Atlantycki Task Force Kriegsmarine.....
Jeżeli piszą to w "każdej dowolnej monografii", to wygląda to na stwierdzenie typu "...jak wszystkim wiadomo...". Po co tyle tych monografii, jak w nich ciągle to samo piszą? Wygląda mi na to, że jeden odpisywał od drugiego...Ksenofont pisze:Niemieckie Bf-109T ze swoim wąskim podwoziem to były beznadziejne na lotniskowiec, na zwykłych lotniskach były rzezie pilotówZ każdej dowolnej monografii Messera. Była to jego podstawowa wada.???!!!! Skad masz takie informacje ?
Podwozie w Bf-109T było oczywiście wąsko rozstawione, tak jak we wszystkich 109'kach. Faktycznie zdarzały się z tego powodu liczne wypadki, głównie przy kołowaniu i starcie/lądowaniu na polowych lotniskach. Ale sporą przesadą jest zaraz twierdzenie o "rzeziach pilotów".
Lotniskowiec Graf Zeppelin był wyposażony w sprytną konstrukcję: katapulty z wózkami startowymi. Samoloty startowały ze schowanym podwoziem, więc rozstaw goleni był w ogóle bez znaczenia. W ten sposób pozbywano się połowy problemu. Pozostawało lądowanie.
Lądowania ćwiczono dość intensywnie, jak już ktoś napisał. Oczywiście lądowania na lądzie, co nie jest identyczne z lądowaniem na lotniskowcu. Ale w końcu dowództwo KM z tej różnicy zdawało sobie sprawę. No i co mieli robić, skoro żadnego lotniskowca jeszcze nie mieli?
KM słynęła z solidnego ćwiczenia załóg przed wejściem okrętów do akcji. Po wejściu do służby GZ spędziłby pewno z pół roku na Bałtyku ćwicząc załogę i lotników.
A w końcu - w roku 1939 nie mieli Niemcy lepszego myśliwca do dyspozycji niż Bf-109.
-
- Posty: 94
- Rejestracja: 2004-12-14, 16:06
- Lokalizacja: Warszawa
Czesc !
Lotniskowiec Graf Zeppelin był wyposażony w sprytną konstrukcję: katapulty z wózkami startowymi. Samoloty startowały ze schowanym podwoziem, więc rozstaw goleni był w ogóle bez znaczenia. W ten sposób pozbywano się połowy problemu. Pozostawało lądowanie.
Kto oprocz Niemcow stosowal takie rozwiazanie z wozkiem startowym ?
A w końcu - w roku 1939 nie mieli Niemcy lepszego myśliwca do dyspozycji niż Bf-109.[/quote]
Byl jeszcze Fw 190.
Pozdrawiam
Bartek
Lotniskowiec Graf Zeppelin był wyposażony w sprytną konstrukcję: katapulty z wózkami startowymi. Samoloty startowały ze schowanym podwoziem, więc rozstaw goleni był w ogóle bez znaczenia. W ten sposób pozbywano się połowy problemu. Pozostawało lądowanie.
Kto oprocz Niemcow stosowal takie rozwiazanie z wozkiem startowym ?
A w końcu - w roku 1939 nie mieli Niemcy lepszego myśliwca do dyspozycji niż Bf-109.[/quote]
Byl jeszcze Fw 190.
Pozdrawiam
Bartek
-
- Posty: 94
- Rejestracja: 2004-12-14, 16:06
- Lokalizacja: Warszawa
[quote="MiKo"]Ile taka grupa moga by operować na morzu?
30-60 dni ? patrz Operacja "Berlin".
Każdy atak takiej grupy na konwój chroniony przez jakiś pancernik skończył by się uszkodzeniami jakiegoś niemieckiego okrętu.
Przeciez Niemcy unikali atakow na konwoje majace silna eskorte.
A to pewnie ściągnęło by całą nagonke. Jeśli nie to dorwaliby ich w portach. Myślę że nie liczyłoby się czy neutralny czy nie
Taka wycieczka moim zdaniem skończyłaby się równie szybko jak ta Bismarcka.
Zeby sie tak skonczyla to Brytyjczycy powinni miec 2-3 lotniskowce ktore swoimi samolotami zniszczylyby samoloty niemieckie a potem okrety.
Pozdrawiam
Bartek
30-60 dni ? patrz Operacja "Berlin".
Każdy atak takiej grupy na konwój chroniony przez jakiś pancernik skończył by się uszkodzeniami jakiegoś niemieckiego okrętu.
Przeciez Niemcy unikali atakow na konwoje majace silna eskorte.
A to pewnie ściągnęło by całą nagonke. Jeśli nie to dorwaliby ich w portach. Myślę że nie liczyłoby się czy neutralny czy nie
Taka wycieczka moim zdaniem skończyłaby się równie szybko jak ta Bismarcka.
Zeby sie tak skonczyla to Brytyjczycy powinni miec 2-3 lotniskowce ktore swoimi samolotami zniszczylyby samoloty niemieckie a potem okrety.
Pozdrawiam
Bartek
Zapominacie chyba jednak o okrętach podwodnych i innych "przykrych niespodziankach" - Brytyjczycy zdając sobie doskonale sprawę z faktu iz taki zespół potrzebuje wielkiego zaplecza z pewnością uruchomiliby wszelkie dostępne środki dla "wbicia szpilki" w ciało słonia.
Nie potrzeba więc zniszczyć ale wystarczy uszkodzić a to byłoby dla Kriegsmarine Task Force bardzo bolesne.Skoro zaś unikać spotkania z okrętami wojennymi a atakować tylko konwoje to po co uruchamiac aż tak skomplikowaną machinę wojenną ?.Czy nie wystarczyłby "rajd niemieckich pancerników" ?.
Nie można tez bagatelizować faktu lądowania na lotniskowcu i ograniczyć go tylko do treningu - bez odpowiedniego sprzętu nawet najwiekszy treninng nie pomoże ...
Nie potrzeba więc zniszczyć ale wystarczy uszkodzić a to byłoby dla Kriegsmarine Task Force bardzo bolesne.Skoro zaś unikać spotkania z okrętami wojennymi a atakować tylko konwoje to po co uruchamiac aż tak skomplikowaną machinę wojenną ?.Czy nie wystarczyłby "rajd niemieckich pancerników" ?.
Nie można tez bagatelizować faktu lądowania na lotniskowcu i ograniczyć go tylko do treningu - bez odpowiedniego sprzętu nawet najwiekszy treninng nie pomoże ...
OK ale pamiętaj że to działa w dwie strony - Brytyjczycy również w składzie konwojów mieli lotniskowce eskortowe i prowadziliby rozpoznanie.Gdyby ten TF made in Germany błąkał się po Atlantyku zapewne szybko pojawiłyby się i brytyjskie "wilcze stada" polujące na niego ...
Wtedy zamiast grup eskortowych mających w składzie niszczyciele mielibyśmy pancerniki i lotniskowce ...
Wtedy zamiast grup eskortowych mających w składzie niszczyciele mielibyśmy pancerniki i lotniskowce ...
Zgadza się. Jednak przez jakiś czas TF byłby postrachem RN. Wiązałaby znaczne siły. Jak np. Tirpitz Kolejną kwestią jest współdziałanie TF z ubootami. Poza tym istniała szansa zaatakowania obiektów będących poza zasięgiem lotnictwa lądowego (przykładowo Scapa Flow) i odciągnięcie części myśliwców znad Kanału
Trzeba ocenić kiedy GZ mółby wejść do słuzby. Trzeba pamietac, ze był to pierwszy lotniskowiec. W innych krajach pierwsze jednostki nie byly udane, np. 3 poklady u japonczykow. Inny przyklad to Bearn - duzy okret, a jednoczesnie calkowiecie nieprzydatny. Ranger tez nie byl rewelacja. Mozna zalozyc, ze GZ mogl byc calkowita klapa. Pomysl wózków startowych to juz jest porazka. A co z reszta?
Im dluzej trwala budowa niemieckiego lotniskowca tym Anglicy mieli wieksze siły.
Fw-190 wszedldo sluzby pod koniec 1941r. Nie ma co robic sobie nadziei, ze pierwsze maszyny trafilyby na lotniskowiec.
Im dluzej trwala budowa niemieckiego lotniskowca tym Anglicy mieli wieksze siły.
Fw-190 wszedldo sluzby pod koniec 1941r. Nie ma co robic sobie nadziei, ze pierwsze maszyny trafilyby na lotniskowiec.
I tak i nie. Jakie mieli możliwości rozpoznania Niemcy np. na Środkowym Atlantyku? Condory nie dolatywały. Może Ju 390 ? Ale czas reakcji żaden. Problemem były bazy i skutki niewielkich nawet uszkodzeń. Każde uszkodzenie mogło mieć skutki wręcz opłakane vide AGS, Bismarck, Scharnhorst. Dla remontu konieczne przedefilowanie przed Brytyjczykami. Moim zdaniem zespół był jednorazowego użycia. GZ miał też ograniczone możliwosci. Główną wadą zarówno Me 109 E (T) jak i Ju 87 B (C) był marny zasięg. W razie walki z doświadczonymi Brytyjczykami np. z Ark Royal szanse były marne. Walka toczyłaby się poza zasięgiem uderzeniowym GZ. Jednym słowem Brytyjczycy mogliiby uderzać (czy skutecznie to inna kwestia) nie będąc narażonymi na ciosy. A każde uszkodzenie zmusza Niemców do zawrócenia...
Fax et tuba