Dajesz gwarancja ze te nastroje zawsze beda w stylu -umierajmy za wolny Talin choc o tym nie ma slowa w traktacie?
Nikt nigdy za nic nie da gwarancji na 100%. Ale na pewno, to mogę stwierdzić, że przekonanie o tym, że NATO zadziała w razie czego, jest teraz niepomiernie większe niż przed 24 lutego.
Refleksja jest spojrzenie na historie i wartosc niektorych traktatow/gwarancji w momencie kiedy przyszlo do ich wykonania oraz realnych efektow jakie to przynioslo.
Na przykład?
brak jednoznacznych zapisow o przywroceniu intergralnosci terytorialnej pozwala na snucie roznych scenariuszy w roznych stolicach
Panie Franku, wybacz, ale to pozwala snucie dywagacji o różnych interpretacjach tych zapisów na różnych portalach internetowych. I to wszystko. Uderzenie Rosji na członka NATO, np. na kraje bałtyckie, będzie oznaczało wojnę. Jeśli NATO wojnę przegra - kraje te zostaną w rękach Rosji i oczywiście wtedy żadne warunki traktatu nie będą miały znaczenia - bo NATO by przegrało. Jeśli jednak nie przegra - obowiązuje zasada obrony sojusznika, a więc odrzucenie z jego terenów wroga. Proste jak budowa cepa - i tu nie ma co dzielić włosa na czworo. Może być jeszcze tak, że w USA będzie rządził jakiś Trump, który powie, że go NATO i europejscy sojusznicy mało co obchodzą. Tyle, że to będzie miało swe konsekwencje - i zapewne niedługo potem ten "Trump" będzie musiał decydować czy występować w obronie Tajwanu. Stąd uwaga o "naiwności" tego co twierdzę jest - pozwolę sobie tu przekornie określić, naiwna. Z tej prostej przyczyny, że wojna w obronie Tajwanu może USA kosztować więcej niż wojna w obronie np. krajów bałtyckich. Naiwnym jest przekonanie, że np. USA mogą sobie odpuścić europejskich sojuszników i nie będzie to miało konsekwencji w Azji lub gdzie indziej. Dodajmy, konsekwencji dla USA bardzo niekorzystnych.
I o jest problem - i gdzie sa niby te silne – o tym m.in jest w tej dyskusji.

Są tam gdzie są - za naszą zachodnią granicą. Niemcy są silne. Przede wszystkim gospodarczo. A silna ekonomia leży u podstaw wszystkiego (stąd i me uwagi o "zakupach koreańskich", że mogą przynieść więcej szkód niż pożytku, gdyż nie liczą się z możliwościami ekonomicznymi państwa). Niemcy w dekadę mogą (a może mniej?) mieć, jeśli by tylko chcieli, jedną z najsilniejszych armii w Europie. Rzecz w woli politycznej. I tylko tu widzę problem. Zaznaczam, nie chodzi o politykę wobec Rosji, bo ta się już zmieniła. Chodzi o to, czy Niemcy zdecydują się rozbudować armię. Bo wzmocnić to ją wzmocnią. Ale w jakim stopniu?
Dlaczego tak Kolega uwaza skoro pomoc militarna docierala na Ukraine juz przed rokiem 2022?
Czym innym jest, gdy pomoc militarna dociera w czasie pokoju (nawet takiego jak w latach 2014-2022 w Ukrainie) a czym innym w czasie wojny. Jeżeli ktoś decyduje się udzielać pomocy danemu państwu w czasie wojny, deklaruje się jednoznacznie z kim trzyma. Tu nie ma porównania.
Piszac o jednosci ma Kolega na mysli to ze nie dostali samolotow/czolgow z zachodu i nikt im nie oferuje pociskow o duzym zasiegu do HIMARSOW? Czyli pomagamy ale tak jakos nie do konca?
Ale co to ma wspólnego z jednością? To jest WSPÓLNA decyzja NATO. Obraz jedności. I jest to pomoc "nie do końca", bo ten konflikt i tak rozstrzygnie się przy stole negocjacyjnym. Stąd NATO nie chce "iść na całość" ale i Rosja wobec NATO także nie. Że Ukraińcy woleliby inaczej? Takie życie. Z ich punktu widzenia, jeśli NATO chce ich wspierać, to da się to zaakceptować. Tym bardziej, że mam wątpliwości czy my wiemy wszystko o tej pomocy.
Zapewne tez nie taka slaby jak sie niektorym wydaje
A komu i kiedy wydawała się słaba? Takie państwo jak Rosja nie może być słabe. Natomiast jest słabsze, i to o wiele, niż sądzono.
Skad wiedza u Kolegi ze to Wietnam chcial zblizenia z USA...
Nie xa bardzo wiem o co chodzi Koledze z tym Wietnamem? Bo sprawa jest stosunkowo prosta. Wietnam po zjednoczeniu zaczął zwiększać swe wpływy w Indochinach, m.in. atakując Czerwonych Khmerów.To wywołało konflikt wietnamsko-chiński. A rywalizacja wietnamsko-chińska po 1975 roku doprowadziła do zbliżenia Wietnamu z ZSRR (co pogłębiło konflikt z Chinami). ZSRR jednak się rozpadło, a kwestie gospodarcze zaczęły wyglądać tak, że lepiej się było z amerykanami dogadać. Nie wiem czy Wietnamczycy chcieli zbliżenia z USA, ale na pewno takie zbliżenie było dla nich korzystne.
Z tego wlasnie powodu nie bedzie jak w Kuwejcie - a tak Kolega pisal.
Nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ale podobny scenariusz były, w moim przekonaniu, bardzo prawdopodobny - nie można w każdym razie stwierdzić, że nie byłby. Rosjanie musieliby mieć tyle siły, by po zajęciu krajów nadbałtyckich kontynuować ofensywę dalej. A nie wiem czy by ich było na to stać - wątpię. W zasadzie to jestem prawie pewny,że nie byłoby ich stać.
ale moze lepiej pozostac w niewiedzy
I tu się zgadzamy
Natomiast, jak sądzę, to gdzieś tam już to analizują i jakieś wnioski wyciągają.