Naruszeń przestrzeni powietrznej krajów NATO było kilkanaście
Dobrze, że to zauważyłeś. A teraz powinieneś zwrócić uwagę na fakt, że kraje, których przestrzeń powietrzną naruszono, mają tu coś do powiedzenia. To raz. Dwa, działania obejmują CAŁY sojusz co oznacza, że taka decyzja musi być uzgodniona. I dopiero po opracowaniu strategii jak państwa NATO mają się zachowywać w przypadku notorycznego naruszania przestrzeni powietrznej, podejmuje się decyzję.
Uważasz, że to za długo trwa? No to jest i na to sposób. NATO już w zasadzie nie ma (przynajmniej w takiej postaci w jakiej funkcjonowało przed 2025 rokiem, gdy USA były jego członkiem i podporą) więc zróbmy Stany Zjednoczone Europy. Uprości to proces decyzyjny, ułatwi obronę itd. Ale przepraszam, zapomniałem, że jesteś przeciwny integracji, bo widzisz w niej same negatywy... Mylę się?
A ja pytam (nie "się" tylko ciebie) czy porównywalne są potencjały militarne Gruzji i NATO? Bo konsekwencje są prostą wypadkową tych potencjałów. Turkom się nie opłaciło?
Ani konsekwencje nie muszą być wypadkową potencjału ani Turkom się to jakoś specjalnie nie opłaciło. Zadałem Ci pytanie jak niby się to opłaciło - nie usłyszałem odpowiedzi. Opłaciło się może Erdoganowi, bo mógł brylować na swoim podwórku jako "twardy facet" co pewno podobało się jego elektoratowi. Aby się to opłaciło Turcji lub Turkom, nie zauważyłem.
I cytat z Leszka Milera:
Gratuluję wyboru "eksperta" (lub jak kto woli "autorytetu")....
Natomiast jest faktem, że ze względu na podziały we władzy, możemy być niewygodni. Tyle, że wcale nie musi to oznaczać, że nie mamy żadnego wpływu na to co się dzieje.
Po co się spotykają? By pogadać o starych dobrych czasach? Tak się robi politykę
Jak się robi politykę, to Ty mnie nie ucz

Politykę robią przede wszystkim Ci, którzy mają władzę. Ci, którzy jej nie mają, mogą też ją robić ale w formie starań o jej przejęcie (władzy). Co wymaga innych działań. W tym spotkaniu nie było nikogo, kto władzę realną miał. Natomiast nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdyby w Niemczech władzę przejęła AfD (sojusznik naszej prawicy) to to mogłoby mieć jakieś znaczenie. Ale na razie znaczenia nie ma.
A lobbyści działają głównie na zamówienie podmiotów gospodarczych. I we wspomnianym przez Ciebie spotkaniu tak zapewne było, gdyż choć interesy z Rosją mają charakter polityczny, to w pierwszej kolejności jednak na Zachodzie pojmowane są jako kontakty biznesowe (Rosja na to patrzy inaczej, ale to inna sprawa).
Niemiaszki nóżkami przebierają by wrócił business as usual...
Dlaczego tylko Niemcy? Wszyscy tego by chcieli. Wszyscy w rozumieniu szeroko rozumianego biznesu - naszego także.
Rzecz w tym, że polityka to nie jest biznes i nie o pieniądze w polityce chodzi. W biznesie pieniądze są celem, w polityce środkiem/narzędziem do osiągania celu.
Dlatego gdy piszesz, że "Istota polityki polega na transakcyjności" piszesz bzdurę. To znaczy, polityka może na tym polegać, pytanie tylko czy naprawdę chcemy by polityka do tego się sprowadzała?
Nie rozumiesz prostej rzeczy Gregski. Transakcyjność związana jest ZAWSZE z rywalizacją i konfliktem. Tak jak działalność gospodarcza. Rzecz w tym, że celem działalności gospodarczej jest zysk/pieniądze. Celem polityki zaś winno być bezpieczeństwo/ład - bo po to powstało coś takiego jak państwo. Bezpieczeństwo i ład opiera się na zasadach, czyli na wartościach. A te niekiedy ograniczają działania tych, którzy chcą zarabiać, bo zarabiać niekiedy łatwiej jest nie kierując się zasadami/wartościami. Tyle tylko, że zarabianie bez zasad może się opłacać tylko na krótkim dystansie. Na dłuższą metę tak się nie da. Bezpieczeństwo i ład muszą opierać się na wartościach - a to przeczy transakcyjności pojmowania polityki. Jeśli więc będziesz żył w świecie gdzie dominuje polityka transakcyjna, będziesz żył "z dnia na dzień" w ciągłej niepewności. Nic dobrego z tego nie wyniknie. A ponieważ politycy robią to co chcą ich wyborcy, jeśli więcej ludzi będzie uważało tak jak Ty, to będziemy żyli w świecie niepewnym, bez zasad i w ciągłej niepewności. Jeśli oczywiście przeżyjemy, bo możemy nie przeżyć. I będziemy żyć biednie - bo w niestabilnym świecie zamożność nie będzie udziałem wielu ludzi. Tego chcesz?
Polityka to sztuka rządzenia. Rządzić można dobrze lub źle. Biorąc pod uwagę swój interes, jakiejś wąskiej grupy lub całego państwa. Polityka transakcyjna może być korzystna dla wąskiej grupy, nigdy nie będzie korzystna dla szerokiego ogółu. Uważasz że to będzie dobra polityka? Ja uważam, że zła. Dobra będzie ta, która będzie korzystna dla ogółu. A taka może być tylko polityka oparta na wartościach/zasadach.
I we wszystkich siłach politycznych jak mniemam.
Rachunek prawdopodobieństwa mówi nam, że prawdopodobnie we wszystkich. Rzecz jednak w proporcjach. Bo na prawicy (ew. skrajnej lewicy) będzie tych zwolenników współpracy z Rosją nieporównanie więcej niż w centrum. Na tyle dużo, że działania partii prawicowych będą mniej lub bardziej obiektywnie prorosyjskie, centrum i lewicy antyrosyjskie (niezgodne z linią rosyjskiej polityki).
Najpierw zasygnalizowali Ruskim, że nie zamierzają pomagać Ukrainie...
Piszesz bzdury. Była dezorientacja, która trwała dość długo. Na dziś to co piszesz dotyczy USA. Choć też nie. Trump nie daje sygnałów, że nie chce pomagać Ukrainie. Trump daje otwarte sygnały..., co ja piszę - mówi wprost, że zamierza pomagać Rosji a bruździć nie tylko Ukrainie ale i UE. Jakiekolwiek wahania mieli Niemcy, to zawsze stali "po jasnej stronie mocy". USA otwarcie przeszło na "ciemną stronę". I to jest fakt.
???
A czego nie rozumiesz?
...przykład naszego niestrudzonego Napoleona z całą jego skansenowością polityczną jest w mojej skromnej opinii niebywale rzadkim modelem rodzimych polityków szczebla lokalnego, których własne rozumienie polityki międzynarodowej pozostaje w rażącej dysproporcji do realiów z jednej strony...
1. Tak jak ja myśli z grubsza coś około połowy Polaków (jak można przypuszczać).
2. Rozumiem, że wartości, zasady (dążenie do ich przestrzegania), swoista uczciwość w polityce, uważasz za "skansen"? Czyli jesteś zdania, że kompletnie nie trzeba ich przestrzegać? Czyli liczy się wyłącznie siła? Jeśli tak, to mam pytanie - skąd po prawej stronie taka wiara w to, że Polska powinna oprzeć się na USA? A jeśli ktoś da więcej niż my jesteśmy w stanie dać?
3. W samorządach dowolnego szczebla politykę robi się tak samo jak na szczeblu centralnym czy międzynarodowym. Zawsze chodzi o to samo. Różnice oczywiście są, ale nie mają one wpływu na mechanizmy. Tylko narzędzia są inne.
Przerażające jest to, że tak wielu ludzi nie rozumie podstawowych rzeczy. Nie rozumie konsekwencji takiej polityki jaką np. uprawia Trump, akceptując ją. Przerażające jest to, że politycy robią to co chcą ich wyborcy - więc jeśli wyborcy tak będą uważać, politycy będą tak działać. Płacić za to będziemy wszyscy. I zapewniam - bardzo słono.
Dlaczego niemiecki Napoleon w odróżnieniu od polskiego dostanie od Rosjan dwa, trzy razy lepsze warunki takiej samej transakcji i jeszcze się na swój sposób zaprzyjaźnią?
Ano dlatego, by przekonać Niemców by puścili nas w trąbę i nie przychodzili z pomocą gdy Rosja zacznie nam zagrażać. Bo z nami samymi Rosjanie sobie jakoś prawdopodobnie poradzą. Uznając politykę transakcyjną, Niemcy postąpią rozsądnie przyjmując taką propozycję - czyż nie? Leżą dalej Rosji niż my (dlatego to im Rosjanie będą składać takie propozycje, gdybyśmy to my znajdowali się w miejscu Niemiec, mogliby składać nam - rozumiesz teraz?), istnieje pewne prawdopodobieństwo, że za nich Rosjanie może się nie wezmą. Więc po co mają ryzykować stając po naszej stronie? Oczywiście, jeśli postawimy na sojusz z USA, tym bardziej może się to stać z USA - Rosjanie zaproponują im coś by nas zostawili samych. I myśląc twoim tokiem, Amerykanie powinni to zrobić. Bo my na pewno nie będziemy w stanie zaoferować więcej.
Wyjaśniłem Ci? Zważ, że przy tak pojmowanej polityce, wszelkie traktaty, układy międzynarodowe nie są kompletnie nic warte. Wszystko jest względne. Uważasz, że tak to powinno wyglądać? Łatwiej się będzie żyć?
dlaczego nie chcą na świecie takich polskich polityków

Nie wiem na jakiej podstawie tak sądzisz. Poza tym, to że ktoś jakichś polityków nie chce, nie ma znaczenia. Kto chce Putina? A jest. Jakiś problem ze zrozumieniem?
Ja bym w sumie to się cieszył, że dla Rosji jesteśmy w gruncie rzeczy marginalnym graczem...
Mylisz się. Jesteśmy ważnym graczem. Choćby z racji tego, że jesteśmy gdzie jesteśmy. Co sprawia, że dla Rosji mamy szczególne znaczenie.