Potrzebujemy rynkowej wyceny usług i konkurencji.
Tylko taką wycenę można uzyskać TYLKO w dużym przybliżeniu. I to na pewno nie przy tym systemie który jest. Najbliższym tego celu można było być w ramach reformy Buzka. Ale i tak, jeśli mamy do czynienia z publiczną służba zdrowia, która nie może zarabiać a leczy TYLKO w oparciu o pieniądze publiczne, to taka wycena w praktyce nie jest możliwa.
Co do tego natomiast co pisze Adrian M. o "rentowności" szpitali/służby zdrowia....
Mam wrażenie, że po prostu "nie czujesz" tematu. Możemy albo założyć, że służba zdrowia działa na zasadzie rynkowej albo ma charakter publiczny. W pierwszym przypadku może zarabiać, ale paradoksalnie będzie przeciętnie droższa a ponieważ nie każdy będzie miał do niej równy dostęp, będzie to generowało konflikty społeczne. W drugim przypadku będzie jednostkowo tańsza, ale pamiętaj, że jeżeli skorzysta z niej z powodzeniem więcej ludzi, to przedłuży się ich okres życia, a im starsi tym więcej będą korzystali ze służby zdrowia generując dodatkowe koszty. Publiczna służba zdrowia nigdy nie będzie "rentowna" (chyba nawet nie rozumiesz co piszesz). Ona musi być po prostu optymalnie dostosowana do tych pieniędzy, które państwo będzie w stanie na nią wydać. To wszystko.
No, ale powód jest znany.
Oczywiście, że jest znany. To dojście do władzy PiS. Populistycznej formacji, które chce rewolucji i wprowadza niepewność, która nigdy inwestycjom nie służy. Podobnie jak wszelkiej maści rewolucje, szczególnie zaś te, które opierają się na gwałceniu praworządności. Bez praworządności nie ma rynku. Więc po co inwestować? Lepiej poczekać i zobaczyć co z tego wyjdzie.
Czyli rozsądek podpowiada ci, że kraje Europy poświęcą własną gospodarkę i ograniczą import gazu dla Ukrainy?
Nie. Dla własnego bezpieczeństwa. Co zachowanie Rosji im uświadomiło. I nikt nic nie poświęci. Po prostu trzeba parę rzeczy zmienić - m.in. źródła importu surowców energetycznych. Problemem jest okres przejściowy. Potem będzie z górki.
Czy dla Ciebie odejście od uzależnienia od Rosji w zakresie importu surowców energetycznych jest rozsądne czy nie?
Już ci przedstawiłem
Tylko że to są twoje mrzonki. Rzeczy patykiem na wodzie pisane. Rosja, by się utrzymać, musi sprzedawać swe surowce. I pewno kupców jakichś znajdzie. Ale na to będzie potrzeba czasu. To raz. Dwa, nie wiadomo ilu ich znajdzie. I trzy, nie wiadomo ile za te swe surowce dostanie. Bo raczej nie więcej niż gdy sprzedawała do Europy. To co piszesz to fantasmagorie dla niepoznaki ubrane w cyfry. z tego co się orientuję, to UE importowała z Rosji rocznie jakieś 140-150 mld m3 gazu rurociagami i do 20 w postaci skroplonej. Czyli razem jakieś 160-170 mld m3. Ty przedstawiłeś alternatywę dla 100-120 mld. i to w dalekiej przyszłości za znacznie mniejsze pieniądze, w wersji bardzo optymistycznej (a należałoby od tego odjąc to co i obecnie jest eksportowane do tych krajów). Bądźmy poważni.
To ja cie pytam jak chcesz zastąpić ten rosyjski gaz w Europie, bo ja nie wiem.
To nie wiedz. Państwa europejskie wiedzą.
No to jak nie przeczysz, że usługi rosną...
Tylko co to ma do inwestycji? Usługi inwestycji nie wymagają?
No to zweryfikujmy jak koncepcję Smitha i roli państwa rozumieją naukowcy co się tym zawodowo zajmują. Masz strona 3 dla ułatwienia
Tak myślałem...
Adrianie M., wybacz, ale trudno dyskutować z kimś, kto ucieka się do takich "argumentów".
Po pierwsze, jest czymś absurdalnym, że choć sam negujesz restrykcyjną politykę pieniężną, próbujesz w tym wątku dyskusji przedstawiać się jako zwolennik Smitha. Co jest jakimś nieporozumieniem. Na fragmencie, który zalinkowałeś, jasno i wyraźnie jest pokazane, że Smith uznawał rolę państwa w zakresie czegoś co nazywamy usługami publicznymi oraz interwencjami doraźnymi i określonymi inwestycjami (mającymi np. wyrównywać szanse regionów itp.). Za jego czasów te usługi ograniczały się do tej np. oświaty, ale w późniejszym czasie ich zakres wzrósł (zresztą, w czasach gdy Smith pisał swe dzieło, w W. Brytanii nie było publicznej oświaty jako takiej - na swój sposób domagał się on od państwa większego udziału w życiu publicznym niż było). Pojawiła się kwestia służby zdrowia, opieki społecznej, ubezpieczeń itd. Poza tym w zalinkowanym fragmencie mowa jest o praworządności niezbędnej do funkcjonowania gospodarki. Co jest naturalne, bo bez takowej nie ma rynku - nie ma bowiem stabilności pozwalającej rynkowi istnieć i funkcjonować podmiotom gospodarczym. Zresztą, Smith domagał się też od państwa szeregu interwencji w istniejące stosunku - żył na pograniczu nowych czasów i feudalizmu, który jeszcze swe ślady pozostawiał, domagał się więc ich likwidacji. Państwo nie miało więc być bierne ale aktywnie kształtować rzeczywistość, przede wszystkim gospodarczą, stosownie do zmieniających się czasów (Marks by napisał, że do kształtujących się "stosunków produkcji" - Marksa i Engelsa też można by poczytać, choć momentami to co piszą jest lekko przerażające, ale Engels był też całkiem niezłym historykiem wojskowości
) . W oryginale trochę o tym pisze. Reasumując, malo co zrozumiałeś i z moich argumentów (albo rozumieć nie chciałeś) a jeszcze mniej zrozumiałeś ze Smitha (jeżeli go w ogóle czytałeś).
No jak byk pisze, że państwo nie powinno mieć żadnych funkcji ekonomicznych
Państwo nie powinno prowadzić zarobkowej działalności gospodarczej (czyli - zarabiać pieniędzy). Wg. Smitha, państwo jest TYLKO od wydawania pieniędzy. A ponieważ państwo ma tylko pieniądze zabrane ludziom, powinno je zabierać z umiarem i wydawać racjonalnie. M.in. dlatego władza powinna być kontrolowana i dlatego wszelkiej maści autokracje rozwojowi gospodarczemu nie sprzyjają.
Z tobą się o tyle trudno dyskutuje Adrianie M., że dostrzegam w twych poglądach zasadnicze sprzeczności, zupełnie nielogiczne. A to sugeruje, że po prostu niektórych kwestii nie rozumiesz. Trudno zaś dyskutuje się z kimś, kto nie rozumie o czym dyskutuje.
Stąd tak często staram się byś logicznie/racjonalnie uzasadniał swe poglądy. I chyba dlatego nie potrafię się tego doczekać.
Nieaktualne w dobie pieniądza fiducjarnego i polityki antycyklicznej
Aktualne Peceed. Tylko trzeba dokonać wykładni tych poglądów do nowych czasów. Gdyby Smith żył dzisiaj, pewno byłby monetarystą a Adrian M. (Ty?) wyzywałby go tu od głupców
Skoro finansowanie i tak jest centralne, a zdrowa konkurencja i wycena rynkowa nie istnieje, to centralizacja jest wyjściem z problemów.
Nie jestem dogmatykiem i mogę uznać, że gdzieniegdzie może i centralizacja, przy dużych nakładach finansowych i demokratycznej, praworządnej władzy mogłaby przynieść dobre rezultaty (nie przesądzam, czy lepsze niż system zdecentralizowany). Ale to by np. mogło mieć sens w małym kraju. Gdzie kwestia dowozu pacjenta do szpitala nie jest jakimś kolosalnym problemem. U nas jednak już tak nie będzie. Tak z racji dość dużego terytorium jak i tego, że aktualna władza od demokracji i praworządności odchodzi. Prace nad ta ustawą trwają (i to już bardzo długo), raz po raz się ona zmienia, ale z grubsza kieruje nas ona do powrotu do sytuacji sprzed reformy Buzka - czyli do systemu rodem z PRL. A jakie to przyniosło efekty - wiadomo.
Nigdy nie mogę zrozumieć tego, że z grubsza wszyscy zgadzają się z powiedzeniem, że historia jest nauczycielką życia, ale mało kto się do niego stosuje.
Przygotowywali się na wiele wariantów, jedyne czego nie przewidzieli to wycofanie firm i zajęcie rezerw. Dymy na Ukrainie miały trwać wiele lat w postaci wojny domowej, wypychania uchodźców.
Rosjanie przygotowali się na ograniczone sankcje i szybkie zwycięstwo. Wszystko. to co się stało stanowi dla nich absolutne zaskoczenie. I nie chodzi tu tylko o skuteczny opór Ukrainy.
"Zielona wyspa" była
A nie była? Czy mieliśmy czy nie mieliśmy NAJLEPSZYCH wyników gospodarczych w Europie? Kryzysu, jak rozumiem, też nie było? Peceed, ogarnij się.
Ja nie pracowałem w żadnych liceach.
To żałuj Marmik. LM to jakieś 500 uczniów i z 50 nauczycieli. Wśród uczniów jest może 5-6 chłopaków, wśród nauczycieli (nie licząc dochodzących lekarzy) dwóch, w tym ja (lub np. Ty gdybyś tam pracował). Żyć nie umierać!
Powtórzę - żałuj!
Nie opisuje wspomnień, tylko jak to wyglądało w realu, a wyglądało dokładnie tak jak napisałem.
Wspomnienia, jeżeli dostarczają faktów, są istotne. Historia w dużym stopniu opiera się na wspomnieniach traktowanych jako źródła. Nie zapominaj o tym i nie lekceważ ich. A w moich wspomnieniach faktem jest to, że w 1991 roku zmieniłem robotę, bo już WIEDZAŁEM, że LM są do likwidacji.
Tak, dokładnie o to chodzi. Czyli o marnowanie czasu na pierdoły, gdy można kształcić w zawodzie z pominięciem pierdół.
Niby masz rację, ale pamiętaj, że gdyby ktoś po LM chciał studiować (a trochę osób na studia szło, co ciekawe niekoniecznie z zawodami medycznymi związanymi), to sytuacja nie wyglądałaby aż tak idealnie.
Ale generalnie w tym temacie się z Tobą zgadzam. Uważam, że trochę przesadzasz z surowością swej oceny, ale to kwestia indywidualnego uznania.
No i przy okazji, wyższe wyksztalcenie = wyższe oczekiwania płacowe, czego idealnym dowodem jest reakcja na ostatnie pomysły MZ by pielęgniarki z wykształceniem średnim (siła rzeczy z dużym stażem) i te z licencjatem (mogą być świeżo po studiach) zaszeregować do tej samej grupy.
Tylko że to już jest efekt czegoś, co bym nazwał "konkurencją wewnętrzną" (przy świadomości, że "dla wszystkich może nie wystarczyć"). Przy braku ludzi w danym zawodzie presja na podwyżki i tak by była. Zobaczysz co się będzie za chwilę działo w oświacie.
To że przespano dekadę z okładem to już fakt i nie ma co tego roztrząsać...
Tu też problem jest bardziej skomplikowany. Zgodzę się, że nie przewidziano wielu kwestii, ale reforma edukacji Buzka miała wyglądać inaczej niż wyszła. Ona miała nie ograniczać się do gimnazjów, gruntownie miała zostać zreformowana szkoła ponadgimnazjalna. A ta część reformy została wstrzymana przez SLD. To nie jest tak, że problemy o których dyskutujemy zostałyby rozwiązane, ale wyglądałoby to jednak nieco inaczej. Z tym, że tu zaczyna się już lekki offtop, więc nie chcę nadmiernie wchodzić w szczegóły.
bo zwyczajnie kadr nie będzie na tyle szpitali
Minima kadrowe są określane przez przepisy. Nie znam się na tym ilu powinno być lekarzy by było dobrze, ale znam zdania fachowców, którzy twierdzą, że te minima są zawyżane.
Niemniej jeśli płace pójdą w górę to może wschodni sąsiedzi dostarczą odpowiednie kadry, a i naszych będzie może mniej ubywać.
1. Dyplomy wschodnich sąsiadów muszą być nostryfikowane.
2. Pieniędzy nie ma i nie będzie. Chyba, że się dodrukuje. Ale biorąc pod uwagę to, że na ostatniej konwencji PiS nie ogłoszono 700+, to znaczy, że do kogoś zaczyna dochodzić, że tych pieniędzy jednak nie ma i nie będzie.
3. Priorytetem dla obecnego rządu są transfery. Prawda, kosztują coraz mniej, ale jednak. Tym bardziej pieniędzy nie ma i nie będzie.