Mounbaten Pink - okręty na różowo malowane

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Waldek K
Posty: 2028
Rejestracja: 2004-01-30, 10:16
Lokalizacja: Szałsza

Post autor: Waldek K »

Bardzo ciekawe to zestawienie kolorów. Wychodzi na to, że wg np. steelnavy niektóre odcienie różowego są różowe tylko z nazwy.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

... a która to amerykańska padwodnaja łodka straciła podczas patrolu czarny kolor który ponoć "schodził płatami" i do portu wrócił już jako krab po gotowaniu ?.
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Teller »

Słyszałem od mojego braciszka Ferrebee'go, który w temacie wojny na Pacyfiku siedzi bardzo głęboko, że amerykańskim podwodniakom różowy kolor mostka bardzo się podobał. Świetnie sprawdzał się w czasie porannej mgły, gdy atakowano małe jednostki japońskie z wynurzenia, wykorzystując pokładową armatę. Dowódcy ponoć domagali się formalnego wprowadzenia tej barwy, ale oczywiście w Waszyngtonie uznano ich za wariatów. Co dowodzi (typowego) ignoranctwa centrali, bo przykładowo rozpoznawcze Mosquity również malowano na różowo, by gubiły się na tle chmur.

Swoją drogą, była ongi przednia komedia wojenna z Cary Grantem i Tony Curtisem o okręcie podwodnym, który pomalowano na różowo z uwagi na posiadanie na składzie jedynie farby białej i czerwonej. Historyjka sama w sobie była banalna, ale fragment o "organizowaniu" części zamiennych dla uszkodzonej jednostki przez szabrowanie rur w portowych latrynach jak z życia wzięty. Tytułu filmu już nie pomnę, wszakże zapamiętałem jedno urocze zdanie -- "Nigdy jeszcze w historii wojen morskich tak wiele nie zostało skradzione u tak wielu przez tak nielicznych". :D
Fear the Lord and Dreadnought
eSDe
Posty: 84
Rejestracja: 2004-04-15, 22:37
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: eSDe »

... tytuł filmu to "Operation Petticoat" (Operacja Haleczka) :-).
Korzystałem z niego przy nauce języka angielskiego, bo ...

"... zawsze się czegoś zapomina"- to też cytat z filmu.
Pozdrowienia.
Gringo
Posty: 76
Rejestracja: 2004-11-13, 16:38

Post autor: Gringo »

Gratulacje dla Tellera i eSDe - pierwsi, którzy nie dali się nabrać na prosiaczka.

Zdjęcie USS Sea Tiger pochodziło z filmu "Operation Petticoat":

Obrazek

Okręt doświadczalny był to w tym sensie, że po raz pierwszy w historii US Navy zaciągnięto do marynarki wyrośniętą świnię na stanowisko radiotelegrafisty na okręcie podwodnym... Doświadczenie było zaprawdę jednorazowe. :lol:
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

fotka z j-aircraft ładnie podsumowywująca temat ;)

Obrazek
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

W sumie na różowo miano malować peryskopy i pewne fragmenty kiosków - dowódcy okrętów podwodnych uważali po prostu że kolor ten zlewa się znakomicie z błekitem oceanu. Paru wcieliło swe pomysły w życie, na ogół tych stacjonujących w Australii. W trakcie kolejnych remontów po rejsach bojowych takie malowanie stopniowo zanikało - prawdopodobnie ze względu na kłopoty ze zdobyciem odpowiedniej farby.

Całych okrętów zdecydowanie tak nie zamierzano malować, ze względu na to, iż raczej nie praktykowano dłuższych wynurzeń w dzień, a poza tym przy zasięgu typowych dla początku wojny armat 3 i 4 cale, oraz torped (tak jedne jak drugie wymuszały atak z odległości 50 do 25 hektometrów), taki kamuflarz byłby nieskuteczny. W nocy z kolei najlepiej sprawdzałyby się odcienie barwy granatowej i czarnej (oczywiście w wersji błyszczącej).

We wspomnianym filmie był inny smaczek, prawdopodobnie nie zamierzony przez scenarzystę - okręt wystrzelił torpedę, która trafiła w samochód na brzegu. Otóż gdyby jakaś kobieta dopuściła się czegoś podobnego, zostałaby od razu legendą podwodniaków, ostatecznie skoro torpeda wybuchła dopiero na brzegu, oznacza że cierpiała na typowy problem ówczesnych Mk XIV (nawodnych Mk XV i lotniczych Mk XIII zresztą też), czyli niesprawne zapalniki magnetyczne i kontaktowe. Dochodziło do kuriozalnych wypadków, jak ten, gdy torpeda z USS Wahoo zatopiła japoński statek przechodząc przezeń na wylot. W wypadku więc trafienia w tankowiec inkryminowaną torpedą byłoby najpewniej dud torpedo. Przypuszczam że na twarzach emerytowanych podwodniaków scenka ze storpedowaniem ciężarówki budziła gorzki uśmiech (o problemach z torpedami i przepychankach z Biurem Uzbrojenia do drugiej połowy lat 50. mówiło się właściwie wyłącznie półgębkiem).

Fereby
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

... a ilu dowódców doprowadzało to niemal do nerwowego załamania.
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Teller »

Przypomina mi się przecudna kwestia z 1941 Stevena Spielberga:
"Chcieliśmy ostrzelać ten japoński okręt podwodny, ale nasz czołg wcześniej został storpedowany i zatonął".
Fear the Lord and Dreadnought
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Teller »

Gringo pisze:Gratulacje dla Tellera i eSDe - pierwsi, którzy nie dali się nabrać na prosiaczka. Zdjęcie USS Sea Tiger pochodziło z filmu "Operation Petticoat"
Okręt doświadczalny był to w tym sensie, że po raz pierwszy w historii US Navy zaciągnięto do marynarki wyrośniętą świnię na stanowisko radiotelegrafisty na okręcie podwodnym... Doświadczenie było zaprawdę jednorazowe. :lol:
O ile pamiętam, testowano tam również pas do pończoch w charakterze "elementu sprężystego o długotrwałej wytrzymałości". :D
Fear the Lord and Dreadnought
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

shigure pisze:... a ilu dowódców doprowadzało to niemal do nerwowego załamania.
Zwłaszcza że:
  1. Dowództwo twierdziło że to ich wina, ponieważ nie umieją właściwie obsługiwać tak nowoczesnej i niezawodnej broni, a rozliczne narzekania biorą się z nadmiernego konserwatyzmu.
  2. Departament ds. Uzbrojenia twierdził dokładnie to samo i odmawiał jakichkolwiek testów, jako całkowicie niepotrzebnych. Jego zdaniem zapalniki zostały wystarczająco przetestowane w żróżnicowanych warunkach, nie wykazując żadnych istotnych usterek. Przysyłano nawet kontrolerów, którzy potrafili w ramach demonstracji właściwej obsługi torped, umieszczać weń odwrócony o 180 stopni żyroskop.
W związku z powyższym wywiązała się specyficzna gra - dowódcy nie pisali w raportach że ustawiają torpedy na przebieg po powierzchni by zredukować błędy układów hydrostatycznych, nie pisali że wyłączają zapalniki magnetyczne i zdają się na uderzeniowe (w rezultacie co najmniej równie liczne wadliwe działania zapalnika uderzeniowego zwalano na magnetyczny). Trwało to do 1943 roku.

Fereby
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

Na ich szczęście Lookwood w końcu "przejrzał na oczy i zakazał stosowania zapalników magnetycznych.
Tak na marginesie jeśli pogrywałeś w SH 1 - to jako ciekawostkę dodam iz kiedyś z kolesiem trzy razy pod rząd tak dla ... wróciliśmy do portu lewdo zaczynając patrol.Zdjeto nas momentalnie z dowodzenia :shock:
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

shigure pisze:Na ich szczęście Lookwood w końcu "przejrzał na oczy i zakazał stosowania zapalników magnetycznych.
Zgadza się - przebiegało to w trzech etapach. Najpierw przetestowano hydrostat torpedy wystrzeliwując wiązkę do sieci rybackich. Test wykazał, że torpeda Mk XIV zanurza się zdecydowanie głębiej niż nastawa. Lockwood uznał iż to jest przyczyną niedziałania zapalnika magnetycznego i zapalniki magnetyczne nadal stosowano (tzn. nagminnie udawano że się je stosuje). Wkrótce potem Christie uznał że zapalniki magnetyczne są wadliwe i nakazał ich wyłączanie. Lockwood nie. W rezultacie bywało, że załogi okrętów prowadzących rejsy z Sydney do Pearl Harbor włączały zapalniki magnetycze po wpłynięciu w rejon Środkowego Pacyfiku, z kolei przepływająć do jurysdykcji Dowództwa Południowo-Zachodniego Pacyfiku zapalniki MK-VI wyłączały. W końcu Lockwood także nakazał wyłączanie zapalników magnetycznych, ale ilość niewybuchów nie uległa wydatnemu zmniejszeniu. Wyraźnie zirytowany Lockwood (po słynnym strzelaniu do tankowca) postanowił przetestować zapalniki kontaktowe w Pearl Harbor - okazało się że wadliwie zaprojektowana iglica blokuje się przy kątach trafienia bliskich 90 stopni, uniemożliwiając wybuch. Biuro Uzbrojenia jednak nie miało zamiaru w to uwierzyć - w końcu po różnorakich naciskach (Lockwood napisał nawet list do jednego z decydentów Biura, a'la zaklinam się na naszą starą przyjaźń), biurokraci zgodzili się na pewne udoskonalenia w zapalnikach uderzeniowych. Podwodniacy (w tym syn Nimitza) jeszcze jakiś czas próbowali na własną rękę udoskonalać zapalnik magnetyczny, ale w końcu dali za wygraną i pozostawili rzecz naukowcom.
shigure pisze: Tak na marginesie jeśli pogrywałeś w SH 1 - to jako ciekawostkę dodam iz kiedyś z kolesiem trzy razy pod rząd tak dla ... wróciliśmy do portu lewdo zaczynając patrol.Zdjeto nas momentalnie z dowodzenia :shock:
Grałem bardzo mało - mam teraz mało czasu. Sporo grywałem w Silent Service i Silent Service II, ale było to jakieś dziesięć lat temu.

Fereby
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1202
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Testy torped w PH prowadził bodaj komandor "Szwed" Momsen - ten spec od ratownictwa podwodnego
Dostał za to order i solidny ochrzan, bo byl znakomitym specem, a w ramach testów nie dość, że strzelali BOJOWYMI TORPEDAMI, to potem osobiście wyławiał niewybuchy torped i je rozbierał, żeby zobaczyć, dlaczego nie wybuchło.

Poprawiony zapalnik wyszedł z fabryki producenta gdzieś dopiero w 1944 roku, gdy juz wszystkie OP miały zapalniki naprawione w warsztatach Marynarki w PH :lol:
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Darth Stalin pisze:Testy torped w PH prowadził bodaj komandor "Szwed" Momsen - ten spec od ratownictwa podwodnego
Dostał za to order i solidny ochrzan, bo byl znakomitym specem, a w ramach testów nie dość, że strzelali BOJOWYMI TORPEDAMI, to potem osobiście wyławiał niewybuchy torped i je rozbierał, żeby zobaczyć, dlaczego nie wybuchło.

Poprawiony zapalnik wyszedł z fabryki producenta gdzieś dopiero w 1944 roku, gdy juz wszystkie OP miały zapalniki naprawione w warsztatach Marynarki w PH :lol:
Z tego co piszą w Godzinach grozy miano do tego użyć utwardzonego aluminium pochodzącego ze śmigieł zestrzelonych nad Pearl Harbor japońskich samolotów.

Fereby
Gość

Re: Mounbaten Pink - okręty na różowo malowane

Post autor: Gość »

Waldek K pisze:Pewno nie jeden o tym sposobie malowania słyszał. Z tego co mi wiadomo, to w Royal Navy kolorem tym pomalowany był m.in. krążownik "Ajax" około 1942-43 roku, zaś w US Navy 3 ścigacze typu Higgins (PT 71, 72, 199) pływające na kanale La Manche w 1944 (następne przykłady mile widziane).
Ciekawi mnie na czym polega to zjawisko, że z pozoru tak "rzucający się w oczy" kolor jak różowy może w pewnych warunkach uczynić obiekt trudnym do zauważenia.

Pozdrawiam
Campbeltown, robiący za żywą torpedę w St. Nazaire, też był pomalowany na różowo.
:)
X
ODPOWIEDZ