Jako, że nadszedł czas karnawału proponuję zabawę: Zaprojektujmy optymalny niszczyciel II wojny światowej.
Oczywiście nie będzie to tylko zabawa. Zdaje mi się, że najpierw należy odpowiedzieć na pytanie, jakie zadania stawiano przed DD, i jakim zagrożeniom musiały stawiać czoło (zdaje się, że np całe te zamieszanie z rozdzielonymi maszynowniami było funta kłaków warte, bo i tak większość niszczycieli zdychała od jednego trafienia, podobnie było z "kwestią helgolandzką", tzn. czy były potrzebne zapasowe torpedy?)
Jak już znajdziemy wspólną płaszczyznę porozumienia, można się zastanowić, jakie wyposażenie i uzbrojenie było do tych celów optymalne. Potem podliczymy wyporność i daj Boże koszty.
Oczywiście orientuję się, że kształt niszczyciela zależy od teatru operacyjnego i czasu. Proponuję zatem pomyśleć o kontrtorpedowcu bez wyposażenia radarowego, przeznaczonego na Bałtyk, Nordsee, ewentualnie Morze Czarne - następców OORP Huragana i Orkana (Piorun i ???) na rok 1942.
Zapraszam do tańca!



Ksenofont
Pierwsze pytanie, od czego ginęły niszczyciele na Bałtyku?