Zwrot przez prawą burtę.

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

tom
Posty: 1012
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: tom »

Napoleon pisze: 2025-12-02, 10:42 Tomie, nic się nikomu czkawką nie odbija. ZAWSZE zasadą jest w cywilizowanych krajach, by starać się unormować kontakty z sąsiadami. Bez względu na ich sytuację wewnętrzną. Ty próbujesz imputować, że normalne kontakty mające na celu ułożenie sobie jakoś stosunków z sąsiadem, nawet niewygodnym/niepwenym, to coś haniebnego, niewłaściwego itp. Takie podejście jest nieporozumieniem. Rosja też się zmieniała - tak jak już pisałem. Byłoby idiotyzmem, gdyby cały czas traktować ją jak wroga w sytuacji, gdy początkowo takim wrogiem nie była. Po rozpadzie ZSRR na pewno nim nie była. Za Jelcyna też nie. Istniała nawet szansa, że się "ucywilizuje" (stąd i m.in. polityka Zachodu wobec Rosji, racjonalna z punktu widzenia tegoż Zachodu). Nie była też wrogiem przez pierwszą dekadę XXI wieku (może pod koniec coś się zaczęło psuć).
Może ...coś zaczęło się psuć? To niedopowiedzenie do sześcianu! Miałeś wyżej słowa AvM, że w 2007 r. Putin odsłonił karty, w 2008 r. najechał na Gruzję, wcześniej wybił Czeczenów i w 2014 r. zajął Krym. A "reset" Tuska był przed tym czy po tym wszystkim (i po śmierci prezydenta w 2010 r.)? To co było przed, no to jeszcze można to jakoś tłumaczyć. Ale po tym wszystkim...

No i jeszcze ta sprawa katastrofy smoleńskiej. Zaraz po niej sam Tusk na pewno się zastanawiał czy Putin coś w tej sprawie miał na sumieniu czy nie. Ale patrząc tylko teoretycznie - gdyby się okazało, że miał - no to zmuszałoby polityków krajów zachodnich i NATO do jakiejś reakcji, na którą nikt gotowy wtedy nie był, a patrząc na Rosję - zbyt wielu polityków Zachodu wtedy miało "pełne gacie" (nawet później - gdy napadli w 2022 na Ukrainę - Niemcy dawali jej trzy dni). Dlatego wszyscy też bardzo CHCIELI, by to był wypadek. Ale w związku z tym wszystkim należało zachować (z ostrożności) dodatkowy dystans w relacjach z Rosją. a było "głaskanie ruskiego niedźwiedzia".

Ale, cóż, przeszłości cofnąć się nie da i zmarnowanych lat na przygotowanie się na ewentualną wrogą agresję. Trzeba maksymalnie wykorzystać ten czas co został. A ile go mamy?
Napoleon
Posty: 4985
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

Może ...coś zaczęło się psuć? To niedopowiedzenie do sześcianu!
Kompletnie nie masz racji.
1. W 2007 roku Putin żadnych kart nie odsłonił - wyraził cele Rosji związane z odbudową jej pozycji w nawiązaniu do ZSRR. To oczywiście mogło niepokoić, ale na pewno nie stanowiło jakiegoś jednoznacznego "wyznania wiary". Odbudowywać pozycję można bowiem różnie, także metodami akceptowalnymi w cywilizowanym świecie.
2. Z tym "najazdem" Rosji na Gruzję sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, gdyż to Gruzini zaatakowali pierwsi. Fakt, "swoje" terytoria (a przynajmniej terytoria, do których rościli pretensje) oderwane od państwa, ale wiadomo było kto jest ich patronem i wiadomo, że na spornych terenach stacjonują żołnierze rosyjscy (w ramach sił rozjemczych). W dużym stopniu zostali sprowokowani, ale sprowokować się dali (wychodząc pewno z takiego samego punktu widzenia jak Gregski, że trzeba postępować stanowczo). Reszta była tego konsekwencją. Więc o ile ta wojna stanowiła poważny sygnał, to absolutnie nie przesądzała jeszcze o niczym - w przypadku ataku Gruzji na Abchazję czy Osetię reakcja rosyjska była do przewidzenia. To nie była jednoznaczna agresja jak w 2022 roku na Ukrainę czy choćby jak w roku 2014. Więc ten przykład o niczym nie świadczył.
3. Nie mieszajmy w to katastrofy smoleńskiej, bo tu od samego początku sprawa była oczywista. Standardem jest, że w takich sytuacjach sprawdzany jest też wątek zamachu. Ale od samego początku nie był to wątek poważny ani poważnie brany pod uwagę. Nikt tu niczego nie "chciał" - sprawa była po prostu oczywista.
Swoją drogą, gdy po raz pierwszy usłyszałem wersję o zamachu, pomyślałem sobie, że jest ona tak naciągana, tak wręcz głupia, że tego nikt nie kupi. Myliłem się - nie doceniałem ludzkiej głupoty i naiwności. Dlatego teraz obawiam się realnie polexitu czy zwycięstwa opcji prorosyjskiej w naszym kraju - bo wiem, że jest to możliwe. Bo "ciemny lud to kupi" jeśli odpowiednio go do tego przygotować - a przygotowania idą pełną parą.
Trzeba maksymalnie wykorzystać ten czas co został.
Obniżając podatki? Generując nowe kosztowne bonusy socjalne itp.? Tolerując wydatki socjalne na które nas kompletnie nie stać (co było oczywiste już w chwili ich wprowadzania)? Z tym ostatnim jest problem, bo jest zasada praw nabytych i cofnąć to marnotrawstwo będzie trudno. Ale domaganie się obniżki podatków czy proponowanie nowych świadczeń socjalnych jak rozumiem nie przeszkadza tym przygotowaniom?
To jest tchórzliwe rozwiązanie a nie rozsądne bo nic nie rozwiązuje. Wprost przeciwnie, zachęca agresora do dalszej eskalacji napięcia. I Putin będzie eskalował by sprawdzić jak daleko może się posunąć.
Zestrzeliwanie rosyjskich samolotów też niczego nie rozwiąże. Zestrzelić je należy wtedy, gdy nie będzie innego wyjścia, inaczej wystarczy pokazać, że się kontroluje sytuację. Zapytałem, czy mieliśmy taką okazję, by takowy samolot zestrzelić - i co, mieliśmy? Powyżej wspomniałem o "radykalnych krokach" w kontekście Gruzji - opłacało się?
To pierwszorzędny problem. Wiele konfliktów trwało bo nie było kanału do rozmów. Dzięki polityce umiejętnego balansowania Turcja była do zaakceptowania przez obie strony. Z resztą sam Izrael przyznał, że doszło do niego dzięki Turcji.
W tym przypadku mieliśmy sytuację, gdzie jedna strona została wdeptana w ziemię. I nie miała żadnego pola manewru. W takich sytuacjach pośrednik zawsze się znajdzie bo Hamas po prostu skapitulował. Turcja była wygodna (zresztą, nie tylko ona). Bez niej byłoby to samo.
O tureckiej polityce balansowania, która Erdoganowi świetnie wychodzi.
Czyżby? Co z tego mają Turcy? Erdogan może się czymś chwalić (nie ważne czy słusznie czy nie) przed swym elektoratem, co umacnia jego pozycję wewnętrzną. A co z tego mają Turcy? Bo ja nic specjalnie nie widzę.
Kierujesz się w swych ocenach pozorami Gregski a nie realnymi korzyściami. Ulegasz złudzeniom. Nic dziwnego, że wyciągasz błędne wnioski.
Nigdy nie miała szansy być. Erdogan to pojął i przestał gonić za fantasmagorią.
Nie. Erdogan chciał pełnej władzy - czyli zmiany ustroju. Co było nie do pogodzenia ze staraniami przystąpienia do UE. Sytuacja była analogiczna do Polski, tyle że Turcja była jeszcze "na zewnątrz"a my już jesteśmy "w środku". Prawda, miała jeszcze (Turcja) bardzo, bardzo daleko. Ale wcale nie było powiedziane, że to nie miało prawa się udać. Fantasmagorią stało się po objęciu władzy przez Erdogana.
Jeszcze niedawno pomstowałeś, że przez niekompetencje PiSu jesteśmy na marginesie europejskiej polityki i przez nieumiejętność poruszania się w niej nie mamy wpływu na decyzje nas dotyczące i podejmowane również w naszym imieniu.
Bo w europejskiej polityce trzeba być wtedy gdy trzeba i w takiej formie w jakiej należy. A trzeba gdy chodzi o nasze żywotne interesy. W "światowej polityce" (bo o niej pisałeś) musimy być o tyle o ile. W europejskiej już bardziej. Zapominasz, że ostatnie pomysły na pokój w Ukrainie to były pomysły rosyjskie przyjęte przez Trumpa. Które nie były konsultowane z nikim w Europie. Szczęśliwie, ta słaba, niemrawa, tchórzliwa i zgniła UE te pomysły zablokowała (tak nawiasem, jakim cudem jej się to udało skoro jest taka do niczego?). Na marginesie znaleźliśmy się dzięki Trumpowi, który uznaje, że kraje skandynawskie czy Polska są zbyt "antyrosyjsko" nastawione. Gdzie był prezydent, który ma podobno z Trumpem tak dobre kontakty? Tu mógł pokazać swą sprawczość w polityce zagranicznej! Nawiasem, jego postawa co do polityki zagranicznej rządu naszej pozycji międzynarodowej nie umacnia. Natomiast rząd ewidentnie współpracuje z pozostałymi krajami UE, stąd też śmiem twierdzić, że nasza nieobecność przy tych spotkaniach, aczkolwiek prestiżowo niezręczna, nie oznacz, że nie mamy wpływu na to co się dzieje. Dzięki UE. To zresztą było też widać przy wcześniejszych rewolucjach ukraińskich, gdy nawet jeśli bezpośrednio nie uczestniczyliśmy w negocjacjach, to mieliśmy na nie duży wpływ poprzez UE. Stąd wniosek,że w pierwszej kolejności powinniśmy dbać o naszą pozycję w UE, bo z praktycznego punktu widzenia jest ona dla nas najważniejsza. A że nie zawsze jest to widoczne... To właśnie mnie mało co obchodzi.
Pisałeś o AfD jako o sojusznikach Putina chociaż w tej sprawie politycy tej partii są podzieleni......W CDU i SPD też są podziały na tym tle.
Znasz te dowcipy kończące się zdaniem "a u was Murzynów bija"? Bo to co piszesz mi to przypomina.
Rzecz w proporcjach. W danej partii (no, chyba że to jest PiS :-) )zawsze zdania mogą być różne na różne tematy. Ale liczą się proporcje - co jest pojedynczym głosem a co obowiązującym trendem. W każdej niemieckiej partii znajdziesz osoby marzące o powrocie do dawnych interesów z Rosją kosztem innych. Ale tylko w Afd jest ich tylu, że jest to dominujący nurt w partii. Naprawdę muszę Ci to tłumaczyć?! Czy aż tak bardzo brakuje Ci argumentów, że zaczynasz "rżnąć głupa"?!
Właśnie na tym polega twa manipulacja. A może kłamstwo?
W IWŚ dwie monarce konstytucyjne stanęły naprzeciwko trzeciej a demokratyczna Francja była sojusznikiem absolutystycznej Rosji.
Jak sam zauważyłeś, było to dość dawno temu... Pomogę ci przypominając, że w II wojnie demokratyczna Finlandia była sojusznikiem III Rzeczy. To było wtedy. A dziś jest dziś.
Liczy się wspólnota interesów a nie ustrój polityczny.
Obecnie wspólnota interesu w dużym stopniu wynika z ustroju. Lub z dążeń do takiego czy innego ustroju (zmiany istniejącego).
Gdzie napisałem, że uważam za rozsądny?
Albo - albo. Jeśli np. chwalisz Erdogana za lego lawirowanie i politykę zagraniczną, to jest ona ewidentnie transakcyjna. Wartości nie ma w niej za grosz. Za taką samą politykę transakcyjną Niemców krytykujesz. Bo jest niekorzystna dla nas. Ale od Polski wymagasz, co dość wyraźnie przebija się przez twe wywody, że też taką polityki transakcyjnej oczekujesz. Jednocześnie wyraźnie lekceważysz wartości. Więc? Chyba, że nie zdajesz sobie sprawę z tego co piszesz, czego też wykluczyć nie mogę. Bo zauważam, że twe poglądy nie są spójne.
Jeśli nie zgadzasz się z tym co piszę (a pewno się nie zgadzasz :wink: ) to wyjaśnij na jakich wartościach powinna się według Ciebie opierać polityka zagraniczna? Co powinno być priorytetem?
W szeregu z Triboulet'em, Stańczykiem czy Chicot'em też chętnie bym stanął. Ale nie jestem tak inteligentny i błyskotliwy jak oni.
Nie mów mi (abstrahując od zalinkowanych żartów), że współcześni kabareciarze są błyskotliwi. Błyskotliwe kabarety robiono w PRL-u. Obecne są przaśne, momentami wulgarne. Jak dla mnie mało śmieszne. I uwaga ta dotyczy całości "twórczości kabaretowej" w obecnych czasach.
No i Gregski, skąd taka mała wiara w siebie?! Początki już robisz :wink:
Ostatnio zmieniony 2025-12-02, 14:49 przez Napoleon, łącznie zmieniany 1 raz.
PawBur
Posty: 505
Rejestracja: 2006-06-06, 22:13
Lokalizacja: Gdańsk

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: PawBur »

Napoleon pisze:
Kurczę, a zwykli kabareciarze przewidzieli i jakąś tam czuli perspektywę
Błazen/kabareciarz nie ponosi odpowiedzialności za swe żarty. Politycy za swe decyzje - jak najbardziej.


Kto konkretnie poniósł jakies konsekwencje?
Napoleon
Posty: 4985
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

Kto konkretnie poniósł jakies konsekwencje?
Polityczne - wielu (wszyscy Ci, którzy zniknęli nie ze swojej woli z polskiej sceny politycznej; nie ważne czy słusznie czy nie).
Karne - Wyroki już były. A że prezydent uniewinnił... Uniewinnienie nie oznacza zmycia winy. Poza tym dlaczego niektórzy przenoszą się na Węgry? A nawet jeśli się nie przenoszą... Wystarczy poobserwować np. Wosia. To się już zaczęło. Młyny sprawiedliwości mielą powoli, ale mielą.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1797
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Gregski »

Tak na szybko.
Przed chwilą obejrzałem. Mocna rozmowa.
Szczerze polecam.
Obejrzyjcie, zgadzać się nie musicie ale warto.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Napoleon
Posty: 4985
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

Przed chwilą obejrzałem. Mocna rozmowa.
Czy mocna? Nie wiem, bo facet mówi wiele rzeczy naturalnych - które można było bez trudu zauważyć.
Wywiad jest długi. Nie odsłuchałem go w całości tylko kilka krótkich fragmentów, więc nie chciałbym go oceniać. Ale to co odsłuchałem miało sens.
W pełni zgadzam się z tym, że rządzący nie mogą iść ślepo za tłumem próbując mu się przypochlebić, bo to droga donikąd. Po prostu trzeba konsekwentnie trzymać się swych poglądów i je tłumaczyć/bronić do znudzenia. W dłuższym okresie czasu to się opłaci. Kierowanie się sondażami jest w dłuższym okresie czasu bez sensu.
Zgodzę się też z tezą, że mieliśmy nie cywilną kontrolę nad armią tylko cywilne dowodzenie. Czy nadal mamy - trudno powiedzieć, choć nie mogę wykluczyć, że coś z tego zostało. Rzecz niedopuszczalna, choć w historii spotykana i to wcale nie tak rzadko.
Nie wiem czy gość nie mówił bzdur w tych fragmentach, których nie przesłuchałem, ale w tych, które przesłuchałem mówił z sensem. Choć w sumie mówił rzeczy znane. Przynajmniej dla osób potrafiących obserwować i mających podstawową wiedzę.
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4677
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: SmokEustachy »

tom pisze:
Jednak chyba ma większe szanse na ocenę sprawiedliwą danych osób, partii, rządu - powinien mieć "trzeźwiejsze spojrzenie". Może nie wszyscy, ale większość, która zdecyduje. Ludzie jednak nie żyją dziś w zaściankach i więcej ich interesuje to, co się w świecie i kraju dzieje.
Musimy się mieć dobre stosunki z Rosją, taką, jaka ona jest, PiS szkodzi pojednaniu polsko-rosyjskiemu swą rusofobią i smoleńskimi obsesjami.
Putin to największe zło, i ja, Tusk, jestem pierwszy w walce z tym złem, a PiS to agentura Putina.
Płot na wschodniej granicy to największa zbrodnia PiS, nie wolno tych biednych ludzi traktować jak zagrożenia, Straż Graniczna to pisowscy mordercy.
To nie są migranci, to żywe torpedy Łukaszenki i Putina, fortyfikuję wschodnią granicę Polski i Unii i bronię jej i nie pozwolę PiS kalać munduru polskiego żołnierza.
Polityką zagraniczną kieruje rząd, nie Prezydent.
Niech Prezydent wykorzysta swoje wpływy w USA i załatwi nasz sprawy, ja go będę wspierał.
Reperacje już dostaliśmy w Poczdamie, domaganie się ich to jątrzenie i szkodzenie stosunkom polsko-niemieckim.
To oczywiste, że reparacje nam się należą i Niemcy muszą to zrozumieć.
I tak dalej, dalej, dalej... Niekiedy takie wypowiedzi dzielą miesiące, niekiedy nawet dosłownie kilka dni.

"Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział". Żeby mu służyć trzeba być albo skończonym idiotą, albo ostatnią świnią.
PawBur
Posty: 505
Rejestracja: 2006-06-06, 22:13
Lokalizacja: Gdańsk

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: PawBur »

Napoleon pisze:
Kto konkretnie poniósł jakies konsekwencje?
Polityczne - wielu (wszyscy Ci, którzy zniknęli nie ze swojej woli z polskiej sceny politycznej; nie ważne czy słusznie czy nie).
Karne - Wyroki już były. A że prezydent uniewinnił... Uniewinnienie nie oznacza zmycia winy. Poza tym dlaczego niektórzy przenoszą się na Węgry? A nawet jeśli się nie przenoszą... Wystarczy poobserwować np. Wosia. To się już zaczęło. Młyny sprawiedliwości mielą powoli, ale mielą.
Ty naprawde jestes nieźle zaślepiony w swoim plemieniu. Gdzie i z jakiego kontekstu wynika że chodzi mi o PiS? Uwaga, że by było łatwo - Kto z europejskich polityków poniósł konsekwencje błędnych decyzji wzgledem Rosji przed 2022 rokiem?
Napoleon
Posty: 4985
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

Gdzie i z jakiego kontekstu wynika że chodzi mi o PiS?
Chodzi Ci o tych, którzy zawinili lub nie spodobali się wyborcom. Ci, którzy zawinili - złamali prawo - to głównie pisowcy. Ci, którzy się nie spodobali - to przekrój przez wszystkie partie, łącznie z samymi partiami. Przy czym w tym drugim przypadku sprawa jest bardzo subiektywna - nie spodobać wyborcom mogą się i Ci, którzy mieli złe pomysły i ci, którzy mieli dobre. Ale ponieśli odpowiedzialność polityczną za swe decyzje. Ci pierwsi ponoszą lub poniosą odpowiedzialność karną za łamanie prawa.
A co do odpowiedzialności za błędne decyzje w takim sensie decyzji wobec Rosji, to one mogą być TYLKO polityczne. Bo politycy robią to co chcą od nich ich wyborcy lub co tolerują. Ito oni ich rozliczają (na tym m.in. polega suwerenność państwa). Czym innym są błędy (tym bardziej, że są błędy których uniknąć trudno) a czym innym działanie wbrew prawu. Gdybyś tych "europejskich polityków" chciał karać za ich decyzje dot. Rosji, to wskaż podstawę prawną - byłbyś w stanie? Przypominam, że w cywilizowanych krajach skażać kogoś można tylko wyrokiem sądu i w oparciu o podstawę prawną.
Reperacje już dostaliśmy w Poczdamie, domaganie się ich to jątrzenie i szkodzenie stosunkom polsko-niemieckim.To oczywiste, że reparacje nam się należą i Niemcy muszą to zrozumieć.
Słusznie prawisz Smoku, z jeną poprawką - w Poczdamie nam te reparacje zasądzono. Przy czym obowiązek ich uiszczenia wzięli na siebie Rosjanie (ZSRR). I go nie zrealizowali. Więc jeśli już mamy się u kogoś o te reparacje upominać, to u Rosjan (jako spadkobierców ZSRR), tym bardziej, że oni trochę sobie jednak w ramach tych swoich (i naszych) reparacji nabrali. Przy czym, jeśli już sobie Mularczyk sobie wiadomym sposobem obliczył ile nam się należy, to gwoli sprawiedliwości należałoby odliczyć od tego to cośmy dostali (bo coś tam dostaliśmy; ciekawe czy facet się nad tym zastanawiał to uwzględnił?).
A potem można by się z Putinem rozliczyć ropą lub gazem... Sankcje by tu nie miały zastosowania, bo kasy by za to Rosjanie nie dostali :-) Szczęśliwej drogi w staraniach! :wink:
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1797
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Gregski »

Napoleon pisze: Zapytałem, czy mieliśmy taką okazję, by takowy samolot zestrzelić - i co, mieliśmy?
https://security-ops.pl/aktualnosci/ros ... owietrzna/
https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news- ... Id,7984214
Napoleon pisze: Powyżej wspomniałem o "radykalnych krokach" w kontekście Gruzji - opłacało się?
Jeżeli, według ciebie, potencjał NATO jest porównywalny z gruzińskim to może lepiej od razu się poddać, rzucić do stóp Szanownego Władimira Władimirowicza i ze łzami błagać go by za daleko nas na Syberię nie wysyłał. Zaraz za Ural wystarczy.
Jeśli stawiać granicę temu bandziorowi to teraz gdy utknął na Ukrainie i będzie usiał wszystko przełknąć.
Napoleon pisze: Erdogan chciał pełnej władzy - czyli zmiany ustroju. Co było nie do pogodzenia ze staraniami przystąpienia do UE.
Turcja już dawno przestała na serio pretendować do wstąpienia do Unii. W 1987 roku Turcja deklaruje chęć wstąpienia, w 2006 negocjacje zawieszono. Czyli po 20 latach. Nie było żadnej woli poprowadzenia tego procesu na poważnie. Erdogan został prezydentem w 2014.
Napoleon pisze: Bo w europejskiej polityce trzeba być wtedy gdy trzeba i w takiej formie w jakiej należy.
A sprawy naszego sąsiada, Ukrainy, są tymi w których uczestniczyć nie należy.
Napoleon pisze: Rzecz w proporcjach. W danej partii (no, chyba że to jest PiS )zawsze zdania mogą być różne na różne tematy. Ale liczą się proporcje - co jest pojedynczym głosem a co obowiązującym trendem.

https://wydarzenia.interia.pl/zagranica ... d,22464073
Tu nie było nikogo z AfD.
Napoleon pisze: Jeśli np. chwalisz Erdogana za lego lawirowanie i politykę zagraniczną, to jest ona ewidentnie transakcyjna. Wartości nie ma w niej za grosz.
Oczywiście. Wartością jest dobro jego kraju który tak naprawdę jest samotny. Co więcej, jest to polityka o tyle uczciwa bo otwarcie deklarował, że kieruje się tylko dobre swojego kraju.
W przeciwieństwie do niektórych krajów które deklarują Bóg wie jakie wartości a po cichu są gotowi wystawić wszystkich do wiatru.
Napoleon pisze: No i Gregski, skąd taka mała wiara w siebie?!
Wiara nie a nic tu do rzeczy.
Zapamiętaj.
Jeśli chcesz osiągnąć swoje cele. To oceń jak najbardziej realnie wszystkie za i przeciw. Oceń swoje możliwości i trudności jakie możesz napotkać i jeśli uznasz, że jest to realne to konsekwentnie realizuj plan.
Sprawy wiary zostaw Księdzu Dobrodziejowi.
tom pisze: zbyt wielu polityków Zachodu wtedy miało "pełne gacie" (nawet później - gdy napadli w 2022 na Ukrainę
A częściowo ci politycy byli (i pewnie są) na ruskiej liście płac.
Wystarczy sobie przypomnieć szkopski skowyt gdy się okazało, że chcemy przekazać Ukraińcom nasze stare MIGi.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Napoleon
Posty: 4985
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

Gregski, wybacz, ale jesli uważasz, że powinniśmy zestrzeliwać każdy samolot, który przekroczy naszą przestrzeń powietrzną, to... gratuluję dobrego samopoczucia. Powołujesz się na przykład turecki, ale "zapominasz" (a może nie wesz?) że Turcy zanim ten samolot zestrzelili WIELOKROTNIE ostrzegali Rosjan - gdyż naruszenia tureckiej przestrzeni w tym rejonie zdarzały się raz po raz. Więc powtórzę pytanie, czy mieliśmy okazję zestrzelić jakiś rosyjski samolot?
Jeżeli, według ciebie, potencjał NATO jest porównywalny z gruzińskim...
:?: Ja się pytam, czy się opłacało? Bo wydaje mi się, że Gruzinom takie radykalne rozwiązanie się jednak nie opłaciło - i to mocno. W naszym przypadku też by się nie opłaciło. Nie porównuję potencjału NATO do potencjału Gruzji. Podaję przykład "opłacalności" radykalnych rozwiązań. Ze względu na potencjał NATO, koszty byłyby zapewne nieporównanie mniejsze. Ale ja się nie pytam nawet o koszty tylko o opłacalność! Bo jeśli jakiś ruch się nie opłaca (nawet w stopniu ograniczonym), to po co go czynić?
Turcja już dawno przestała na serio pretendować do wstąpienia do Unii. W 1987 roku Turcja deklaruje chęć wstąpienia, w 2006 negocjacje zawieszono.
Przypomnę, że Erdogan jest premierem od początku 2003 roku. Rokowania się ślimaczyły, prawda, ale nikt nie powiedział wcześniej, że nie miały szans.
A sprawy naszego sąsiada, Ukrainy, są tymi w których uczestniczyć nie należy.
I jesteśmy. Jeśli nie bezpośrednio, to za pośrednictwem UE.
Tu nie było nikogo z AfD
Gregski, ogarnij się. O kim Ty wspominasz?! Pisze wyraźnie, że chodzi o nieformalne spotkanie lobbystów i jakichś byłych polityków. Czyli ludzi nie mających bezpośredniego wpływu na niemiecką politykę. Czyli potwierdza to tylko to co pisałem, że skłonnych do nawiązania współpracy z Rosją zawsze się znajdzie i wszędzie. U nas też, szczególnie w szeregach Korony, Konfederacji i PiS (aczkolwiek ci ostatni będą starali się to ukryć w największym stopniu). Rzecz w skali - w twoim przykładzie skala jest mniej niż minimalna.
Wartością jest dobro jego kraju który tak naprawdę jest samotny.
Czyli nic nie rozumiesz. Polityka transakcyjna ma się nijak do "dobra kraju". Żadnego - bo jest transakcyjna. Czyli nastawiona na doraźne korzyści osiągane bez żadnych ograniczeń. Coś takiego jak "dobro kraju" jest w takich transakcjach nieobecne. Ewentualnie jest sprowadzane do tych doraźnych korzyści (co najwyżej). Sądzę jednak, że nie o to Ci chodzi?
Bo jeśli tak to zważ, że ŻADNE sojusze, ŻADNE układy nie mają znaczenia. Niema też prawa międzynarodowego, nie ma żadnych norm obowiązujących państwa. Naprawdę chciałbyś by tak świat funkcjonował?
Oceń swoje możliwości ...

No właśnie oceniam twoje możliwości! :-) :wink:
A częściowo ci politycy byli (i pewnie są) na ruskiej liście płac.
Jeśli byli na "ruskiej liście płac" to nie musieli mieć "pełnych gaci". To raz. A dwa, to u nas ich zapewne też jest sporo. Chyba nawet więcej niż się nam wydaje. No chyba, że Ruskim robią dobrze za darmo...
Niemcy udzielili Ukrainie chyba największej pomocy, także militarnej. Robili to może niezręcznie, ale robili - liczą się czyny nie słowa.

Edit
A to tak na marginesie.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiad ... d,79cfc278
Nie udało się by był Budapeszt w Warszawie, to może Waszyngton?
Ostatnio zmieniony 2025-12-07, 23:47 przez Napoleon, łącznie zmieniany 1 raz.
PawBur
Posty: 505
Rejestracja: 2006-06-06, 22:13
Lokalizacja: Gdańsk

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: PawBur »

Napoleon pisze:
Gdzie i z jakiego kontekstu wynika że chodzi mi o PiS?
Chodzi Ci o tych...
Nie no pewnie lepiej ode mnie wiesz o co chodzi.
A tak to widzisz paranoików - może jakaś terapia jednak?
Napoleon
Posty: 4985
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

PawBur - gdy mowa o odpowiedzialności, to może chodzić tylko o odpowiedzialności politycznej albo karnej. Tej pierwszej systematycznie podlegają w demokracjach wszyscy politycy. Tej drugiej niektórzy - którzy naruszyli prawo i zostali osądzeni. Przykłady można dawać z Polski i skądkolwiek. Natomiast oczekiwanie odpowiedzialności innej niż polityczna za decyzje polityczne, jest czystym nieporozumieniem. Mogącym wynikać z braku zrozumienia tego o co w tym wszystkim chodzi. Decyzje polityczne są pochodną wyborów, czyli decyzji wyborców. I jedyną "karą" jaka może spotkać polityków za takowe jest odwrócenie się od nich wyborców. Przy czym często politycy robią w takich przypadkach za "kozły ofiarne", gdyż tak naprawdę robili to czego chcieli wyborcy, lub na co się wcześniej godzili. Jeśli wyborcy popełnili przy tym błąd - "karę" ponieśli ci, którzy ich postulaty wcielali w życie. Sprawa jest w sumie banalnie prosta, trzeba tylko, by część wyborców uznała swoją "winę" - to, że chciała czegoś co okazało się niekorzystne dla nich.
Przykład PiS jest tu bardzo dobry. Natomiast pytanie co do odpowiedzialności za politykę wobec Rosji, jest absurdalne. W takich przypadkach zawsze trudno się domyślić o co chodzi, bo zdrowy rozsądek podpowiada iż nie można stawiać tak absurdalnych pytań (tudzież mieć tak absurdalnych oczekiwań).

Tak nawiasem, opublikowana przez USA Strategia Bezpieczeństwa Narodowego zaczyna mi przypominać trochę wydarzenia z 1991 roku i rozpad ZSRR. Tu może żadne państwo się nie rozpadnie, ale rozpada się właśnie pewien system międzynarodowy. Trump ogłasza, że USA nie ma zamiaru angażować się w sprawy międzynarodowe (a na pewno nie w Europie, jeśli już zaś to ją destabilizując uznając za wroga/konkurenta). Co w praktyce oznacza, że bez walki oddaje pole przeciwnikowi - Chinom i Rosji. Jak dla mnie jest to czysty idiotyzm, bo nawet gdyby USA było tak słabe iż nie byłoby w stanie sprostać roli światowego arbitra, to przenigdy nie powinno się do tego przyznawać. Zawsze miałem Trumpa za infantylnego kretyna, ale mimo wszystko nie sądziłem, że jest aż takim infantylnym kretynem. Ten facet nie powinien być wójtem w jakiejś zapadłej gminie (z całym szacunkiem dla tej gminy) a stoi na czele najpotężniejszego (?) mocarstwa na świecie. Po tym dokumencie można z bardzo dużą pewnością stwierdzić, że NATO już nie ma (przynajmniej w takiej postaci jak do tej pory, z USA). A polityka Trumpa przybliża jak nigdy światowy konflikt. Tyle, że ten kretyn sobie z tego chyba pojęcia nie zdaje. I co gorsza, nikt z jego otoczenia.
To jest efekt "polityki transakcyjnej".
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1797
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Gregski »

Napoleon pisze: Gregski, wybacz, ale jesli uważasz, że powinniśmy zestrzeliwać każdy samolot, który przekroczy naszą przestrzeń powietrzną, to... gratuluję dobrego samopoczucia.
Naruszeń przestrzeni powietrznej krajów NATO było kilkanaście.
Litwa, Łotwa, Estonia, Rumunia, Finlandia i Norwegia. Najdłuższe było estońskie, niemal dwuminutowe. Pytanie zasadnicze nie jest czy zestrzeliwać ale czy potrafimy zestrzelić intruza.
Napoleon pisze: a się pytam, czy się opłacało?
A ja pytam (nie "się" tylko ciebie) czy porównywalne są potencjały militarne Gruzji i NATO?
Bo konsekwencje są prostą wypadkową tych potencjałów.
Turkom się nie opłaciło?
Napoleon pisze: I jesteśmy.
Czyżby?
https://wiadomosci.wp.pl/pilny-szczyt-w ... 462755264a
I cytat z Leszka Milera:
"Nas nie ma również tam, gdzie siedzą Amerykanie. Amerykanie nas nie chcą, przywódcy europejscy nas nie chcą i Kijów nas nie chce. To kto nas chce? Chciałbym się dowiedzieć"
Napoleon pisze: Gregski, ogarnij się. O kim Ty wspominasz?! Pisze wyraźnie, że chodzi o nieformalne spotkanie lobbystów i jakichś byłych polityków.
Czy ty jesteś taki naiwny czy taki ślepy?
Po co się spotykają? By pogadać o starych dobrych czasach?
Tak się robi politykę
Jeśli nie można wysłać oficjalnej delegacji na oficjalne rozmowy to jadą emerytowani politycy czy jak to określiłeś "lobbyści". Oni ustalają podstawy, badają teren. Jak się nie uda to nie a to żadnych konsekwencji politycznych. Jak się uda to relacje wchodzą na oficjalny poziom.
Niemiaszki nóżkami przebierają by wrócił business as usual bo wydaje im się, że ich kłopoty gospodarczy li tylko wynikają z drogiego gazu.
A na marginesie, gdyby wrócił handel z Rosją jak przed wojną to pewnie okaże się, że gas jest znowu ekologiczny.
Napoleon pisze: Czyli nic nie rozumiesz. Polityka transakcyjna ma się nijak do "dobra kraju".
Czyli nic nie rozumiesz. Istota polityki polega na transakcyjności. Wspólnota interesów buduje sojusze, rozbieżne interesy mogą prowadzić nawet do konfliktu militarnego.
Oczywiście istnieją konsekwencje krótko i długofalowe, ale wszystko w skutecznej polityce opiera się na mechanizmie "opłaca się" lub "przynosi straty".
Napoleon pisze: A dwa, to u nas ich zapewne też jest sporo.
Oczywiście! I we wszystkich siłach politycznych jak mniemam.
Napoleon pisze: Niemcy udzielili Ukrainie chyba największej pomocy, także militarnej. Robili to może niezręcznie, ale robili - liczą się czyny nie słowa.
Liczy się wszystko.
Najpierw zasygnalizowali Ruskim, że nie zamierzają pomagać Ukrainie. A potem sabotowali pomoc tak długo jak potrafili dając Putinowi coś co desperacko potrzebował. Czyli czas. Gdyby na wiosnę 20222 roku Ukraina dostała to co potrzebowała sytuacja Rosji byłaby naprawdę trudna. Może doszło by już dawno do rozejmu. Tymczasem dopiero w styczniu 2023 Niemcy roku zezwolili na przekazanie przez państwa drugie (między innymi i Polskę) Leopardów.
Po roku regularnej wojny!
I zrobili to przyparci do muru przez państwa ościenne.
(My mieliśmy w tej presji swój udział gdy do prasy poszły przecieki, że Polska może przekazać Leopardy bez niemieckiej zgody. Wtedy straty wizerunkowe Niemiaszków byłyby niepowetowane)
Putin powinien postawić Scholz'owi pomnik w Moskwie.
Napoleon pisze: Nie udało się by był Budapeszt w Warszawie, to może Waszyngton?
???
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
marek88
Posty: 1
Rejestracja: 2025-12-08, 20:42

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: marek88 »

Witam,
Niestety zmuszony byłem do ponownej rejestracji z uwagi na fakt, że nie mogłem się zalogować a po nastu latach zwyczajnie nie pamiętam z jakiego konta się wtedy rejestrowałem ;(
Ale ad rem - przykład naszego niestrudzonego Napoleona z całą jego skansenowością polityczną jest w mojej skromnej opinii niebywale rzadkim modelem rodzimych polityków szczebla lokalnego, których własne rozumienie polityki międzynarodowej pozostaje w rażącej dysproporcji do realiów z jednej strony, z drugiej zaś katalog możliwych w jego odczuciu realnych działań pozostaje w wiecznym rozkroku pomiędzy rozumianym ewangelicznie powtarzaniem obowiązującej narracji przywódców, z takim trochę "panieńskim" rozumieniem co i jak to niby na świcie działa...
Aktualnie bowiem jednym z tryndów jest co by lud Warszawy i nie tylko "ujął się" za demokracją w wydaniu aktualnej koalicji wychodząc na ulice... Nie pierwszy to zresztą i nie ostatni raz...
Niestety tego rodzaju "polityków" u nas dostatek i dzięki takiemu rozumieniu świata i realiów mamy takie trochę szkolne do przesady rozumienie historii na poziomie "przyczyn powstania listopadowego", którego rzeczywiste tło i istota nawet nie majaczy przed było nie było niekiedy wysokimi urzędnikami.
I choć tamto to już historia to jednak takie "zafiksowanie" w jedynym słusznym kierunku prowadzi rodzimą klase polityczną na ustawiczne manowce. Przedmówca powyżej przywołał L. Millera z jego "no to kto nas chce" - warto może podkreślić, że przy takim rozumieniu polityki jak tu nam próbki daje kolega Napoleon to nie ma co się dziwić, że nikt. A przepraszam - zdaje się, że nasz Prezydent dostał właśnie zaproszenie od ukrainnego - dlaczego akurat teraz? Bo może jednak trzeba jakoś do siebie przekonać pożyczkodawcę/gwaranta/faktycznego dłużnika na sumę 10 mld euro ekstra? Ktoś się nas pyta dlaczego mamy za to płacić skoro Ukraina przegrywa wojnę i nawet gdyby chciała to nie będzie miała z czego oddać?
Ale kto u nas pamięta jakich cudowności naobiecywał w sejmie arcyzdrajca Niemirycz "produkując" nawet unię co by swoje "idee" ratować...
No ale życzeniowe myślenie króluje dalej - bo może los się jakoś odmieni? Niestety dla Niemiec z naszym nie wiedzieć czemu słuzącym eksponowaniem pryncypiów jesteśmy problemem wyrażającym się w totalnej nieobliczalności co do rzeczywistych zachowań w konkretnych sytuacjach. Stało się to wieki temu jedną z przyczyn zaborów ale dla nas to kwestia nieistniejąca i nie podlegająca w ogóle dyskusji. Jest to w sumie o tyle ciekawe, że także przecież Ukraina nie walczy o swoją wolność pierwszy przecież raz i jakoś dziwnie dawne błędy powtarza z uporem naprawdę godnym lepszej sprawy.
Ja bym na miejscu Napoleona spróbował sobie odpowiedzieć na pytanie - dlaczego nie chcą na świecie takich polskich polityków, których wręcz modelowym przykładem jest on sam skoro wręcz kapie od niego poczuciem międzynarodowych i humanistycznie rozumianych wartości. Dlaczego niemiecki Napoleon w odróżnieniu od polskiego dostanie od Rosjan dwa, trzy razy lepsze warunki takiej samej transakcji i jeszcze się na swój sposób zaprzyjaźnią? Może rodzimi politycy, których swoista fascynację KK i potęgą ambony kościelnej widać na każdyk kroku powinni jednak dokonać rozróżnienia, że nie działają w świecie żadnych wartości tylko interesów, a skoro tak to może to jednak my powinniśmy delikatnie włożyć drewno w szsprychy roweru bez różnicy czy rosyjskiego czy też niemieckiego, amerykańskiego czy także ukrainnego zawsze wtedy gdy ten nie jest zgodny z naszym? No oczywiście to samo w sobie nie wystarczy ale Zaraz Napoleon powie, że to A Fe ale takich "moralizatorów", głupich i w sumie raczej bez posagu to jednak szukają jedynie wyjątkowi amatorzy dziwności a nie normalni politycy.
Patrząc z tego punktu widzenia niemiecka polityka ma więcej sensu niż nasze "rekolekcje dla wszystkich i o wszystkim" - dano broń aby zyskać czas na negocjacje ale nie dano takiej, która by mogła zaognić sytuacje - tego ostatniego punktu widzenia widać, że zupełnie się u nas nie pojmuje, choć być może jest to tylko ot taka mała złośliwość bo przecież nie my mielibyśmy te Taurusy dać i to nie my mielibyśmy ponosić konsekwencje... Ja bym w sumie to się cieszył, że dla Rosji jesteśmy w gruncie rzeczy marginalnym graczem bo gdyby ta przygotowała dla naszych polityków realną i dochodową ofertę to bardzo różnie mogłoby być zarówno z jednością jak i innymi "wartościami". No ale można podejrzewać, że nic takiego nam nie grozi z uwagi na stary aksjomat Piotra I/Katarzyny II mówiący o niedawaniu rodzimym politykom żadnych pieniędzy do ręki... I to bynajmniej nie z uwagi na rzekomo wyznawane przez nich zasady czy poczucie patriotyzmu tylko z uwagi na nieco zapomniany fakt, że mogą nie zrozumieć za co konkretnie wzięliby pieniądze ani co mają zrobić... Nie jest to zbytnio budujące w sytuacji szeregu czekających nas wyzwań...
Napoleon
Posty: 4985
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

Naruszeń przestrzeni powietrznej krajów NATO było kilkanaście
Dobrze, że to zauważyłeś. A teraz powinieneś zwrócić uwagę na fakt, że kraje, których przestrzeń powietrzną naruszono, mają tu coś do powiedzenia. To raz. Dwa, działania obejmują CAŁY sojusz co oznacza, że taka decyzja musi być uzgodniona. I dopiero po opracowaniu strategii jak państwa NATO mają się zachowywać w przypadku notorycznego naruszania przestrzeni powietrznej, podejmuje się decyzję.
Uważasz, że to za długo trwa? No to jest i na to sposób. NATO już w zasadzie nie ma (przynajmniej w takiej postaci w jakiej funkcjonowało przed 2025 rokiem, gdy USA były jego członkiem i podporą) więc zróbmy Stany Zjednoczone Europy. Uprości to proces decyzyjny, ułatwi obronę itd. Ale przepraszam, zapomniałem, że jesteś przeciwny integracji, bo widzisz w niej same negatywy... Mylę się?
A ja pytam (nie "się" tylko ciebie) czy porównywalne są potencjały militarne Gruzji i NATO? Bo konsekwencje są prostą wypadkową tych potencjałów. Turkom się nie opłaciło?
Ani konsekwencje nie muszą być wypadkową potencjału ani Turkom się to jakoś specjalnie nie opłaciło. Zadałem Ci pytanie jak niby się to opłaciło - nie usłyszałem odpowiedzi. Opłaciło się może Erdoganowi, bo mógł brylować na swoim podwórku jako "twardy facet" co pewno podobało się jego elektoratowi. Aby się to opłaciło Turcji lub Turkom, nie zauważyłem.
I cytat z Leszka Milera:
Gratuluję wyboru "eksperta" (lub jak kto woli "autorytetu")....
Natomiast jest faktem, że ze względu na podziały we władzy, możemy być niewygodni. Tyle, że wcale nie musi to oznaczać, że nie mamy żadnego wpływu na to co się dzieje.
Po co się spotykają? By pogadać o starych dobrych czasach? Tak się robi politykę
Jak się robi politykę, to Ty mnie nie ucz :-) Politykę robią przede wszystkim Ci, którzy mają władzę. Ci, którzy jej nie mają, mogą też ją robić ale w formie starań o jej przejęcie (władzy). Co wymaga innych działań. W tym spotkaniu nie było nikogo, kto władzę realną miał. Natomiast nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdyby w Niemczech władzę przejęła AfD (sojusznik naszej prawicy) to to mogłoby mieć jakieś znaczenie. Ale na razie znaczenia nie ma.
A lobbyści działają głównie na zamówienie podmiotów gospodarczych. I we wspomnianym przez Ciebie spotkaniu tak zapewne było, gdyż choć interesy z Rosją mają charakter polityczny, to w pierwszej kolejności jednak na Zachodzie pojmowane są jako kontakty biznesowe (Rosja na to patrzy inaczej, ale to inna sprawa).
Niemiaszki nóżkami przebierają by wrócił business as usual...
Dlaczego tylko Niemcy? Wszyscy tego by chcieli. Wszyscy w rozumieniu szeroko rozumianego biznesu - naszego także.
Rzecz w tym, że polityka to nie jest biznes i nie o pieniądze w polityce chodzi. W biznesie pieniądze są celem, w polityce środkiem/narzędziem do osiągania celu.
Dlatego gdy piszesz, że "Istota polityki polega na transakcyjności" piszesz bzdurę. To znaczy, polityka może na tym polegać, pytanie tylko czy naprawdę chcemy by polityka do tego się sprowadzała?
Nie rozumiesz prostej rzeczy Gregski. Transakcyjność związana jest ZAWSZE z rywalizacją i konfliktem. Tak jak działalność gospodarcza. Rzecz w tym, że celem działalności gospodarczej jest zysk/pieniądze. Celem polityki zaś winno być bezpieczeństwo/ład - bo po to powstało coś takiego jak państwo. Bezpieczeństwo i ład opiera się na zasadach, czyli na wartościach. A te niekiedy ograniczają działania tych, którzy chcą zarabiać, bo zarabiać niekiedy łatwiej jest nie kierując się zasadami/wartościami. Tyle tylko, że zarabianie bez zasad może się opłacać tylko na krótkim dystansie. Na dłuższą metę tak się nie da. Bezpieczeństwo i ład muszą opierać się na wartościach - a to przeczy transakcyjności pojmowania polityki. Jeśli więc będziesz żył w świecie gdzie dominuje polityka transakcyjna, będziesz żył "z dnia na dzień" w ciągłej niepewności. Nic dobrego z tego nie wyniknie. A ponieważ politycy robią to co chcą ich wyborcy, jeśli więcej ludzi będzie uważało tak jak Ty, to będziemy żyli w świecie niepewnym, bez zasad i w ciągłej niepewności. Jeśli oczywiście przeżyjemy, bo możemy nie przeżyć. I będziemy żyć biednie - bo w niestabilnym świecie zamożność nie będzie udziałem wielu ludzi. Tego chcesz?
Polityka to sztuka rządzenia. Rządzić można dobrze lub źle. Biorąc pod uwagę swój interes, jakiejś wąskiej grupy lub całego państwa. Polityka transakcyjna może być korzystna dla wąskiej grupy, nigdy nie będzie korzystna dla szerokiego ogółu. Uważasz że to będzie dobra polityka? Ja uważam, że zła. Dobra będzie ta, która będzie korzystna dla ogółu. A taka może być tylko polityka oparta na wartościach/zasadach.
I we wszystkich siłach politycznych jak mniemam.
Rachunek prawdopodobieństwa mówi nam, że prawdopodobnie we wszystkich. Rzecz jednak w proporcjach. Bo na prawicy (ew. skrajnej lewicy) będzie tych zwolenników współpracy z Rosją nieporównanie więcej niż w centrum. Na tyle dużo, że działania partii prawicowych będą mniej lub bardziej obiektywnie prorosyjskie, centrum i lewicy antyrosyjskie (niezgodne z linią rosyjskiej polityki).
Najpierw zasygnalizowali Ruskim, że nie zamierzają pomagać Ukrainie...
Piszesz bzdury. Była dezorientacja, która trwała dość długo. Na dziś to co piszesz dotyczy USA. Choć też nie. Trump nie daje sygnałów, że nie chce pomagać Ukrainie. Trump daje otwarte sygnały..., co ja piszę - mówi wprost, że zamierza pomagać Rosji a bruździć nie tylko Ukrainie ale i UE. Jakiekolwiek wahania mieli Niemcy, to zawsze stali "po jasnej stronie mocy". USA otwarcie przeszło na "ciemną stronę". I to jest fakt.
???
A czego nie rozumiesz?
...przykład naszego niestrudzonego Napoleona z całą jego skansenowością polityczną jest w mojej skromnej opinii niebywale rzadkim modelem rodzimych polityków szczebla lokalnego, których własne rozumienie polityki międzynarodowej pozostaje w rażącej dysproporcji do realiów z jednej strony...
1. Tak jak ja myśli z grubsza coś około połowy Polaków (jak można przypuszczać).
2. Rozumiem, że wartości, zasady (dążenie do ich przestrzegania), swoista uczciwość w polityce, uważasz za "skansen"? Czyli jesteś zdania, że kompletnie nie trzeba ich przestrzegać? Czyli liczy się wyłącznie siła? Jeśli tak, to mam pytanie - skąd po prawej stronie taka wiara w to, że Polska powinna oprzeć się na USA? A jeśli ktoś da więcej niż my jesteśmy w stanie dać?
3. W samorządach dowolnego szczebla politykę robi się tak samo jak na szczeblu centralnym czy międzynarodowym. Zawsze chodzi o to samo. Różnice oczywiście są, ale nie mają one wpływu na mechanizmy. Tylko narzędzia są inne.

Przerażające jest to, że tak wielu ludzi nie rozumie podstawowych rzeczy. Nie rozumie konsekwencji takiej polityki jaką np. uprawia Trump, akceptując ją. Przerażające jest to, że politycy robią to co chcą ich wyborcy - więc jeśli wyborcy tak będą uważać, politycy będą tak działać. Płacić za to będziemy wszyscy. I zapewniam - bardzo słono.
Dlaczego niemiecki Napoleon w odróżnieniu od polskiego dostanie od Rosjan dwa, trzy razy lepsze warunki takiej samej transakcji i jeszcze się na swój sposób zaprzyjaźnią?
Ano dlatego, by przekonać Niemców by puścili nas w trąbę i nie przychodzili z pomocą gdy Rosja zacznie nam zagrażać. Bo z nami samymi Rosjanie sobie jakoś prawdopodobnie poradzą. Uznając politykę transakcyjną, Niemcy postąpią rozsądnie przyjmując taką propozycję - czyż nie? Leżą dalej Rosji niż my (dlatego to im Rosjanie będą składać takie propozycje, gdybyśmy to my znajdowali się w miejscu Niemiec, mogliby składać nam - rozumiesz teraz?), istnieje pewne prawdopodobieństwo, że za nich Rosjanie może się nie wezmą. Więc po co mają ryzykować stając po naszej stronie? Oczywiście, jeśli postawimy na sojusz z USA, tym bardziej może się to stać z USA - Rosjanie zaproponują im coś by nas zostawili samych. I myśląc twoim tokiem, Amerykanie powinni to zrobić. Bo my na pewno nie będziemy w stanie zaoferować więcej.
Wyjaśniłem Ci? Zważ, że przy tak pojmowanej polityce, wszelkie traktaty, układy międzynarodowe nie są kompletnie nic warte. Wszystko jest względne. Uważasz, że tak to powinno wyglądać? Łatwiej się będzie żyć?
dlaczego nie chcą na świecie takich polskich polityków
:?: Nie wiem na jakiej podstawie tak sądzisz. Poza tym, to że ktoś jakichś polityków nie chce, nie ma znaczenia. Kto chce Putina? A jest. Jakiś problem ze zrozumieniem?
Ja bym w sumie to się cieszył, że dla Rosji jesteśmy w gruncie rzeczy marginalnym graczem...
Mylisz się. Jesteśmy ważnym graczem. Choćby z racji tego, że jesteśmy gdzie jesteśmy. Co sprawia, że dla Rosji mamy szczególne znaczenie.
ODPOWIEDZ