Atlantycki Task Force Kriegsmarine.....
Atlantycki Task Force Kriegsmarine.....
Witam kolegów!
Ostatnio przy okazji zakupu monografi kontrtorpedowców typu Wicher, nabyłem również monografię nigdy nieukończonego niemieckiego lotniskowca Graf Zeppelin. Sama publikacja to bardzo ładna i rzeczowa publikacja, ale ja nie o tym... .
Zacząłem się zastanawiać nad tym co by było gdyby niemcy utworzyli i wysłali na Atlantyk swego rodzaju zespół operacyjny, analogiczny do amerykańskich Task Force..., bo przecież budowa lotniskowca do tego zmierzała... . Czy w ogóle miało by to sens i mogło zaistnieć przy układzie sił na Atlantyku? Pomijam bardzo istotną kwestię logistyki, bo po przeanalizowaniu jej odpowiedź już brzmi nie. Czy w przypadku wyekspediowania takiego zespołu w drugiej połowie 1940 r. (przykładowo Bismarck, Tripitz, Graf Zeppelin oraz eskorta) niemcy byliby w stanie zagrozić poważnie Home Fleet oraz konwojom na Atlantyku? Bardzo proszę kolegów o wypowiedzenie się w tym temacie. Jestem ciekaw wniosków. Serdecznie pozdrawiam
Hanys
Ostatnio przy okazji zakupu monografi kontrtorpedowców typu Wicher, nabyłem również monografię nigdy nieukończonego niemieckiego lotniskowca Graf Zeppelin. Sama publikacja to bardzo ładna i rzeczowa publikacja, ale ja nie o tym... .
Zacząłem się zastanawiać nad tym co by było gdyby niemcy utworzyli i wysłali na Atlantyk swego rodzaju zespół operacyjny, analogiczny do amerykańskich Task Force..., bo przecież budowa lotniskowca do tego zmierzała... . Czy w ogóle miało by to sens i mogło zaistnieć przy układzie sił na Atlantyku? Pomijam bardzo istotną kwestię logistyki, bo po przeanalizowaniu jej odpowiedź już brzmi nie. Czy w przypadku wyekspediowania takiego zespołu w drugiej połowie 1940 r. (przykładowo Bismarck, Tripitz, Graf Zeppelin oraz eskorta) niemcy byliby w stanie zagrozić poważnie Home Fleet oraz konwojom na Atlantyku? Bardzo proszę kolegów o wypowiedzenie się w tym temacie. Jestem ciekaw wniosków. Serdecznie pozdrawiam
Hanys
Dobre pytanie, ale trochę bym je zmodyfikował.
Samej Home Fleet zagrozić nie mogli - nie taka mogła być i była strategia.
Pytamy tylko i wyłącznie o możliwość skutecznego odcięcia wysp brytyjskich od dostaw ( w tym i paliwa bez którego okręty mogą służyć za dekorację portu).
Na uwagę załuguje przewaga szybkości po stronie niemieckiej i to, że aby zagrozić takiemu zespołowi trzeba by wystawić naprawdę duży zespół.
Samoloty rozpoznawcze wykluczają jak dla mnie możliwość przejścia konwoju bez wyśledzenia. Są jeszcze stada ubootów.
Brytyjczyków nie byłoby stać na to aby z każdym konwojem wysyłać lotniskowce z kilkoma pancernikami. Kółko się zamyka ?...
Do bezpośredniej konfrontacji flot oczywiście nie dążymy.
Niemieckie okręty też potrzebują paliwa, prawda - czy są w stanie przechwytywać z konwoju ?
Samej Home Fleet zagrozić nie mogli - nie taka mogła być i była strategia.
Pytamy tylko i wyłącznie o możliwość skutecznego odcięcia wysp brytyjskich od dostaw ( w tym i paliwa bez którego okręty mogą służyć za dekorację portu).
Na uwagę załuguje przewaga szybkości po stronie niemieckiej i to, że aby zagrozić takiemu zespołowi trzeba by wystawić naprawdę duży zespół.
Samoloty rozpoznawcze wykluczają jak dla mnie możliwość przejścia konwoju bez wyśledzenia. Są jeszcze stada ubootów.
Brytyjczyków nie byłoby stać na to aby z każdym konwojem wysyłać lotniskowce z kilkoma pancernikami. Kółko się zamyka ?...
Do bezpośredniej konfrontacji flot oczywiście nie dążymy.
Niemieckie okręty też potrzebują paliwa, prawda - czy są w stanie przechwytywać z konwoju ?
To może być klucz problemu. Czy byłoby ich stać (paliwowo) na tak potężną osłonę ? Czy wytrzymaliby blokadę ?
Zaopatrzenie zespołów okrętów byłoby najtrudniejszą kwestią dla obu stron. Pytanie, czy udany wypad przeważyłby szalę tak, że potem szło by jak po sznurku ?
Pierwsze wyjście: tonie Hood i Prince of Wales. Ark Royal nie zagrozi... A potem wojna krążownicza w której w przypadku pościgu dużych sił niemcy są w stanie umknąć.
Zaopatrzenie zespołów okrętów byłoby najtrudniejszą kwestią dla obu stron. Pytanie, czy udany wypad przeważyłby szalę tak, że potem szło by jak po sznurku ?
Pierwsze wyjście: tonie Hood i Prince of Wales. Ark Royal nie zagrozi... A potem wojna krążownicza w której w przypadku pościgu dużych sił niemcy są w stanie umknąć.
Apropo zaopatrzenia to i niemcy nie byliby w stanie długo prowadzić wojny krążowniczej, bo co z zaopatrzeniem i naprawami? Oprzeć się o porty? Tylko które? Norweskie czy francuskie? I te i te za blisko Anglii i w zasięgu lotnictwa... . Oprzeć zaopatrzenie o flotę tankowców? Angole jak znam życie wyłapaliby kilka z nich a reszta nie byłaby w stanie pokryć zapotrzebowania zespołu. "Zabawa" z konwojami? Wg mnie odpada... . Za dużo zachodu, a za mało korzyści. Niemaiszki przejmują jeden konwój, ubooty drugi a ze dwa lub trzy pozostałe prześlizgują się do Anglii. Rola w blokadzie Anglii odpada. Raczej skoncetrowałbym się na wyniszczaniu Royal Navy opierając swoje działania o bazy w Norwegii. Zamiast przenikania, walna bitaw morska z Home Fleet i zatopienie lub uszkodzenie kilku okrętów brytyjskich. Blokadę zostawiłbym wtedy ubootom, bo siły nawodne musiałby zostać skierowane do osłony ciężkich okrętów pełniących dozór przed portami norweskimi (chodzi mi o niszczyciele jako siła eskortowa.). Wtedy dopiero można myśleć o poważnej blokadzie Anglii. No i co najważniejsze, należałoby jak najszybciej budować kolejne niemieckie lotniskowce żeby móc tworzyć kolejne TF albo uzupełniać straty. Pzdr
-
- Posty: 123
- Rejestracja: 2004-03-04, 10:33
- Lokalizacja: Lublin
Tak sobie myśle...
Taki Task Force musiałby być podmieniany po jednej operacji przez drugi task Force dla wymiany zalłogi, odnowienia zapasów paliwa, amunicji, racji żywieniowych, itd.
czyli zasadę TF do perfekcji opanowali amerykanie --dysponując miażdżącą przewagą sprzętową. Tylko wtedy to ma sens. A tak, to tylko wojna krążownicza... ze wszystkimi jej niewiadomymi
Taki Task Force musiałby być podmieniany po jednej operacji przez drugi task Force dla wymiany zalłogi, odnowienia zapasów paliwa, amunicji, racji żywieniowych, itd.
czyli zasadę TF do perfekcji opanowali amerykanie --dysponując miażdżącą przewagą sprzętową. Tylko wtedy to ma sens. A tak, to tylko wojna krążownicza... ze wszystkimi jej niewiadomymi
"Im więcej czytam - tym więcej mam pytań"
Wasz TF byłby niewiele więcej wart co para Bismarck i Prinz Eugen...
Skuteczność takiej operacji przeciw żegludze Albionu byłaby problematyczna.
I raczej przypominałaby wysyłanie okrętów na taką "akcje" po to by...
"nie gnuśniały" na Bałtyku niż w oczekiwaniu realnych sukcesów - tak jak
Rheinibung - ryzyko niewspółmierne do możliwych osiągnięć. Sposób na
GB był zupełnie inny...
Pozdrawiam,
Maciej
Skuteczność takiej operacji przeciw żegludze Albionu byłaby problematyczna.
I raczej przypominałaby wysyłanie okrętów na taką "akcje" po to by...
"nie gnuśniały" na Bałtyku niż w oczekiwaniu realnych sukcesów - tak jak
Rheinibung - ryzyko niewspółmierne do możliwych osiągnięć. Sposób na
GB był zupełnie inny...
Pozdrawiam,
Maciej
Ostatnio zmieniony 2005-01-25, 13:42 przez Maciej, łącznie zmieniany 1 raz.
Miko, czy Ty wszystko bieżesz dosłownie?MiKo pisze:eee... Hanys jak sobie wyobrażasz walną bitwę (gdzie obie strony chcą konfrontacji) z RN za pomocą 2BB+1CV???

A tak apropo, jestem ciekaw jaką realną siłę przedstawiałby Graf Zeppelin.... .
Z tego co wyczytałem w monografii oraz zakładając że zespół zaczyna działać pod koniec 1940 roku, Luftwaffe opracowało i przetestowało Me-109T jako myśliwiec pokładowy oraz Fi-157 (nie pamiętam dokładnego oznaczenia, jutro poprawięjanik41 pisze:Jest inny problem w jakie samoloty uzbroić niemiecki lotniskowiec, modyfikacje lądowych zazwyczaj nic nie dawały.
