Celność rosyjskich pancerników w pierwszej wojnie światowej
Celność rosyjskich pancerników w pierwszej wojnie światowej
No właśnie jak to było z tą rosyjską celnością w PWŚ?
Bo podobno bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć rewelacyjnie?
Bo podobno bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć rewelacyjnie?
No bo tak, w "Historii pancernika" pisze że Rosjanie wprowadzili nowy typ kalkulatora artyleryjskiego - brytyjskiego, którego sami Brytole nie wzieli na stan ze względu na "tarcia wewnętrzne". I to był podobno fajny sprzęt co dawał przewagę w celności okrętom rosyjskim.
Z kolei w "Pierwszej Wojnie Światowej na morzu" pisze, że na Morzu Czarnym rosyjskie pancerniki strzelały nadzwyczaj celnie, celniej od Goebena!
Z kolei w "Pierwszej Wojnie Światowej na morzu" pisze, że na Morzu Czarnym rosyjskie pancerniki strzelały nadzwyczaj celnie, celniej od Goebena!
Różnice pomiędzy Argo Clock Pollena i Fire Control Table Mk IV i Dreyera w duuużym skrócie...
Argo był urządzeniem czysto mechanicznym pracującym na jakiś elementach różnicowych. Dawało to możliwość uzyskiwania dokładnych wyników przy szybkich zmianach prędkości i kursu celu jak i własnego okrętu. Kolejnym atutem była dobra dokładność (w porównaniu do FCT) przy strzelaniu na dużych dystansach. FCT bazowało na rozwiązaniu geometrycznym dającym wynik przybliżony. Przy szybkich zmianach dawało wynik nieadekwatny do aktualnej pozycji celu.
Około 1910 roku Pierwszym Lordem Morskim został A.K. Wilson, a R. Becon szefem DNO. Obaj byli rękami i nogami za Dreyerem. Nie wierzyli w urządzenie mechaniczne o dużej automatyzacji. Co więcej Wilson brał udział przy projektowaniu Tabel Dreyera. No i oczywiście dochodziły do tego jeszcze animozje personalne. Potem pod dyrekcją Wilsona zostały przeprowadzone testy. Całkiem sprawiedliwe, nie? Cel płynął stałym kursem przy idealnym stanie morza. Wyszło że oba urządzenia maja porównywalne osiągi. Przy większej cenie Argo i większej komplikacji (czyli możliwości uszkodzenia) wybrano Dreyera.
Jednak udało się zainstalować jeden (chyba?) Argo Clock na Queen Mary. Według oficerów z niemieckich KL ogień prowadzony z tego okrętu był bardzo szybki i celny w porownaniu do innych okrętów brytyjskich.
Rosjanie byli zainteresowani zwiększeniem celności swoich okrętów od momentu zebrania batów pod Cuszimą. W 1913 roku testowali Argo na Piotrze Wielkim, który od 1905 roku był szkolną jednostką artyleryjską. Testy wyszły chyba zadowalająco bo jeszcze przed wojną Rosjanie kupili kilka Argo Clock od Pollena. Nie jest jasne ile, ale wszystkie drednoty prawdopodobnie miały je zainstalowane. Możliwe, że niektóre pre-drednoty również. Dochodziły do tego intensywne ćwiczenia (znowu Cuszima) w strzelaniu indywidualnym i koncentracji ognia.
No i potem w pierwszej czterodziałowej salwie Goebena trafiły dwa pociski... podobno... a Goeben obramował w trzeciej.
Argo był urządzeniem czysto mechanicznym pracującym na jakiś elementach różnicowych. Dawało to możliwość uzyskiwania dokładnych wyników przy szybkich zmianach prędkości i kursu celu jak i własnego okrętu. Kolejnym atutem była dobra dokładność (w porównaniu do FCT) przy strzelaniu na dużych dystansach. FCT bazowało na rozwiązaniu geometrycznym dającym wynik przybliżony. Przy szybkich zmianach dawało wynik nieadekwatny do aktualnej pozycji celu.
Około 1910 roku Pierwszym Lordem Morskim został A.K. Wilson, a R. Becon szefem DNO. Obaj byli rękami i nogami za Dreyerem. Nie wierzyli w urządzenie mechaniczne o dużej automatyzacji. Co więcej Wilson brał udział przy projektowaniu Tabel Dreyera. No i oczywiście dochodziły do tego jeszcze animozje personalne. Potem pod dyrekcją Wilsona zostały przeprowadzone testy. Całkiem sprawiedliwe, nie? Cel płynął stałym kursem przy idealnym stanie morza. Wyszło że oba urządzenia maja porównywalne osiągi. Przy większej cenie Argo i większej komplikacji (czyli możliwości uszkodzenia) wybrano Dreyera.
Jednak udało się zainstalować jeden (chyba?) Argo Clock na Queen Mary. Według oficerów z niemieckich KL ogień prowadzony z tego okrętu był bardzo szybki i celny w porownaniu do innych okrętów brytyjskich.
Rosjanie byli zainteresowani zwiększeniem celności swoich okrętów od momentu zebrania batów pod Cuszimą. W 1913 roku testowali Argo na Piotrze Wielkim, który od 1905 roku był szkolną jednostką artyleryjską. Testy wyszły chyba zadowalająco bo jeszcze przed wojną Rosjanie kupili kilka Argo Clock od Pollena. Nie jest jasne ile, ale wszystkie drednoty prawdopodobnie miały je zainstalowane. Możliwe, że niektóre pre-drednoty również. Dochodziły do tego intensywne ćwiczenia (znowu Cuszima) w strzelaniu indywidualnym i koncentracji ognia.
No i potem w pierwszej czterodziałowej salwie Goebena trafiły dwa pociski... podobno... a Goeben obramował w trzeciej.
-
- Posty: 1320
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Celność rosyjskich pancerników w pierwszej wojnie światowej.
Cała tajemnica tkwi we fakcie, że po klęsce cuszimskiej Rosjanie wybrali pancerniki czarnomorskie na "poligon" doświadczalny mający udoskonalić systemy i urządzenia kierowania ogniem. I tak, wszystkie predrednoty miały dalocelowniki 12-stopowe (Goeben 9-stopowy), Evstafij i Joann Zlatoust miały 35-stopniowe kąty podniesienia dział, Tri Sviatitielja - 25 stopni, Pantelejmon albo 25 albo 35. Goeben miał jedynie 13,5 - stopnia, przy czym flota niemiecka była przed wojną przygotowana do pojedynków artyleryjskich do 10.000m, co zostało szybko zweryfikowane przez działania wojenne. Wszystkie okręty liniowe otrzymały większą elewację luf, a Goeben z wiadomych przyczyn nie.
Rosjanie wiedzieli, że nie mogą sobie pozwolić na budowanie floty liniowej złożonej z drednotów i że będą musieli w jakimś stopniu polegać na predrednotach, nawet, jeśli za przeciwników będą miały drednoty (niemieckie czy brytyjskie). Problemem związanym z prowadzeniem ognia na daleki dystans przez predrednoty był fakt, iż mogły oddawać tylko 2-pociskowe salwy, co bardzo utrudniało szybkie wprowadzanie korekt do ustawienia dział. Rozwiązaniem miała być koncentracja ognia kilku jednostek (najlepiej trzech), z których środkowa była centralą artyleryjską dla dwóch pozostałych. W dużym uproszczeniu, środkowy okręt przesyłał radiem dane do ustawienia dział na pozostałe jednostki, a ich artylerzyści wprowadzali jedynie poprawki związane z różnicą pozycji wobec jednostki centralnej tak, aby uzyskać jak największą koncentrację salw wszystkich trzech. Pod Sarych okrętem "centralnym" był Zlatoust (Tri Sviatitielja i Rostislav ze względu na inne parametry artylerii były wyłączone z systemu). Bitwa trwała tylko ok. 10 minut, mimo to Souchon wspominał, że był pod skoncentrowanym ogniem 4-5 rosyjskich pancerników.
Dla ciekawości - adm. Eberhard dostał za tą bitwę...polski order Orła Białego, który został wcielony do systemu odznaczeń rosyjskich. Brano to za złośliwość wobec tego dowódcy, bowiem odznaczenie to nie miało największego wzięcia.
Rosjanie wiedzieli, że nie mogą sobie pozwolić na budowanie floty liniowej złożonej z drednotów i że będą musieli w jakimś stopniu polegać na predrednotach, nawet, jeśli za przeciwników będą miały drednoty (niemieckie czy brytyjskie). Problemem związanym z prowadzeniem ognia na daleki dystans przez predrednoty był fakt, iż mogły oddawać tylko 2-pociskowe salwy, co bardzo utrudniało szybkie wprowadzanie korekt do ustawienia dział. Rozwiązaniem miała być koncentracja ognia kilku jednostek (najlepiej trzech), z których środkowa była centralą artyleryjską dla dwóch pozostałych. W dużym uproszczeniu, środkowy okręt przesyłał radiem dane do ustawienia dział na pozostałe jednostki, a ich artylerzyści wprowadzali jedynie poprawki związane z różnicą pozycji wobec jednostki centralnej tak, aby uzyskać jak największą koncentrację salw wszystkich trzech. Pod Sarych okrętem "centralnym" był Zlatoust (Tri Sviatitielja i Rostislav ze względu na inne parametry artylerii były wyłączone z systemu). Bitwa trwała tylko ok. 10 minut, mimo to Souchon wspominał, że był pod skoncentrowanym ogniem 4-5 rosyjskich pancerników.
Dla ciekawości - adm. Eberhard dostał za tą bitwę...polski order Orła Białego, który został wcielony do systemu odznaczeń rosyjskich. Brano to za złośliwość wobec tego dowódcy, bowiem odznaczenie to nie miało największego wzięcia.
Ja bym się nie odważył tak powidziećkrzysiek pisze:Czy można powiedzieć, że rosyjska flota liniowa była najlepsza w strzelaniu w 1 wojnie? Czy też jednak będzie to przesada, albo też nie da się tego stwierdzić na pewno?
PS. Czy po Jutlandii Brytyjczycy wymienili ten FCT na coś lepszego?
Pozdrawiam
Na skuteczne strzelanie składa się cała masa rzeczy. W systemie kierowania ogniem kalkulator był tylko jednym z elementów. Bo jeszcze dalmierze, stanowisko konroli ognia, system przesyłania informacji do wież itd. A przecież całość SKO to też nie wszystko. Procedury strzelania, metody wstrzeliwania się w cel, jakość armat, jakość pocisków, jakość ładunków miotających - to wszystko miało wpływ na celność. A i to przecież nie wszystko bo jeszcze został czynnik ludzki, trening, wyszkolenie, dyscyplina...
Jak dla mnie teoretyczne porównnie skuteczności ognia okrętów dwóch różnych marynarek jest raczej nie możliwe.
Amerykanie w czasie I wojny uważali, że ich strzelanie należy do najlepszych na świecie. Tak przynajmniej pokazywały strzelania ćwiczebne. Jak eskadra pancerników US Navy dołączyła do RN to na ćwiczeniach brytyjscy oficerowie tarzali się ze śmiechu po pokładzie.
Bezpośrednie starcie mówi już więcej ale też może być mylące bo gdyby "powtórzyć" starcie to wynik mógłby być czasami odwrotny.
Włoskie okręty w II w.ś. strzelały raz wyśmieniecie raz beznadziejnie. U nich problemem podobno było to, że jak przychodziła kontrola do fabryki amunicji do pokazywali partię specjalnie przygotowanych pocisków i ładunków, które trzymały wszystkie tolerancje. Przy produkcji im się często za to rozjeżdżało. W innych marynarkach kontrola sama wybierała co chciała.
Co do FCT to cały czas coś tam modernizowano i usprawniano. Ale mechanizm (i jego wady) pozostawał ten sam. Hood też dostał Mark IV. Przełomem było wprowadzenie AFCT Mark I (Admiralty Fire Control Tables) dla Rodneya. Potem szło im coraz lepiej aż do całkiem przyzwoitego Mk.IX na KGV i Mk.X na Vanguardzie (ale ten miał już jakieś części od Forda
Cały ten transport odbywał się blisko wybrzeży, w większości na tanich żaglowoych jednostkach, łatwych w budowie. Rosjanie je topili dziesiątkami ale żeby skutecznie zablokować trzeba było mieć w pobliżu dogodne bazy a w nich dużą ilość krążowników i kontrtorpedowców a te miały zadania w innych częściach Morza Czarnego. Ważna też była ochrona własnego wybrzeża przed Goebenem i innymi jednostkami.
Na przykład 17 stycznia 1916 roku 5 zespołów kontrtorpedowców zatopiło od Trapezuntu do Synopy 164 małe jednostki żaglowe + dwie motorwe, 20 stycznia 1916 dwa zespoły zatopiły 40 jednostek. Takich ataków było więcej.
Co do skuteczności pancerników celność ich ognia ujawniła się również przy współpracy z armią lądową na początku 1916 roku.
Na przykład 17 stycznia 1916 roku 5 zespołów kontrtorpedowców zatopiło od Trapezuntu do Synopy 164 małe jednostki żaglowe + dwie motorwe, 20 stycznia 1916 dwa zespoły zatopiły 40 jednostek. Takich ataków było więcej.
Co do skuteczności pancerników celność ich ognia ujawniła się również przy współpracy z armią lądową na początku 1916 roku.
No tak, Rosjanie topili te żaglowe okręciki setkami i niekiedy doprowadzali Turcję do ogromnych trudności zaopatrzeniowych. Ale tylko momentami. Tylko że przy tak ogromnej przewadze sił naprawdę mogli się pokusić o trwałą blokadę. Goeben, Goebenem, był on tylko jeden...
Zresztą rozumiem jeszcze ostrożność gdy do linii nie weszły nowe drednoty ale później należało przykręcić śrubę.
Zresztą rozumiem jeszcze ostrożność gdy do linii nie weszły nowe drednoty ale później należało przykręcić śrubę.
Do "zabezpieczenia" przed Goebenem wystarczał jeden drednot, albo zespół predrednotów + oczywiście obowiązkowa otoczka lżejszych jednostek. Rosjanie mogli wystawić kilka takich zespołów. A więc jeden pilnuje własnego wybrzeża, a reszta stanowi na zmianę dalekie ubezpieczenie lekkich jednostek, które niszczą turecką żeglugę. To byłoby żmudne i kosztowne, ale bardzo skuteczne. Przy całkowicie szczelnej blokadzie Turcję mógłby szlag trafić!
Tylko że właśnie Rosjanom brakowało odpowiedniej ilości nowoczesnych kontrtorpedowców. Trza ich było więcej budować...
Pozdrawiam
Tylko że właśnie Rosjanom brakowało odpowiedniej ilości nowoczesnych kontrtorpedowców. Trza ich było więcej budować...
Pozdrawiam