Coronel
Trudno mi sie zgodzić co do Cradocka, nie był naiwny, doskonale zdawał sobie sprawe ze słabości swojego zespołu, w sygnałach do admiralicji kilkakrotnie , dawał do zrozumienia ze w spotkaniu ze Spee nie będzie miał szans i prosił o wsparcie ( jeśli dobrze pamiętam chodziło o Warriora z morza śródziemnego).
Ucieczkę nocą przez cieśniny podałem tylko jako przykład, można było zrobic COKOLWIEK innego.
I niekoniecznie mam tu na myśli jakąs bezsensowna samobójcza akcję.
A tak na marginesie: Czy przedzieranie sie niekompletnie uzbrojonego Orła, bez map, przyrządów przez ciesniny nie było z pozoru samobójstwem?[/quote]
Ucieczkę nocą przez cieśniny podałem tylko jako przykład, można było zrobic COKOLWIEK innego.
I niekoniecznie mam tu na myśli jakąs bezsensowna samobójcza akcję.
A tak na marginesie: Czy przedzieranie sie niekompletnie uzbrojonego Orła, bez map, przyrządów przez ciesniny nie było z pozoru samobójstwem?[/quote]
Cradock nie mial najmniejszego wyboru. Eskadta von Speego stanowila tak powazne zagrozenie dla komunikacji brytyjskiej ze nalezalo za wszelka cena sprubowac choc uszkodzic jej okrety. Przyglupami okazala sie admiralicja wysylajac zbyt slaby zespol zamiast krazownikow liniowych. Ockneli sie dopiero po czasie.
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
-
- Posty: 1321
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
"Wygasić kotły, wyokrętować broń przeciwpodwodną"
Odpowiem zbiorczo na kilka powyższych opinii dotyczących Cradocka:
1). Obecność eskadry von Spee na zachodnim wybrzeżu Ameryki Pd. była dla admiralicji trzeciorzędnym zagrożeniem, szczególnie wobec problemów piętrzących się na wodach europejskich. Miedzy innymi dlatego admiralicja nie za bardzo się interesowała losami eskadry Cradocka. Prawdą natomiast jest bałagan i niejasność w rozkazach, jakie otrzymywał z Londynu. Spowodowane były one pewnym niedowładem organizacyjnym admiralicji, naturalnym w pierwszym okresie wojny.
2). Nigdzie Cradock nie otrzymał rozkazu rzucania się na okręty von Spee. Admiralicja rzeczywiście stwierdziła lakonicznie, że ma wystarczająco silny zespół, ale nie było tam stwierdzenia, że do zniszczenia niemieckiej eskadry.
3). Cradock był durniem i pozbawionym wyobraźni produktem wiktoriańskiej Royal Navy, przepojonym nelsońskimi tradycjami i tanim patriotyzmem. Zawsze powtarzał, że ma nadzieję "zginąć w bitwie albo skręcić kark na polowaniu". Jego poczatkowe rozkazy kazały mu pilnować Cieśniny Magellana, gdzie pośród wysepek i niezliczonych kanałów miał szansę zadać Niemcom jakieś straty. Zamiast tego rzucił się na pełne morze stając wobec dużo silniejszej eskadry, mając do dyspozycji dwa niesprawne trupy, na dodatek obsadzone rezerwistami i 15-16-letnimi kadetami ze szkól w Osborne i Dartmouth. Swój najsilniejszy okręt - "Canopus" celowo zostawił w tyle opierając się na przesadzonych opiniach o jego bojowej niesprawności. Rezultat - 1.600 zabitych i żadnej korzyści dla Royal Navy, oprócz wypotrzebowania przez Niemców sporej części amunicji. Podobnym charakterologiczine głupcem był Sir Robert Arbuthnot z jego szarżą podczas bitwy jutlandzkiej.
4). Co mógł Cradock robić zamiast zabijać swoich 1.600 ludzi - mógł oddelegować "Glasgow" do śledzenia Niemców, mógł ich odganiać od Cieśniny Magellana i próbować grać na zwłokę i próbowac koncentracji z eskadrą wschodniego wybrzeża Ameryki Pd. pod dowództwem adm. Stoddarta ("Carnavon", "Cornwall" i "Defence").
Jako, że temat sporo wybiega od tytułu, więc ewentualną dalszą dyskusję proponuję przenieśc do nowego topicu.
1). Obecność eskadry von Spee na zachodnim wybrzeżu Ameryki Pd. była dla admiralicji trzeciorzędnym zagrożeniem, szczególnie wobec problemów piętrzących się na wodach europejskich. Miedzy innymi dlatego admiralicja nie za bardzo się interesowała losami eskadry Cradocka. Prawdą natomiast jest bałagan i niejasność w rozkazach, jakie otrzymywał z Londynu. Spowodowane były one pewnym niedowładem organizacyjnym admiralicji, naturalnym w pierwszym okresie wojny.
2). Nigdzie Cradock nie otrzymał rozkazu rzucania się na okręty von Spee. Admiralicja rzeczywiście stwierdziła lakonicznie, że ma wystarczająco silny zespół, ale nie było tam stwierdzenia, że do zniszczenia niemieckiej eskadry.
3). Cradock był durniem i pozbawionym wyobraźni produktem wiktoriańskiej Royal Navy, przepojonym nelsońskimi tradycjami i tanim patriotyzmem. Zawsze powtarzał, że ma nadzieję "zginąć w bitwie albo skręcić kark na polowaniu". Jego poczatkowe rozkazy kazały mu pilnować Cieśniny Magellana, gdzie pośród wysepek i niezliczonych kanałów miał szansę zadać Niemcom jakieś straty. Zamiast tego rzucił się na pełne morze stając wobec dużo silniejszej eskadry, mając do dyspozycji dwa niesprawne trupy, na dodatek obsadzone rezerwistami i 15-16-letnimi kadetami ze szkól w Osborne i Dartmouth. Swój najsilniejszy okręt - "Canopus" celowo zostawił w tyle opierając się na przesadzonych opiniach o jego bojowej niesprawności. Rezultat - 1.600 zabitych i żadnej korzyści dla Royal Navy, oprócz wypotrzebowania przez Niemców sporej części amunicji. Podobnym charakterologiczine głupcem był Sir Robert Arbuthnot z jego szarżą podczas bitwy jutlandzkiej.
4). Co mógł Cradock robić zamiast zabijać swoich 1.600 ludzi - mógł oddelegować "Glasgow" do śledzenia Niemców, mógł ich odganiać od Cieśniny Magellana i próbować grać na zwłokę i próbowac koncentracji z eskadrą wschodniego wybrzeża Ameryki Pd. pod dowództwem adm. Stoddarta ("Carnavon", "Cornwall" i "Defence").
Jako, że temat sporo wybiega od tytułu, więc ewentualną dalszą dyskusję proponuję przenieśc do nowego topicu.
Myślę, że niepotrzeba wydawać rozkazów typu "macie się rzucić na ich okręty" od tego ktoś zostaje admirałem i ma jakieś ogólne wytyczne by samemu na miejscu podjąć odpowiednie decyzje.
Co innego jest się mylić i podejmować błędne decyzje a co innego być durniem i iść na pewną śmierć z uśmiechem na ustach.
Ja za brdzo tej bitwy nie znam i może mam błędne informacje ale z chęcią dowiem się czegoś nowego.
1. Czy Cradock nie dostał rozkazu przechwycenia eskadry Spee od admiralicji?
2. Czy CANOPUS nie miał problemów z kotłami i czy Cradock zostawił go celowo?
3. Czy później (28 paź.) Churchill faktycznie wysłał rozkaz z wstyrzymaniem się do czasu przybycia japońskich posiłków i czy Cardock go odebrał?
4. Czy Cardock na początku bitwy nie chciał tylko odciąć LEIPZIG myśląc że jest sam?
5. Czy Cardock powinien uciekać po zobaczeniu Niemców?
Co innego jest się mylić i podejmować błędne decyzje a co innego być durniem i iść na pewną śmierć z uśmiechem na ustach.
Ja za brdzo tej bitwy nie znam i może mam błędne informacje ale z chęcią dowiem się czegoś nowego.
1. Czy Cradock nie dostał rozkazu przechwycenia eskadry Spee od admiralicji?
2. Czy CANOPUS nie miał problemów z kotłami i czy Cradock zostawił go celowo?
3. Czy później (28 paź.) Churchill faktycznie wysłał rozkaz z wstyrzymaniem się do czasu przybycia japońskich posiłków i czy Cardock go odebrał?
4. Czy Cardock na początku bitwy nie chciał tylko odciąć LEIPZIG myśląc że jest sam?
5. Czy Cardock powinien uciekać po zobaczeniu Niemców?
-
- Posty: 1321
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Coronel.
Jestem odcięty od "wiedzy", więc będę kontynuował po świętach. W sprawie Cradocka warto zwrócić uwagę na jeden fakt, a mianowicie na specyficzne osobowościowe uformowanie wyższej kadry oficerskiej wiktoriańskiej RN. Ogólna zasada postepowania sprowadzała się do reguły "follow father", co na polski można przetłumaczyć dziecięcą wyliczanką "...róbcie dzieci to co ja". Kiedy ojca brakło, brytyjscy dowódcy starszego pokolenia źle czuli się w sytuacji, kiedy byli pozbawieni dyrektyw, rozkazów i musieli oceniać sytuację tylko na podstawie własnego osądu pola bitwy. Tak było pod Coronelem, tak było kilka tygodni wcześniej przy ucieczce "Goebena".
-
- Posty: 1321
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Coronel.
Coś mi się przypomniało. Cradock był autorem bardzo popularnego przed wojną poradnika "dobrego marynarza i oficera RN". Jedna z jego wskazówek dla dowódców brzmiała (cytuję z głowy czyli z niczego): "Never let Your boat be faster than Your brain".
No, jednak co do kilku spraw sie nie zgodze:
1. Canopus ze względu na opłakany stan maszyn ledwo dowlókł sie na Falklandy. Nie mógł od razu ruszyć za Cradockiem bo wymagał kilkudniowego prowizorycznego remontu. Poza tym jego szybkosć oscylowała w granicach kilkunastu węzłów, tak więc mimo swojej artylerii byłby raczej kulą u nogi. I tu zgadzam sie z Cradockiem.
2. Teoretycznie istniała szansa dla Cradocka że moze przyłapać eskadrę von Spee wsród wysepek cieśniny Magellana.
Ale najpierw trzeba by Niemców odnaleźć a to nie było sprawa łatwą.(przykład Dresdena ).
Większa była szansa że w gąszczu owych wysepek po prostu przepusci Spee na Atlantyk.
3. Pytanie czy mógł sie wycofać po zobaczeniu Niemców?
Z uwagi na mniejszą prędkosć - raczej wątpliwe.Ale zakładając ze Spee nie goniłby Go nie ryzykując uszkodzenia swoich okrętówi,zużycia amunicji ,( mając w perspektywie samotne przedzieranie sie przez atlantyk.) Wycofanie sie otworzyłoby Niemcom prostą droge do Cieśniny Magellana i dalej na przestrzenie atlantyckie.
Wydaje mi sie ze w tamtej sytuacji Cradock nie miał wyjścia , musiał przyjąć bitwę.
I tak jak ktoś wcześniej zauważył być moze liczył chociaż na uszkodzenie okrętów przeciwnika.
I po raz kolejny pojawia sie pytanko? Czy nie ryzykować zycia załogi , okrętówi wycofać sie, czy też spełnic swój obowiązek walczac bez wielkich nadziei na zwycięstwo?
1. Canopus ze względu na opłakany stan maszyn ledwo dowlókł sie na Falklandy. Nie mógł od razu ruszyć za Cradockiem bo wymagał kilkudniowego prowizorycznego remontu. Poza tym jego szybkosć oscylowała w granicach kilkunastu węzłów, tak więc mimo swojej artylerii byłby raczej kulą u nogi. I tu zgadzam sie z Cradockiem.
2. Teoretycznie istniała szansa dla Cradocka że moze przyłapać eskadrę von Spee wsród wysepek cieśniny Magellana.
Ale najpierw trzeba by Niemców odnaleźć a to nie było sprawa łatwą.(przykład Dresdena ).
Większa była szansa że w gąszczu owych wysepek po prostu przepusci Spee na Atlantyk.
3. Pytanie czy mógł sie wycofać po zobaczeniu Niemców?
Z uwagi na mniejszą prędkosć - raczej wątpliwe.Ale zakładając ze Spee nie goniłby Go nie ryzykując uszkodzenia swoich okrętówi,zużycia amunicji ,( mając w perspektywie samotne przedzieranie sie przez atlantyk.) Wycofanie sie otworzyłoby Niemcom prostą droge do Cieśniny Magellana i dalej na przestrzenie atlantyckie.
Wydaje mi sie ze w tamtej sytuacji Cradock nie miał wyjścia , musiał przyjąć bitwę.
I tak jak ktoś wcześniej zauważył być moze liczył chociaż na uszkodzenie okrętów przeciwnika.
I po raz kolejny pojawia sie pytanko? Czy nie ryzykować zycia załogi , okrętówi wycofać sie, czy też spełnic swój obowiązek walczac bez wielkich nadziei na zwycięstwo?
-
- Posty: 1321
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Coronel.
Kiedy Spee opuszczał Valparaiso, dostał na pożegnanie bukiet kwiatów. Jego ostatnie "lądowe" słowa brzmiały - "Będą ładnie wyglądały na moim grobie". Von Spee dokonale wiedział, że Royal Navy nie przepuści go do Europy, i że im bliżej jej wód tym gęściej będzie się wokół niego robiło. Cradock wydał Niemcom straceńczą bitwę, zamiast kierować się zasadą koncentracji sił. Spychając Niemców na drogę wokół Hornu Royal Navy zyskiwała sporo czasu i mogła połączyć siły Cradocka, Stoddarta i może innych jednostek. Cradock miał przy sobie dwie szybkie jednostki - "Glasgow" i "Otranto" i mógł też przy najmniej do jakiegoś czasu śledzić ruchy Niemców.
Oczywiście na wojnie nie ma zwycięstw bez ryzykowania życia, ale postępowanie Cradocka ocenia się jako niepotrzebną bohaterszczyznę. Chcę jeszcze raz powtórzyć - zginęło 1.600 brytyjskich marynarzy - może to nikogo nie wzrusza, ale w dla opinii publicznej w Wlk.Brytanii był to potężny szok, tym bardziej, że na okretach zginęło kilkuset kilkanostoletnich kadetów. Nie idzie się do bitwy z takimi okrętami i taką załogą tylko szuka lepszych rozwiązań.
Oczywiście na wojnie nie ma zwycięstw bez ryzykowania życia, ale postępowanie Cradocka ocenia się jako niepotrzebną bohaterszczyznę. Chcę jeszcze raz powtórzyć - zginęło 1.600 brytyjskich marynarzy - może to nikogo nie wzrusza, ale w dla opinii publicznej w Wlk.Brytanii był to potężny szok, tym bardziej, że na okretach zginęło kilkuset kilkanostoletnich kadetów. Nie idzie się do bitwy z takimi okrętami i taką załogą tylko szuka lepszych rozwiązań.
Re: "Wygasić kotły, wyokrętować broń przeciwpodwodną&am
Zagrozenie lini komunikacyjnych nigdy nie bylo sprawa trzeciarzedna.Tadeusz Klimczyk pisze:Odpowiem zbiorczo na kilka powyższych opinii dotyczących Cradocka:
1). Obecność eskadry von Spee na zachodnim wybrzeżu Ameryki Pd. była dla admiralicji trzeciorzędnym zagrożeniem, szczególnie wobec problemów piętrzących się na wodach europejskich.
Oraz "sprawa" Battenberga,Miedzy innymi dlatego admiralicja nie za bardzo się interesowała losami eskadry Cradocka. Prawdą natomiast jest bałagan i niejasność w rozkazach, jakie otrzymywał z Londynu. Spowodowane były one pewnym niedowładem organizacyjnym admiralicji, naturalnym w pierwszym okresie wojny.
"..Nalezy sie przygotowac na spotkanie ich[...] gdyby Good Hope tez mial ruszyc przeciwko Niemcom..." Te cytaty z depeszy admiralicji podaje za Perepeczka ktory powoluje sie na Benetta "Coronel and the Falklands"2). Nigdzie Cradock nie otrzymał rozkazu rzucania się na okręty von Spee. Admiralicja rzeczywiście stwierdziła lakonicznie, że ma wystarczająco silny zespół, ale nie było tam stwierdzenia, że do zniszczenia niemieckiej eskadry.
Calkiem sporo zolnierzy rzucalo takimi textami.3). Cradock był durniem i pozbawionym wyobraźni produktem wiktoriańskiej Royal Navy, przepojonym nelsońskimi tradycjami i tanim patriotyzmem. Zawsze powtarzał, że ma nadzieję "zginąć w bitwie albo skręcić kark na polowaniu".
Ekhm. Wg Gozdawy i Wywerki otrzymal rozkaz patrolowania ciesniny bedac gotowym, w zaleznosci od informacji, cofnac sie by oslonic ujscie La Platy lub rozpoczac poszukiwania u zachodnich wybrzezy. Celem mialo byc zniszczenia eskadry SpeegoJego poczatkowe rozkazy kazały mu pilnować Cieśniny Magellana, gdzie pośród wysepek i niezliczonych kanałów miał szansę zadać Niemcom jakieś straty.
O sprawnosci Canopusa chyba najlepiej swiadczy fakt osadzenia go na mieliznie jako stalej baterii broniacej portu.Zamiast tego rzucił się na pełne morze stając wobec dużo silniejszej eskadry, mając do dyspozycji dwa niesprawne trupy, na dodatek obsadzone rezerwistami i 15-16-letnimi kadetami ze szkól w Osborne i Dartmouth. Swój najsilniejszy okręt - "Canopus" celowo zostawił w tyle opierając się na przesadzonych opiniach o jego bojowej niesprawności.
Tyle ze nie mial rozkazow sledzenia czy odganiania, lecz zniszczenia. O potrzebie wzmocnienia sil nie raz informowal marynarke. A Stoddard byl zbyt daleko by moc przybyc na czas. Zreszta tutaj w gre wchodzila tez owczasna lacznosc.4). Co mógł Cradock robić zamiast zabijać swoich 1.600 ludzi - mógł oddelegować "Glasgow" do śledzenia Niemców, mógł ich odganiać od Cieśniny Magellana i próbować grać na zwłokę i próbowac koncentracji z eskadrą wschodniego wybrzeża Ameryki Pd. pod dowództwem adm. Stoddarta ("Carnavon", "Cornwall" i "Defence").
Wydaje mi sie ze to taki sam mit jak zakopywanie odznaczen. Natomiast Cradock doskonale sobie zdawal sprawe ze slabosci swoich sil i niejednokrotnie o tym donosil admiralicji.Kiedy Spee opuszczał Valparaiso, dostał na pożegnanie bukiet kwiatów. Jego ostatnie "lądowe" słowa brzmiały - "Będą ładnie wyglądały na moim grobie".
Caly czas o ta koncentracje zabiegal.Cradock wydał Niemcom straceńczą bitwę, zamiast kierować się zasadą koncentracji sił.
A co po tym czasie?Spychając Niemców na drogę wokół Hornu Royal Navy zyskiwała sporo czasu i mogła połączyć siły Cradocka, Stoddarta i może innych jednostek. Cradock miał przy sobie dwie szybkie jednostki - "Glasgow" i "Otranto" i mógł też przy najmniej do jakiegoś czasu śledzić ruchy Niemców.
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
-
- Posty: 1321
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Re: "Wygasić kotły, wyokrętować broń przeciwpodwodną&am
Boruto !Boruta pisze:Tadeusz Klimczyk pisze:
Caly czas o ta koncentracje zabiegal.
A co po tym czasie?Spychając Niemców na drogę wokół Hornu Royal Navy zyskiwała sporo czasu i mogła połączyć siły Cradocka, Stoddarta i może innych jednostek. Cradock miał przy sobie dwie szybkie jednostki - "Glasgow" i "Otranto" i mógł też przy najmniej do jakiegoś czasu śledzić ruchy Niemców.
Czy Ty czytałeś mój post ?
O jakim zabieganiu o koncentrację piszesz ? Cradock miał nie zabiegać, tylko doprowadzić do tejże koncentracji na Atlantyku.
Dlaczego w ciemno piszesz, że "zagrożenie linii komunikacyjnych nigdy nie było sprawą trzeciorzędną", skoro akurat w tym wypadku literatura brytyjska tak twierdzi (chociażby prof. Halpern "Naval History of WWI) ?
Dlaczego cytujesz Perepeczkę cytujacego Benetta, który to właśnie Benett ma niezbyt dobrą opinie o Cradocku ?
Z resztą powrócę po świetach.
Wesołego Jajka !
Coronel.
Pierwsze rozkazy, jakie otrzymał Cradock nakazywały mu aby NAJPIERW skoncentrował siły (do tego czasu miał trzymać przy sobie pancernik "Canopus") i po uzyskaniu PRZEWAGI dopaść i zniszczyć Niemców. Czy to jest może to, co Cradock uczynił ?
To prawda, że później otrzymał kilka mętnych i niejasnych instrukcji, ale czy to jest powód aby przestać myśleć ? Cradock nie był, jak się go czasem przedstawia, heroicznym bohaterem, który słabszymi siłami stanął na drodze wroga i poległ w nierównej walce. Cradock miał kilka innych, lepszych wyjść z tej sytuacji, tyle, że nie miał wyobraźni i poniósł go tragiczny w skutkach duch bojowy. Ptrzedostanie się von Spee na południowy Atlantyk nie byłoby dla Royal Navy żadną tragedią ani zagrożeniem.
Co do "Canopusa", to rzeczywiście sprawa nie zabrania go do bitwy nie jest jednoznaczna. Główny mechanik pancernika meldował, iż maszyny okręty nie wyciągną więcej niż 12w., co okazało się nieprawdą, bowiem chief maszyny załamał się psychicznie bojąc się udziału w walce. Podczas odwrotu "Canopus" osiągnął 16,5w - więcej niż jednostki Cradocka !
Osadzenie "Canopusa" na mieliźnie, jest w nowszych opracowaniach określane jako przycumowanie dziobem i rufą u wejścia do portu.
Na koniec opinia o Cradocku wyrażona przez kmdr. Johna Luce, dowódcę "Glasgow" i osobistego przyjaciela admirała: "Miałem zawsze wrażenie, że Cradock nie miał żadnego jasnego planu lub doktryny w działaniu, ale że zawsze działał pod wpływem impulsu chwili". Trzeba tu dodać, że Cradock bardzo odznaczył się osobistym bohaterskim udziałem w różnorakich kampaniach lądowych, otrzymał też odpowiednik brytyjskiego medalu "Za Ofiarność i Odwagę" za uratowanie rodziny królewskiej z katastrofy statku pasażerskiego, który wszedł na skały u hiszpańskich wybrzeży. To wszystko jednak nie daje mu żadnych kwalifikacji w dowodzeniu zespołem ludzi i okrętów. Osobiste bohaterstwo w bitwach nie zawsze przekłada się w umiejętność podejmowania odpowiednich decyzji.
To prawda, że później otrzymał kilka mętnych i niejasnych instrukcji, ale czy to jest powód aby przestać myśleć ? Cradock nie był, jak się go czasem przedstawia, heroicznym bohaterem, który słabszymi siłami stanął na drodze wroga i poległ w nierównej walce. Cradock miał kilka innych, lepszych wyjść z tej sytuacji, tyle, że nie miał wyobraźni i poniósł go tragiczny w skutkach duch bojowy. Ptrzedostanie się von Spee na południowy Atlantyk nie byłoby dla Royal Navy żadną tragedią ani zagrożeniem.
Co do "Canopusa", to rzeczywiście sprawa nie zabrania go do bitwy nie jest jednoznaczna. Główny mechanik pancernika meldował, iż maszyny okręty nie wyciągną więcej niż 12w., co okazało się nieprawdą, bowiem chief maszyny załamał się psychicznie bojąc się udziału w walce. Podczas odwrotu "Canopus" osiągnął 16,5w - więcej niż jednostki Cradocka !
Osadzenie "Canopusa" na mieliźnie, jest w nowszych opracowaniach określane jako przycumowanie dziobem i rufą u wejścia do portu.
Na koniec opinia o Cradocku wyrażona przez kmdr. Johna Luce, dowódcę "Glasgow" i osobistego przyjaciela admirała: "Miałem zawsze wrażenie, że Cradock nie miał żadnego jasnego planu lub doktryny w działaniu, ale że zawsze działał pod wpływem impulsu chwili". Trzeba tu dodać, że Cradock bardzo odznaczył się osobistym bohaterskim udziałem w różnorakich kampaniach lądowych, otrzymał też odpowiednik brytyjskiego medalu "Za Ofiarność i Odwagę" za uratowanie rodziny królewskiej z katastrofy statku pasażerskiego, który wszedł na skały u hiszpańskich wybrzeży. To wszystko jednak nie daje mu żadnych kwalifikacji w dowodzeniu zespołem ludzi i okrętów. Osobiste bohaterstwo w bitwach nie zawsze przekłada się w umiejętność podejmowania odpowiednich decyzji.
W takim razie warto też przypomnieć, że to właśnie Cradock w sierpniu 1914 bezowocnie uganiał się po Morzu Karaibskim za niemieckimi lekkimi krążownikami Karlsruhe i Dresden. Mimo jego wysiłków Niemcy zdołali zatopić lub zdobyć cały szereg statków handlowych. Niewykluczone, że Cradock chciał w dwa miesiące później wykorzystać pierwszą okazję do „odegrania się” na Niemcach.
Brzmi to trochę jak z kiepskiej powieści, ale takie jest życie.
Brzmi to trochę jak z kiepskiej powieści, ale takie jest życie.