Przy podawaniu artylerii slupa „Hartford” pojawiło się kilka osobliwości (zagadek?). Nie byłem pewny, czy komentarz powinien być zamieszczony tutaj, czy bezpośrednio w dziale, gdzie je umieszczono (czyli w rubryce „Zdjęcia okrętów”) – w razie innego zdania moderatorów, łatwo to będzie przenieść.
Owe 90-funtowe SB były takie tylko ze specjalnie przesadzonej nazwy. W rzeczywistości te 9-calowe działa haubiczne Dahlgrena skonstruowano tak, że nadawały się wyłącznie do strzelania granatami o masie 72-funtów (73,5 funta z sabotem). Dahlgren specjalnie zalecał, aby kul używać w nich tylko wyjątkowo, z radykalnie zmniejszonymi ładunkami miotającymi. Kula pełna do takiego działa ważyłyby faktycznie z grubsza 90 funtów. Dokładnie tak, jak chcący sobie dodać powagi niektórzy oficerowie brytyjscy nazywali swoje 8-calowe działa haubiczne 68-funtówkami, chociaż ich standardową amunicją były 51-funtowe granaty i 56-funtowe czasze żeliwne (oczywiście „prawdziwe” 68-funtówki też istniały, ale były zupełnie inaczej zbudowane). Dahlgren skonstruował zresztą działa 9-calowe przeznaczone faktycznie do strzelania pełnymi kulami, ale w przeciwieństwie do jego dział haubicznych tego kalibru, ważących około 9000 funtów, te miały masę aż 12280 funtów – nie pojawiły się przed majem 1865 r. i nic mi nie wiadomo, aby kiedykolwiek trafiły na okręt „Hartford”.
Początkowa liczba dział 9-calowych na tym slupie jest różnie podawana - Canney pisze o 20 sztukach.
Inne wymienione armaty, wstawione później zamiast dwóch 9-calówek Dahlgrena, to dwa działa Parrotta, 100-funtowe. Używając przy nich skrótu określającego konstrukcję powinno się jednak pisać RML albo MLR, ponieważ – zwłaszcza w kontekście artylerii na „Hartford” – ich cechą wyróżniającą nie stanowiło to, że były ML (muzzle loaded), gdyż WSZYSTKIE wymienione działa ładowano od przodu (epoka foglerzy skończyła się dużo wcześniej), lecz to, że w przeciwieństwie do gładkolufowych (SB = smooth borred) dział Dahlgrena te miały gwintowanie lufy (R = riffled). Dwuliterowy skrót ML był przydatny dopiero dla czasów, gdy praktycznie prawie cała artyleria okrętowa stała się gwintowana, ale poszczególne typy dzieliły się na ładowane od wylotu (muzzle loaded) i ładowane od tyłu (BL = breech loaded).
Przy bardzo mieszanej gatunkowo artylerii warto zresztą podawać, do czego odnoszą się oznaczenia. Podczas wojny secesyjnej na „Hartford” – zdaniem Canneya („The Old Steam Navy”) i artykułu „Civil War Naval Ordnance” - trafiły trzy RML Parrotta - wymienione wyżej dwie 100-funtówki, mające notabene kaliber 6,4 cala, czyli właśnie 163 mm, oraz jedna 30-funtówka o kalibrze 4,2 cala, czyli 107 mm. Należałoby zatem mniemać, że owa „130 ML”, wymieniona w tym samym szeregu, odnosi się do jakiegoś gwintowanego działa o kalibrze około 130 mm (czyli 5 cali). Parrott niczego takiego nie produkował wg źródła „A Treatise on Ordnance and Armor” (A.L. Holley, New York 1865) i znanych mi opracowań (np. Tuckera). Najbliższa była 60-funtówka (kaliber 5,5 cala to jednak aż 135 mm); całkowicie pasujące kalibrem działo okrętowe z tych czasów to unikalna 50-funtówka gwintowana Dahlgrena. Nie znalazłem żadnych odniesień do wstawienia jej akurat na „Hartford”. Czy chodzi o to działo, o inne czy o literówkę?
Artyleria Harftord
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Artyleria Harftord
Uwaga słuszna. Więc muszę się wytłumaczyć. Napisałem tak trochę z przyzwyczajenia (nie wiem czy to najlepsze określenie). Po prostu lubię mieć wszystko "poukładane". Stąd jestem zwolennikiem, by przy wyszczególnianiu uzbrojenia okrętów inaczej określać armaty gwintowane i gładkolufowe. W przypadku tych ostatnich przyjęto podawać wagomiar, co jest rozwiązaniem lepszym, gdyż średnica przewodu lufy zawsze była, jak wiadomo, nieco większa niż średnica kulistego pocisku. Stąd jestem zwolennikiem by określać wielkość takich armat/dział w postaci wagomiaru. Wiem, wszystko się mąci po wprowadzeniu dział haubicznych, ale przecież i ich wielkość określano niekiedy wagomiarem i to pełnej kuli żeliwnej odpowiadającej średnicy przewodu lufy (nawet, jeżeli nigdy te działa takimi pociskami nie strzelały). Natomiast wielkość armat gwintowanych, dla odróżnienia, należałoby w tej sytuacji określać kalibrem (waga cylindrycznego pocisku może być bardzo różna; w tej sytuacji wystarczy podać ML a niekoniecznie RML). Wiem, taki pogląd może budzić kontrowersje. I to rozumiem. Gdyż nie oddaje rzeczywistego potencjału szczególnie armat/dział gładkolufowych. Mój błąd polegał tu na tym, że nie zaznaczyłem iż te 90-funtówki (9-calówki) to działa haubiczne (a la Paixhans).
Zazwyczaj, gdy w mych pracach podaję dane taktyczno-techniczne okrętów, stosuję taką terminologię (zazwyczaj ze stosownym wyjaśnieniem). Na FOW koncentruję się na zdjęciach (dane, bardzo ogólne i przybliżone, podaję, bo zwrócono mi uwagę - i słusznie - że warto by je dodać). Stąd i pewne rzeczy umykają mej uwadze, za co przepraszam. Tak samo zresztą za błąd przy tej 30-funtówce Parrota - kaliber tej armaty wynosił oczywiście 107 mm (nie wiem co mnie podkusiło by napisać 130 mm, Parrot nie produkował chyba armat o takim kalibrze). Rzecz zaraz poprawię.
Poruszył Pan, panie Krzysztofie, dość istotny (według mnie) problem jak oznaczać armaty/działa okresu "burzy i naporu". Czyli lat 40., 50. i 60. XIX wieku. Gdy obok siebie funkcjonowały klasyczne armaty gładkolufowe, działa haubiczne (a la Paixhans), gdzieś tam jeszcze "szwędały się" karonady i zaczęły pojawiać się armaty gwintowane, odprzodowe i odtylcowe, których konstrukcja też miała istotne znaczenie (odlewana "po staremu" lufa lub konstrukcja warstwowa). Później już co prawda działa gładkolufowe zostały wyeliminowane, ale od lat 80/90. pojawiają się armaty konstruowane "pod" proch bezdymny (choć tu już chyba problem jest mniejszy).
Osobiście jestem zwolennikiem podawania wagomiaru armat/dział gładkolufowych (wszystkich, może wyjątek zrobiłbym dla moździerzy) i kalibru armat gwintowanych. Aczkolwiek w przypadku armat gładkolufowych, przyznaję, należałoby zaznaczyć, czy są to działa haubiczne (także takie, które pełnymi kulami żeliwnymi, których ciężar określono w wagomiarze, strzelać nie są w stanie lub nie za bardzo jest to polecane, ew. tylko w wyjątkowych sytuacjach). Mam jednak świadomość, że takie stanowisko niekoniecznie musi się komuś podobać (choć ja bym się przy nim upierał, chyba żeby ktoś zaproponował coś lepszego).
Edit. Andrzej Mach w prywatnej korespondencji, zwrócił kiedyś uwagę na określanie wielkości dział haubicznych w marynarce pruskiej, gdzie w przypadku pewnego modelu (modeli?) podawano ich wagomiar ale określany wagą pocisków (kul) kamiennych! W rezultacie działo 25-funtowe odpowiadało z grubsza 80-funtowej haubicy Paixhansa kalibru 22 cm. Idę o zakład, że ktoś, kto przeczytałby o 25-funtówce, pomijając to, że wagomiar byłby dość "nietypowy", to nie skojarzyłby tego działa z dużym działem haubicznym o wagomiarze 80-funtów. Przyznam sam, że czytając np. Gronera zastanawiałem się co to za działa, bo coś mi tu nie pasowało. Ale do głowy by mi nie przyszło (do czasu, gdy mi Andrzej na to nie zwrócił uwagi), że był to wagomiar określany ciężarem kul kamiennych!
Stąd i me poglądy na to, że "coś" by z tym, czyli określaniem wielkości armat/dział gładkolufowych i gwintowanych połowy XIX wieku, warto było zrobić.
Zazwyczaj, gdy w mych pracach podaję dane taktyczno-techniczne okrętów, stosuję taką terminologię (zazwyczaj ze stosownym wyjaśnieniem). Na FOW koncentruję się na zdjęciach (dane, bardzo ogólne i przybliżone, podaję, bo zwrócono mi uwagę - i słusznie - że warto by je dodać). Stąd i pewne rzeczy umykają mej uwadze, za co przepraszam. Tak samo zresztą za błąd przy tej 30-funtówce Parrota - kaliber tej armaty wynosił oczywiście 107 mm (nie wiem co mnie podkusiło by napisać 130 mm, Parrot nie produkował chyba armat o takim kalibrze). Rzecz zaraz poprawię.
Poruszył Pan, panie Krzysztofie, dość istotny (według mnie) problem jak oznaczać armaty/działa okresu "burzy i naporu". Czyli lat 40., 50. i 60. XIX wieku. Gdy obok siebie funkcjonowały klasyczne armaty gładkolufowe, działa haubiczne (a la Paixhans), gdzieś tam jeszcze "szwędały się" karonady i zaczęły pojawiać się armaty gwintowane, odprzodowe i odtylcowe, których konstrukcja też miała istotne znaczenie (odlewana "po staremu" lufa lub konstrukcja warstwowa). Później już co prawda działa gładkolufowe zostały wyeliminowane, ale od lat 80/90. pojawiają się armaty konstruowane "pod" proch bezdymny (choć tu już chyba problem jest mniejszy).
Osobiście jestem zwolennikiem podawania wagomiaru armat/dział gładkolufowych (wszystkich, może wyjątek zrobiłbym dla moździerzy) i kalibru armat gwintowanych. Aczkolwiek w przypadku armat gładkolufowych, przyznaję, należałoby zaznaczyć, czy są to działa haubiczne (także takie, które pełnymi kulami żeliwnymi, których ciężar określono w wagomiarze, strzelać nie są w stanie lub nie za bardzo jest to polecane, ew. tylko w wyjątkowych sytuacjach). Mam jednak świadomość, że takie stanowisko niekoniecznie musi się komuś podobać (choć ja bym się przy nim upierał, chyba żeby ktoś zaproponował coś lepszego).
Edit. Andrzej Mach w prywatnej korespondencji, zwrócił kiedyś uwagę na określanie wielkości dział haubicznych w marynarce pruskiej, gdzie w przypadku pewnego modelu (modeli?) podawano ich wagomiar ale określany wagą pocisków (kul) kamiennych! W rezultacie działo 25-funtowe odpowiadało z grubsza 80-funtowej haubicy Paixhansa kalibru 22 cm. Idę o zakład, że ktoś, kto przeczytałby o 25-funtówce, pomijając to, że wagomiar byłby dość "nietypowy", to nie skojarzyłby tego działa z dużym działem haubicznym o wagomiarze 80-funtów. Przyznam sam, że czytając np. Gronera zastanawiałem się co to za działa, bo coś mi tu nie pasowało. Ale do głowy by mi nie przyszło (do czasu, gdy mi Andrzej na to nie zwrócił uwagi), że był to wagomiar określany ciężarem kul kamiennych!
Stąd i me poglądy na to, że "coś" by z tym, czyli określaniem wielkości armat/dział gładkolufowych i gwintowanych połowy XIX wieku, warto było zrobić.
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Artyleria Harftord
Panie Piotrze, ja tam zbyt wielkich ambicji w kierunku wprowadzenia jednolitego słownictwa nie mam - skoro żyjącym wtedy ludziom ten chaos nie przeszkadzał, to trudno! Staram się tylko, by współczesny czytelnik wiedział dokładnie, o jaką konstrukcję chodziło w danym fragmencie. Sprawa tajemniczego kalibru wyjaśniła się jedną z trzech opcji, które brałem pod uwagę (i uważałem za najbardziej prawdopodobną), czyli zwykłą literówką.
Natomiast proszę zwrócić uwagę, że w Pana opisie nie pada nic, co wskazywałoby, że te nowe działa (Parrotta) były gwintowane. Skrót ML oznacza "muzzle loaded", czyli odprzodowe, identycznie jak wszystkie inne na "Hartford". W bardzo wielu tabelach odnośnie dział gładkolufowych (w tym haubicznych Dahlgrena), mamy skrót ML SB, zatem ładowane odprzodowo, z gładką lufą. Można sobie pisać ML przy wielu działach gwintowanych, w tym Parrotta, pod warunkiem, że gdzie jest jakakolwiek wzmianka, że to armaty z gwintem! Może być słowna, ale jeśli jej w ogóle nie ma, to kluczowa informacja (którą daje skrót RML) po prostu nie istnieje.
Natomiast proszę zwrócić uwagę, że w Pana opisie nie pada nic, co wskazywałoby, że te nowe działa (Parrotta) były gwintowane. Skrót ML oznacza "muzzle loaded", czyli odprzodowe, identycznie jak wszystkie inne na "Hartford". W bardzo wielu tabelach odnośnie dział gładkolufowych (w tym haubicznych Dahlgrena), mamy skrót ML SB, zatem ładowane odprzodowo, z gładką lufą. Można sobie pisać ML przy wielu działach gwintowanych, w tym Parrotta, pod warunkiem, że gdzie jest jakakolwiek wzmianka, że to armaty z gwintem! Może być słowna, ale jeśli jej w ogóle nie ma, to kluczowa informacja (którą daje skrót RML) po prostu nie istnieje.
Artyleria Harftord
Przy założeniu, że wielkość wszystkich armat gładkolufowych określam w wagomiarze a same armaty oznaczam jako SB, natomiast wielkość armat gwintowanych określam w kalibrze, to te ostatnie oznaczam jako ML lub BL, gdyż sam fakt podania kalibru oznacza, że są to armaty gwintowane. Wyjaśniam tylko czy były odprzodowe czy odtylcowe.Natomiast proszę zwrócić uwagę, że w Pana opisie nie pada nic, co wskazywałoby, że te nowe działa (Parrotta) były gwintowane
Mój błąd, że takich rzeczy nie wyjaśniłem na wstępie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że początkowo chciałem wstawiać tylko zdjęcia i dopiero na uwagi forumowiczów zacząłem od pewnego momentu pisać coś o samych okrętach, także ich uzbrojeniu. A pisząc, zastosowałem, niejako podświadomie/automatycznie zasady jakie sam stosuję w swych notatkach i pracach. Mea culpa!
Natomiast co do kwestii ujednolicenia zapisu... Nie będę ukrywał, że tak jak wspominałem, lubię mieć pewne rzeczy uporządkowane. Pamiętam, gdy jeszcze jako bardzo młody człowiek (jeszcze w czasach PRL) starałem się mozolnie zgłębiać te wszystkie kwestie (a od samego początku pociągał mnie okres "pary i żelaza") to oznaczenia armat budziły u mnie mętlik w głowie. Może stąd te "zboczenie" dotyczące ujednolicania/porządkowania zapisów itp.?


Wiem, że nie każdemu się to może podobać, ale uważam, że znacznie jaśniejsza jest sytuacja, gdy wielkość armat gładkolufowych oznacza się inaczej niż gwintowanych, a przede wszystkim jednolicie. Co więcej, da się to zrobić stosunkowo łatwo. Aczkolwiek ma Pan rację - zasady trzeba na wstępie wyjaśnić.
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Artyleria Harftord
No cóż, sprawa jest wyjaśniona. Tym niemniej jednoznaczność opiera się na tym, że poczynił Pan pewne arbitralne założenia. Niestety, one nie są uniwersalne. Armaty gładkolufowe z "Hartforda" miały (teoretyczny) wagomiar 90 funtów, ale przecież MIAŁY TAKŻE kaliber (9 cali) i były ładowane odprzodowo (ML). Armaty gwintowane (R) miały kaliber (6,4 cala oraz 4,2 cala), ale przecież TAKŻE OPISYWANO JE wagomiarem (100 funtów i 30 funtów) i też były ładowane odprzodowo (ML). Czyli sam fakt wyboru opisu (wagomiar albo kaliber) niczego - ogólnie, w źródłach i literaturze - nie przesądza, podobnie jak skrót ML. Przeciwstawieniem SB jest R. Na prywatny użytek (albo we wstępie do własnego opracowania) można się umówić inaczej, ale to nieco ryzykowna sprawa, o czym świadczy ta wymiana uwag 

Artyleria Harftord
Wszystko to prawda. Ale jak wspomniałem, nie planowałem nic pisać o samych okrętach i ich uzbrojeniu, więc nie zamieściłem na wstępie żadnych wyjaśnień - mój błąd. Dalej działała siła przyzwyczajenia - gdy robię notatki, to właśnie tak zapisuję uzbrojenie. W swoich pracach w sumie również, tyle, że tam zawsze jest stosowne wyjaśnienia, najczęściej przy spisie okrętów.