Fuksiarze i pechowcy II w.sw. :)
-
- Posty: 1302
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Fuksiarze i pechowcy II w. sw.:)
W kwestii formalnej - pomosty nawigacyjne nie bywały opancerzone. Opancerzona była niewielka bryła wieży dowodzenia, znajdujaca się zwykle przed i poniżej pomostu. Dowodzący bardzo nie lubili tam przebywać.
-
- Posty: 1302
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Fuksiarze i pechowcy II w. sw.:)
To prawda. Nawet na dużym "New Jersey" jest to bardzo niewielkie i ciemne pomieszczenie.
Churchill miał więcej tego typu szczęścia, także na lądzie.mac pisze:Szczęśliwcem zaś był Churchil który był na pokładzie w rejsie powrotnym ze spotkania z Roosweltem.
Churchill był zafascynowany operacjami Plunder/Varsity. Na ich czas paradował w mundurze pułkownika Royal Sussex Regiment. Koniecznie chciał być pod ogniem, więc wsadzono go do opancerzonego Daimlera Mk II o imieniu "Sheila". Miał nim pojechać na wizytację brytyjskiej 3. DP. Było to 26 marca 1945 r. Nie założył hełmu, tylko gogle na czapkę garnizonową, i tak w otwartej wieży jechał przez Xanten, w którym jeszcze toczyły się walki. Osłaniał Churchilla w tej wieży wychylony z niej nieco bardziej strzelec karabinu maszynowego Vickers K - nawiasem mówiąc dość rzadka rzecz w Daimlerach Mk II. O ok. 50 m od wozu pancernego Churchilla eksplodował pocisk moździerzowy lub artyleryjski, ale nic się premierowi nie stało.
Ja bym dodał pechowca Prince of Wales ( chyba jeszcze go nie było )
1. Najpierw go uszkodzili podczas wodowania
2. potem go zbombardowali podczas budowy
3. poszedł do walki z Bismarckiem całkiem świeży
4. poszedł na dno dostawszy najpierw torpedę w najczulsze miejsce i do tego w okolice tego bombardowania, prawdopodobnie nie do końca dobrze naprawione, a potem przy walnym współudziale załogi.
1. Najpierw go uszkodzili podczas wodowania
2. potem go zbombardowali podczas budowy
3. poszedł do walki z Bismarckiem całkiem świeży
4. poszedł na dno dostawszy najpierw torpedę w najczulsze miejsce i do tego w okolice tego bombardowania, prawdopodobnie nie do końca dobrze naprawione, a potem przy walnym współudziale załogi.
-
- Posty: 42
- Rejestracja: 2005-06-29, 16:11
- Lokalizacja: Warszawa , USA
Hi
Pechowcem był zapewne U-47 zatonął w niewyjaśnionych okolicznościach - trafienie przez własną torpedę??. Poszedł na dno w ostatnim rejsie po powrocie Prien miał dostać nowy okręt, Pecha miał też Lemp na U-110: zastrzelili go anglicy z zimną krwią za Athenię (strzał do rozbitka w wodzie), U-109 toneli pół godziny i nikt się nie mógł wydostać bo włazy się pozacinały... groteskowe...
Uważam iz pecha miał również Warspite ale nie podczas wojny tylko po wojnie. Była szansa żeby Angole go zachowali jako okręt muzeum i nici ale i tak Warspite pokazał pazury - zerwał się i osiadł na skałach gdzie z dużym wysiłkiem go pocieli..
Szczęściarz - Prinz-Eugen pomimo strat w ludziach to zawsze wychodził cało z opresji: wyprawa z Bismarkiem, marsz przez kanał, bez rufy dotarł bezpiecznie z Norwegi do Niemiec i nawet dziób mu naprawili ekspresowo w Gdyni po kolizji pod Helem, przeżył wojnę, przeżył wybuchy nuklearne na Bikini aby w końcu samemu zdecydować o swoim losie..
Uważam iz pecha miał również Warspite ale nie podczas wojny tylko po wojnie. Była szansa żeby Angole go zachowali jako okręt muzeum i nici ale i tak Warspite pokazał pazury - zerwał się i osiadł na skałach gdzie z dużym wysiłkiem go pocieli..
Szczęściarz - Prinz-Eugen pomimo strat w ludziach to zawsze wychodził cało z opresji: wyprawa z Bismarkiem, marsz przez kanał, bez rufy dotarł bezpiecznie z Norwegi do Niemiec i nawet dziób mu naprawili ekspresowo w Gdyni po kolizji pod Helem, przeżył wojnę, przeżył wybuchy nuklearne na Bikini aby w końcu samemu zdecydować o swoim losie..
Było o szczęściu Churchilla na wodzie, było o jego szczęściu na lądzie - czas na szczęście Churchilla w powietrzu, ale z wątkiem oceanu, więc mieści się w forum.G. Cz. pisze:Churchill miał więcej tego typu szczęścia, także na lądzie.mac pisze:Szczęśliwcem zaś był Churchil który był na pokładzie w rejsie powrotnym ze spotkania z Roosweltem.
Churchill był zafascynowany operacjami Plunder/Varsity. Na ich czas paradował w mundurze pułkownika Royal Sussex Regiment. Koniecznie chciał być pod ogniem, więc wsadzono go do opancerzonego Daimlera Mk II o imieniu "Sheila". Miał nim pojechać na wizytację brytyjskiej 3. DP. Było to 26 marca 1945 r. Nie założył hełmu, tylko gogle na czapkę garnizonową, i tak w otwartej wieży jechał przez Xanten, w którym jeszcze toczyły się walki. Osłaniał Churchilla w tej wieży wychylony z niej nieco bardziej strzelec karabinu maszynowego Vickers K - nawiasem mówiąc dość rzadka rzecz w Daimlerach Mk II. O ok. 50 m od wozu pancernego Churchilla eksplodował pocisk moździerzowy lub artyleryjski, ale nic się premierowi nie stało.
Miał on do swojej dyspozycji samolot tego samego typu, co gen. Władysław Sikorski, czyli LB-30 Liberator Mk II. Samolot, który wybitnie nie udał się (z wielu powodów) jego producentowi. Osobisty samolot LB-30 Churchilla uległ katastrofie 27 marca 1945 r. Samolot leciał do Kanady, ale Churchilla jak raz na pokładzie nie było. Samolot z niewyjaśnionych przyczyn wpadł do oceanu. Wszyscy zginęli, w tym m.in. Air Marshal Peter R. M. Drummond.
Szczęściarzo-pechowiec :
USS PHOENIX (CL-46)/ARA GENERAL BELGRANO.
W czasie całej DWS stracił jednego członka załogi. Pod banderą Argentyny zaś 323 pod Falklandami.
HOUSTON(II) CL-81 to miał szczęście... do załogi i panowania w powietrzu.
Ktoś tutaj napisał o szczęściu HOSHO. No to może o pechu NAGATO - flagowy pancernik Nihon Kaigun jako JEDYNY przeżywa wojnę by dostąpić hańby opuszczenia bandery przed wrogiem. Los nie pozwolił mu spocząć z honorem na dnie.
USS PHOENIX (CL-46)/ARA GENERAL BELGRANO.
W czasie całej DWS stracił jednego członka załogi. Pod banderą Argentyny zaś 323 pod Falklandami.
HOUSTON(II) CL-81 to miał szczęście... do załogi i panowania w powietrzu.
Ktoś tutaj napisał o szczęściu HOSHO. No to może o pechu NAGATO - flagowy pancernik Nihon Kaigun jako JEDYNY przeżywa wojnę by dostąpić hańby opuszczenia bandery przed wrogiem. Los nie pozwolił mu spocząć z honorem na dnie.