wroga.
Zwłaszcza, kiedy ten wróg ma przewagę lekko 10:1 w każdej możliwej akcji obronnej, to od razu staje się jasne, że prowadzić takiej wojny morskiej Niemcy nie będą. Bo niby robić wymianę 1 pancernik za stary krążownik liniowy to się nie opłaca. Zważywszy jeszcze, ze Brytole moga wysłać pół swojej floty by zniszczyć jeden pancernik. A ten jeden pancernik tej floty nie zniszczy, więc niech stoi w porcie i straszy ewentualnością wyjścia w morze.
Stosunek koszt/efekt dla B i T wypada miażdżąco.
Jak się chce rozpocząć wojnę z krajem, który od wieków panuje na wszystkich akwenach świata, to trudno, żeby było to tanim kosztem.
Legenda Bismarcka to w większości wytwór angoli, którym nie wypadało przecież przyznać, że zatopienie B. było (a przynajmniej powinno być) czysta formalnością nie mającą ŻADNEGO wpływu na wynik wojny.
B. był bezużyteczny, marnotrawczy... był... kompletnie bez sensu. Oczywiście można się podniecać jego wspaniałością techniczną, ale po co kupować super-duper telewizor... żeby postawić na nim wazon z kwiatkami, kiedy można po prostu kupić stojak na tenże wazon

).
Europa już tak jest dziwnie skonstruowana, że musi sobie zrobić legendy z byle czego, taka jest próżna. Dobrze, ze Bismarcka zatopili Brytole, a nie Francuzi, bowiem ci nie dali by żyć reszcie świata tymi legendami. Nie zgodzę się, że Bismarck był bezużyteczny. Był taki dla Hitlera i jego wojny w Europie. Równie dobrze można powiedzieć, ze cała Kriegsmarine była bezużyteczna, bo nie chroniła nikogo przed niczym, podobnie jak Luftwaffe po otwartym przystąpieniu do wojny Amerykanów. Jeden Bismarck był do chrzanu, przeciwko dziesiątkom innych okrętów. Taka prawda.
Podsumowując: powstał bez sensu, kosztował za dużo jak na rzecz bezsensowną, nie nadawał się do wyznaczonych mu zadań (bo naprawdę mógłby się do czegoś przydac w poprzedniej wojnie), okazał się być jednorazówką i zginął bez sensu (co z tego że sprzątnął Huda... czy Angolom zabrakło od tego okrętów z wielkimi działami??). Niech więc spoczywa w pokoju. Amen.

Generalnie, mogę się zgodzić z tą tezą. Zaznaczając jednak w przypisie, że pojedynczo zbudowany nawet najlepszy okręt jest do niczego i jego budowa jest bez sensu. Nie będzie się nadawać do żadnych akcji ofensywnych, dopóki nie sprowadzi się sił wroga do odpowiednio niskiego poziomu. A Niemcy, skoro chcieli jednym okrętem pobić Brytyjczyków, to oczywiscie byli szaleńcami.
Duże koty zjadam na przystawkę.