Typowe podejście dyplomowanego inżyniera. Jest projekt, jest algorytm a finansowanie to nie moja sprawa. Ani to skąd w ogóle biorą się pieniądze.peceed pisze: ↑To nie jest cel. Celem jest utrzymanie zatrudnienia, bo w tych rejonach nie było alternatyw.Tadeusz Klimczyk pisze: ↑ Tak, jak to stało się z kołchozami.
W PGR zatrudniano 12 osób na 100 ha. Na ówczesnym Zachodzie - 3-4 na 100 ha. PGR-y, które gospodarowały na 17 % użytków rolnych pochłaniały 80 % środków budżetowych na rozwój rolnictwa. Więc nie mieszajmy w to polityki tylko pieniądze, A tych jak wiemy kraj miał w 1990 r w bród.Peperon pisze: ↑I nas zaoranie PGR-ów było celem politycznym i jako taki miało priorytet.peceed pisze: ↑To nie jest cel. Celem jest utrzymanie zatrudnienia, bo w tych rejonach nie było alternatyw.Tadeusz Klimczyk pisze: ↑ Tak, jak to stało się z kołchozami.
Jak to jest, że w wielu PGR-ach załogi chciały przejąć gospodarstwo w dzierżawę lub założyć spółki i przekształcić PGR w przedsiębiorstwo produkcyjne, ale w odpowiedzi usłyszeli, że tak się nie da. Później dość szybko następowała szybka likwidacja takiego PGR-u i rozparcelowanie jego majątku za bezcen.
A w niektórych były nowe maszyny kupione na kredyty...
Około 10% PRG-ów zostało przekształconych w spółki pracownicze i nikt nie stawiał temu żadnych barier. Było to możliwe tylko w takich wypadkach, kiedy pojawiał się rozsądny manager, zwykle były dyrektor, któremu udało się znaleźć finansowanie. I znowu - w latach 90-tych podstawową bolączką polskiej gospodarki był brak dostępu do środków na rozwój. Polskie banki to była bieda, do tego inflacja, nie mylmy czasów dzisiejszych z okresem transformacji. I nawet tam, gdzie PGR sprywatyzowana i tak pozbywano się większości załogo bo po prostu dla opłacalności przedsięwzięcia nie było szans na utrzymywanie przerostów zatrudnienia. Nie wspominając już o niskich kwalifikacjach większości pracowników PGR-ów. I rzecz, którą często pomijamy w uczonych dywagacjach - pracownicy PGR byli w dużej mierze klasycznymi przykładami wyuczonej bezradności. W PGR żyło się na luzie, była pensja, deputaty, jak się dało to się dokradło. Przez 8 lat funkcjonował program aktywizacji pracowników PGR, na który też poszły spore pieniądze ale mobilność i chęć do rozwoju tej grupy pracowniczej była szczególnie niska. Po 10 latach od likwidacji wielu z nich ciągle było w tym samym miejscu. Wiem co mówię, bo widziałem to na własne oczy.