Stoję za pomysłami które są dla nas dobre i korzystne, które wzmocnią nasze wojska.
Nie. Stoisz za pomysłami, które TY uważasz, subiektywnie, że są dobre. I które podrzucone zostały ci przez rządzących. A ponieważ masz podobny do nich sposób myślenia, kupujesz je.
Nie ma w tym nic złego pod jednym warunkiem - że starasz się przy tym rozważyć wszystkie "za i przeciw" i jesteś otwarty na wątpliwości czy uwagi krytyczne. Które nie odrzucasz a priori tylko starasz się rozważyć.
Ty tak nie robisz. W momencie, gdy coś ci się spodoba, każdy, kto ma odmienne zdanie, jest... i tu idzie szereg drwin, kalumnii i oskarżeń, wedle tego co Ci przyjdzie do głowy. A to oznacza, że nie jesteś w stanie na trzeźwo rozważyć wszystkiego "za i przeciw".
Dymisja prezesa Zająca pokazuje, że coś jest nie tak. Nie ma harmonii pomiędzy nim a rządem, nie ma porozumienia. Co oznacza, że ktoś podejmował decyzje bez konsultacji z tymi, z którymi konsultować je powinien (czego można się było domyślić analizując to co się dzieje). Nie konsultowano tego z przemysłem, to pewne i nie konsultowano z wojskiem (takie sygnały też dochodzą) choć tu pewno nikt spektakularnych gestów robić nie będzie. Wniosek jest prosty - wszystko jest robione na szybko, by było, bez głębszego zastanowienia.
Na tym tle moje uwagi odnośnie tego po co równolegle produkować dwa rodzaje tego samego sprzętu, czy z czego to będziemy finansować, są jak najbardziej na czasie. Ty tego zdajesz się nie rozumieć, ale to jest podstawa. A najciekawsze jest to, że ja tu nie krytykuję wszystkiego w czambuł, uznaję pewne racje, uważam, że kierunek nie jest zły, ale boję się, że ci którzy to robią po raz kolejny okażą się dyletantami spieprzą wszystko to co się da (a da się tu spieprzyć sporo). Nie przesądzam, ale wyrażam obawy. Za co Ty Adrianie M. starasz się odsądzić mnie od czci i wiary, choć fakty wskazują coraz bardziej, że mogę mieć racją. A nawet, że rację już mam, choć jeszcze nie wiadomo ile.
Cieszysz się jak dziecko, a ja nie wiem z czego, bo my tego sprzętu jeszcze nie mamy. I wcale nie wiadomo, czy mieć będziemy (przynajmniej wszystko) bo będziemy za to musieli jakoś zapłacić. A wbrew temu co wcześniej pisałeś, nie jest to najmniejszy tylko NAJWIĘKSZY problem. Bo nie wystarczy sobie pieniędzy nadrukować, co już odczuwamy.
Czy takie banalne rzeczy naprawdę tak trudno jest zrozumieć?! W głowie mi się to nie mieści...