Tak chcemy na pewno kupić 500szt Himarsa.
To właśnie jest sygnał, który każe się zastanowić nad tym, czy jesteśmy poważni. Bo podobno Amerykanie są w stanie wyprodukować rocznie jakieś (plus-minus) 70 sztuk takich wyrzutni. A mają ich, w zależności od źródła, 300-350 sztuk, w perspektywie zaś do 900. Więc jeżeli Polska, ze swymi możliwościami finansowymi i armią tej wielkości jaką ma (a nawet, niech tam, tą 300 tys.) chce aż 500.... Naturalną koleją rzeczy budzi się pytanie, czy ktoś, kto składa takie zapytanie ofertowe wie co robi? Bo ja (i nie tylko) mam poważne wątpliwości.
Ty nic nie wiesz...
To, że ja nie wiem, to małe piwo. Problemem jest to, że nic nie wiedzą ci, którzy wiedzieć powinni.
Tak powiedział płk. Płatek, że potrzeba na już eskadry do szkoleń na już którą później się przerobi do standardu nl 20PL.
To może i jest jakieś rozwiązanie, aczkolwiek wolałbym wiedzieć więcej szczegółów. A tych za dużo nie ma.
To, że sobie zażyczyliśmy co trzeba, to ja wiem. Natomiast nie do końca wiadomo co mamy dostać. Poza tym pamiętajmy, że tej wersji 20 jeszcze nie ma, z tego co się orientuję.
No to sobie Odpowiedziałeś. Przy czym nie prezes se ogłasza, tylko zapisane to jest w nowej ustawie.
Ogłosił prezes. I idę o zakład, że on to sobie wymyślił (ew. podchwycił pomysł, który ktoś mu podsunął). Przy czym w naszych warunkach 300 tys, armia jest ABSOLUTNIE NIEREALNA! Suegruję policzyć ile będzie kosztowała.
Kiedy tyle będzie kosztowała? W 2040?
Zacznijmy od tego, że nigdy takiej liczebności nie osiągnie. Bo w naszych warunkach nie ma takiej możliwości. Podniesienie liczebności do 150 tys. (bez WOT) już by było ogromnym wysiłkiem i finansowym i organizacyjnym. Przy czym, nawet zakładając, że osiągnie te 300 tys., to kiedykolwiek by to miała zrobić, koszta będzie trzeba ponieść.
To jest zresztą charakterystyczny sposób myślenia "dobrej zmiany" - rzucamy hasło, robimy coś bez zastanowienia, a potem zobaczymy co z tego wyjdzie - zakładamy, że jakoś to będzie. Bez sensu.
Peło zamiast likwidować to mogło taką samą reformę przeprowadzić...
Poprzedni rząd opracował sensowny program modernizacyjny. Wymierzony według naszych możliwości. PiS przez 7 lat nie zrobił nic, budząc się dopiero w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej. I swoim sposobem, działając bez przemyślenia, na hura, robi cokolwiek pod publiczkę. Tak się armii nie rozbudowuje.
Nic takiego się nie dzieje. Obecne zamówienia mają na celu tylko i wyłącznie zakup uzbrojenie dla potrzeb obecnych struktur.
Czyżby? Np. te 500 HIMARS-ów? Czołgów mieliśmy jakieś 750-800 sztuk. A zamawiamy ile? Itd. Adrianie M., zastanów się co piszesz.
Ma tyle wspólnego, że był to ostatni moment gdy można było zapewnić monotyp czołgu dla WP.
Niby coś na bazie Malaja? Nie wierzę, że ktoś by coś takiego napisał, więc zakładam, że to jakieś nieporozumienie.
Przy stosownym planowaniu i konsekwencji w działaniu, zapewnić można względnie jednolite wyposażenie zawsze. To zaś co robimy, to droga dokładnie przeciwna.
Od conajmniej dekady nikt nie planuje monotypu w czołgach.
Czyli? Mieć trzy różne wozy na wyposażeniu to według Ciebie dobre rozwiązanie?
Kłamstwo. I znów wojsko wie, ty nie wiedziałeś więc sobie stawiasz wniosek....
Z tego co wiem, to zakup Abramsów i F35 (abstrahując od jego oceny) nie konsultowano. Zakupów koreańskich też (także zresztą z naszym przemysłem - o czym tu już mowa była). Rozbudowę armii też nie konsultowano. Wojsko ma to do siebie, że nie protestuje, nie prostuje wypowiedzi zwierzchników itd. Ale to, że coś tu jest nie tak, widać wyraźnie.
Podstawowa różnica jest taka, że jeden będzie, a drugi nie będzie pływał. A za tym idzie, że jeden i drugi był od początku projektowany inaczej.
Ale odkrycie.... Logiczne. I?
Nie ma sensu produkować dwóch typów praktycznie takiego samego lub bardzo podobnego uzbrojenia. Jeśli zaczniemy kupować BWP-y koreańskie, produkcja Borsuków siądzie. Na razie jednak mam nadzieję, że zapowiedzi iż z Borsuków nie rezygnujemy a wozów koreańskich nie zamierza się kupować, będzie dotrzymana. Problem polega tylko na tym, że u nas wszystko może się zmienić w ciągu jednego dnia.
Ależ chcesz i to robisz. Jesteś niezwykle metodyczny w tym przepisywaniu bzdur, ploteczek, insynuacji i reszt g....
Problem polega na tym, że myślę rozsądnie, mierząc zamiary na siły. I tak jak ja myśli bardzo wielu ludzi - nie tylko przeciwników PiS. W armii, z tego co się orientuję (aczkolwiek bardziej po wcześniejszych decyzjach niż koreańskich zakupach, bo tu jeszcze żadnych sygnałów nie mam), odczucia są ambiwalentne. Z jednej strony zadowolenie, że coś się kupuje i robi, z drugiej lekkie przerażenie w jaki sposób i jak.
Gdyby to wszystko uznać za bzdury, to te bzdury w mniejszym czy większym stopniu powtarzałoby z 80 % zorientowanych w temacie osób. I to jest właśnie efekt tego, że coś się robi bez konsultacji, nie przestrzegając prawa i procedur itd. To powoduje, że Polska robi się (dopiero po 2015) państwem z dykty (i przy takim rządzeniu będzie nim coraz bardziej).
I dlatego w tej dyskusji o koreańskich zakupach tyle polityki. Bo problem tkwi w wizji państwa i jego ustroju.