Duzo tu czytam ciekawych scenariuszy

. Gdybac oczywiscie we wszystkim mozna. Zakladajac, ze i
Graf Zeppelin wraz z jego samolotami przedstawia podobna wartosc do bryt.
Ark Royala, to dlaczego nie mialoby to szans powodzenia?.
Problem 1 to paliwo, ktore mozna wozic razem z soba (szybkie tankowce) lub uzupelniac je "rabując" konwoje. Lub korzystac wypuszczajac z portow Francji kilka mocno oslanianych przez lotnictwo tankowcow (jak je mieli) i zaopatrując sie gdzies na morzu. Mogli tez zawinąc do Brestu i modlic sie by wszystko co nadleci z pd. Anglii zostało zestrzelone
Problem 2 to mozliwe uszkodzenia, ktore "partaczą" caloksztalt takich operacji. No ale skoro silny zespół (1L+2BB) i raczej nie zakladajac (przy wlasnym lotnictwie) dolotu Swordfishów, wychodzi na to, ze problemow mogl narobic jedynie ostrzał. Niemcy mają jednak lotniskowiec. Zatem.. czy uszkodzenia tego zespołu przez jakis brytyjski związek byłyby aż tak pewne?. Sa jeszcze U-Booty. Ile lotniskowców mogliby brytyjczycy wystawic na Atlantyk?. 2?. Ile innych ciezkich okrętów?. 3?. Z eskadr śródziemnomorskich?. Aż prosiłoby sie wtedy o "rewizyte" Włochów przy Gibraltarze, Malcie, czy Aleksandrii. Zalezaloby to pewnie tez od czasokresu tej operacji. Itp., itd.
Problem 3 to prośba Brytoli do Amerykanów nie o 50 starych niszczycieli, a o ingerencje nieco wiekszych jednostek. Byłby nieco wiekszy problem

. Z drugiej strony Prezydent Roosevelt myśląc o angażowaniu sie bezposrednio w wojne, musiałby mysleć też i o swojej opinii publicznej (ponowna kadencja), której jak wiadomo raczej by nie miał (jak po PH). Byłby zatem dla niego nieco większy orzech do zgryzienia.
Sens takiej operacji Kriegsmarine trudno przewidziec. Tak dlugo, jak dlugo niem. Task Force byłby w akcji, tak dlugo (raczej) wstrzymywanoby się z wysylaniem bryt. konwojów. A to juz pociaga za sobą "niedobory" nie tylko na Wyspach, ale m.in. w calym basenie M. Srodziemnego. To znów pozwala Wlochom bardziej (odwazniej?

) rozwijac skrzydla. Jak widac problemow i domysłów co nie miara.
Pozdr.